Czwartek, 2024-11-21, 9:30 AM                    
Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
Smak chwil

Bez Ciebie tak pusto i oczom i ustom,

Śmiech schował się w kącie i śni.

Wieczory się dłużą, bo czasu zbyt dużo,

Nikt bliski nie puka do drzwi.

Tak wiele jest złego, szarego, groźnego,

Że smutno i płakać się chce.

Mijają soboty, pamiętaj więc o tym,

Że komuś bez Ciebie tak źle..

 

Głupim nazywa się człowieka, który mając bliźnich odrzuca ich.

Robi to dlatego, bo myśli, że kasa jest najważniejsza,

A ona okazuje się jego największym wrogiem- samotnością.

 

Na targu serc, w koszu jedno pozostało,

Brudne, podrapane, gdzieś porozdzierane,

I choć było za darmo- nikt go nie przygarnął,

A ono szlochało: Pokochaj mnie, proszę.

 

..Bali się spojrzeć Jej w oczy

bali się, że ujrzą w nich smutek

bali się, że znajdą tam żal do nich...

po prostu bali się, że zrozumie,

jak ją skrzywdzili :( ....Pokój Jej duszy*

 

Czas potrafi nie jeden obraz w życiu namalować,

To co było ważne wczoraj – dziś jest mało istotne.

Czas przeszły – malowany był pięknymi kolorami,

Odeszłaś bez pożegnania lecz ja pozostałam na ziemi.

Pytasz mnie , czy mam jeszcze siłę walczyć?,

Patrząc w odbicie lustrzane dostaję dziwnej energii.

Czas nie uleczył mych ran, on tylko je uśpił,

Pozostała Twoja cząstka, o którą dbam ,

Idziemy razem w słońcu i w deszczu,

Chwilami zmęczeni czy dobrą drogę wybraliśmy? – Kiedyś Ci o tym opowiem…

 

Modlitwa  za wszystkich w potrzebie..

Miłosierny Ojcze!

Proszę Cię za wszystkich przygnębionych, wątpiących, zrozpaczonych i nieporadnych w życiu.

Za wszystkich w grzechach uwikłanych, którzy z ich ciężarem nie dają sobie rady,

Za tych , co w  złe ręce popadli i  cierpią prześladowanie

Za rozłączonych z rodzinami i przyjaciółmi , których tęsknota  gryzie .

Za starych ,chorych,  opuszczonych i za tych , o których nikt nie pamięta.

Zlituj się , nad wszystkimi ludźmi potrzebującymi Twojej pomocy,

Wybaw ich z biedy i chroń przed rozpaczą.

W swych ciężkich życiowych zmaganiach niech  znajdą moc i ukojenie.

Poślij im ludzi , którzy przy nich staną, a nas uczyń gotowymi dźwigać ich ciężary.

Dziękuję Ci-żeś przyszedł szukać i zbawiać błądzących i ginących.

Że jesteś dziś i zawsze z nami, Dziękuję Ci , Panie ! Amen.

 

Byśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść,

Wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda,

Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie,

Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz,

Światło tam, gdzie panuje mrok,

Radość tam, gdzie panuje smutek.

Gdy będziemy współdziałać w prowadzeniu innych drogami dobra i pokoju, to:

dając – otrzymujemy

wybaczając zyskujemy , a umierając – rodzimy się do życia wiecznego.

 

Serce ich zasnęło.

Już się nie obudzi.

Dusze opuściły ludzi.

Wzleciały do góry, wysoko ponad chmury.

Ujrzały złotą bramę .

Przekroczyli próg.

Nowe życie rozpoczęli,  brama za nimi się zamknęła.

Nigdy w przeszłość nie wrócą, bo pierwszego życia nikt im nie przywróci.

 

Żyjesz droga duszo, chodzisz po tym świecie

Lecz pomyśl troszeczkę, zastanów się przecie:

Nad Twoim zbawieniem, nad losem przyszłości,

Czy Bóg prawdziwie w sercu Twoim gości?

Zbadaj swoje mowy, popatrz na Twe życie

Nie ujrzysz w nim Boga, lecz grzechów obficie!

I brudzą Twe ciało, Twą dusze kalają,

Drogę do żywota Tobie zamykają!

Popatrz jak wygląda codziennie Twa droga,

Nie ma na niej życia, zbawienia ni Boga.

Z Twej mowy to widać, jaki stan Twej duszy,

Gdy mowa plugawa, co język się ruszy.

Na widok tych rzeczy aż serce się zraża,

Jak człowiek codziennie w swych grzechach się tarza

I co dzień tak żyjąc nie czyni pokuty,

Jest to stan przewrotny, zepsuty!

Cóż więc pozostaje dla Ciebie człowiecze?

Wnet zginie Twa młodość, życie Twe uciecze!

Przyjdzie czas, gdy na sąd staniesz w grzechach rzędzie,

Czy nie czas, dziś myśleć co tam z Tobą będzie?

Za wszystkie uczynki będziesz miał zapłatę,

Gdyż serca masz brudne i plugawa szatę

Jeżeli dziś nie zadrżysz nas sobą z rozpaczą,

Dowiesz się , co grzechy Twe znaczą.

Dla dobra Twojego daje Ci przestrogę

Abyś się nawrócił i zmienił swoją drogę

Czy nie wiesz, że Jezus jest życia przykładem?

Czemuż Ty nie idziesz Jego śladem?

Nie myśl, że kierujesz losem swego życia,

Na Ciebie nieszczęście czatuje z ukrycia!

Nie wiesz kiedy przyjdzie, gdzie Ciebie zaskoczy,

Nagła śmierć nieszczęścia, co zamknie Twe oczy.

Nie czas dziś człowieku plugawić swe ciało

Bo przecież to nigdy nic dało,

Lecz się opamiętaj, pókiś żywy i zdrowy,

Bo w grobie zbawienia szukać nie ma mowy!

Nie mogą Cię zbawić Twoje grzeczne czyny

Bo wszyscy zgrzeszyli, nikt nie jest bez winy!

Tylko z łaski Bożej, grzech jest odpuszczony,

Wierz w  Niego, a będziesz zbawiony.

Zbliż się do Jezusa z wiarą w pokorze,

Tylko imię „Jezus” Ciebie zbawić może.

Nie wzywaj więc innych, tylko tego Pana,

On Ciebie wyzwoli z niewoli szatana.

Do Niego przyjdź, a nie do obrazu!

On Ciebie słyszy, obraz ani razu,

Próżna jest nadzieja w malowanej glinie,

Wierz w żywego Boga! On jest Bóg jedynie!

Obraz przecie nigdy nie da Ci pomocy,

Martwy jest i głuchy, ślepy w dzień i w nocy,

Modlisz się do tego co zbawić nie może,

Odrzuciłeś przeto  przykazanie Boże!

Nie próżno za Ciebie święta krew przelana!

Jeżeli za pieniądze szukasz u kapłana,

Zbawienie dla siebie i dla swego domu,

Takiej służby Jezus nie zalecił nikomu!

Na próżno pieniądze na zbawienie dajesz,

Jeżeli byłeś grzesznym i grzesznym zostaniesz!

Płacąc, nie zdobyłeś aż dotąd zbawienia,

Pieniądz przecież nigdy grzechów nie odmienia!

Nie ufaj w człowieka, który sam jest w błędzie,

W grzechach swoich żyjąc i Ciebie on zwiedzie.

Jeżeli się swojego grzechu nie pozbywa,

Jakże Ci pomoże, gdy go będziesz wzywał?

Ktokolwiek nad swoim grzechem nie ma mocy,

Jakże grzesznikowi udzieli pomocy?

Do Jezusa raczej idź! On wiecznie żyje

Przecież on kapłanem, z grzechów Cię obmyje!

Tylko Jezus dany nam za pośrednika,

Aby się przyczyniał w niebie za grzesznika.

Do Jezusa przychodź wiernie ze swej strony,

I wzywaj go z wiarą, a będziesz zbawiony!

Możesz być zbawiony, chociaż byś żył w nędzy,

Bogu nie potrzeba Twych marnych pieniędzy,

Jezus zmarł na krzyżu, teraz żyje w niebie,

Swoja krwią zapłacił za mnie i za Ciebie.

Już zapłacił! Więc płacić nie trzeba!

Żaden za pieniądze nie pójdzie do nieba!

Za zbawienie nie daj nikomu pieniędzy,

Lecz żyj sprawiedliwie - idź, i nie grzesz więcej!

 

...Nad grobem pewnego pana

ni dzieci ,ni wdowa po nim zapłakana,

ni przyjaciele nie bywają już.

Lecz jakaś nieznajoma postać

nie może się z tym grobem rozstać

od zórz porannych do wieczornych zórz.

Czemu tak płacze , łka dlaczego?

Kim był ten obcy dla zmarłego?

Któż na pytanie to odpowie, któż...

Aż nagle z worka wyszło szydło- wiatr targnął płaszczem, odkrył skrzydło.

Ach, to po zmarłym płacze Anioł Stróż.

W odwiecznych księgach i rocznikach

nie notowano nieboszczyka,

po którym by tak płakał Anioł Stróż,

po którym czuwałby przy grobie

i ciągle we łzach i w żałobie- już mu bez niego istnieć ani rusz.

Nawet odrzucił nowy przydział- czegoś takiego

Bóg nie widział, więc go ogarnia na Anioła gniew.

Stróż Anioł Boga się nie boi- nad przyjaciela grobem stoi,

choć na niebiosach Stwórca marszczy brew.

Nad grobem jasna twarz Anioła,

a czarne chmury dookoła,

zza chmur wygląda gniewna Pana twarz.

Z odkrytą głową Anioł boso- rozpaczy po człowieku posąg-

wciąż przy mogile jego pełni straż.

I póty w żalu trwa serdecznym,

aż ulitował się Przedwieczny

i z czoła Jego gniewu obłok znikł.

I nieśmiertelność mu odbiera, i pada Anioł, i umiera...

 

Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzeczy główną,

Powiem ci: śmierć i miłość-obydwie zarówno.

Jednej oczu się czarnych, drugiej-modrych boję.

Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje.

Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej,

Te one pędzą wicher międzyplanetarny,

Ten wicher, co dął w ziemię, aż ludzkość wydała,

Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała.

Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci,

By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia-

I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia.

Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.

 

I skąd przyjacielu, przyszedłeś i dokąd idziesz w tęsknocie?

Po co urągasz światu Burzą słów, których nie mógłby dociec?

Prawda jest zawsze w środku,

Jak cel, w który nigdy nie trafisz

Światu na imię jest pieniądz,

Żądza, ambicja i mafia.

Tęsknota za wielkim nieznanym

W sercach tak gorzko się łamie-

Daj serce ludziom w ofierze,

Bo chleb zamieni się w kamień.

Idziesz i nie wiesz dokąd,

Bo złudnych bogactw nie pragniesz,

Bo wiesz, że są jak ognik

Błądzący nocą po bagnie.

Płomienia w dłonie nie schwytasz,

A w bagnie się pewnie pogrążysz-

Ogromna bezbrzeżna tęsknota

I tak nie przestanie Ci ciążyć…

Więc idź przed siebie pogodny

I ducha niebu polecaj;

I mów modlitwę wędrowców,

Która otuchę roznieca:

Skąd idę – nie wiem,

Lecz wiem, że idę-

Działam, jak muszę,

Jak mówi serce.

Co będzie zobaczę,

Gdy Bogu zdam sprawę

Z mojej tęsknoty

Za Wielką Niewiadomą ziemi i nieba.

 

Chcę tulić Cię w deszczu strugach co lśnią niewinnie jak Twe łzy.

Nie straszna mi już nienawiści burza póki serce oszalałe przy Tobie drży.

Chcę w oczach Twych widzieć słońce, ponowny wschód nadziei i wiary.

Chcę cieszyć się z Tobą zła końcem, bo miłość i szczęście to największe dary.

 

Szła sobie pomalutku tęskonota; samiuteńka, samotna, milcząca,

patrzyła w jakiś punkt przed sobą, mgliście, bezgłośnie płacząca.

Szła sobie powolutku blada, zmęczona, cierpiąca.

Serce cicho pytała; gdzie znajdzie odrobinęradości, miłości,słońca?

Szła sobie bez przerwy, bijąc się z myślami bez końca,

Gdy nagłym uczucia zderzeniem zakwitła jak wierzba płacząca

Kochała, obdarzyła sercem, ufała.

Nieśmiała,niewinnie drżąca, jak kręcąca się w oku radość lśniąca.

Równie nagle została sama, młoda, naiwna, błądząca.

Smutkiem i bólem konająca..

Już nie idzie ...doszła...mieszka teraz w niebie .

Ronił anioł krople gorące, na kwiatów pąki pachnące,

skrzydłami szarymi od zmęczenia i chłodu wygnany ze swego rodu.

Twarz smutkiem przywołała miłości słodkie wspomnienie,

patrzy w dal tęsknym wzrokiem ,ktoś zabrał mu marzenie.

Dłonią tylko przez chwilę ,zdążył dotknąć jej twarzy

zostawił słodkie motyle, na jej kruchego życia straży.

Płacze anioł bezgłośnie, łzy cichutko wylewa,

zwierza się sośnie, co królową nad wszystkie drzewa.

Przygarbił się biedaczek,od tej całej żałości,

bo czyż nie jest najgorszym nieszczęściem,

nie czuć przy sobie prawdziwej miłości?...

 

W wielobarwnym świecie uczuciowych kalek, cierpienia łamią struny skrzypiec, skrzydlate potwory obojętności, czyste uczucia chowają w mroku, wyjdź ku światłu dnia i zagraj bym mogła znów tańczyć z aniołami

 

Zawitaj do mnie biały aniele, złóż w moje noce myśli spokojne, sny nieprzerwane,marzenia prześmiewcze. Złóż w moje ręce czyny wytrwałe, działanie gorące, prace nieskończone. Złóż w moje usta słowa milczące, milczenie ukryte, niewidzialne rymy, bym mogła tańczyć z aniołami na pomoście wiary

 

Na wzgórku przy strumieniu, anioł usiadł w cieniu, z bukietem wrzosów w dłoni, świat cały mi przesłonił, otworzył jasne oczy, oświetlił myśli w nocy, nauczył czytać wiersze, pisane z serca ,z duszy, aby się każdy wzruszył, pisane twoją ręką, by serce moje drżało i ciebie podziwiało.

 

Przeglądał się anioł w stawie, ujrzał w wodzie swą urodę. Chciał zapomnieć choć na chwilę, że niebieskim jest posłańcem, chciał ukochać złote pola, czystą wodę pić ze źródła, boso biegać po murawie, zdobić włosy polnym kwieciem. I zatańczył z wiatrem szumnie i zapomniał, że nie może tak wirować nad polami, że go woła chór anielski i prowadzą go obłoki ponad ziemią tam, gdzie rajskie śpią ogrody.

 

Samotne łzy, to ciężkie łzy. Każdy to wie, wiem ja i wiesz Ty. Tym razem sama nie byłam, obok siebie Anioła zobaczyłam. Ona, która uchyla mi zawsze nieba, samej cierpieć nikomu nie da, by smutek złagodzić wielki część na siebie bierze mojej męki. Łzy jej po policzku spływały, a we mnie zmartwienia topniały... Kropla drąży skałę, łza Anioła serce całe, pozbawia udręki i uwalnia od wszelkiej męki.

Sięgając myślami w głąb duszy mojej, Starałem się przyjrzeć psychice swojej. Ujrzałem wtedy patrząc na siebie, Jak me pragnienia pływały po niebie. Skurczony stan ducha we mnie górował, W nie do spełnienia marzeniach się chował. Przybity, przyziemny, jak by zgaszony, Czułem się jakiś mocno skurczony. Popadłem wtedy w stan przygnębienia, Gdyż z marzeń zostały tylko pragnienia. Jak byłem w harmonii z życiem, Czułem się wówczas bardziej rozszerzony. Pragnąłem by wiecznie to uczucie trwało, I się zdziwiłem, to się spełniało! Zatem dlaczego w tym pierwszym stanie, Nie chciało się spełnić moje błaganie? Przyziemne i materialne chciejstwa to były, Dlatego w świadomości się nie spełniły. Świadomość przy materii siedzi sobie nisko, Dlatego na materię nie wpłynie to zjawisko. A skąd się wzięła ta inna potrzeba? Czy chcemy sięgać bez końca, do nieba? Potrzeba spokoju, szczęścia i radości, Harmonia życia niech w duszy zagości. Takiej motywacji w życiu nam potrzeba, Gdyż nic innego szczęścia nam nie da. Ciągle nam będzie czegoś brakowało, Życie jest krótkie, a nam zawsze mało! Dotknięty przez niedosyt, czy nienasycenie, Materii nie zmienię poprzez polecenie. Włączam więc w umyśle świadomość dostatku, I ze szczęścia pływam jak na jakimś statku.

| Główna |
| Rejestracja |
| Wejdź |
Menu witryny
Formularz logowania
Wyszukiwanie
Kalendarz
«  Listopad 2024  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930
Archiwum wpisów
Mini-czat
Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek
  • Statystyki

    Ogółem online: 66
    Gości: 66
    Użytkowników: 0
    Copyright MyCorp
    © 2024