7
Sekret szczęścia
Jest to cudowna
opowieść o małej sierotce, która nie miała rodziny i nie zaznała miłości.
Pewnego dnia dziewczynka czuła się wyjątkowo samotna i smutna. Szła właśnie
przez łąkę, gdy ujrzała małego motyla uwięzionego przez bezlitośnie kłujące
ciernie. Im bardziej motyl się szarpał, tym bardziej ciernie wbijały się w jego
delikatne ciało. Sierotka ostrożnie uwolniła go z tej śmiertelnej pułapki.
Motyl nie odfrunął jednak, lecz zmienił się w piękną, dobrą wróżkę. Dziewczynka
przetarła oczy z niedowierzania.
- Dziękuję ci za
twoją dobroć - rzekła wróżka - Spełnię za to każde twoje życzenie. Sierotka
pomyślała przez chwilę, a potem powiedziała:
- Chcę być
szczęśliwa!
- Bardzo dobrze -
odparła wróżka i szepneła coś do ucha dziewczynki, a potem znikneła.
Dziewczynka dorosła. Nigdy nie było na ziemi szczęśliwszej istoty od niej.
Wszyscy pytali ją o sekret szczęścia, ale ona tylko uśmiechała się i
odpowiadała:
- Gdy byłam małą
dziweczynką posłuchałam rady dobrej wróżki. Gdy była już bardzo stara i leżała
na łożu śmierci, zebrali się wokół niej wszyscy sąsiedzi, gdyż obawiali się, że
wraz z nią odejdzie również sekret szczęścia.
- Zdradź nam go -
prosili - powiedz, co doradziła ci dobra wróżka. Urocza starsza pani
uśmiechneła się tylko i rzekła:
- Powiedziała mi, że
każdy, bez względu na to, jak pewny siebie, jak młody czy stary, jak bogaty czy
biedny mnie potrzebuje.
(Autor nieznany)
Twój czas
Życie to dar czasu.
Czasu ziemskiego, czasu na posiadanie ciała, osobowości, na doświadczanie
tysięcy pięknych oraz trudnych chwil zwanych egzystencją. W istocie, to, jak
spędzisz swój czas, stanowi o jakości twego życia.
Dlatego też ważne
jest to, co robisz ze swoim czasem. Istnieje różnica między wykorzystywaniem go
w celu nakarmienia twej duszy, a bezmyślnym marnotrawieniem go. U schyłku życia
przekonasz się, czy dobrze się bawiłeś, czy też zmarnotrawiłeś czas i chciałbyś
mieć go więcej.
Zatroszcz się więc o
swój czas, o ten drogocenny, wspaniały dar i traktuj go jak skarb, bo nim jest.
Dziś sercem, umysłem zaplanuj, co dokładnie chcesz zrobić z każdą godziną,
która jest ci dana.
(Daphne Rose Kingma)
Flet i osioł
Na polu leżał
porzucony od dłuższego czasu Flet, na którym nikt już nie grał.
Aż pewnego dnia
przechodzący obok Osioł dmuchnął w niego z całej siły. Wyzwolił dźwięk
piękniejszy niż jakiekolwiek inny, który kiedykolwiek słyszał w swoim życiu. I
nie tylko w swoim oślim życiu, ale również w życiu Fletu.
Nie mogąc zrozumieć
tego, co się stało (obaj nie byli roztropni, a jedynie wierzyli w roztropność)
- oddalili się natychmiast od siebie, zawstydzeni tym, co wydarzyło się
najpiękniejszego w ich życiu.
A ileż w naszym
życiu porzuconych fletów, osłów? Wielu z nas nie poznało nigdy samych siebie,
ukrywają kim są, oczekując miłości od innych nieznanych sobie osób, które
również chowają się przed samymi sobą. A przecież czasami może jakieś odkrycie,
jakaś niespodzianka, jakaś iskra... I wszystko znowu się kończy.
Wszystko dlatego, że
brakuje nam odwagi, aby kogoś pokochać. Trzeba mieć jej tyle samo, jak do tego,
aby pokochali nas inni.
(Autor nieznany)
O widoku z murów
miasta
- Kim jestem? -
spytał kiedyś starca pewien młodzian.
- Jesteś tym, za
kogo się uważasz - odrzekł starzec - wyjaśni ci to taka historyjka...
Zachodziło słońce. Z
murów miasta można było zobaczyć na linii horyzontu dwie obejmujące się
sylwetki.
"To jakiś tatuś
i mamusia" - pomyślała niewinna dziecinka.
"To
kochankowie" - pomyślał mężczyzna ze złamanym sercem.
"To dwaj
przyjaciele, co spotkali się po wielu latach" - pomyślał człowiek samotny.
"To dwaj kupcy, co dobili targu" - pomyślał skąpiec.
"To ojciec
obejmuje syna wracającego z wojny" - pomyślała pewna pani o tkliwej duszy.
"To córka
ściska ojca, który wraca z dalekiej podróży" - pomyślał człowiek pogrążony
w bólu po śmierci córki.
"To para
zakochanych" - pomyślała dziewczyna marząca o miłości.
"To dwaj ludzie
walczą do ostatniej kropli krwi" - pomyślał morderca.
"Kto wie,
dlaczego się obejmują" - pomyślał człowiek o oschłym sercu.
"Jaki to piękny
widok; dwoje obejmujących się ludzi" - pomyślał duchowny.
- W każdej myśli -
zakończył starzec - widzisz siebie samego takim, jakim jesteś. Analizuj często
swoje myśli; mogą ci one powiedzieć o wiele więcej o tobie samym niż
jakikolwiek nauczyciel.
(Pier D'Aubrigy)
Patrzymy przez te
same kraty; jedni widzą tylko błoto, a inni gwiazdy.
Frederick Langbridge
Mały chłopiec
poprosił swoją mamę, by przyszła do szkoły na pierwsze spotkanie rodziców
pierwszej klasy. Ku jego przerażeniu mama
powiedziała, ze
pójdzie. Nauczycielka i koledzy po raz pierwszy zobaczą jego matkę, a on był
bardzo zakłopotany jej wyglądem. Była piękną
kobietą, lecz jej
prawy policzek w całości pokryty był straszna blizną. Chłopiec nigdy nie chciał
rozmawiać o tym, skąd się tam wzięła.
W trakcie zebrania
wszyscy byli zauroczeni dobrocią i naturalnym pięknem jego mamy, lecz mały
chłopiec był ciągle zawstydzony i chował
się przed wzrokiem
innych ludzi. W pewnej chwili usłyszał jednak rozmowę między swoją mamą a
nauczycielka.
- Skąd ma pani tę
bliznę? - zapytała nauczycielka.
- Gdy mój synek był
maleńki - powiedziała mama - w jego pokoju wybuchł pożar. Nikt nie odważył się
wejść do środka ponieważ ogień
wymknął się spod
kontroli. Weszłam więc ja i gdy biegłam w stronę kołyski, zobaczyłam spadającą
belkę. Przykryłam synka własnym ciałem,
by go ochronić.
Straciłam przytomność, ale na szczęście przybyła straż pożarna i uratowała nas
oboje.
Mama dotknęła
spalonej części swojej twarzy.
- Ta blizna
pozostanie już na zawsze - powiedziała - ale nigdy nie żałowałam tego, co
zrobiłam.
W tym momencie mały
chłopiec podbiegł do niej ze łzami w oczach. Przytulił się i poczuł
wszechogarniające poświęcenie swojej matki.
Przez resztę dnia
trzymał ją mocno za rękę.
(Lih Yuh Kuo)
Pewien człowiek
zagadnął kiedyś Boga o niebo i piekło.
- Chodź, pokażę ci
piekło - powiedział Bóg i zaprowadził go do sali, w której wielu ludzi
siedziało wokół ogromnego kociołka z gulaszem. Wszyscy biesiadnicy wyglądali na
wynędzonych i zrozpaczonych i wydawali się głodni jak wilk. Każdy też trzymał
łyżkę, jednak rączka tej łyżki była o wiele dłuższa od ramion biesiadników,
toteż żaden z nich nie mógł trafić do swoich ust. Cierpienie wygłodzonych było
straszliwe.
- A teraz - odezwał
się Bóg po chwili - pokażę ci niebo.
Wkroczyli do drugiej
sali, identycznej z pierwszą: był kociołek z gulaszem, byli i biesiadnicy, i te
same łyżki z długachnymi rączkami...Lecz tutaj wszyscy byli szczęśliwi i dobrze
odżywieni.
- Nie rozumiem -
powiedział człowiek - Skoro obie sale są identyczne, jak to możliwe, że tu
każdy tryska radością, gdy tam wszyscy ledwo się trzymają?
- Ach, to proste -
odrzekł Bóg, uśmiechając się - Tutaj nauczyli się karmić nawzajem.
(Ann Landers)
7^ do góry ^
|