Europejski raj
Europejski raj:
Zostałeś zaproszony na oficjalny lunch. Powitał Cię Anglik, jedzenie
przygotował Francuz, a Włoch zajmuję się Tobą przy stole. Wszystko zostało
zorganizowane przez Niemca.
Europejskie piekło:
Zostałeś zaproszony na oficjalny lunch. Powitał Cię Francuz, jedzenie
przygotował Anglik, Niemiec zajmuje się Tobą przy stole, ale nie martw się,
wszystko zorganizował Włoch.
Ten dowcip został
zaproponowany przez Belga, jako Oficjalny Dowcip Unii Europejskiej, którego
powinien uczyć się każdy uczeń w szkole. Żart ten polepszy stosunki
międzynarodowe oraz będzie promował poczucie humoru i kulturę.
Zebrała się więc
Rada Europejska, aby zdecydować, czy zostanie on Oficjalnym Dowcipem Unii
Europejskiej.
Brytyjczyk
oświadczył, bez zmieniania wyrazu twarzy i bez ruchu szczęką, że żart jest
prześmieszny.
Francuz zgłosił
sprzeciw, ponieważ Francję zaprezentowano w żarcie w negatywnym świetle.
Polska również się
sprzeciwiła, ponieważ w ogóle nie została ujęta w żarcie.
Luksemburg zapytał,
kto posiada prawa autorskie do żartu, a przedstawiciel Szwecji, chytrze się
uśmiechając, nie powiedział ani słowa.
Dania zapytała,
gdzie w dowcipie jest odnośnik seksualny, bo jeśli żart ma być śmieszny, to
przecież taki musi się znaleźć.
Holandia nie
zrozumiała żartu, a Portugalia nie zrozumiała, co to jest "żart". Czy
to jakieś nowe pojęcie?
Hiszpan wyjaśnił, że
żart jest śmieszny tylko wtedy, gdy powiemy, że lunch odbywa się o 13, a
przecież wtedy jest śniadanie. Grecy poskarżyli się, że nie poinformowano ich o
lunchu, przegapili więc okazję, żeby najeść się za darmo i zawsze się o nich
zapomina. Rumunia zapytała, co to jest "lunch".
Litwa i Łotwa
poskarżyły się, że zamieniono ich tłumaczenia, co jest nie do zaakceptowania,
nawet jeśli zdarza się nagminnie. Słowenia odpowiedziała im, że jej tłumaczenie
zostało całkowicie zagubione i jakoś się nie skarży. Słowacja oświadczyła, że
jeśli żart nie był o kaczuszce i hydrauliku to znaczy, że ich tłumaczenie jest
z błędem. Na co Brytyjczyk oświadczył, że taka wersja również jest
prześmieszna.
Węgry jeszcze nie
skończyły czytać 120 stron swojego tłumaczenia.
Wtedy wstał Belg i
zapytał, czy ten Belg, który zaproponował żart, był francuskojęzyczny czy
holenderskojęzyczny, bo jeśli był francuskojęzyczny, to na pewno żart zostanie
poparty, a jeśli holenderskojęzyczny, to Belgia będzie musiała żart odrzucić,
niezależnie od jego walorów.
Na zakończenie
spotkania Niemiec powiedział, że miło jest tak sobie obradować w Brukseli, ale
teraz i tak trzeba będzie złapać pociąg i pojechać do Strasburga, żeby podjąć
decyzję. Poprosił także, by ktoś obudził Włocha, żeby nie spóźnił się na pociąg
i żeby wszyscy zdążyli wrócić do Brukseli przed końcem dnia, by móc przedstawić
decyzję na konferencji prasowej.
"Jaką
decyzję?" zapytał Irlandczyk.
I wszyscy uznali, że
najwyższy czas napić się kawy.
|