|
Czwartek, 2024-11-21, 9:24 AM Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS |
Smak chwil
|
|
Piotrosik dotrzymał słowa i w czasie drogi do granicy nie zdarzyło się
już nic przykrego. Kilkakrotnie zatrzymywali się przy wozo-sklepach i
kupowali cat-dogi z majonezem, pamiątki ze stolicy i widokówki z
podobizną jego zamku. „Jak on pięknie kiedyś wyglądał” – pomyślał
Anzelm. Dotarli do granicy. Dwóch obwiesiów ubranych w podarte i
poplamione panterki zasalutowało do królewskiego pierścienia i szlaban z
tataraków podniósł się do góry. Osłobus wyjechał z kraju. Jarmarczny
wrzask wielu głosów wyrwał Anzelma z zamyślenia. Odsunął firankę i to co
ujrzał wprawiło go w wielkie osłupienie. Potężny obiekt otaczało
tysiące kramów, a między nimi kręciło się mnóstwo ludzi. Wrzasnął na
Pałysza i kiedy osłobus zjechał na pobocze wyskoczył na gościniec
ciągnąc za sobą Barbelinę. - No moja droga, przerwa w przyjemnościach,
zaczynasz pracę. - Taaaaak moje słodyyyyczy. - Barbelino ! - Panie,
jestem do usług. Jasne, ze jesteś – pomyślał Anzelm i ruszył rześkim
krokiem w stronę zbiorowiska. – Hej no, co tu się dzieje ? – zagadnął
jakiegoś typka, który miał skórę w kolorze papy dachowej. – Jak co się
dziać tu ? Strefa być wolnocłowa. – A Ty co tu robisz ? Nie wyglądasz na
tubylca! - Biznesmen z Dronga być ja. Mieć ja swoja kram-firma tu. Ja
mp3 handlować . - Nie jestem zainteresowany – odpowiedział Anzelm kryjąc
tym samym nieznajomość tematu. A ta budowla do czego służy ? - Tam
kiedyś kopanisko być, ale nie być już. Odkąd ludzie przychodzić przestać
na mecze porażkowe to puste stać. Ale czasami walki się odbywać tam
gladiatorów. – Ooooo. – Walka Panamek Wątliczko za godzina jest. Ty
postawić Uero w CTTM i wygrać kasa. – Co postawić ? Gdzie ? - Ty
człowiek biały iść do kantor i wymienić Twoja kasa na Uero. A kasa na
Wątliczko stawiać w CTTM (Co Twoje To Moje). – Barbelino, idziemy się
rozejrzeć. Mijali różnorakie stoiska pełne odzieży, narzędzi, obuwia,
dziwacznych przedmiotów, tabletów, itp. Anzelma zaskoczyły ceny – tu
było jak za darmo. Pomyślał o swoim kraju i wyciągnął łokitoki. Wybrał
numer do zamku i czekał. Odebrała Ulecha : - Słucham, kancelaria Króla
Anzelma. – Dawaj babo biegiem szefa nierządu. – Tak mój Pan, sie robi. –
Słucham Kłólu – odezwał się w słuchawce głos Gąsiora Jóska. – Dlaczego u
nas jest tak drogo w kraju ? - Pewne spławy wymagają, aby poddani
płacili podatki : VAP (vysoki ale potszłebny), ukłyty i inne. Są
wymagane do utszłymania Żondu i zapewnienia mu dostatku. – Rozumiem, na
razie- rozłączył się. - Ciekawe czy każą mi zapłacić cło jak sobie
nakupię tych cudeniek ile wejdzie na osłobusa i przyczepkę. – W końcu
jestem królem. A jak nie ustąpią – to proboszcz pomoże. Ma chody w
kancelarii celnej – to załatwi za przysługę. np. za ten plac przyparkowy
–odstąpi się po niższej cenie i będzie git. Zadowolony kazał Barbelinie
spisać rzeczy, które kupi w drodze powrotnej i wrócili do osłobusa.
Jedyne co kupił na dalszą drogę – to zestaw ERO dla pary : kajdanki, gel
i coś tam jeszcze – pomyślał, że się przyda. Zauważył ukradkiem zachwyt
na twarzy Barbeliny. Ruszyli w stronę szlabanu – po sprawdzeniu
zaproszenia i paszportów galowo ubrani żołnierze zasalutowali Anzelmowi i
pozwolili im odjechać. Osłobus potoczył się dalej. Po kilku minutach
Anzelma zaskoczyła dziwna cisza. Podczas podróży przez Łajniarnię
towarzyszył im nieustanny stukot kół o kamienie, a teraz ? Wyjrzał przez
okno – jechali równiusieńkim traktem z pięknie wymalowanymi na żółto
liniami. – No tak, w Unii Poborczej są pieniążki na wszystko, nie to co u
nas. Obiecali przyjąć Łajniarnię po referendum – może się uda – kazali
tylko bezrobocie zmniejszyć poniżej 50 %. Da się zrobić – wyśle się
wieśniaków za granicę, wywali cośtamczyków i z grzywki. Zadowolony z
tego pomysłu zasunął firankę i spojrzał na to – co trzymała w ręku
Barbelina. Zapomniał natychmiast o biednej Łajniarnii. Wyjął szampona i
włączył kamery – kiedyś będzie co oglądać przy kominku (ewentualnie
sprzeda filMOS-a za spora kasiorę). Pod wieczór dotarli do stolicy –
przeczytał napis na tablicy KAPUSTA 2 mile. Nareszcie – pomyślał Anzelm.
Pod hotelem Różowe Stringi czekał już na niego kuzyn Rysiu Łuć. – Witaj
Anzelmie, zarezerwowałem Cipo kój w hotelu (na koszt partii rzecz
jasna). Rozpakuj się i zabieram Cię na kolację w Bogatonie. – Witaj
kuzynie, jak zwykle gościnny i szarmancki… - Kuzynowi zaświeciły się
oczy na widok Barbeliny i jej zmysłowych ust… - STOP kuzynie. To moja
osobista ochrona a zarazem hostessa Barbi – proszę uszanuj to. – Z
przygaszonym uśmiechem Rysiu ucałował Barbelinę w rękę i poprowadził ich
w stronę schodów. – Wynająłem Wam pokoje na 3-ym piętrze. Piękny
stamtąd widok na żekę. Kiedy Anzelm wszedł do pokoju, opadła mu szczena !
- Goście w hotelu mieszkają w takich warunkach, a ja w jakich
?–pomyślał. O nie – czas to zmienić ! Zamek wyremontuję i zrobię muzeum –
będzie kasa z obowiązkowego zwiedzania. A sobie postawię pałacyk na
przedmieściach. O tak, z basenem. A Barbelina będzie mnie ochraniać. A
teraz – hulaj dusza- do rana !!!
|
|
|
|