Tęsknota
"to tylko kropla wpadająca do studni twoich pragnień"
Kochany...
Dni bez Ciebie stają się coraz bardziej nieznośne.
Wtłoczona w ramy ludzkich zachowań, udaję lepszą siebie.
Nie człowiekiem jestem w środku… Lecz kim?
Siadam przy oknie i słucham jak deszcz uderza o szybę.
Jednostajny rytm zgrywa się z biciem serca. Wsłuchuję się w każdą
myśl. Dziś, jakby w innym języku mówię. Nie zawsze wszystko
rozumiem, ale już nie uciekam. Łzy ściskają za gardło i wsiąkają
we mnie. Pęta języka tak silne, że pomału zapominam, jak brzmi mój
głos. Wiatr wspomnień wpleciony we włosy. Przeniesiona w inny świat,
zamykam oczy na realizm codzienności. Pamięć odgrywa rolę nitki,
na którą nawlekam kolejny poniedziałek. Czas się nie kończy, choć
mój dawno przeminął. Nie raz patrzę śmierci w oczy. Zawsze sama.
Nie trafiam w tarczę, ale jeszcze się staram.
Kolejna pusta kartka chłonie atrament, w nim emocje moje.
Sprowadzam Cię do kilku zdań. Jesteś wtedy tak bardzo realny, choć
tak daleki ode mnie. Już na mnie nie patrzysz. Czyż nie tego
chciałam? Teraz cisza mnie przygarnia. Może dlatego lubię w niej
trwać? Z prędkością światła mógłbyś sobie przypomnieć o mnie.
Wystarczy, że się załamię. Ale to nie czas na to. Trwa ciągła walka
o uwolnienie od lęków, wspomnień, krzyków… Od siebie samej.
Czasem w nocy budzą mnie złe sny. Siadam wtedy na brzegu łóżka
i patrząc w księżyc, szukam dla nas miejsca. Może tam nasza miłość
byłaby bezpieczna? Stopy nie dotykają ziemi, jak wtedy, gdy
byliśmy blisko siebie. Noc intensyfikuje zapach, którym mnie
otulałeś. Przechylam głowę na prawą stronę, ale nie znajduję tam
Twego ramienia. Chłód tej świadomości wyrywa mnie ze świata złudzeń.
Zły sen właśnie wtedy się zaczyna.
Czasem słyszę Twój ciężki oddech przy kolejnej próbie zagrania
siebie samego. Wewnątrz czuję, jak nie potrafisz się wydostać.
Grasz dobrze, ale wiesz, że możesz lepiej. Co innego masz w środku,
co innego wyrażasz. Nie umiesz zaczerpnąć z siebie więcej.
Głęboko jestem tylko ja, lecz już mnie nie ma. Więc pustka?
Próbujesz być na mnie zły, ale nie potrafisz. Tylko Ty byłeś
w stanie znieść w moim obrazie wszystkie pociągnięcia pędzlem,
nawet te, które wyraźnie wykraczały poza zarys ideału. Milczę, gdy
mnie wołasz… Choć pragnę spijać z Twoich ust każde słowo. Nie reaguję
też na własne krzyki.
Zostań…
Zapachem wiosny wiruj w mojej głowie, śmiej się z moich problemów,
pozwól mi nie wracać latami, przytul na powitanie.
Wschodź od strony zachodzącego słońca. Spotykajmy się po ciemnej
stronie księżyca, gdzie tylko dłonie będą widziały cokolwiek.
Bądź deszczem, który spływa po brodzie, gdy nieruchomo stoję
przemoczona… i słońcem, które rozjaśnia latem moje włosy.
Cienie Twoich myśli we mnie niech trwają wiecznie.
Zamieszkaj w mgławicy Orła i odbieraj nowe gwiazdy w Kolumnie
Stwarzania. Może w ich świetle dostrzeżesz znów mnie? Przeglądać
będę się w lustrze, które zniekształca niewygodną prawdę. Bądź w nim
uśmiechem. Pierwszym śniegiem i wiatrem opuszczonego budynku
w miejscu, które nie istnieje. Rozbrzmiewaj menuetem smaków lata,
wariacją kolorów jesieni. Na spacerze bądź kasztanem w mojej
dłoni…
Nasz świat jest nieskończonym labiryntem, w którym sny
przeplatane rzeczywistością uwalniają prawdę o nas samych… Kiedy
próbujemy z niego wyjść, stajemy się tylko imitacją siebie, choć tak
bardzo przypominamy ideały w oczach innych ludzi. Gdy zdołasz się
z tego świata uwolnić, nie wracaj po mnie. Nie mów mi też,
że odszedłeś na zawsze. Chce umrzeć tutaj. Tęsknotą ciało
obleczone, z uśmiechem wiary w Ciebie niech zaśnie w łóżku własnego
domu...
W ulotnej chwili...