Czwartek, 2024-11-21, 9:21 AM                    
Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
Smak chwil

Jak tam jest?

 

Los nie przyjmuje pytań, po prostu,każdemu w księdze  życia zapisany  jest.Czasem zębami zgrzyta, czasem łasi się jak pies. Panie,Ty który wszystko wiesz– powiedz nam, jak tam, po drugiej stronie jest?... Ty, który wszystko wiesz,znasz,terminy, święta i zagłady – powiedz nam, co nas czeka po tamtej stronie lady?... Czy się tam sieje zboże,czy się po prostu trwa, czy jest tam jakieś morze,czy jest taki ktoś jak ja? Tu życie nie daje  nagród, nie daje wiz, życie to trochę szabru,a bardzo rzadko czysty zysk. Ty, który wszystko wiesz,znasz wszystkie kwasy i zasady – powiedz nam jak tam  jest,czy naprawdę  wszyscy są szczęśliwi?

Nikt ważny

 

Powiedz jak żyć,powiedz mi, czemu tak jest, że tak szybko- TY- nasze życie odchodzisz? Zabierasz nam istnienie, a w zamian zostawiasz bliskim przygnębienie? Czemu tak krótko cieszysz nas swoim byciem, ciężar trudów i trosk niesiesz nam, a potem wieńczysz to śmiercią? Czy musisz tak surowym być, czy nie masz odrobiny litości? Tak bardzo chcemy szczęśliwi być, a Ty odbierasz życie,a tym co zostają wszelkie radości..

 

Imperium czasu się kłania ma on swoje zadania, zawładnie każdą istotą Nie liczy się z jej robotą. Chociaż by się sklonował, za parawanem gwiazd schował, to i tak każdego dopadnie, gdy gwiezdny pył z nieba spadnie. Potem ułoży się cichutko, Bóg powie zdanie krótko, nie bójcie się imperium czasu, gdy szaleją wskazówki kompasu. One doprowadza każdego do celu, czas jednak ma przyjaciół wielu, chociaż ma układy z Bogiem, to na każdego czeka przed progiem.

 

Przytul mnie ,otul mgłą ciszy i pozwól płakać tak, niech nikt nie słyszy...Pozwól oczyścić duszę do dna ze smutnych wspomnień,z całego zła... Przytul mnie,niech odejdzie na zawsze zły czas, pozwól odetchnąć,wszak władzę masz. Pozwól nie myśleć i nie czuć nic, przez małą chwilę w tej ciszy tkwić. Przytul mnie Panie,a Ty Aniele przy mnie zawsze trwaj...

 

Za tę chwilę pełną śmierci dziwnej, która w wieczność niezmierną opływa, za dotknięcie dalekiego żaru, w którym ogród głęboki omdlewa. Zmieszały się chwila i wieczność, kropla morze objęła - opada cisza słoneczna w głębinę tego zalewu. Czyż życie jest falą podziwu,falą wyższą niż śmierć? Dno ciszy, zatoka zalewu - samotna ludzka pierś. Stamtąd żeglując w niebo,kiedy wychylisz się z lądu, miesza się szczebiot aniołów - i podziw. / K. Wojtyła/

 

Spieszmy się kochać ludzi,cieszmy się każdą spędzoną z nimi chwilą ,bo życie szybko mija i nigdy już nie wróci.Jest krótkie jak spojrzenie,jak uścisk dłoni,przytulenie ,jak słońca promyk w południe, jak granat nieba nocą.Przeznaczenie obok nas kroczy i stoi nad nami jak matka nad kołyską.Szczęście, trwa tyle, co słów parę mówionych szeptem w wielkim skrócie...Później jest pustka i cierpienie,kiedy z nami mieszka cisza ,a telefon milczy .Życie ,szczęście ,radość jest  jak strumyk,raz  po brzegi miłowania,by nagle zmienić się w rzekę łez, żalu, tęsknoty i czekania...

 

Wiem,że gdzieś jesteś,że gdzieś istniejesz, rozumiesz dlaczego tak to się stało, bo bez celu nic się nie dzieje. Tyle spotkało mnie złego,lecz wciąż żyję nadzieją,że masz mnie w swojej opiece,że znów się kiedyś spotkamy i wtedy sobie wybaczę,że zbyt mało czasu miałam dla Ciebie…Niewiele czasu było nam dane, zaledwie chwil parę,jakby utwór raz tylko zagrany albo fragmentu ulubionej melodii…Nauczyłam się tych nut na pamięć i będę po cichu je nucić,choć na pewno mój głos się załamie,bo wiem,że Cię  nie zobaczę,bo nie możesz tu wrócić...

 

Na dnie serca miejsce jest zrobione całe z łez. Ze słonych kropel mały kruchy świat. Na dnie serca jestem dziś, niebo milczy, szeptem łzy, nikogo więcej nie ma tylko ja. Ostatni raz kończy się wszystko, też pewnie znasz ten żal co rośnie w nas modlitwą. Ostatni raz też pewnie znasz gorzki ten smak i żar nadziei, że coś wstrzyma czas. Na dnie serca pejzaż ten wszystko z kropel, noc i dzień, ten obraz kryje to, co czuję dziś. W środku serca łzawy świat, na zewnątrz niby wszystko już gra, uśmiecham się przez łzy i nikt nie widzi nic. Ostatni raz kończy się wszystko... (Coś budzi się też) coś kończy się i coś zaczyna (Na serca dnie) Na serca dnie próbuję to wytrzymać (Coś kończy się) Coś kończy się, próbuję pojąć to, nie poddać się już łzom...Odpoczywaj.

 

Dziś znów Cię widziałem i wszystko we mnie odżyło. Usiadłem obok , a serce mocniej mi biło,zjawiłaś się nagle, stanęłaś w drzwiach,jak lśniąca gwiazdka rozbłysnęłaś w moich snach. Dzień zaczął się czystą łzą monotonii, płynąłem w nim więc, czując przestrzeń ironii.,dopóki Cię nie zobaczyłem,umierałem. Lecz gdy chwyciłaś moją dłoń z radości zwariowałem. Choć byłaś tylko chwilę cały mój świat zmieniłaś. Jednym swoim uśmiechem smutny czas zabiłaś,znów poczułem że jesteś, gdy przytuliłaś mnie do siebie,a w ciszy wołały słowa... brakowało mi Ciebie...

 

Czasem zdziwienie ogarnia mnie wielkie i nie chce się wierzyć ,że nie ma już Ciebie na ziemi,że mieszkasz wraz z aniołami w niebie.I chociaż słowo Anioł brzmi jak ktoś na miejscu swoim,to kto w takim razie mieszka w sercu moim? Łez morze wylałem i modlitw zmówiłem tysiące,a Ty chyba sprawiasz ,że coraz jaśniej świeci  nam słońce. Byłaś  Aniołem i nim pozostaniesz,bo serce nie słucha,gdy w nim trwa pamięć .I choć Ty tam, a my tutaj, to wiemy o tym doskonale,że żyć musimy więc życie toczy się dalej.

 

Pamiętam̼

Spadła mi dzisiaj łza ,nietypowo, bo na serce. A gdy ono ją poczuło,zapłakało jeszcze więcej. Bo choć krople łez podobne,to ta jednak wyjątkowa bo o Tobie, o mnie, o nas ,w sobie piękny sekret chowa.

 

Życzenia ...

Z głębi serca,prosto do nieba ,do Twojej Duszy, ślę szczere życzenia .Zapalam światełka,kładę na grobie  czerwoną różę,bo czuję,że muszę.... Serce nie sługa,więc życzę Tobie,byś dobrze radziła jako Anioł sobie.Byś zawsze to czuła,że wsparcie masz we mnie i bliskich,że kiedyś jak dawniej znów będzie przyjemnie,bo gdy nas również wezwą do siebie Anieli,będziemy mogli w rajskim ogrodzie ,czas długi, znowu w czar szczerej przyjaźni zmienić.

 

 

W lustrze jeziora,w sitowiu gęstym,nocą,kobieta stoi. Wodę gwiazdy złocą,a aureola włosy jej stroi. Suknia na niej skromna,na skroni złota gwiazda,piękna i zgrabna ona,ta niewiasta.Zimna jest woda,ale Ona tego nie czuje,suknia już mokra ,nikt jej nie uratuje. Chłopca co świeci na niebie poznała nocą i wraz go pokochała lecz on ją porzucił i w jeziora toń wrócił. Chociaż bardzo ją zranił,ona idzie wciąż za nim,w wodzie jest już po szyję,bąble pływają smętne,a Ona płynie,Jej usta są już sine,choć były jak maliny. Bardzo go pokochała i pewnie kocha dalej,przy jego blasku odeszła od nas bez pożegnania:((((

 

 

Boże,to Ty dałeś mi nowy dzień, książkę bez druku,karty czyste, bym pisała ją od nowa;życiem-więc swoimi słowami rękę moją prowadź. Dostałam piękne dni spędzone z Ewą, codziennie jestem wdzięczna za nie- nie za te lata co przede mną- lecz właśnie za te godzin parę. Nie wiem ile żyć ja będę, ile lat jeszcze jest przede mną, wiem jedno,że dziękuję za każdą chwilę spędzoną z Ewą.

 

Ku pamięci

Już nic tak jak kiedyś nie cieszy, wszystko w koło to vanitas/marność,chwila/. Ten świat nazbyt niedobry i grzeszy,gdzie nie spojrzę- vanitas. Każdy dźwięk,pejzaże,twarze, każdy obraz zdaje się przedstawiać- vanitas! Nadzieja, przyjaźń, rodzina, cóż to teraz znaczy? -jedyne co teraz znam- to vanitas. Teraz ma postać tym uczuciem zmieniona, całą sobą krzyczy "vanitas". Łka ma dusza,wśród łez szepcze czasem "vanitas". Lecz umysł, mimo, iż serce chore, ma nadzieję, że choć cierpię, ten ból jakoś przeżyję i w niwecz obrócę słyszane zewsząd: „Vanitas vanitatum et omnia vanitas”.

 

Cóż ja zrobić mogę,że do kobiet nie mam szczęścia?! Jak nie brzydka,to zajęta,kiedy znowu kocham, to ta miłość jest przeklęta!!!Ta kobieta-jest Aniołem! Twarz Jej gładsza od jedwabiu,usta słodsze są od miodu; skóra pachnie fiołkami lecz Jej serce chyba z lodu! Wiem -Anioła ja nie zmuszę do miłości!Chociaż dla Niej tylko żyję.Pewnie umrę niekochany...Gorycz życia sam wypiję!!!Jeśli jednak łza zakręci się w Jej oku, z grobu nawet wstanę,by ją otrzeć,nie utonie jak ja teraz- w łez potoku!!!

 

Twoje odejście jest powodem mego smutku i płaczu...Każdego dnia,w nocy ,podczas snu,każdej rozmowy,w powiewie wiatru,w słońca promieniach,w drżeniu traw i kwiatów -odczuwam Twoją obecność.W każdym uśmiechu,w oczach każdego człowieka dostrzegam Twoje spojrzenie i Twoją niespotykaną radość.Na każdym kroku czuję Twoją anielską opiekę i pomoc.Dziękuję Ci za to i pragnę zapewnić,że jesteś zawsze w sercu moim,w modlitwie i  wspomnieniach.

 

Była piękna czerwcowa noc, w powietrzu unosił się zapach kwitnącego bzu,gdy odchodziłaś do innej krainy, a mi łzy spadły jak groch. Zostałam  sama i chociaż jestem wśród ludzi, czuję się  jakby na odludziu, jak ciernisty krzak w pięknym ogrodzie, wśród kwitnacych róży.Taka przyjaźń jak nasza-już nigdy się nie powtórzy... Zostaniesz w mym sercu...nie prędko wrócą chwile radości, żal i smutek w nim zagościł...

Kwiat zasuszony i bezwonny Znalazłem w książce z dawnych lat, I głos marzenia nieuchronny Już się do mej duszy wkradł. Gdzie kwitnął? Jakiej wiosny zaznał? Dlaczego tak krótko kwitnął? Kto go rwał ? Czy go zerwała dłoń przyjazna ? I po co w książce leżeć miał ? Czy na pamiątkę czułej schadzki, Co znaczyć miał rozłąki ból, Czy był to tylko ślad przechadzki W cienistym lesie, w ciszy pól ? Gdzie żyje ów ? Czy żyje owa ? Gdzie teraz mają swój zaciszny kąt ? Dlaczego zwiędli tak bez słowa, Tak jak ten kwiat nieznany zwiądł ?

 

Czemu okrutny los zakpił i życie z radości odarł. W rozpaczy zamiera okrzyk - nigdy już nie powiesz - "jak minął dzionek?"!!! Zgasła iskierka nadziei, samotność tulę w żałobie... Wesołych słów - "hallo,Haney dawaj do mnie na kawę" - nigdy już nie wypowiesz... Duszę rozdziera tęsknota... Głębszy sens i cel skrywa Bóg. Nie będzie już naszych wesołych spotkań - nigdy już... Pustka panoszy się wokół, serca nie można zabliźnić- łzy nie przestaną piec w oczy - nigdy!!!

 

Proszę, dziękuję i przepraszam - ciche modlitwy szepczą usta. Otocz opieką, obdarz mocą - na podobieństwo swoje ukształć. Tobie powierzam  los i życie - wartość najdroższą - rodzinę własną ,moje dzieci. Proszę o zdrowie, szczęście, miłość, by nie błądziły, niczym ślepcy. Dziękuję szczerze za bezmiar łask, za byt codzienny, sytą karmę. Nie zasłużyłam - niegodny chwast ,na tym świecie prochem jestem marnym. Przepraszam za grzech zaniedbania, wobec bliskich złe uczynki. Że nie umiałam kochać mądrze, za to, że zawiódł mnie nie raz instynkt. Umocnij ducha Zbawicielu, pragnę odnaleźć siłę w wierze. Z pokorą dźwigam symbol krzyża, szukam właściwej z dróg wśród ścieżek. Pomóż zbudować most z relacji, którym przejdziemy w dal bezpiecznie. Do serca mocno przytul, zanim zapewnisz spokój wieczny. W smutku, zwątpieniu, przynieś ulgę, przyszłością jestem zatroskana. Błogosław całej mej rodzinie, dzieciom,mężowi mnie oraz Matce... Boże - błagam w intencji na kolanach,nie pozwól matwić się i

 

Jesteś moim westchnieniem każdego ranka, tęsknotą w nocy jak kołysanka,myślą błądzącą po mojej głowie,lekiem na zdrowie w mojej chorobie, odbiciem w lustrze gdy widzę siebie i pięknym wspomnieniem... wszystkim jesteś... lecz o tym nie wiesz...

 

Wiem, że obok mnie gdzieś jesteś, choć nie widzę Cię. Wiem, że przy mnie stoisz zawsze, kiedy śnię. Patrzysz na mój ból, sklejasz serce me. Teraz, tylko widzę Cię, gdy mój umysł śpi...

 

...Gdy odejdę nie myśl o mnie z żalem, nie rozpaczaj... Los człowieka,to lot ćmy nad świecą. Myśl żem wyszedł z domu na dłużej, myśl cokolwiek lub myśl byle co, uśmiechnięta w słoneczny poranek wstaw gałązkę dzikiej róży w dzbanek na stoliku- tak myśl o mnie,nie rozpaczaj.

 

Nie wiesz jak bar­dzo jest mi Cię brak, bez Ciebie się czuję jak człeka wrak. Spoczy­wam zep­su­ty głębo­ko na dnie twa nieobec­ność mi szczęście krad­nie. Ser­ce me tkwi w głębo­kiej żałobie, nie ma dnia bym nie myślał o To­bie. Każdy mój dzień wygląda tak sa­mo, wstaję i tęsknie za Tobą co ra­no, a gdy nad­chodzi już spa­nia po­ra, wy­ciągam wspom­nienia z pa­mięci wo­ra. Prze­noszę się wte­dy do świata fan­tazji, pod­daję się w pełni myśli in­wazji. Sta­jesz prze­de mną wte­dy ob­ra­zem, i wspo­minam chwilę spędzo­ne ra­zem Te chwilę nie znikną z mo­jej pa­mięci, będą wraz ze mną w dniu mo­jej śmier­ci. Być może i jes­tem nad wy­rost naiw­ny, lecz ma miłość do Ciebie nie skończy się nig­dy.

 

Żył w Je­ruza­lem, kon­kret­nie w La­zarium mąż zac­ny, niemłody, lecz jeszcze nie sta­ry. Zwa­li go Łazarzem i w jed­nym tu zda­niu, opi­sać nie zdołam ja­kiej on był wiary. Miał dwie sios­try miłe, Martę i Ma­rię, na sto­ku góry mie­szka­li we tro­je, mieli tam bo­wiem grun­tu pręt z ka­wałkiem choć się wiązały z tym tru­dy i zno­je. Je­zus Na­zarej­czyk przy­jaźnią go darzył wy­mieniali z sobą swo­je smut­ki, tros­ki, Lecz raz dzień się ta­ki w Iz­raelu zdarzył, że ludzie Chrys­tu­sa wez­wa­li do wios­ki. „Pa­nie, tam Łazarz…” mówią do Je­zusa „…ko­na, w cho­robie, zli­tuj-że się nad nim. Udaj się z na­mi, za­nim je­go dusza na stałe połączy się z niebiosa­mi.” Je­zus, choć mądry i dob­ry był wiel­ce wy­pad od­wle­kał do mias­ta La­zarium i cho­ciaż smu­tek ścis­kał je­go ser­ce wy­ruszył w drogę po dni pa­ru świ­taniu. A tam, w Je­ruza­lem żałob­ników hor­da: krzyczą, biadolą i jęczą do nieba. Że Łazarz, że dob­ry, że jeszcze nie po­ra… A Martę i Ma­rię po­cie­szać pot­rze­ba. Je­zus pop­ro­sił, by grób mu po­kazać. „Pa­nie, już cuchnie” wzbra­niali miej­sco­wi Chrys­tus chciał jed­nak cu­du im do­kazać, by mu przy­byli wier­ni Bo­gu no­wi. Stają przed gro­bem, Je­zus głośno woła: „Łazarzu! Łazarzu!” a tam tyl­ko cisza. Tłum już mam­rocze, że „Je­zus nie zdoła…” A Łazarz leży i nic się nie rusza. Pot się za­per­lił na skro­niach Chrys­tu­sa „Łazarzu, ja proszę, posłuchaj wołania!” Ale ten leży, jak leżał , aż tłum już się wzburzył od te­go cze­kania. „Ludzie, zos­tańcie, błagam was, kto wie­rzy…” Je­zus próbu­je ut­rzy­mać pub­likę A Łazarz na to –nic, i tyl­ko leży, jak gdy­by chciał wy­począć chwilkę. Wtem Na­zarej­czyk rzecze ty­mi słowy „Łazarzu mój dro­gi jak za­raz nie wsta­niesz to dom twój,ziemię i wszys­tkie twe kro­wy za­bio­rą inni i nic nie dos­ta­niesz.” Jak Łazarz nie skoczy, jak głośno nie wrzaśnie „Jes­tem oz­dro­wiony- to zasługa Je­go!” Je­go, czy­li Je­zusa z Na­zare­tu właśnie, który prze­mawia w imieniu Bo­ga swe­go. Tak oto właśnie Łazarza wskrzeszo­no trochę spo­sobem, trochę po bożemu. I nie­chaj wszys­tkim wam będzie wiado­mo że wier­sz ten skrobnąłem nie wiado­mo cze­mu.

 

...Spocząć z w jed­nym gro­bie, po życiu długim, wspólnie prze­bytym, um­rzeć w jed­nej chwi­li ,ra­zem, by żad­ne nie mu­siało cierpieć,tęsknić, szlochać... Marzenie...które zna­lazłoby jed­nocześnie ko­niec... Nie ma ta­kich słów,które opiszą jak człowiek potrafi kochać...

 

Wciąż słyszę Cię w każdej nu­cie,bo grasz żalem w moim ser­cu...Mam dziw­ne uczu­cie jak­by świat sta­nął w miej­scu,gdy mam przed ocza­mi Two­je zdjęcie skro­pione łza­mi...Tęskno­ta prze­kor­na niesie wspomnienia ku To­bie i bo­leść og­romną wie­dzie ku żałobie...Dwie dro­gi w jedną się złączyły lecz bólem rozłąki wnet naszą przyjaźń skro­piły... Po­wiedz mi gdzie jes­teś ma przyjaciółko? Skryłaś się gdzieś ,a ja za Tobą tęsknię,przez Ciebie bo­leję,za­sypiając łkam i łzy ciągle leję...Odeszłaś tak nag­le na­wet nie wiem kiedy,nim rozwinęłam żag­le skoszto­wałam biedy,ale te­raz umiem do­cenić co mi było da­ne,dzięki Tobie ro­zumiem...to piękne, co rozumem i sercem wyb­ra­ne.

 

Sen-tylko on ukoi cier­pień moc- niech za­pad­nie w końcu noc. Oczy przym­knę powolutku, uwal­niając się od smutku, ciem­ność zmar­twień og­rom skryje, tru­dy życia choć na chwilę zmyje, dając duszy ukojenie, od prob­lemów tych wytchnienie.

 

Ko­goś ubyło,ktoś od­szedł, wyszedł z domu,ot tak i już nie wrócił, nikt te­go na­wet nie dos­trzegł, było, minęło... no cóż?... Widziałam przecież wczo­raj człowieka, z którym mnie la­ta łączyły,wiec nie dziw się ,że nadzieja na coś wciąż cze­ka... Niech łza tęskno­ty płynie, niech ser­ce się wreszcie wypłacze, niech żal mój prze­minie, niech ro­zum i ser­ce zrozumie,że już Was więcej nie zo­baczę...

 

Nie dziw się,że naz­byt często płaczę,że dusza mo­ja pełna żalu ...Ja prze­cież mam serce,które kocha ... Cóż mam zro­bić,że inaczej nie umiem, że przez pryz­mat bólu cały świat poj­muję? Nie miej mi za złe,że umiar cza­sem w tym tracę, że śmiejąc się  chwilę później płaczę… Wi­nić za to lub chwa­lić trze­ba Pana... To przez Niego moje ser­ce schnie jak kwiat je­sienią ,rzadziej kwit­nie jak róża wiosną... Jednak dziękuję Mu,że Byłaś z nami,że nau­czy­ł nas czuć,kochać,śmiać się...Jednego tylko nie pojmuję,że nas rozdziela,że każe nam tęsknić i płakać...

 

I cóż ci powiem? Że o twoim spojrzeniu w snach i marzeniach, i w myśli, i w mowie me serce marzy potajemnie...

Elena J.

Odkąd cię nie ma, płaczę snem, słów twoich echo ze mną jest. Odkąd cię nie ma, nie brak łez, Oddech twój czuję...i zapach też... Odkąd cię nie ma, posmutniał świat, Nie ma on barw, katem mi jest. Odkąd cię nie ma, nie jest wart, by iść przed siebie i dążyć gdzieś... Pusto jest... Odkąd cię nie ma, brak mi słów, serce stanęło, nie ma dobrych chwil. Odkąd cię nie ma...zostałem sam... umrę z tym...

| Główna |
| Rejestracja |
| Wejdź |
Menu witryny
Formularz logowania
Wyszukiwanie
Kalendarz
«  Listopad 2024  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930
Archiwum wpisów
Mini-czat
Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek
  • Statystyki

    Ogółem online: 1
    Gości: 1
    Użytkowników: 0
    Copyright MyCorp
    © 2024