To było jedyne wolne miejsce w parku. Wszystkie inne ławki już zajęto. Tylko obok niej nikt nie siedział. Przez chwilę zdawało mi się, że pomimo słonecznego, upalnego dnia, to miejsce jest jakieś ciemniejsze. Ale to pewnie złudzenie wywołane zmęczeniem, nic więcej. Co dziwne – ubrana była w długą czarną suknię, której jednak najwidoczniej nie było jej zbyt gorąco. Od czerni sukni zdecydowanie odcinała się jej blada, pociągła twarz, z długimi, niemalże białymi włosami. Spod jasnych brwi pobłyskiwały duże, błękitne, przejrzyste i chłodne jak lód oczy. - Można? - zapytałem, wskazując dłonią miejsce obok niej. - Proszę – odparła cicho, niemal nie poruszając ustami.
Życie małżeńskie często bywa tematem żartów: grubiańskich, seksistowskich, niezbyt wyszukanych. Stan małżeński przedstawiają one raczej w kategorii dopustu bożego niż błogosławieństwa. Przedstawiamy wyniki szeregu badań na temat małżeństwa – przeprowadzonych w różnych rejonach świata. To żenić się czy się nie żenić?
Im człowiek jest starszy, tym częściej widzi i docenia wielkość rodziny.
Nawet rodzina nieudana staje się we wspomnieniach rodziną świętą.
Mówiła mi znajoma,
że znalazła fotografię swojej matki.
Kiedyś tak na nią narzekała, a teraz ucałowała jej fotografię jak święty obrazek. Rodzina po latach nabiera wielkiego znaczenia. Jest darem Bożym, pierwszą szkołą,
w której uczymy się wzajemnej miłości.
To jest sztuka: być we wspólnocie na co dzień - w poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek, sobotę, niedzielę - rano, po południu...
i w tej społeczności, w której jest tyle różnych zdań, charakterów i rozdrażnień,
umieć utrzymać miłość do człowieka.
Walczyć stale ze swoim egoizmem, dojrzewać i uczyć się mądrości w rodzinie.
Pan Jezus poprzez swoją rodzinę uczył nas kochać naszą rodzinę,
która z biegiem lat wydaje się naprawdę rodziną święta, bo jest darem od samego Pana Boga.
Córka pewnego człowieka poprosiła księdza ze swojej parafii,
żeby przyszedł pomodlić się z jej ojcem.
Kiedy ksiądz przyszedł do domu, zobaczył, że chory człowiek leży w łóżku wsparty na dwóch poduszkach, a przy łóżku stoi puste krzesło. Ksiądz pomyślał, że uprzedzono go o wizycie.
- Rozumiem, że oczekiwał pan moich odwiedzin? - spytał.
- Nie. Kim pan jest? - odpowiedział chory.
- Jestem nowym wikarym - odparł ksiądz. - Kiedy zobaczyłem puste krzesło, pomyślałem, że pan wie, że przyjdę.
- Ach tak, to krzesło - odezwał się chory - Czy może ksiądz zamknąć drzwi?
Zdziwiony ksiądz zrobił, o co go proszono.
- Nigdy tego nikomu nie mówiłem, nawet córce - powiedział chory
- ale przez całe życie nie umiałem się modlić.
Słyszałem, jak w czasie niedzielnej mszy ksiądz mówi o modlitwie,