Gdy nie czułem wtedy nic,
Gdy do księżyca przestałem wyć,
Gdy trzymała mnie więzi nić.
Teraz
Idę po chodniku.
Każda część jego inna.
Każda tak samo niewinna.
Przepełniona histerią krzyku.
Przejeżdża samochód, obok ludzie.
Mrówki idące, życia ich niepokój,
I pod jarzmem losu, i w trudzie,
Przesądzonej wojny pozostały dochód.
Mijam te ulice, mijam domy.
Omijam wciąż życie, diabła korony,
Spadają na mnie, niech moc mnie chroni.
A przeszłość nigdy więcej nie dogoni.