Jak tam jest?
Los nie przyjmuje pytań, po prostu,każdemu w księdze życia zapisany jest.Czasem zębami zgrzyta, czasem łasi się jak pies. Panie,Ty który wszystko wiesz– powiedz nam, jak tam, po drugiej stronie jest?... Ty, który wszystko wiesz,znasz,terminy, święta i zagłady – powiedz nam, co nas czeka po tamtej stronie lady?... Czy się tam sieje zboże,czy się po prostu trwa, czy jest tam jakieś morze,czy jest taki ktoś jak ja? Tu życie nie daje nagród, nie daje wiz, życie to trochę szabru,a bardzo rzadko czysty zysk. Ty, który wszystko wiesz,znasz wszystkie kwasy i zasady – powiedz nam jak tam jest,czy naprawdę wszyscy są szczęśliwi?
Nikt ważny
Powiedz jak żyć,powiedz mi, czemu tak jest, że tak szybko- TY- nasze życie odchodzisz? Zabierasz nam istnienie, a w zamian zostawiasz bliskim przygnębienie? Czemu tak krótko cieszysz nas swoim byciem, ciężar trudów i trosk niesiesz nam, a potem wieńczysz to śmiercią? Czy musisz tak surowym być, czy nie masz odrobiny litości? Tak bardzo chcemy szczęśliwi być, a Ty odbierasz życie,a tym co zostają wszelkie radości..
Imperium czasu się kłania ma on swoje zadania, zawładnie każdą istotą Nie liczy się z jej robotą. Chociaż by się sklonował, za parawanem gwiazd schował, to i tak każdego dopadnie, gdy gwiezdny pył z nieba spadnie. Potem ułoży się cichutko, Bóg powie zdanie krótko, nie bójcie się imperium czasu, gdy szaleją wskazówki kompasu. One doprowadza każdego do celu, czas jednak ma przyjaciół wielu, chociaż ma układy z Bogiem, to na każdego czeka przed progiem.
Przytul mnie ,otul mgłą ciszy i pozwól płakać tak, niech nikt nie słyszy...Pozwól oczyścić duszę do dna ze smutnych wspomnień,z całego zła... Przytul mnie,niech odejdzie na zawsze zły czas, pozwól odetchnąć,wszak władzę masz. Pozwól nie myśleć i nie czuć nic, przez małą chwilę w tej ciszy tkwić. Przytul mnie Panie,a Ty Aniele przy mnie zawsze trwaj...
Za tę chwilę pełną śmierci dziwnej, która w wieczność niezmierną opływa, za dotknięcie dalekiego żaru, w którym ogród głęboki omdlewa. Zmieszały się chwila i wieczność, kropla morze objęła - opada cisza słoneczna w głębinę tego zalewu. Czyż życie jest falą podziwu,falą wyższą niż śmierć? Dno ciszy, zatoka zalewu - samotna ludzka pierś. Stamtąd żeglując w niebo,kiedy wychylisz się z lądu, miesza się szczebiot aniołów - i podziw. / K. Wojtyła/
Spieszmy się kochać ludzi,cieszmy się każdą spędzoną z nimi chwilą ,bo życie szybko mija i nigdy już nie wróci.Jest krótkie jak spojrzenie,jak uścisk dłoni,przytulenie ,jak słońca promyk w południe, jak granat nieba nocą.Przeznaczenie obok nas kroczy i stoi nad nami jak matka nad kołyską.Szczęście, trwa tyle, co słów parę mówionych szeptem w wielkim skrócie...Później jest pustka i cierpienie,kiedy z nami mieszka cisza ,a telefon milczy .Życie ,szczęście ,radość jest jak strumyk,raz po brzegi miłowania,by nagle zmienić się w rzekę łez, żalu, tęsknoty i czekania...
Wiem,że gdzieś jesteś,że gdzieś istniejesz, rozumiesz dlaczego tak to się stało, bo bez celu nic się nie dzieje. Tyle spotkało mnie złego,lecz wciąż żyję nadzieją,że masz mnie w swojej opiece,że znów się kiedyś spotkamy i wtedy sobie wybaczę,że zbyt mało czasu miałam dla Ciebie…Niewiele czasu było nam dane, zaledwie chwil parę,jakby utwór raz tylko zagrany albo fragmentu ulubionej melodii…Nauczyłam się tych nut na pamięć i będę po cichu je nucić,choć na pewno mój głos się załamie,bo wiem,że Cię nie zobaczę,bo nie możesz tu wrócić...
Na dnie serca miejsce jest zrobione całe z łez. Ze słonych kropel mały kruchy świat. Na dnie serca jestem dziś, niebo milczy, szeptem łzy, nikogo więcej nie ma tylko ja. Ostatni raz kończy się wszystko, też pewnie znasz ten żal co rośnie w nas modlitwą. Ostatni raz też pewnie znasz gorzki ten smak i żar nadziei, że coś wstrzyma czas. Na dnie serca pejzaż ten wszystko z kropel, noc i dzień, ten obraz kryje to, co czuję dziś. W środku serca łzawy świat, na zewnątrz niby wszystko już gra, uśmiecham się przez łzy i nikt nie widzi nic. Ostatni raz kończy się wszystko... (Coś budzi się też) coś kończy się i coś zaczyna (Na serca dnie) Na serca dnie próbuję to wytrzymać (Coś kończy się) Coś kończy się, próbuję pojąć to, nie poddać się już łzom...Odpoczywaj.
Dziś znów Cię widziałem i wszystko we mnie odżyło. Usiadłem obok , a serce mocniej mi biło,zjawiłaś się nagle, stanęłaś w drzwiach,jak lśniąca gwiazdka rozbłysnęłaś w moich snach. Dzień zaczął się czystą łzą monotonii, płynąłem w nim więc, czując przestrzeń ironii.,dopóki Cię nie zobaczyłem,umierałem. Lecz gdy chwyciłaś moją dłoń z radości zwariowałem. Choć byłaś tylko chwilę cały mój świat zmieniłaś. Jednym swoim uśmiechem smutny czas zabiłaś,znów poczułem że jesteś, gdy przytuliłaś mnie do siebie,a w ciszy wołały słowa... brakowało mi Ciebie...
Czasem zdziwienie ogarnia mnie wielkie i nie chce się wierzyć ,że nie ma już Ciebie na ziemi,że mieszkasz wraz z aniołami w niebie.I chociaż słowo Anioł brzmi jak ktoś na miejscu swoim,to kto w takim razie mieszka w sercu moim? Łez morze wylałem i modlitw zmówiłem tysiące,a Ty chyba sprawiasz ,że coraz jaśniej świeci nam słońce. Byłaś Aniołem i nim pozostaniesz,bo serce nie słucha,gdy w nim trwa pamięć .I choć Ty tam, a my tutaj, to wiemy o tym doskonale,że żyć musimy więc życie toczy się dalej.
Pamiętam̼
Spadła mi dzisiaj łza ,nietypowo, bo na serce. A gdy ono ją poczuło,zapłakało jeszcze więcej. Bo choć krople łez podobne,to ta jednak wyjątkowa bo o Tobie, o mnie, o nas ,w sobie piękny sekret chowa.
Życzenia ...
Z głębi serca,prosto do nieba ,do Twojej Duszy, ślę szczere życzenia .Zapalam światełka,kładę na grobie czerwoną różę,bo czuję,że muszę.... Serce nie sługa,więc życzę Tobie,byś dobrze radziła jako Anioł sobie.Byś zawsze to czuła,że wsparcie masz we mnie i bliskich,że kiedyś jak dawniej znów będzie przyjemnie,bo gdy nas również wezwą do siebie Anieli,będziemy mogli w rajskim ogrodzie ,czas długi, znowu w czar szczerej przyjaźni zmienić.
W lustrze jeziora,w sitowiu gęstym,nocą,kobieta stoi. Wodę gwiazdy złocą,a aureola włosy jej stroi. Suknia na niej skromna,na skroni złota gwiazda,piękna i zgrabna ona,ta niewiasta.Zimna jest woda,ale Ona tego nie czuje,suknia już mokra ,nikt jej nie uratuje. Chłopca co świeci na niebie poznała nocą i wraz go pokochała lecz on ją porzucił i w jeziora toń wrócił. Chociaż bardzo ją zranił,ona idzie wciąż za nim,w wodzie jest już po szyję,bąble pływają smętne,a Ona płynie,Jej usta są już sine,choć były jak maliny. Bardzo go pokochała i pewnie kocha dalej,przy jego blasku odeszła od nas bez pożegnania:((((
Boże,to Ty dałeś mi nowy dzień, książkę bez druku,karty czyste, bym pisała ją od nowa;życiem-więc swoimi słowami rękę moją prowadź. Dostałam piękne dni spędzone z Ewą, codziennie jestem wdzięczna za nie- nie za te lata co przede mną- lecz właśnie za te godzin parę. Nie wiem ile żyć ja będę, ile lat jeszcze jest przede mną, wiem jedno,że dziękuję za każdą chwilę spędzoną z Ewą.
Ku pamięci
Już nic tak jak kiedyś nie cieszy, wszystko w koło to vanitas/marność,chwila/. Ten świat nazbyt niedobry i grzeszy,gdzie nie spojrzę- vanitas. Każdy dźwięk,pejzaże,twarze, każdy obraz zdaje się przedstawiać- vanitas! Nadzieja, przyjaźń, rodzina, cóż to teraz znaczy? -jedyne co teraz znam- to vanitas. Teraz ma postać tym uczuciem zmieniona, całą sobą krzyczy "vanitas". Łka ma dusza,wśród łez szepcze czasem "vanitas". Lecz umysł, mimo, iż serce chore, ma nadzieję, że choć cierpię, ten ból jakoś przeżyję i w niwecz obrócę słyszane zewsząd: „Vanitas vanitatum et omnia vanitas”.
Cóż ja zrobić mogę,że do kobiet nie mam szczęścia?! Jak nie brzydka,to zajęta,kiedy znowu kocham, to ta miłość jest przeklęta!!!Ta kobieta-jest Aniołem! Twarz Jej gładsza od jedwabiu,usta słodsze są od miodu; skóra pachnie fiołkami lecz Jej serce chyba z lodu! Wiem -Anioła ja nie zmuszę do miłości!Chociaż dla Niej tylko żyję.Pewnie umrę niekochany...Gorycz życia sam wypiję!!!Jeśli jednak łza zakręci się w Jej oku, z grobu nawet wstanę,by ją otrzeć,nie utonie jak ja teraz- w łez potoku!!!
Twoje odejście jest powodem mego smutku i płaczu...Każdego dnia,w nocy ,podczas snu,każdej rozmowy,w powiewie wiatru,w słońca promieniach,w drżeniu traw i kwiatów -odczuwam Twoją obecność.W każdym uśmiechu,w oczach każdego człowieka dostrzegam Twoje spojrzenie i Twoją niespotykaną radość.Na każdym kroku czuję Twoją anielską opiekę i pomoc.Dziękuję Ci za to i pragnę zapewnić,że jesteś zawsze w sercu moim,w modlitwie i wspomnieniach.
Była piękna czerwcowa noc, w powietrzu unosił się zapach kwitnącego bzu,gdy odchodziłaś do innej krainy, a mi łzy spadły jak groch. Zostałam sama i chociaż jestem wśród ludzi, czuję się jakby na odludziu, jak ciernisty krzak w pięknym ogrodzie, wśród kwitnacych róży.Taka przyjaźń jak nasza-już nigdy się nie powtórzy... Zostaniesz w mym sercu...nie prędko wrócą chwile radości, żal i smutek w nim zagościł...
Kwiat zasuszony i bezwonny Znalazłem w książce z dawnych lat, I głos marzenia nieuchronny Już się do mej duszy wkradł. Gdzie kwitnął? Jakiej wiosny zaznał? Dlaczego tak krótko kwitnął? Kto go rwał ? Czy go zerwała dłoń przyjazna ? I po co w książce leżeć miał ? Czy na pamiątkę czułej schadzki, Co znaczyć miał rozłąki ból, Czy był to tylko ślad przechadzki W cienistym lesie, w ciszy pól ? Gdzie żyje ów ? Czy żyje owa ? Gdzie teraz mają swój zaciszny kąt ? Dlaczego zwiędli tak bez słowa, Tak jak ten kwiat nieznany zwiądł ?
Czemu okrutny los zakpił i życie z radości odarł. W rozpaczy zamiera okrzyk - nigdy już nie powiesz - "jak minął dzionek?"!!! Zgasła iskierka nadziei, samotność tulę w żałobie... Wesołych słów - "hallo,Haney dawaj do mnie na kawę" - nigdy już nie wypowiesz... Duszę rozdziera tęsknota... Głębszy sens i cel skrywa Bóg. Nie będzie już naszych wesołych spotkań - nigdy już... Pustka panoszy się wokół, serca nie można zabliźnić- łzy nie przestaną piec w oczy - nigdy!!!
Proszę, dziękuję i przepraszam - ciche modlitwy szepczą usta. Otocz opieką, obdarz mocą - na podobieństwo swoje ukształć. Tobie powierzam los i życie - wartość najdroższą - rodzinę własną ,moje dzieci. Proszę o zdrowie, szczęście, miłość, by nie błądziły, niczym ślepcy. Dziękuję szczerze za bezmiar łask, za byt codzienny, sytą karmę. Nie zasłużyłam - niegodny chwast ,na tym świecie prochem jestem marnym. Przepraszam za grzech zaniedbania, wobec bliskich złe uczynki. Że nie umiałam kochać mądrze, za to, że zawiódł mnie nie raz instynkt. Umocnij ducha Zbawicielu, pragnę odnaleźć siłę w wierze. Z pokorą dźwigam symbol krzyża, szukam właściwej z dróg wśród ścieżek. Pomóż zbudować most z relacji, którym przejdziemy w dal bezpiecznie. Do serca mocno przytul, zanim zapewnisz spokój wieczny. W smutku, zwątpieniu, przynieś ulgę, przyszłością jestem zatroskana. Błogosław całej mej rodzinie, dzieciom,mężowi mnie oraz Matce... Boże - błagam w intencji na kolanach,nie pozwól matwić się i
Jesteś moim westchnieniem każdego ranka, tęsknotą w nocy jak kołysanka,myślą błądzącą po mojej głowie,lekiem na zdrowie w mojej chorobie, odbiciem w lustrze gdy widzę siebie i pięknym wspomnieniem... wszystkim jesteś... lecz o tym nie wiesz...
Wiem, że obok mnie gdzieś jesteś, choć nie widzę Cię. Wiem, że przy mnie stoisz zawsze, kiedy śnię. Patrzysz na mój ból, sklejasz serce me. Teraz, tylko widzę Cię, gdy mój umysł śpi...
...Gdy odejdę nie myśl o mnie z żalem, nie rozpaczaj... Los człowieka,to lot ćmy nad świecą. Myśl żem wyszedł z domu na dłużej, myśl cokolwiek lub myśl byle co, uśmiechnięta w słoneczny poranek wstaw gałązkę dzikiej róży w dzbanek na stoliku- tak myśl o mnie,nie rozpaczaj.
Nie wiesz jak bardzo jest mi Cię brak, bez Ciebie się czuję jak człeka wrak. Spoczywam zepsuty głęboko na dnie twa nieobecność mi szczęście kradnie. Serce me tkwi w głębokiej żałobie, nie ma dnia bym nie myślał o Tobie. Każdy mój dzień wygląda tak samo, wstaję i tęsknie za Tobą co rano, a gdy nadchodzi już spania pora, wyciągam wspomnienia z pamięci wora. Przenoszę się wtedy do świata fantazji, poddaję się w pełni myśli inwazji. Stajesz przede mną wtedy obrazem, i wspominam chwilę spędzone razem Te chwilę nie znikną z mojej pamięci, będą wraz ze mną w dniu mojej śmierci. Być może i jestem nad wyrost naiwny, lecz ma miłość do Ciebie nie skończy się nigdy.
Żył w Jeruzalem, konkretnie w Lazarium mąż zacny, niemłody, lecz jeszcze nie stary. Zwali go Łazarzem i w jednym tu zdaniu, opisać nie zdołam jakiej on był wiary. Miał dwie siostry miłe, Martę i Marię, na stoku góry mieszkali we troje, mieli tam bowiem gruntu pręt z kawałkiem choć się wiązały z tym trudy i znoje. Jezus Nazarejczyk przyjaźnią go darzył wymieniali z sobą swoje smutki, troski, Lecz raz dzień się taki w Izraelu zdarzył, że ludzie Chrystusa wezwali do wioski. „Panie, tam Łazarz…” mówią do Jezusa „…kona, w chorobie, zlituj-że się nad nim. Udaj się z nami, zanim jego dusza na stałe połączy się z niebiosami.” Jezus, choć mądry i dobry był wielce wypad odwlekał do miasta Lazarium i chociaż smutek ściskał jego serce wyruszył w drogę po dni paru świtaniu. A tam, w Jeruzalem żałobników horda: krzyczą, biadolą i jęczą do nieba. Że Łazarz, że dobry, że jeszcze nie pora… A Martę i Marię pocieszać potrzeba. Jezus poprosił, by grób mu pokazać. „Panie, już cuchnie” wzbraniali miejscowi Chrystus chciał jednak cudu im dokazać, by mu przybyli wierni Bogu nowi. Stają przed grobem, Jezus głośno woła: „Łazarzu! Łazarzu!” a tam tylko cisza. Tłum już mamrocze, że „Jezus nie zdoła…” A Łazarz leży i nic się nie rusza. Pot się zaperlił na skroniach Chrystusa „Łazarzu, ja proszę, posłuchaj wołania!” Ale ten leży, jak leżał , aż tłum już się wzburzył od tego czekania. „Ludzie, zostańcie, błagam was, kto wierzy…” Jezus próbuje utrzymać publikę A Łazarz na to –nic, i tylko leży, jak gdyby chciał wypocząć chwilkę. Wtem Nazarejczyk rzecze tymi słowy „Łazarzu mój drogi jak zaraz nie wstaniesz to dom twój,ziemię i wszystkie twe krowy zabiorą inni i nic nie dostaniesz.” Jak Łazarz nie skoczy, jak głośno nie wrzaśnie „Jestem ozdrowiony- to zasługa Jego!” Jego, czyli Jezusa z Nazaretu właśnie, który przemawia w imieniu Boga swego. Tak oto właśnie Łazarza wskrzeszono trochę sposobem, trochę po bożemu. I niechaj wszystkim wam będzie wiadomo że wiersz ten skrobnąłem nie wiadomo czemu.
...Spocząć z w jednym grobie, po życiu długim, wspólnie przebytym, umrzeć w jednej chwili ,razem, by żadne nie musiało cierpieć,tęsknić, szlochać... Marzenie...które znalazłoby jednocześnie koniec... Nie ma takich słów,które opiszą jak człowiek potrafi kochać...
Wciąż słyszę Cię w każdej nucie,bo grasz żalem w moim sercu...Mam dziwne uczucie jakby świat stanął w miejscu,gdy mam przed oczami Twoje zdjęcie skropione łzami...Tęsknota przekorna niesie wspomnienia ku Tobie i boleść ogromną wiedzie ku żałobie...Dwie drogi w jedną się złączyły lecz bólem rozłąki wnet naszą przyjaźń skropiły... Powiedz mi gdzie jesteś ma przyjaciółko? Skryłaś się gdzieś ,a ja za Tobą tęsknię,przez Ciebie boleję,zasypiając łkam i łzy ciągle leję...Odeszłaś tak nagle nawet nie wiem kiedy,nim rozwinęłam żagle skosztowałam biedy,ale teraz umiem docenić co mi było dane,dzięki Tobie rozumiem...to piękne, co rozumem i sercem wybrane.
Sen-tylko on ukoi cierpień moc- niech zapadnie w końcu noc. Oczy przymknę powolutku, uwalniając się od smutku, ciemność zmartwień ogrom skryje, trudy życia choć na chwilę zmyje, dając duszy ukojenie, od problemów tych wytchnienie.
Kogoś ubyło,ktoś odszedł, wyszedł z domu,ot tak i już nie wrócił, nikt tego nawet nie dostrzegł, było, minęło... no cóż?... Widziałam przecież wczoraj człowieka, z którym mnie lata łączyły,wiec nie dziw się ,że nadzieja na coś wciąż czeka... Niech łza tęsknoty płynie, niech serce się wreszcie wypłacze, niech żal mój przeminie, niech rozum i serce zrozumie,że już Was więcej nie zobaczę...
Nie dziw się,że nazbyt często płaczę,że dusza moja pełna żalu ...Ja przecież mam serce,które kocha ... Cóż mam zrobić,że inaczej nie umiem, że przez pryzmat bólu cały świat pojmuję? Nie miej mi za złe,że umiar czasem w tym tracę, że śmiejąc się chwilę później płaczę… Winić za to lub chwalić trzeba Pana... To przez Niego moje serce schnie jak kwiat jesienią ,rzadziej kwitnie jak róża wiosną... Jednak dziękuję Mu,że Byłaś z nami,że nauczył nas czuć,kochać,śmiać się...Jednego tylko nie pojmuję,że nas rozdziela,że każe nam tęsknić i płakać...
I cóż ci powiem? Że o twoim spojrzeniu w snach i marzeniach, i w myśli, i w mowie me serce marzy potajemnie...
Elena J.
Odkąd cię nie ma, płaczę snem, słów twoich echo ze mną jest. Odkąd cię nie ma, nie brak łez, Oddech twój czuję...i zapach też... Odkąd cię nie ma, posmutniał świat, Nie ma on barw, katem mi jest. Odkąd cię nie ma, nie jest wart, by iść przed siebie i dążyć gdzieś... Pusto jest... Odkąd cię nie ma, brak mi słów, serce stanęło, nie ma dobrych chwil. Odkąd cię nie ma...zostałem sam... umrę z tym...