Utopię marzenia w
sobie i pewnie je kiedyś opowiem wyłącznie przy dźwiękach walca. Uniosę się
wtedy na palcach wtulona czule w objęcia wymarzonego księcia. I zmrużę oczy
przed blaskiem chcąc przyszłość zobaczyć jaśniej tylko w rozsądnym wymiarze.
Zapragnę dostrzec tam twarze, co w różnych życia odsłonach umiały me smutki
pokonać. A o północy w karecie z wybrańcem w wielkim berecie pogonię dwa białe
konie. Wtedy swe myśli dogonię w odległej krainie walca, by tam zatańczyć na
palcach.
Grecka Bogini -
cudna Jutrzenka o nieśmiertelność Bogów. błagała,albowiem swoje niewinne
wdzięki na zawsze z lubym połączyć chciała.To dzięki Bogom stał się Tytanos
wiecznie żyjącą,ludzką istotą.Lecz z biegiem czasu życie mu ponoć tonęło w
smutkach wraz ze zgryzotą.W błaganiach lubej zabrakło słowa,by w wiecznym życiu
był młodym wiecznie,toteż się starzał, aż się zlitował Zeus - zmieniając go
ostatecznie..Teraz jest świerszczem. Lecz który wieczny?Czy to ten wielki na
mojej łące?Czy może tamten w aurze bajecznej grający tony za serce rwące?
Koncert zaczyna z zachodem słońca,w którym jest pełno wzlotów miłosnych i by
muzyka nie miała końca wygrywa wiele tonów doniosłych.Dlatego świerszcze
otaczaj troską i bądź w muzykę tę zasłuchana,prosząc by na nas spadł z siła
boską majestat z nieba,z Jutrzenką, z rana.
Muzyka życia Los
śpiewa fugę w rozlicznych odcieniach, która się stara swe dźwięki zamieniać z
tego co było, na to czego nie ma, tworząc kontrapunkt pomiędzy dwiema
imitacjami intryg i waśni. W tej polifonii głos cichnie i gaśnie, choć w
wokalizie siedzą wady nasze, by stale dźwięczeć. Lecz zdarza się czasem, że coś
zapomną i zaraz się śmieją. Wtedy tonacje w harmonii się chwieją i tworzą
dźwięki bezsprzecznie pocieszne.. Na strunach skrzypiec też uczynki grzeszne,
szczególnie, gdy dotkną sfery niewinnej. Ale po latach stają się już inne, choć
wciąż sękate, jak sztachety z płota. Tu każda sztacheta to nasza głupota, która
powoli wiedzie do przyszłości Spozieram w górę, gdzie ogrom jasności i szczerze
pragnę dotrzeć do niej wreszcie. Ale czy spotkam tam miłość nareszcie?
Stale ogrzewam się
wspomnieniami doznań, uniesień, uroczych pejzaży. Wtedy znanymi wędruję
szlakami, w których są miejsca, gdzie można pomarzyć co by to było, gdyby się
inaczej życie potoczyło. Lecz inną drogą na jawie wędruję i na niej inne
koloryty losu. Jak na blejtramie myślami maluję barwy jesieni z krzewinkami
wrzosów wraz z tym, co było i co wiele dla mnie znaczyło.
Bóg dał nam miłość
za darmo. Nie chciał jej chować w kościołach. Pragnął by stała się karmą w
rozpaczy, w smutkach, w mozołach. Dlatego w życiu potrzeba cierpliwie nosić ją
przed sobą, nie czekać na łaskę z nieba bo ludzie też pomóc mogą. Zaglądaj więc
w głąb każdej duszy, płomieniem uczuć ogrzewaj, a gdy już lody rozkruszysz Bogu
dziękczynnie zaśpiewaj.
Mieli żyć z nami,
mieli być wieczni A pożegnali ich podopieczni Ze łzami w oczach pośród tłumu
Nie mogli zasięgnąć rad rozumu Składając ostatnie na ich barki ciężary Nikt nie
mówił, co będzie dalej Rozpacz, tragedia i wielka pustka Nikt się nie cieszy, nikt
ich nie szuka Oddani TEJ, co ich powiła Teraz ich przyjmie wieczna mogiła Lecz
sen ich śmiertelny spełnia się właśnie O nich pamiętać będziemy zawsze!!!
Żyłaś tak szybko....
Ciekawa życia.... Chciałaś zmienić ten Świat.... Ktoś zdmuchnął ogień, ze
świecy Twojego życia.... Tym samym nie dał Ci szans.... Pięknym motylom Ucięto
skrzydła! Nim wznieść się zdążyły do gwiazd! Pozostał smutek, i ból
przeraźliwy.... Dlaczego stało się tak?! Bez córki pozostała matka.... Bez
siostry-siostra i brat.... My też pamiętać będziemy zawsze!
Śmierć stawia nas w
obliczu bezsilności, która nas obezwładnia i zabiera w nieznane, przeszywa
serce bólem i odznacza w nim swoje piętno, które przypomina nam stale jacy
jesteśmy wobec niej bezsilni.
Słowa się zatrzymały
i nie poszły dalej nie wyszły przez drzwi nie przekroczyły progu nie
przeniknęły przez ścianę nie wyszły przez okno nie drgnęły nawet nie poruszyły
się nie przesunęły się jak stały tak stoją żadne argumenty do nich nie
przemawiają wiedzą swoje i nikt ich nie przekona nikt im nie wmówi czegoś
innego że jakieś inne słowa istnieją prócz tych które raz zostały
.
Jak wątłe życie -
nie myślimy o tym, w biegu spraw naszych, w kołowrocie zdarzeń. Gdy w jednej
chwili, w ułamkach sekund śmierć nam odbiera okruchy marzeń... I cóż pozostało,
kiedy pęka serce? Łez swoich cichych się wstydzić nie trzeba. Gdy w uszach dudni
pytanie" DLACZEGO ? " ich dusze jak ptaki wzlatują do nieba...
Jesienna chandra
mnie dopadła szarość spowiła cały świat łzy smutku cisną się do gardła to
wszystko miało być nie tak.. Smutne noce i dnie, pustka dokoła, bo wszystko
miało być nie tak.. Plany na przyszłość i marzenia zazdrosny los nam nagle
skradł dzisiaj zostały już tylko wspomnienia, a przecież miało być nie tak..
Jak długo można
samotnie siedzieć jak ptaszek w zamknietej klatce, Bóg raczy wiedzieć Ścierpły
nam skrzydła, łapki skostniały Nikt się nie martwi ptaszęciem małym Oczęta
wszystkie łzy wypłakały Śpiewamy tylko głosem zbolałym Popuchły dzioby nam od
ćwierkania Nie można ptakom fruwać zabraniać Gdyby tak ludziom nóżki podcinać
Cóż by się działo, matko jedyna Byłyby wkoło same krasnale Pełne protestów
skarg i zażaleń Ptaszki się godzą ze swoim losem Choć protestują donośnym
głosem Do niebios leci o pomoc wołanie Ludzie je mylą z pięknym, anielskim
śpiewaniem..
Bez trudu
dosięgniemy chmur, gdy będzie trzeba wdrapiemy się na szczyty aż do samego
nieba Na skałce przycupniemy widokiem odurzeni Pięknością i ogromem, Umiemy to
docenić Łaskawi aniołowie Wasz trud i świat w rozkwicie Rozświetla duszę, oczy
Napawa serce biciem Dopomóż dobry Boże Złagodź me niepokoje Obdarz swą
przychylnością Mądrością i spokojem..
Szukamy szczęścia
daleko Czekamy na lepsze dni Nieraz po drodze zapominamy Co znaczy marzyć i
śnić.. Czas wypełniony jest życiem. Pełnym zmęczenia, pośpiechu Pędzimy na
oślep przed siebie Od świtu aż do zmierzchu.. Szczęście jest często blisko
Cierpliwie w kąciku czeka Że będzie zauważone, Nie chce ominąć człowieka..
Szukamy szczęścia daleko Zazwyczaj jest blisko, tuż obok Nie zawsze się
błyszczy i świeci Jest zwykła, zwyczajną osobą ,którą zauważamy dopiero wtedy
kiedy jej już nie ma... Wystarczy popatrzyć w głąb duszy Zrozumieć, jeżeli
marudzi Otoczyć blaskiem swych oczu By szczęście ze snu obudzić
"Za tę
chwilę..." ..Za tę chwilę pełną śmierci dziwnej, która w wieczność
niezmierną opływa, za dotknięcie dalekiego żaru, w którym ogród głęboki
omdlewa. Zmieszały się chwila i wieczność, kropla morze objęła - opada cisza
słoneczna w głębinę tego zalewu. Czyż życie jest falą podziwu, falą wyższą niż
śmierć? Dno ciszy, zatoka zalewu - samotna ludzka pierś. Stamtąd żeglując w
niebo kiedy wychylisz się z lodu, miesza się szczebiot dziecięcy - i
podziw.Karol Wojtyła
Kto pragnie innych
uszczęśliwić, musi sam być człowiekiem radości. Kto chce światu dać ciepło,
musi ogień w sobie nieść. Kto ludziom chce pomagać, musi być wypełniony
miłością. Kto pokój na ziemi zaprowadzić pragnie, musi ten pokój najpierw w
swoim sercu odnaleźć.
Wiem dobrze Panie
żem tylko proch marny Piękna budowla błotem zeszpecona Arcydzieło Mistrza
zagubione w sobie Cudowny kwiat życia co przez siebie kona Nic nie mam swojego
a świat zagarniam chciwie I nawet przed sobą już się nie spowiadam Że okradam
Ciebie i w czynach i w myślach Że z Twojego stołu bez pytania zjadam Utopiona w
sprawy nie do rozwiązania Mądry rozum łamię w kawałków tysiące I kręcę się w
kółko nieprzespanych nocy I męczą mnie ludzie i razi mnie słońce Usłyszałam
dzisiaj to co już wiedziałam jako dziecko małe Że z prochu powstałam i w proch
się obrócę Jeśli kiedyś zechcesz mnie zabrać To zabierz moje serce całe
Maryjo Niepokalana,
Przychodziłam do Ciebie Gdy moje serce biło niespokojnie, A Ty je uciszyłaś. Co
za wielkie szczęście! Dałaś mi swojego Syna Jezusa I nauczyłaś mnie Go kochać.
Odtąd pójdę z Tobą, Na trud i na radość. Pomożesz mi w drodze, to wiem. W moich
troskach i niepokojach Twoja pomocna dłoń będzie Zawsze wyciągnięta, tylko ją
chwycić. I trzymać mocno! Maryjo dziękuję, że byłaś i jesteś ze mną.
Kto się w opiekę
odda Panu Swemu, A całym sercem szczerze ufa Jemu, Śmiele rzec może: Mam
obrońcę Boga, Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga. Ciebie On z łowczych
obieży wyzuje I w zaraźliwym powietrzu ratuje, W cieniu Swych skrzydeł zachowa
cię wiecznie, Pod Jego pióry uleżysz bezpiecznie. Stateczność Jego tarcz i
puklerz mocny, Za którym stojąc, na żaden strach nocny, Na żadną trwogę ani
dbaj na strzały, Którymi sieje przygoda w dzień biały. Stąd wedle ciebie tysiąc
głów polęże, Miecz nieuchronny ciebie nie dosięże, A ty zdumiały oczyma swoimi
Niechybną pomstę ujrzysz nad grzesznymi. Iżeś rzekł Panu: "Tyś nadzieja
moja, Iż Bóg Najwyższy jest ucieczka twoja". Nie padnie na cię żadna zła
przygoda Ani się znajdzie w domu twoim szkoda. Aniołom Swoim każe cię pilnować,
Gdziekolwiek stąpisz, będą cię piastować, Na ręku nosić, abyś idąc drogą, Na
ostry kamień nie ugodził nogą. Będziesz bezpiecznie po żmijach zjadliwych I po
padalcach deptał niecierpliwych; Na lwa srogiego bez obawy wsiądziesz I na
ogromnym smoku jeździć będziesz. Słysz, co Pan mówi: "Ten kto Mnie miłuje
I ze Mną sobie szczerze postępuje, I Ja go także w jego każdą trwogę I nie
zapomnę i owszem - wspomogę. Głos jego u Mnie nie będzie wzgardzony, Ja mu w
przygodzie udzielę obrony, Niech pewien będzie szczęścia i zacności, I lat
sędziwych, i Mej życzliwości.. Jan Kochanowski
Modlitwa do Boga
Boże, któryś nas stworzył I ziemi żywisz nas darami, Co słowem pozwalasz się
sławić, Prosimy, racz nam błogosławić. Spraw, niechaj w rodzinie kwitnie święta
zgoda, Pobożna ufność, miłość braterska, obyczajność, praca, Niech ród nasz co
dzień cnotą się wzbogaca. Co nam być może szkodą lub niesławą, Odwróć to Boże
za Twą świętą sprawą, Lecz co pomoże i co nas uświęci, Użycz nam tego z Twej
ojcowskiej chęci. Z duchami przodków, którzy są już w niebie, Wznosimy pokornie
błaganie do Ciebie. W obecnych klęskach, z każdą złą godziną, Lituj się nad
naszą rodziną.
Niejednokrotnie, po
wielu miesiącach i latach, Pragniemy przeżyć znów to, co piękne i dobre było.
Jak film na taśmie, obejrzeć z radością raz jeszcze To, co w sercach naszych
ślad trwały zostawiło. Lecz tego co minęło i czasu przywrócić nie sposób, Więc przez
lata nie warto rozpamiętywać i żałować. Każdy rozpoczęty dzień nowe wspomnienia
przynosi, Równie piękne, warte by je w sercu i pamięci zachować.
Zgasł Twój płomyk
życia, a nam spłynęła z oczu łza, smutek i żal dała losu gra. Otoczona Aniołami
wędrujesz gwiezdnym kobiercem do odległej i nieznanej krainy, gdzie będziesz
zbierać za swe życie nagrody i daniny.
Gdy stoję czasami w
oknie widzę Cię tam daleko na niebie Patrzysz tęsknym wzrokiem I wołasz:
"Chcę wrócić na ziemię " Lecz nigdy to już nie nastąpi Dla Ciebie są
teraz niebieskie łąki Niebieskie pola, wzgórza i lasy... Gdzie żyjesz już od
czterech miesięcy..Tak trudno się z tym pogodzić..
Dzisiaj anioł
odszedł, zabrał aureolę, już więcej nie będzie pomagał. Odszedł niezauważony,
przez ludzi niedoceniony, a przecież był, kiedy go potrzebowali, wspierał ich
kiedy rady nie dawali... ostatni raz ze smutkiem spojrzał, nim Bóg go do siebie
nie wezwał.
Śmierć to nie koniec
To czas pożegnania, To czas rozstania, Gwiazdy gasną na niebie, Wokół wiele
smutku i żalu... Zaśnij słodkim snem, Już nie będzie bolało... Zaśnij i obudź
się, A zobaczysz mnie... To ja Twój Anioł, Twoja radość i smutek, Będę obok Ciebie,
Będę Twoim towarzyszem... Nie bój się, śmierć to nie koniec... Nie bój się, to
tylko sen, Kiedy obudzisz się, Obejmę Cię swoim ramieniem...
Tak jak słońce
wschodzi i zachodzi, Tak wielu ludzi odchodzi, Ktoś przestaje kochać, Ktoś
lubić... Bo czasem lepiej osobno, Bo czasem lepiej się nie widzieć, By potem
nie cierpieć, By się wzajemnie nie ranić... Choć trudno żyć bez siebie, Choć w
sercu smutek, Może tak jest lepiej, Są czasem uczucia zbyt trudne... Czasami
lepiej się wyrzec czegoś, Niż potem wylewać łzy, Czasami lepiej nie czuć, Niż
miałoby się czuć zbyt wiele...
Nigdy nie mów
żegnaj, to słowo ma silne znaczenie, życz powodzenia, może to szansa na ponowne
odrodzenie. Czas zagoi wszystkie rany, oby nigdy się nie otworzyły, bo wtedy
zbyt silne pragnienie zemsty, doprowadza do zguby. Ile trzeba przeszkód
pokonać, by liczyć na ponowne spotkanie, jak wiele musiało się zmienić, by
odejść w nieznane. Nigdy nie mów żegnaj, życz lepiej szerokiej drogi, by to co
dzisiaj gdzieś zgubiłeś, ponownie do Ciebie wróciło. Choć droga tak kręta,
kiedyś na jej końcu, może czeka ponowne spotkanie w innym świetle.
Być wolnym jak ptak,
Pofrunąc tam, gdzie jest szczęście, Uwolnić się od smutków, Od żalów, które
dręczą... Niech dusza pofrunie daleko, Mimo, że ciało musi tutaj być, Niech
życie staje się lżejsze, Choć tylko w snach... Wiele krzywd, wiele przykrości,
Gorzkich słów, mało zrozumienia... To, to co można otrzymać, Będąc otwartym i
pozbawionym zła... Kolejne przykrości zmieniają, Tak jak liście opadają z
drzew, Aż w końcu stajemy się drzewem bez liści, Bo uczucia odeszły ostatnim
razem...
Nadszedł czas
oczyszczenia, szarej rzeczywistości i pustego milczenia. Przepraszam, że mnie
nie ma, tam gdzie być powinnam. Przepraszam, że nic nie mogę powiedzieć, bo
tylko pustkę w sercu mam. Przepraszam za niezrozumienie, ale nie wszystko
potrafię pojąć. Przepraszam, że wątpię w sens istnienia, w dobroć tego świata,
we wszystko co tylko jest najpiękniejsze, bo i czasem najboleśniejsze.
Przepraszam, za słowa szczerości, za swoje bezowocne starania, że już mi nie
zależy, mimo, że tak być nie powinno...
Trudno przeskoczyć
mury, kiedy przeszkód tak wiele. Trudno odszukać w sobie życzliwość, kiedy na
dnie serca, kryje się żal. Trudno wierzyć w lepszy poranek, kiedy każdy jest
taki sam. Trudno marzyć o uczuć nieprzemijalności, kiedy przestaje się czuć.
Trudno wierzyć w przyjaźń, kiedy egoizm triumfuje. Trudno cieszyć się z
błahostki, kiedy inni nie potrafią. Trudno zacząć płakać, gdy łez zabrakło.
Trudno zacząć się uśmiechać, kiedy ludzie uśmiech odbierają. Trudno poświęcać
się nieustannie, kiedy inni tego nigdy nie zrobią. Trudno lubić, kiedy inni
docenić nie umieją. Trudno się żegnać, to ...zawsze przychodzi trudno. Pomimo
żalu i rozczarowania, trudno powiedzieć ostatnie słowo...
Bolesną drogą
wspomnień, kamiennym smutkiem żegnana, morze kwiatów, płomień żałobny i łzy ...
Dlaczego? Stać tak się musiało, by świat zrozumiał jak bliski człowiek się
staje, wówczas kiedy odchodzi.. I my... Tacy sami lecz inni, jakby czas
zatrzymał się dla nas.. W bólu połączeni..na co dzień nam obcy.. nagle bliskim
się staje..
Byłaś…i już cię nie
ma Jak pyłek dmuchawca Mocno zdmuchnięty Zbyt wysoko poszybowałaś Aby cię
pochwycić… Uciekłaś przed smutkiem Od łez do poduszki… Ale zawsze będziesz ze
mną Moja myśl o tobie Jest … i zawsze będzie Na przekór smutkowi I
niepogodzie.. Zawsze znajdę czas na pamięć i wspomnienia..
Żyję przeszłością i
myślę co mogłam zrobić ,jakby to mogło cokolwiek zmienić.... Mam ją przed
oczami,jak siedzi u Mamy przy oknie ,ciągle ją słyszę i czuje jakby była przy
mnie, chociaż jej już nie ma...Ten jeden raz, kiedy trzymałam ją za rękę/po raz
pierwszy w życiu/zupełnie bezradną,zgaszoną ,wypaloną niczym świeca...Jej
wzrok,przepełniony był bólem ,żalem i bezradnością.Wierzyłam, że wszystko jej
się ułoży,wróci do normy.Myliłam się,ona jak żyła,tak odeszła-samotnie.Jedyna
rzecz która mi pozostała,to poczucie winy,że nie potrafiłam jej pomóc,że nie
zawsze żyłyśmy jak siostry;w zgodzie..
Kwiaty.. Mogą
patrzeć na świat w każdą stronę, mają tak wdzięczna wymowę , muszę ułożyć ładny
bukiecik, muszę.. bo obiecałam je Tobie. Myślisz, że zapomniałam?… Ewa,ja
pamiętam! Myśli moje z dołu do góry przebijają chmury.. Mam taką nadzieję, że
wiesz…sercem jestem przy Tobie..
Odeszłaś ... Tak
cicho ... Tak nagle ... A my cały czas zadajemy sobie pytanie ... dlaczego ?
Staramy się to zrozumieć,ale nie potrafimy...
Nie przylecę na
skrzydłach do Ciebie, bo wiatr mi niedobry powyrywał pióra. Nie ulecę
skrzydłami ponad chmury, bo połamane w życiowych wichurach. Nie przypłynę
jachtem do Ciebie, bo złemu wiatrowi nie po drodze, a droga do Ciebie jest
daleka i palcem pisana po wodzie. Nie przyjadę do Ciebie pociągiem, bo tam
gdzie jesteś nie ma torów, tylko łąk zielenią utkane obrusy, i kwiaty co pełnią
śpiewają kolorów. Nie uda mi się dojść do Ciebie, ani dojechać też na rowerze,
a mimo wszystko jestem z Tobą, bo wspomnień i pamięci mi nikt nie odbierze.
Czekam listu od
ciebie... Tam południa słońce i morze mówi z tobą... U mnie słota, jesień,
chmury i drzewa więdnące... Dziś pogoda... lecz słońce chore - jak tęsknota...
Nim wyślesz, włóż list w trawę wonną albo w kwiaty, bo tu żadne nie kwitną
już... Niech go przepoi spokój, woń słońca, szczęście twej bliży i szaty - albo
go noś godzinę w fałdach sukni swojej... A papier niechaj będzie niebieski...
Bo może przyjdą chmury szare, smutne, znów na dworze słota łkać będzie, kiedy
list przyjdzie od ciebie; Skarżyć się będą drzewa, co więdną i mokną, a ja,
samotna, może znów będę przez okno patrzyła za małym skrawkiem błękitu na
niebie...
Zabierz mnie stąd
daleko, jak najdalej od tych wszystkich złych wydarzeń, usiądziemy nad zieloną
rzeką, to najlepsze lustro dla zmęczonych twarzy. Zabierz mnie hen od wrzawy,
bohaterką żadnej bitwy nie zostanę, niech kołyszą nas wysokie trawy i niech rosą
zakwitają gdy poranek. Ogrodzimy nasz malutki skrawek nieba, na ten luksus
zawsze starczy nam pieniędzy, tutaj żadnych nam idoli nie potrzeba, o
przepraszam, mam jednego to jest księżyc. Ogrodzimy nasz malutki skrawek nieba,
razem z nim będziemy czasem deszczem płakać, przytulimy się do stuletniego
drzewa. Zabierz mnie z tej planety, która pędzi na spotkanie swego losu,
przecież dobrze wiesz że ważne dla kobiety, są dwie sprawy ciepły dom i święty
spokój. Ogrodzimy nasz malutki skrawek nieba i prywatna gwiazda nocą nam
zaświeci, wtedy pewni jak się nie bać nauczymy żyć bez strachu nasze dzieci..
Andrzej Sikorowski
Na kiepskich
zdjęciach okruchy dawnych dni, Czyjaś twarz, zapomniana twarz. W pamięci
zakamarkach wciąż rozbrzmiewa śmiech, Czyjaś twarz zapamiętana. Mijają dni,
ludzie, natury rytm. Wciąż nowych masz przyjaciół, Starych przykrył kurz,
Dziewczyna ciągle piękna,lecz tylko w pamięci tkwi Ten pierwszy dzień,
najsmutniejszy z dni. Zapal świeczkę,za Nią, za tych których zabrał los, Zapal
światło w oknie. Zapal świeczkę, za tych których zabrał los, Zapal światło w
oknie. Ludzi dobrych i złych wciąż przynosi wiatr, Ludzi dobrych i złych wciąż
zabiera mgła. Lecz tylko Ty masz tą niezwykłą moc, By zatrzymać ich, by dać
wieczność im. Pomyśl choć przez chwilę, podaruj uśmiech swój Tym, których
napotkałeś na jawie i wśród snów. A może ktoś skazany na samotność Ogrzeje się
Twym ciepłem, zapomni o kłopotach. Zapal świeczkę...
Dariusz Dusza
- Kiedy umrę,
zobaczę podszewkę świata. Drugą stronę, za ptakiem, górą i zachodem słońca.
Wzywające odczytania prawdziwe znaczenie. Co nie zgadzało się, będzie się
zgadzało. Co było niepojęte, będzie pojęte. - A jeżeli nie ma podszewki świata?
Jeżeli drozd na gałęzi nie jest wcale znakiem Tylko drozdem na gałęzi, jeżeli
dzień i noc Następują po sobie nie dbając o sens I nie ma nic na ziemi, prócz
tej ziemi? Gdyby tak było, to jednak zostanie Słowo raz obudzone przez
nietrwałe usta, Które biegnie i biegnie, niestrudzone, Na międzygwiezdne pola,
w kołowrót galaktyk I protestuje, woła, krzyczy. Czesław Miłosz „Sens”
Czesław Miłosz
„Sens”
Siądź z tamtą
kobietą twarzą w twarz Kiedy mnie już nie będzie Spalcie w kominie moje buty i
płaszcz Zróbcie sobie miejsce... A mnie zabawiaj smutnie Uśmiechem, słowem,
gestem Dopóki jestem. Dziel z tamtą kobietą chleb na pół Kiedy mnie już nie
będzie Kupcie firanki, jakąś lampę i stół Zróbcie sobie miejsce... A mnie
oszukuj mile Uśmiechem, słowem, gestem Dopóki jestem. Płyń z tamtą kobietą w
górę rzek Kiedy mnie już nie będzie Znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg
Zróbcie sobie miejsce... A mnie wspominaj wdzięcznie Że mało tak się śniłam A
przecież byłam, No, przecież byłam...
Agnieszka Osiecka
„Kiedy mnie już nie będzie”
Jak długo pisana mi
jeszcze włóczęga? Ech, gwiazdo - ogniku ty błędny mych dni Spraw, by skończyła
się wreszcie ta męka I zapędź, do czułych zakulaj mnie drzwi! Lecz gdzie jest
ten dom, jak tam idzie się doń? Gdzie jest ta stanica, gdzie progi te są? Tam
most jest na rzece, za rzeką jest sad; Tam próżnia się kończy, zaczyna się
świat. Lecz gdzie rzeka ta, gdzie rzucony jest most? Gdzie sad ten jest biały,
jabłonki gdzie są? Na drzewach owoce i strąca je wiatr, Do kosza je zbiera ta
ręka jak kwiat. Te strony gdzieś są, gdzieś daleko za mgłą, Więc idę i dalej
przedzieram się wciąż. Zbierają się ptaki, ruszają na szlak, Już lecą, wprost
lecą, nie błądzą jak ja. Jak długa pisana mi jeszcze włóczęga? Ech, gwiazdo -
ogniku ty błędny mych dni. Spraw, by skończyła się wreszcie ta męka, I zapędź,
do czułych zakulaj mnie drzwi!
Edward Stachura
„Dookoła mgła''
Przystań tu na
chwilę. Wchłoń cmentarną ciszę. Czy usłyszysz także to, co ja usłyszę ? Czy
zobaczysz mary wokoło krążące ? Wycisz serce swoje i myśli cierpiące… Tam na
lewo córka przy Matki swej grobie. Widzisz ? Płynie ponad katafalku progiem.
Wyciąga tęsknie dłonie do główki dziecięcia. Jeszcze raz ostatni ! Dotknąć ! –
Bez szans wzięcia. W głębi Starzec smutny snuje widmo swoje… Nie takim chciał
zostać wzgardzony spokojem. Rząd lampek przyćmionych odsłania obrazy. Obok
dusza Dziecka. Płacze. Nadal marzy. I nie widać straty ciała z tego świata. Jak
to Boże robisz, że to wszystko złatasz ? O, widmo Dziewczyny ! Czy Anioł ? Czy
Zmarła ? Nadal szuka szczęścia, choć życia – wyparła. A przede mną widmo Ojca,
lecz młodszego. Coś chce mówić do mnie, lecz nie słyszę jego. Wyciągam swe
dłonie do drżących, widmowych, aby ogrzać, przycisnąć, żarów dać kwantowych.
Wkoło tłum ogromny. I martwi i żywi. Złączeni, skupieni - - i modlitwa z nimi.
Ja wiem, że to chwila… Ile czasu mamy ? Tych, co nas odwiedzą razem powitamy…
List do Matki... W
pierwszych słowach mojego listu , które zlatują do Ciebie deszczu kroplami
pytam troskliwie czego Ci Mamo potrzeba i czy tęsknisz za mną czasami?.. Zsyłam
Ci z nieba- słonecznym promieniem, który rozświetla poranka bladość- uśmiech co
dla Ciebie jest moim istnieniem i tym co daje Ci Twoją serca słabość... Piszę
do Ciebie wiatru szumem i listkiem wierzbowym co go jesień zrywa, te słowa
tylko ktoś taki jak Ty zrozumie, Ty nawet we mgle moje słowa odkryjesz.
Jest to życia
tajemnicą, gdzie się szczęście chowa. By je znaleźć, nie jednego natrudziła się
już głowa. Jedni rzekną Ci odważnie, że są w sile jej nasiona, w byciu
większym, potężniejszym trwałość szczęścia jest uśpiona. Jeszcze inni w
powodzeniu szczęścia fundamenty wskażą, więc o sławie i uznaniu cicho lub też
głośno marzą. Są i tacy, co w majątku szczęście swoje odkrywają. Tacy ludzie
zwykle później dużo różnych rozczarowań mają. Ktoś też znowu świat opuszcza, by
w surowym dość klasztorze w oderwaniu od wszystkiego szukać szczęścia w każdej
porze. Inni szczęścia pośród dzieci, tuż przy mężu poszukują. Ale często tym
sposobem owe szczęście.. gubią. Dla niektórych twórcza praca jest kolebką
szczęśliwości. Wymyślają więc cudeńka ku nie małej swej radości. Znam też
takich, co w zwyczajnych wydarzeniach szczęście widzą. Tacy ludzie zwykle
prostych rzeczy się nie wstydzą. Innym szczęście w przyjemności czasem daje się
poznawać. Stąd też oni ciągle nowych przyjemności chcą doznawać. Pewni mędrcy
powiadają, że być pewnym można tego, iż na skraju wszelkich cierpień, szukać
trzeba szczęścia swego. Wreszcie ktoś o szczęściu powie, że w te ono drzwi
zastuka, gdzie mieszkają ludzie, spośród których nikt go tam nie szuka. By je
znaleźć nie jednego natrudziła się już głowa. Bo to Boga tajemnicą, gdzie się
szczęście w życiu chowa.
Biegnij szybko do swej Mamy,pociesz Ją Aniele
ukochany Potem do swej Siostry oraz szwagra leć szybciutko porozmawiaj
niekróciutko. Odwiedź też grób Taty Twego , przytul go do serca swego. Bratu z
Żoną i ich Synem pyszniusieńką spraw gościnę. Potem, nim do swej Panienki, tej
Najświętszej wprost się udasz, to dyskretnie do kieszonki zerknij, czy tam
czegoś na osłodę nie masz, czym byś mogła pocieszyć i uraczyć swą Mateńkę
zatroskaną. Teraz pędź, bo cichną dzwony. Gnaj jak burza! Jak szalona! A gdy
zdążysz, to choć piórko spuść na moją głowę.
Aby wiatr mógł stać się wiatrem, rzeka rzeką
by się stała, aby droga raz wybrana, taką właśnie pozostała. ...By rozwiązać
to, co wiąże, wolność by uczynić wolną, aby słaba, chwiejna wola do oddania
była zdolną. ...By nie mazać owej prawdy, że nie z nas jest szczęścia trwałość,
by odsłonić owo miejsce, gdzie niezmienna mieszka radość. ...Wreszcie, by
uczynić miejsce temu, co ma nadejść , co się przyjąć winno mężnie,
wielkodusznie i pogodnie.. Pomyśl zatem,życie żyzne jest;co zasiejesz to
urośnie,a co dajesz to powróci,bo nic nie umiera.. tak bezpłodnie..
Zasmucam się czasem
smutnymi rzeczami, a potem mi papla ów smutek do ucha, że słaba ma wola, a myśl
rozproszona. Zmyśla też inne niezmyślone rzeczy, że pycha się pyszni miast
odejść z pokorą, a życzliwość tak strasznie znikoma. Niby bez obmowy obmawia innych,
że lubią układy, intrygi i plotki, że prawdy nie wznoszą nad własny interes. I
mówi - Uciekaj! To świat nie dla Ciebie! Pomyśl o beztrosce, o błogości !
Ziemia jest wygnaniem! Szczęścia tu nie znajdziesz. Wtedy resztką siły wołałam
nadzieję czule krzyż całując, tuląc go do sobie i szepczę spokojnie, choć
wnętrze wzburzone - Jezu, ufam Tobie..
Boże,przywróć
ludziom rozum i blask utracony, oblecz w zwykłą wspaniałość,zdejm z oczu
popiół,oczyść język z piołunu,spuść deszcz by zmył to co złe i zmieszał się ze
łzami..Niech Ci umarli śpią w spokoju i zieleni, niech żal uparty nie
wstrzymuje czasu..
Piszę do Ciebie znów
kilka szczerych, prostych słów... Zatapiam się w ciszy, melodia natchnienia
mnie kołysze... W sercu sens tych słów, uczuć mych odbicie...Wraz z nimi płynie
wspomnienie i marzenia już nie do spełnienia...
Słowa proste,ale
jakże są prawdziwe!!! Słowa czułe, miłość, złość, nienawiść, gniew, jeśli
spojrzysz na te strony wszystko tutaj jest! Bo co w sercu krwią toczone, w
duszy gniazdko sobie wije i cichutko, bez rozgłosu pomalutku sobie żyje..
Dziękuję Ci Panie..
Za miłość od ludzi wspaniałych, I za nienawiść od mych wrogów stałych. Za
zwierzę chodzące po domu, I za przyjaciela stojącego w progu. A przede
wszystkim, za spełnione moje najskrytsze marzenie Że przyjmiesz ludzk do siebie..
Śmierć gwałtownie
przerwała Nitkę Twego życia. Oderwała od bliskich Tak kochanych ludzi. Leżysz
tam w ciemnym grobie Czekając na chwilę Gdy znów spotkasz się z nimi Gdy Bóg
Cię ze snu zbudzi. Dzis na grobie ogarek, Świecący tli się mały Płyną słowa
modlitwy... Oni Cię kochali. Proszę Boga by dał Ci Spokój i wytchnienie Zmazał
grzechy, wybaczył I dał Ci zbawienie. W naszych pamięciach zostaniesz Sercach
co kochały W szczerych słowach modlitwy Za Ciebie szeptanych...
nieznajoma
Żegnaj. O! Jeśli
ustawne modlenia Wyjednać mogą innym zmianę w losach, To może ujdą moje
zatracenia- Błądząc, w Imieniu Twoim po niebiosach. Ponad pamięć przecież i
westchnienia Jest krew, co tej zbrodni oko zarumienia!!! - ale i to ginie- Przy
słowie "żegnaj" w rozstania godzinie! Współczucia żebrać nie może,
nie raczy Duch mój choć serce niech pęka z rozpaczy! Ja tylko to wiem: że
Miłość tu próżną, i tylko ze smutkiem żegnam ... podróżną!...
Która
godzina? Która w niebie zorza? Nie czas na skargi! Świat właśnie jest taki!...
Dawnoś to w zbożu rwała chabry i maki? Pokochaj zboże! Nic niema, prócz
zboża!... Czemuż tak patrzysz w otchłanie bezczasu, — I mówisz: «Jakże pokocham tę zmorę?» — Dawnoś to w
lesie całowała drzew korę? Więc las pokochaj! Nic niema, prócz lasu! — «Przyszłaś na świat, poprzedzona żałobą, I byle
jaką odeszłaś stąd bramą.» — A cóż
zabrałaś na drogę ze sobą, Jeśli — nie wszystko, jeśli nie to samo? Niech dusza twoja, miłością wielmożna, Takim się żalem
po nocach nie trudzi, Że prócz tych roślin , zwierząt i ludzi — Nic na tym
świecie pokochać nie można!
Nie ma już gniewu-
wyczerpał się. Nie ma już strachu- oswoił się. Nie ma już łez- zabrakło ich.
Nie ma już cierpienia- zatraciło się w marzeniach Nie ma już melodii- ugrzęzła
w gardle. Nie ma już słów- zapadły się w przepaść. Nie ma już słońca- wyblakło na
niebie. Nie ma już Ciebie... Nic nie ma znaczenia...
Słowo - to niewiele,
by sens wytłumaczyć, lecz czasem na szali życia może wiele znaczyć, gdy jedno
za mało lub jedno za wiele, słowem też rzec można, co komu się ściele. Czasem
błahe słowo, na wiatr wypuszczone, poleci przeciwnie niż jest zamierzone, narobi
zamętu, urazi, ukłuje, pozrywa pomosty, lub przyjaźń zatruje. Słowo może;
zabić, zniszczyć, skruszyć, lecz kiedy jest dobre, uszczęśliwić, wzruszyć,
mądrym słowem można zmienić losy świata, choć wiele słów mądrych tylko w próżni
lata. Czasem słów jest wiele, lecz tylko coś znaczą, jeśli na właściwy adres
trafić raczą, w przypadku zaś kiedy, ten adres ominą, będą nic niewartą, zwykłą
paplaniną. Ważne jest więc jakie - słowa wyrażane - kiedy i do kogo będą
kierowane, nie ważna jest ilość, lecz co zawierają i czy we właściwy cel zbyt
późno nie trafią!
W tupocie stóp pędzę
do grobu,osoby mi drogiej. Łza się w oku kręci,gdy widzę w mej pamięci chwile
razem spędzone .Pochłonęła Ją ziemia i faktu tego nic nie zmienia. Zapalić
znicz tylko mogę i wypłakać się nad grobem.
Czemu emigrowałaś do
krain ducha z więzienia ciała?! O,Ewo, jakaś okrutna,siostra Twoja taka dziś
smutna; Ucho moje już nie usłyszy dźwięków Twej mowy słodkimi słowy; Dziś chyba
szelest po krokach myszy i westchnień moich ciche szemranie:Tak się nie godzi,
moje Kochanie, opuścić Matkę w płaczu padole. By Cię oglądać, umrzeć trzeba?!
Około ciała ,by legnąć ciałem, ten grób podwójny wymurowany? Więc gdy po
śmierci żywot donoszę, to tam zapukam : otwórz mi, proszę!
Łza się łączy z
wielkim bólem, gdzie mogiła świeżo usypana. Życie krzyżem przeciął Bóg by
nasycić swoje ego.. Zabrał wszystko,co kochałaś- tyle planów z marzeniami..
Teraz szukam Ciebie w myślach Gdzie odeszłaś siostro? Może jesteś chmurką, albo
wiatrem kołyszącym liście, może mgłą otulającą ziemię, ale nie ma Ciebie już
przy mnie..
Za granicą życia
dzień jaśnieje,czy też noc.. Ciepłe serca,czułe dłonie otulają niczym koc.Czy
ta dusza będzie żywa,żeby spełnić swe marzenia?Już nie ziemskie,takie inne
osobiste do spełnienia?..Ziemski czas tam się nie liczy,gdy przekroczysz próg
ten już i nie wróci w nasze domy.. takie życie jest...no cóż! Za granicą życia
czeka niewiadoma, tak jest ciężko odejść stąd.. walczy każdy, aż nie skona..
W świecy życia
płomień zgasł, dusza już do Nieba uleciała, skończył się dla Ciebie ziemski
czas, już przyjaciół,ani dzieci nie przywołasz, nie zawrócisz,choćbyś chciała
lecz tam wieczny spokój będziesz miała. Jesteś teraz jak ten pielgrzym, Twoje
miejsce u stóp Pana Boga, wędruj więc spokojnie, kiedyś spotkamy się w jego
ogrodzie .
Wiem, że jesteś w
Niebie lecz bardzo mi brakuje Ciebie Gdy odchodziłaś ja jeszcze spałam i nawet
bym o tym nie pomyślała... Zawsze będę wspominała,jak bardzo byłaś
wytrwała-choć wszystko w okół się waliło i Cię dobijało- Ty zawsze się
śmiałaś.Teraz jesteś tylko w moim sercu,ale bądź przy mnie w każdym miejscu...
Życie
nasze jak pociąg się toczy Gdy się rodzisz to wsiadasz do niego I ten pociąg
przez życie Cię wiezie Aż do końca – przystanku Twojego. Nikt z nas nie zna
czasu podróży Pociąg jedzie, wciąż
nowe perony Ciągle nowi ludzie wsiadają Pociąg w rożne rozwozi ich strony.
Jedni dłużej są w Twoim przedziale Inni tylko na chwilkę wsiadają Są też tacy
co zajrzą i znikną I nic innym w podróży nie dają. Każdy ślad swój jakiś zostawi
Mały uśmiech, rąk dotyk, kwiat róży To w pamięci swojej zachowasz Już do końca
życiowej podróży. Najsmutniejsze są chwile w podróży Gdy wysiądą Ci, których Ty
kochasz Po nich zawsze pustka zostaje Cicho w kącie przedziału zaszlochasz. I
już smutek zostanie do końca I tęsknota co pali Cię skrycie Bo już bez tych co
byli najbliżsi Musisz dalej pojechać przez życie. Lecz gdy w końcu do celu
dojedziesz Na końcowym wysiądziesz peronie To pamiętaj, że Oni tam będą Znowu
odnajdziesz kochane ich dłonie….
Na skrzydłach wiatru
zaczarowanych ponad obłoki poszybuj, gdzie nic już słońca Ci nie przesłania jak
na tej ponurej i szarej ziemi. Gdzie w płytkie bajorka zmieniają się morza,
góry w gromadki pagórków małych, a wszystkie zmartwienia i wielkie problemy chmur
peleryna przysłoni białych. Już nigdy więcej z bezchmurnych niebios na Twoją
głowę nie spadną deszcze, chmary galaktyk zatańczą z Tobą, kiedy wzniesiesz się
wyżej jeszcze. Dotknij nieba nim słońce zgaśnie, dotrzyj aż do granic
wszechświata, bo nie warto stąpać po ziemi skoro możesz latać...
Śpij słodko jak
niewinne dziecię, śpij , bo już wiesz co jest na tym świecie. Miałaś dużo
,,przyjaciół'' im wierzyłaś bez granic, ale gdy już nic nie miałaś, sama byłaś
jak palec, nie przydawałaś się na nic. Miałaś ,,dzieci" i,,gacha''-ich żar
uczuć poznałaś gorących , on Cię też sprzedał za piwo i parę groszy
brzęczących. Śpij słodko Ewuniu, śpij ,jak niewinne dziecię, bo już wiesz co
spotkało Cię na tym parszywym świecie..
|