Mój opiekun ze mną
jest, ma tak skrzydła i aureolkę też, gdy tak samotna czuje się, przy mnie
zawsze czuwa i jest. Może czasem jest mi źle, to tak bardzo cierpię że, Anioł
mój pociesza mnie, ochrania i przytula też. Anioł ten to mój sympatyczny duch,
który cieszy się ze mną, że aż otula mnie od głowy do stóp, abym bezpieczna
była znów. On tak zawsze przy mnie czuwa, modli się za mnie do Boga, który jest
jego stwórcą, abym mogła bezpieczną być i cieszyć się z nim. On to wszystko
robi dla mnie, bo mnie kocha mocno tak, on mym przewodnikiem jest przez życie,
a ja uczniem jego tak. on to wszystko robi dla mnie, abym mogła do nieba dostać
się, że aż czasem z przemęczenia bladnie, gdy coś złego wydarzy się. On chcę
zawsze ochronić mnie, ale czasem tak się zdarza, że nie może wtrącać się, żebym
ja nauczyła czegoś się sama. Dziękuje ci Panie drogi, za Anioła mego tak, bo
tak dziecka skargi, wysłuchałeś z sercem tak. Dzięki ci Boże drogi, za wszystko
co jest, że tak ze mną jesteś, poprzez anioła też. Kocham ciebie strasznie,
Aniele drogi mój, ty zawsze ze mną jesteś, i troszczysz się jak jeden człowiek
swój.
O mój Aniele, ty
rękę Daj! Przez łzy i mękę, Przez ciemny kraj, Do jasnych źródeł ty mnie
doprowadź; Racz się zlitować! Serce me zwiędło jak marny Liść; Wśród nocy
czarnej Nie wiem, gdzie iść, I po przepaściach muszę nocować: Więc ty mnie
prowadź. To, com ukochał, com tyle Czcił, Zdeptane w pyle Padło bez sił;
Rozpacz i hańbę widząc po drodze, Stanąłem w trwodze. Widziałem zbrodni
zwycięski Szał, Widziałem klęski Duchów i ciał; Więc obłąkany boleścią chodzę
We łzach i trwodze. I nie wiem teraz, w co wierzyć Mam, Jak dzień mój przeżyć W
ciemności, sam; Nie wiem, czy zdołam wytrwać niezłomnie: Więc ty zstąp do mnie!
Lękam się zstąpić z wątpieniem W grób I z utęsknieniem Do twoich stóp Chylę się
z prośbą i nieprzytomnie Wołam: zstąp do mnie! Pokaż mi tryumf w przyszłości
Dniach, Tryumf miłości Kupiony w łzach, I ludu mego zwycięstwo jasne Pokaż, nim
zasnę! Pokaż mi ciszę wschodzących Zórz, Zmartwychwstających Królestwo dusz, A
dbać nie będę o szczęście własne Spokojny zasnę.
Aniele Wiem, że
jesteś... Ale tak cicho, jakby Cię wcale
nie było. Lecz ja wciąż czuję - w domu, w lesie, w mieście - Jakby koło
mnie serce czyjeś biło... Czuję także wpatrzone we mnie Twoje oczy - uważnie i
troskliwie - nawet w środku nocy. Wiem też, że na skrzydłach ze światła pobiec
możesz wszędzie i w mój sen wejść łatwo, nawet
śpiewać w kolędzie... Dobrze, że przy mnie zawsze jesteś w dni zwykłe i
w niedziele - ukryty w powietrzu - mój dobry Aniele miej mnie w swojej opiece!
Smutna księżniczka bez swojej miłości
Prosiła maga konając ; Kiedy odejdę użyj swojej mocy Uchwyć mą duszę nową
postać dając. Chcę być skowronkiem i udać się w drogę By móc odszukać
serce które czeka Będąc księżniczką znaleźć miłości nie mogłam Więc może
teraz wypatrzę z daleka. Odeszła cicho z uśmiechem nad ranem Wierząc że
zbudzi się ptakiem na pewno Reinkarnacja wnet się dokonała Leć za swym
losem zmieniona królewno... Mijały lata na złudnym szukaniu Nie mógł
odnaleźć serduszka skowronek Zmęczony życiem przyfrunął odpocząć Na swe
marzenie tracił każdy dzionek. Żałość go zmogła wielka jak ocean Na piękne
piórka łezki poleciały Świat jest ogromny to ponad me siły Marzenie swe
tracę bo jestem zbyt mały. Smutnego skowronka różyczka słuchała Nie
wiedzieć czemu serce jej zadrżało Chyląc swe płatki szepnęła cichutko Me
serce na ciebie tu wieczność czekało. Myślałem że psikus los mi
przygotował Że po mojej śmierci tą różą się stałem Teraz wiem dlaczego
mój słodki skowronku Tylko w tej postaci tak długo przetrwałem. W miłości
jest magia co przetrwała lata Uwolniła dusze sobie przeznaczone Kiedyś
nie mogły istnieć obok siebie Teraz ich marzenia będą już spełnione. Nikt
już nie spotka skowronka ni róży Są już daleko w swej krainie marzeń On w
niej odnalazł tą za którą tęsknił A smutna księżniczka ma teraz uśmiech na
twarzy.
Zraniło się
serduszko o losu ostrą krawędź, trzepocząc życia skrzydłem jak
przestraszony łabędź. Zbyt mocno poranione zamknęło swe uczucia, widząc jak
cierpi serce, zamknęła się też dusza. I razem tak samotne, zamknięte w
szczelnej zbroi, zbyt boli taka rana i długo się nie goi. Jak przyjąć znowu
słowa, co radość z sobą niosą, są słodkie jak ambrozja, o miejsce w sercu
proszą? Te słowa, to wspomnienia, co miłość mają w sobie, choć serce już
nieufne, to miejsce ich wciąż przy Tobie.
Przyjdę do Ciebie w
nocy, gdy zmrużysz swoje oczy. W Twym śnie znowu będę z Tobą, tylko mnie
wpuść, cicho zawołaj. Swym skrzydłem otulę Ciebie całego i nie będzie w tym
nic dziwnego. Anielskim pyłem rozgonię wszystkie myśli złe, słońcem
zastąpię łzy i deszcz. Tylko mi pozwól, a serce Twe ujmę w dłonie jak
niemowlę, delikatnie ,z uczuciem do swojego serca je przyłożę. Będę o nie
dbać, troszczyć się bez ustanku, zrobię wszystko by chodziło bez szwanku. I
choć otworzyć musisz swe oczy, niech ten sen będzie proroczy. Jeśli zechcesz
Aniołem Stróżem Twym od dziś się stanę , tylko powiedz, a u Twego boku na
każde zawołanie się pojawię.
List z nieba
Odeszliście w ciszy
mrok, została tylko cisza lecz choć Wasze serca nie biją już, choć Was nie ma
tu ,to słyszę głos ,co szepce mi wciąż, że żyjecie na serca mego dnie więc
zasłucham się w nią ,może znajome głosy
usłyszę?
Wiem, że przy mnie
zawsze jesteście , gdy szaleją strugi deszczu po szybach dni, kiedy nocą
otwierają się oczy zbudzone bólem serca. Wiem, że jesteście , kiedy płonie
ściana ciszy, gdy z wyschniętej rzeki słów nie ma już co pić, kiedy nogi plączą
się wśród kamieni krzywd. Wiem, że
jesteście zawsze przy mnie...
Kochany Boże, świat
jest zmęczony i Twoje dzieci wzdychają głęboko, pomóż nam, Synu jednorodzony,
żyjąc tu nisko, mieć serca wysoko . Modlę się Jezu, o wycieńczonych, o tych,
którzy czas by chcieli przegonić, o trosk i zmartwień cierniami zduszonych, abyś
od śmierci ich dusze uchronił. O oczy, co próżno snu w nocy szukają i te, które
łzami tak często śniły, o tych, co się modlić nie pamiętają i tych, co się
modlić nie mają już siły. Spraw, dobry Boże, byśmy w pośpiechu, zdążyli umrzeć
w biel przyodziani, w Twym odpocznieniu zaczerpnąć oddechu i jeszcze wielu od
śmierci ocalić. Niech się zmęczona dusza rozśpiewa, gdy w Tobie smutek i ból
ukoimy, a kiedy będziemy bliżej nieba na wieczne wakacje odlecimy. W podzięce
mogą dać bardzo malutko, choć trzeba odpocząć - w tym dużo racji, to dłonie
splatając szepczę cichutko: dziękuję Ci, Boże, że nie masz wakacji.
Nic nam nie dane
jest na zawsze, a nie dane nie jest wzięte . Myśli ,słowa są rozpięte, życie
nasze jest raz dane- nie na zawsze -musi być oddane. Stwórca daje i zabiera.
Nie przebiera ,nie wybiera, los i życie nam to sprawia, że nikogo nie zostawia.
Nikt nie zdaje sobie sprawy, że żyć przyszło nam w obawie; Nic nie dane jest na
zawsze- pożyczone -bardziej trafione. Kto się rodzi, w tą grę życia wchodzi...
Nic nie dane jest na zawsze; czas rozliczy nas z latami. Życie nasze to nie
gratka ,tak mówili: ojciec, matka .Przeżyć je godnie jest nam dane -a więc w
miłości trwajmy ,bo kiedyś będzie nam zabrane.
Ty pukałaś w serca drzwi. Porankiem chciałaś
suszyć moje łzy. Mówiłaś miłość jest jak wielka gra. Ona jedna szczęścia drogę
zna. Ciemna noc maluje teraz Twoją twarz. Ciepło wspomnień zaciera czas. Gdzie
Cię szukać mam, gdzie odnajdę ślad? Jak samotny żagiel wiatr mnie gna. Każde
słowo boli tak... Samotność rankiem budzi, każdy sen niepokoi mnie. W okna znów
bije deszcz, serce boli,bez Ciebie pusty dzień, dusza jest w niewoli. Wciąż szukam drogi swej. Gdy los
już zabrał wszystko to co dał, tęsknotą mierzę całe życie swe. Jedna myśl
pozwala tylko trwać; Jedna ciepła myśl o Tobie. W kroplach deszczu widzę Twoją
twarz, ciepło wspomnień zaciera czas. Gdzie Cię szukać mam? Gdzie odnajdę ślad?
Jak samotny żagiel wiatr mnie gna, każde słowo boli. Samotność budzi mnie,
każdy sen niepokoi. W okna znów bije deszcz, bez Ciebie pusty dzień, dusza moja
jest w niewoli, wciąż szukam drogi swej.
Aniele Stróżu mój
prowadź mnie za rękę. Znasz przecież każdy uśmiech mój, każdy ból, znasz
wszystkie drogi kręte. Nie odchodź choćbyś myślał, że o Tobie zapominam, że
niby dobrze znałeś mnie, a jestem całkiem inna. W cieniu swych skrzydeł ukryj
mnie, daj sercu łyk wytchnienia, bo jeszcze przede mną wiele trudnych chwil i
wiele do zrobienia. A kiedy przyjdzie życia kres, zamknij mi dłonią oczy, a
duszę moją unieś w dal do rozgwieżdżonych nocy.
Aniele , Przyjacielu
od urodzenia, zjawiłeś się przy mnie przed laty i przy mnie ciągle trwasz - tu nic się nie zmienia. Podaj mi dzisiaj
swą dłoń, daj znać, że jesteś obok, choć w innej już postaci. Powiedz jaką dziś
wokół roztoczysz woń i w jaki się zmienisz obłok? Odezwij się proszę naszą
ulubioną melodią z piosenki, słowami z książek czy wyuczonego wiersza... Co mi
dziś powiesz i? Jaka wiadomość będzie pierwsza?
Żem Ciebie wspomniał
dziś, Będzie mi wszelka darowana wina I spokój gwiazdą mi rozbłyśnie ranną Po
nocy, która płacze i przeklina. Może się łaską Twą na chleb zamieni Me słowo,
że nim nakarmić potrafię, Albowiem cisi są błogosławieni..... wszak tak, Najświętsza
Panno na ryngrafie? Naucz modlitwy serce moje młode, Na głód wskazując
pragnień, wspomnień chłostę, O jednym bowiem marzy w snów pogodę: Oto chce
szczere być i chce być proste. Albowiem człowiek, co na swym zegarze Ujrzał, że
młodość ginie mu zdradziecko, Zaczyna marzyć, o czym ja dziś marzę: Aby się
znowu dobry stał, jak dziecko. Spojrzyj w me serce, Najjaśniejsza Pani, I choć
przez chwilę usłysz, co w nim śpiewa, A ujrzysz wielką miłość w tej otchłani,
Co kocha ludzi, kamienie i drzewa. O, jakże bardzo kochać chcę, jak bardzo, Nie
to, co w bisior stroi się i złoto, Lecz to, czym nawet najnędzniejsi gardzą, Co
głodem żywe, poi się tęsknotą. Chcę serce moje jak bochen chleba Pokrajać dla
tych, których głód uśmierca, Ty za się spraw to, o Panienko z nieba, Aby dla
wszystkich mi starczyło serca. Przeto je ozdrów, położywszy ręce I pobłogosław
jak zoraną niwę, A ja słów kłosy własną krwią poświęcę I pójdę dzielić między
nieszczęśliwe. Bo chociaż lichym jest i nędzny człowiek, Co nicość kryje blaskiem
pióropusza, Lecz gdy choć jedna padnie łza spod powiek Szczera i czysta - ożyje
ma dusza. Panno święta, przecie Wielkim eposom, co rozbłysły cudem: Błogosław
dzisiaj lichemu poecie, Co biedne słowa w rym zwołuje z trudem. Ja Ci zaś za to
, Zmieszany między pasterze i grajki, Przyniosę książkę, jak gołąb białą, Abyś
Synowi z niej czytała bajki.
Promienisty i
złocisty Jak obłoczek spośród zbóż Stoi przy nie w dzień i w nocy Mój najmilszy
Anioł Stróż. Chociaż nigdy Go nie widzę, Słyszę Go w sercu mym, Jak zachęca
mnie do pracy I ostrzega wciąż przed złym...
Wierzę w ścieżkę
trudną nad wiecznością, wierzę w poza czas i pamięć. Wierzę, że nie gaśnie w
śmierci, żadna myśl i czyn serdeczny, Ci, co odwołani wcześniej, nas wprowadzą
w żywot wieczny. Święci, którym powierzono każdy krok nasz, każdy oddech, rzucą
w chwałę most zwodzony na łańcuchach naszych modlitw.
...Kiedyś z uśmiechem powiedziałaś Gdy gwiazdy
spały już wieczorem Że nigdy śmierć nie przyjdzie w porę. Wiesz… ja myślę o
tych słowach I w sercu składam je od nowa Czasem przestawię i zapomnę, Jak one
tak naprawdę brzmiały… Ale w twym głosie dziwnie drżały… Na szkolnej ławce
pióro białe Tak niezwyczajnie zagubione I w gardle ucisk zwany żalem A może
jesteś teraz mym aniołem?
Nie zapomnę Cię
,chociaż wieki przeminą. Jesteś w mej pamięci zaciszną doliną do której
powracam, gdy jestem w rozterce, by chmurką radości otulić swe smutne serce. W
moim życiu jesteś zapisana na stałe, jako ktoś dobry i godny pochwały, kto swą
postawą i serduszka biciem, jest teraz Aniołkiem ukrytym w błękicie. Byłaś
,jesteś będziesz moim przyjacielem.
Już jutro zrobię
porządki w moim regale życia, by ład panował w każdym kąciku, to co przykre,
niemiłe sercu, wyrzucę gdzieś do śmietnika. Na pierwszej półce postawię miłość-
piękne uczucie, uskrzydlające - w chwili zwątpienia wezmę ją w dłonie-niech
pobudzi serce smutkiem gasnące. Na drugiej półce pamięć umieszczę, pomocną
dłonią pogłaszczę skronie, chwytać ją będę w każdej sekundzie, z nią przecież
można nawet kraść konie. A trzecia półka nadzieją niech tętni i zieleń wiosny
tam emanuje, choć mówią często, że matką głupich, niech ona w sercu zawsze
króluje. Na czwartej półce niech wiara się złoci, jak słońce jasne muska
marzenia, bo chce być natchnieniem na dalsze lata, pragnie doczekać nuty
spełnienia. Na piątej półce wspomnienia niech tańczą, budzą tęsknoty i serce
kuszą , niech te piękne zawsze- na wieki pod wpływem czasu duszę poruszą. Gdy
kurz osiądzie na którejś półce, znowu porządki będą
wskazane-zadbam, za pielęgnuję, słowem podleję, pochwycę na nowo, to co jest mi
dane, co mi zostało.
|