|
Wtorek, 2024-03-19, 4:45 PM Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS |
Smak chwil
|
|
Marketing
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko.
Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawce, dając mu jeden dzień okresu
próbnego zęby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawce do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawce.
- Jedna, szefie.
- Co? Jedna?! Nasi sprzedawcy maja srednio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień?
A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
: Szefa zatkało
Trzy... sta osiem... dziesiąta tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!!!!!!!!!!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
: - Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze sredni i duzy haczyk.
Nastepnie przekonalem go, ze powinien wziac jeszcze zylke. Sprzedalem mu
trzy rodzaje: cienka, srednia i gruba. Wdalismy sie w rozmowe. Spytalem
gdzie będzie łowić. Powiedział, ze na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządna wiatrówkę,
nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje Przekonałem go, ze na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać lodź motorowa. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, ze dość małe aby odwieźć lodź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
: - I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kopić
jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej zony. Zaproponowałem mu, ze skoro w weekend nici z s***u to możne pojechałby
przynajmniej na ryby...
|
|
|
|