Jasiu
- Jakie warzywo sprawia, że oczy łzawią?
- Kalarepa, proszę pani - wyrywa się z odpowiedzią Jasiu.
- Nie Jasiu, zapewne miałeś na myśli cebulę.
- Nie, proszę pani. Pani chyba nigdy nie oberwała kalarepą po jajach.
Jasiu o dziwo zrobił zadanie, więc pani go wybrała.
"A więc części ciała okrutnie się pokłóciły, bo kto ma rządzić?
- My powinnyśmy być władcą, bo to my wszędzie chodzimy! - Mówiły nogi.
- A my wszystko widzimy! - odpowiadały oczy.
- My wszystko podnosimy! - Protestowały ręce.
- To przecież ja wami władam !!! - Nie mógł nie odezwać się mózg.
Nagle odezwał się tyłek. - Wszyscy w śmiech.
- Z koro tak, to protest - Powiedział tyłek i przestał cokolwiek robić.
Po jakimś czasie: nogi i ręce się powykręcały, oczy zrobiły się sine, a mózg przestał myśleć. Więc szefem został tyłek."
Pani myśląc, że w tym opowiadaniu chodzi oto, że nie można nikogo
wykluczać, nawet gdy ten ktoś zdaje się być nie zbyt "fajny" pyta Jasia o
morał.
A Jasiu odpowiada:
- Szefem może zostać tylko ten co gówno robi.
Jasio miał 10 lat i był bardzo ciekawski. Słyszał od starszych kolegów
trochę o "zalotach" i chciał wiedzieć jak to jest i jak to się robi. Co
robi mały chłopiec żeby się takich rzeczy dowiedzieć? Idzie do mamusi! A
więc Jasio poszedł do mamy. Mamusia się trochę zakłopotała i zamiast
wyjaśnić, nakazała Jasiowi, żeby schował się za zasłoną w pokoju siostry
w celu podglądania jej ze swoim chłopakiem.
Tak też Jasio zrobił. Następnego ranka opowiada wszystko mamie:
- Siostra i jej chłopak usiedli rozmawiając przez chwilę. Po czym on
zgasił większość świateł i zostawił tylko jedną nocną lampkę. Zaczął ją
całować i obściskiwać. Zauważyłem, że siostra musiała być chora, bo jej
twarz zrobiła się taka śmieszna. On też musiał to wyczuć, bo wsadził jej
rękę pod bluzkę w celu znalezienia jej serca... tak jak lekarze to
robią na badaniu, ale on nie był taki zdolny jak lekarz, bo miał
problemy ze znalezieniem tego serca. Wydaje mi się, że on też był chory,
bo wkrótce zaczęli obydwoje dyszeć i zaczynało im brakować tchu. Druga
ręka musiała mu zmarznąć, ponieważ włożył jej ją pod sukienkę. Wtedy
siostra poczuła się gorzej i zaczęła jęczeć, wzdychać, skręcać się i
ślizgać tam i z powrotem na kanapie. I tu zaczęła się jej gorączka.
Wiem, że to była gorączka, ponieważ powiedziała mu, że jest napalona. W
końcu dowiedziałem się, co spowodowało, że byli tacy chorzy - wielki
węgorz dostał mu się jakoś do spodni. Nagle wyskoczył ze spodni i stał
tak długi na 25 cm. Kiedy siostra to zobaczyła naprawdę się wystraszyła,
oczy zrobiły się jej wielkie, a usta otworzyły. Mówiła, że to
największy jakiego widziała... powinienem jej powiedzieć o tych, jakie
łapaliśmy z tatą nad jeziorem - te to dopiero były duże, ale wracając do
nich... siostra była bardzo dzielna rzuciła się na węgorza i próbowała
odgryźć mu głowę... potem złapała go w dwie ręce i trzymała mocno kiedy
on wyciągnął pysk z worka i zaczęła ślizgać ręka po jego głowie tam i z
powrotem, żeby powstrzymać go przed ugryzieniem. Potem siostra położyła
się na plecach i rozłożyła nogi... aby móc go ścisnąć, chłopak jej
pomagał i położył się na węgorzu. Wtedy dopiero zaczęła się walka.
Siostra zaczęła jęczeć i piszczeć, a jej chłopak o mało co nie rozwalił
kanapy. Podejrzewam, że chcieli zabić go przez ściśnięcie między nimi...
po chwili pewni, że zabili węgorza przestali się ruszać i głośno
wzdychali. Chłopak był pewien, że zabili węgorza, bo wisiał taki wiotki,
a reszta jego wnętrzności wisiała na zewnątrz. Siostra i jej chłopak
byli już trochę zmęczeni walką... ale powrócili do zalotów. On zaczął ją
znowu całować... itd, aż tu nagle okazało się, że węgorz żyje!!! Szybko
się podniósł i zaczęli walkę na nowo. Podejrzewam, że węgorze mają 9
żyć tak jak koty... tym razem siostra próbowała go zabić przez siadanie
na nim. Po 35 minutach ciężkiej walki w końcu zabili węgorza. Jestem
tego pewien, bo widziałem jak chłopak siostry ściągnął z niego skórę i
wyrzucił do śmietnika...
Mama zemdlała...
Mały Jasio pyta się taty:
- Tatusiu, jak wygląda "broszka" u kobiety?
Ojca zamurowało, ale Jasio nalega, żeby odpowiedział.
- Ale przed czy po stosunku?
- No, przed.
- A więc wyobraź sobie... płatki róży delikatnie pokropione rosą...
- Aha. A po?
- Hmm... jak by to wytłumaczyć... to tak jak pysk buldoga
wysmarowany majonezem!!
Na dyskotece Jasiu podchodzi do siedzącej dziewczynki i pyta:
- Zatańczysz?
- Tak.
- To dobrze bo nie mam gdzie usiąść.
Mama pyta Jasia.
- dlaczego nie zadajesz się z Zenkiem?
- mamo a ty zadawała byś się z kimś kto pali, przeklina, kłamie, bierze narkotyki i napada na młodszych.
- oczywiście że nie synu.
- no widzisz Zenek też nie chce.