- Moja starsza siostra ma szczęście!- mówi Jaś do kolegi.
- Dlaczego?
-Była na imprezie, na której urządzono konkurs. Każdy chłopak musiał pocałować
dziewczynę albo dać jej czekoladę.
- No i co?
- Przyniosła, aż 20 czekolad!
Jest lekcja. Pani bawi się z dziećmi w zgadywanki.
Dzieci zadają Pani zagadki, a Pani stara się odpowiedzieć, w miarę swych
(skromnych) możliwości. Przychodzi kolej na Jasia. Jaś wstaje i pyta: - Co to
jest: długi, czerwony i często staje?
Pani zaczerwieniona na buzi woła:
- Jasiu, jak ty możesz takie świństwa...
A Jaś na to radośnie:
- To autobus, proszę Pani, ale podoba mi się Pani tok myślenia!
Pani pyta dzieci, na czym śpią ich rodziny w
domu. Dzieci odpowiadają różnie; jedni na wersalkach, inni na tapczanach, itd..
- A u was w domu Jasiu? - pyta pani.
A Jasiu:
- No, ja to proszę pani śpię na materacu, ale moi rodzice to chyba na
sznurku....
- Jak to na sznurku ??? -dziwi się pani.
- Dokładnie nie wiem -mówi Jasio- Ale słyszałem rano jak mamusia mówiła do
tatusia:
- Stary, spuszczaj się szybciej, bo nie zdążysz do roboty...
W szkole u Jasia było malowanie. Pani nauczycielka w ramach zajęć z
plastyki chciała sprawdzić, czy dzieci mają zmysł plastyczny, więc pyta się
dzieci, jak by pomalowały klasę. Dzieci opowiadają swoje wizje klasy po
malowaniu. Doszło do Jasia , a ten mówi:
- w Zasadzie to podoba mi się tak jak jest, tylko na środku ściany pierdolnąłbym
szlaczek.
Po tych słowach nauczycielka złapała się za głowę i mówi do Jasia :
- Jasiu, jutro widzę cię tu z ojcem.
Na drugi dzień Jasiu przychodzi do szkoły z ojcem. Nauczycielka zrelacjonowała
mu więc treść wczorajszej lekcji :
- ... i na końcu mówi, że na środku ściany pierdolnąłby szlaczek.
Ojciec popatrzył na ścianę i mówi:
- I ma chłopak rację, rzeczywiście bez szlaczka wygląda to trochę chujowo!!!
- Mamo, dziś na lekcji pan od matematyki pochwalił mnie!
- To bardzo ładnie, a co powiedział?
- Że wszyscy jesteśmy idiotami, a ja - największym!
Nauczycielka w klasie kichnęła i Jasiu krzyknął:
- Na szczęście!
- Dziękuję Jasiu, ale nie mówi się "na szczęście" tylko "na zdrowie".
Na to Jasiu:
- Na szczęście pani ryja nie rozerwało..
Nauczyciel kazał Jasiowi napisać 100 razy: "Nie będę mówił TY do
nauczyciela". Na drugi dzień Jasio przyniósł zeszyt, w którym to zdanie było
napisane 200 razy.
- Dlaczego napisałeś 200 razy? Kazałem tylko 100...
- Żeby ci zrobić przyjemność, bo cię lubię stary!...
- Tatusiu, widziałem jak nasz sąsiad gonił ruszający z przystanku
autobus...
- I co?
- Poszczułem go naszym Burkiem i zdążył...
Pani mówi do dzieci.
- Proszę ułożyć zdanie, aby występował w nim dwa razy wyraz "pięknie" wszystkie
dzieci ułożyły podobne zdania w stylu:
"Dzisiaj jest piękny dzień, bo pięknie świeci słońce."
W końcu pani dochodzi do Jasia.
- No to może teraz Jasiu przeczyta nam swoje zdanie.
Na to Jasiu.
- Moja siostra wróciła do domu i mówi: "tato, jestem w ciąży", na co mój stary
odrzekł, "pięknie, kurwa, pięknie"
Nowa nauczycielka próbuje dać swoją pierwszą lekcję o psychologii.
Zaczyna swą lekcję w ten sposób:
- Każdy, kto myśli o sobie, że jest głupi, niech wstanie.
Po kilkunastu sekundach ciszy, mały Jasiu wstaje.
Nauczycielka pyta:
- Czy myślisz, że jesteś głupi, Jasiu?
- Nie - odpowiada Jaś - ale nie mogę znieść widoku, jak Pani tak sama w klasie
stoi.
Zabawia się Jasiu z Małgosią. Małgosia mówi:
- Jasiu, ty to jesteś w tym lepszy od tatusia
- Wiem, mama mi mówiła...
Znudzony onanizmem siedmioletni Jasio
Zobaczył gołą siostrę i poleciał na nią.
Mile złego początki, lecz koniec żałosny,
Dostał wpierdol od ojca, a syfa od siostry...
- Mamo, choinka się pali! - wola Jasio z pokoju do matki zajętej w kuchni.
- Choinka się świeci, a nie pali - poprawia matka.
Za chwile chłopiec krzyczy:
- Mamo, mamo, firanki się świecą!
Tato, jakiś facet mnie podrywał w parku - mówi Jasio do ojca.
- Chłopcze, nie wiesz co robić w takich sytuacjach? Najlepiej szybko uciekać.
- W szpilkach po żwirze?!
- Mój dziadek zrobił takiego stracha na wróble - chwali się Jaś - ze ptaki
bały się nawet zbliżyć do niego.
- A mój dziadek - odpowiada na to Kazio - zrobił takiego stracha, ze wróble
oddały mu ziarno, które ukradły w zeszłym roku.
Przychodzi Jasiu do ojca :
- Tata... daj pięć dych,
- Co?! cztery dychy?!! Po co ci te trzy dychy? Masz tu dwie dychy i nie zgub tej
dychy!
- Tatusiu, dlaczego ty masz białą skórę, mama ma białą skórę, a ja czarną?
- Synku ciesz się, że nie szczekasz, taka była balanga...
Ulicą idzie mały Jaś i pali papierosa.
- Synku, ty palisz papierosy, ile ty masz lat?
- Sześć.
- A od dawna palisz?
- Pierwszy raz zapaliłem jak przespałem się z dziewczyną.
- A kiedy to było?- Nie pamiętam, byłem wtedy zupełnie pijany.
- Powtórzmy tabliczkę mnożenia - mówi ojciec do syna - na pewno wiesz, że dwa
razy dwa jest cztery, a ile to będzie sześć razy siedem?
- Tato, dlaczego ty zawsze rezerwujesz dla siebie łatwiejsze przykłady?!
- Jasiu kim jest twój ojciec?
- On jest chory.
- Ale co on robi?
- Kaszle.
Na wycieczce szkolnej w lesie Jasio pokazując palcem na czarne jagody i pyta
nauczyciela:
- Co to jest proszę pana?
- Czarne jagody Jasiu.
- A dlaczego one są czerwone?
- Bo są jeszcze zielone!
Jasio dostał od cioci z zagranicy niezwykły upominek - aparat do wykrywania
kłamstw. Nazajutrz wraca ze szkoły i od progu woła:
- Dostałem piątkę z matmy!
Aparat:
- Piiip!
Mama strofuje synka:
- Nie kłam! Bierz przykład że mnie. Gdy chodziłam do szkoły, miałam same piątki!
Aparat:
- Piiip!
Ojciec dodaje:
- Bo wy macie teraz za dobrze i nie chce się wam uczyć. Gdy ja chodziłem do
szkoły...
Aparat:
- Piiip!
Pani poleciła dzieciom napisać wypracowanie na temat "Matka jest tylko
jedna". Następnego dnia pani pyta dzieci:
- Aniu??
- Najbardziej kochamy nasza mamę, bo Matka jest tylko jedna..
- Bardzo ładnie..
W końcu przyszła kolej na Jasia, więc czyta:
"Wieczorem, gdy ojciec z matką do stołu zasiedli, krzyknęli na Małgosię by z
lodówki przyniosła trzy flaszki wyborowej. Małgosia poszła do lodówki i
krzyknęła:
'Matka! Jest tylko jedna!'"
Przychodzi ucieszony Jasiu do domu, i mówi:
- Mamuś, dostałem piątkę z polskiego!
- Co się tak cieszysz, i tak masz raka.
- Mamusiu, dzieci w szkole mówią, że dużo jem.
- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się to nie prawda, tylko zjedz zupkę bo mi wanna
potrzebna.- Mamusiu, dzieci w szkole mówią, że mam długie zęby!- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się, to nie prawda, tylko nic już nie mów bo mi podłogę rysujesz.
- Mamusiu, dzieci w szkole mówią, że mam duże okulary!!
- Jasiu, nie przejmuj się, zdejmij je w przedpokoju, umyj ręce i chodź na obiad.
Po jakimś czasie do domu wraca naprany ojciec i od progu woła:
- Cholera jasna, kto tu kolarzówkę w przedpokoju postawił!!!
Skarży się Jasiu mamie:
- Mamo, dzieci mówią, ze jestem wampirem.
- Nie przejmuj się i jedz szybciej ten barszczyk bo ci skrzepnie!
- Tato, znalazłem babcię!!!
- Tyle razy Ci mówiłem durniu, żebyś nie kopał dołków w ogródku!
- Jasiu, nie obgryzaj paznokci - krzyczy mama.
- Jasiu, powtarzam nie obgryzaj paznokci.
- Jasiu, do cholery, nie obgryzaj babci paznokci bo zamknę trumnę!!!
- Jasiu dlaczego spóźniłeś się do szkoły?
- Bo pewnej pani zginęło 100zł.
- I co? Pomagałeś szukać?
- Nie!!! Stałem na banknocie i czekałem aż odjedzie!!!
Nauczyciel polecił uczniom napisać wypracowanie na temat: "Jak trzeba się
uczyć?". Jasio napisał:
"Im więcej się człowiek uczy, tym więcej umie. Im więcej umie, tym więcej
zapomina. Im więcej zapomina, tym mniej umie. Im mniej umie, tym mniej zapomina.
Wiec po co się do jasnej cholery uczyć?!".
Jasiu - pyta się pani - biorąc pod uwagę twoje lenistwo, jakim zwierzęciem
chciałbyś być?
- Wężem.
- A dlaczego?
- Bo leże i idę...
Powiedz mi, Jasiu - pytają małego chłopca - czy twoja matka jest chora, że
leży w łóżku?
A Jaś na to:
- Nie, tylko się boi, żeby ojciec łóżka na wódkę nie sprzedał.
Lekcja biologii.
- Jak się nazywa największy zwierz mieszkający w naszych lasach?
- Pyta się pani Jasia.
- Dźwiedź.
- Chyba niedźwiedź?
- Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem.
- Mamusiu, dzieci w szkole mówią, ze mam duże uszy!
- Nie, nie Jasiu. Nie przejmuj się, to nie prawda, tylko nie kręć tak głowa, bo
znowu będzie przeciąg.
Przychodzi mały Jaś do szkoły. Ma całą opuchnięta i czerwoną twarz, pani się
pyta:
- Co się stało Jasiu?
- Ooossss
- No co się stało....
- Ooooosssssaaaaa
- Co osa?? Ugryzła cię??
- Nie, tato łopatą zabił!
Dzieci miały przynieść do szkoły rożne przedmioty związane z medycyna.
Małgosia przyniosła strzykawkę, Kasia bandaż, a Basia słuchawki.
- A ty co przyniosłeś? - Pyta nauczycielka Jasia.
- Aparat tlenowy!
- Tak...? A skąd go wziąłeś?
- Od dziadka.
- A co na to dziadek?
- Eeeech... cheeee.... :-)
- Dlaczego ciągle spóźniasz się do szkoły? - pyta nauczycielka Jasia.
- Bo nie mogę się obudzić na czas...
- Nie masz budzika?
- Mam, ale on dzwoni wtedy gdy śpię.
Jasio pisze wypracowanie. W pewnym momencie zwraca się do ojca:
- Tatusiu, czy mógłbyś mi podpowiedzieć jakieś zdanie o katastrofie?
- W domu nie ma ani kropli wódki.
W szkole na lekcji geografii pani pyta dzieci, w którym kraju jest
najcieplejszy klimat.
- W Rosji - odpowiada Jaś.
- Z czego to wnioskujesz? - pyta zdziwiona pani.
- Bo, proszę pani, do nas w styczniu znad Wołgi ciocia przyjechała w trampkach.
- Dzieci, co to jest? - pyta się nauczycielka biologii trzymając w ręku
wypchanego ptaka.
- To jest ptok - odpowiada Jaś.
- Ależ Jasiu, nie mówi się ptok, tylko ptak. A może wiesz, jak ten ptak się
nazywa?
- Sraka - odpowiada pojętny uczeń.
Rodzina je spokojnie obiad, aż tu nagle wpada Jasiu i drze się:
- Mamo, babciu, siostro, Tatuś się powiesił na poddaszu.
Wszyscy rzucają łyżki i talerze i pędza po schodach na górę, a Jasiu spokojnie:
- Prima aprilis...
No to wszyscy wielkie "UFFFFF"...
A Jasiu kończy:
- ... w piwnicy...
Wpada chłopiec do sklepu i mówi:
- Ble blebubu woao bleble PEPSI.
A sprzedawca do niego:
- Dwie butelki czego?
Tatusiu, dlaczego babcia się trzęsie?
Nie gadaj tyle, tylko zwiększaj napięcie!
Córka do matki:
- Mamo dzieci przeżywają mnie żyrafa. Czy to prawda ze mam długą szyję?
- Ależ skąd. Ale zobacz przez tamten komin czy tata już nie wraca...
- Tatusiu, dlaczego my tak późno przyszliśmy do tego sklepu na zakupy?
- Nie gadaj tyle, piłuj kłódkę......
- Tatusiu, czy mama na pewno wraca tym pociągiem?
- Nie gadaj tyle, tylko rozkręcaj szybciej szyny.
- Jasiu, gdzie twój tatuś?
- Wyjechał w ważnej sprawie służbowej na 6 miesięcy, ale jak będzie się dobrze
sprawował, to wróci wcześniej.
Mały Kazio podaje sprzedawczyni na targu słoiczek i prosi o nalanie śmietany.
- Płacisz złotówkę - mówi sprzedawczyni, podając pełny słoik.
- Mamusia położyła pieniążki na dnie słoika...
- Mamusiu, czy to tatuś kupił to nowe futro?
- Syneczku, gdybym ja liczyła tylko na tatusia, to i ciebie by na świecie nie
było...
- Wiesz, mamo, Kazio wczoraj przyszedł brudny do szkoły i pani go za karę
wysłała do domu!
- I co pomogło?
- Tak, dzisiaj cala klasa przyszła brudna.
- Karolinko, czemu płaczesz?
- Aaaa, bo wujek spadł z drabiny i połamał szafkę i stłukł lustro....
- I co, żal Ci wujka? Stało się mu coś?
- Nieeee, ale mój brat to widział, a ja nieeeeeee.....
- Babciu, jak ci smakował cukierek?
- Bardzo dobry.
- Dziwne! Ania go wypluła, pies go wypluł, a tobie smakował...
Nauczyciel na lekcji polskiego pyta się Stasia:
- Jaki to czas? Ja się kąpię, ty się kąpiesz, on się kąpie...
- Sobota wieczór, panie profesorze.
Mały chłopiec płacze na ulicy.
- Co się stało, synku? - pyta starsza pani.
- Mama dala mi pieniądze na chleb i mleko, a ja je zgubiłem Teraz na pewno
dostane lanie...
- Masz tu pieniądze na chleb i mleko i już nie płacz - starsza pani głaszcze
chłopca po głowie i odchodzi.
Chłopiec biegnie na róg ulicy do dwóch koleżków i woła:
- Jeszcze trzy takie i możemy iść do kina!
U dentysty mama prosi synka:
- A teraz bądź grzeczny i powiedz ładnie "aaa", żeby pan doktor mógł wyjąc palce
z twojej buzi.
Mała Ania mówi:
- Mamusiu, pójdę do sklepu kupić zeszyt...
- Ani mi się waż! Taki deszcz leje, że żal psa wypędzić. Tata zaraz pójdzie i
kupi ci ten zeszyt.
Dzieci chwalą się w przedszkolu:
- Mój dziadek jest taki stary, że jest cały siwy.
- Mój dziadek jest łysy i nie ma zębów.
Jasio mówi:
- A mój dziadek był taki stary, że tata musiał go zastrzelić.
Jaś i Małgosia spotykali się w pralni w niecnych celach.
Dzwoni Jaś:
- Małgocha, może zrobimy pranie?
- Nie mam czasu.
Później...
- Małgosia może byśmy coś uprali?
- Musze iść po zakupy, odrobić lekcje...
Po czasie dzwoni Małgosia:
- Jasiu, może masz cos brudnego???
- Nie, zrobiłem pranie ręczne.
Podczas rodzinnej wycieczki do parku tata mówi do Jasia:
- Jasiu chodź zobacz, pająk je biedronkę
- Tatusiu, a co to jest dronka?
Zmartwiony Jasio wrócił do domu z podwórka.Mama pyta gp:
- Co się, synku, stało?
- Niechcący wybiłem piłką szybę w domu sąsiadów.
- I co Ci sąsiad powiedział?
- Czy brzydkie słowa też powtórzyć?
- Nie.
- To nic nie mówił.