Anioły
Są chwile, że kwiat
w dłoni umiera, bywają też takie, że cały się otwiera.
Ten pierwszy przez
smutki, drugi dzięki miłości...Niech zawsze ten ostatni w naszych sercach
gości...
Nie cofniesz
wskazówek zegara. Ale! Wstań i z uśmiechem spójrz na Raj ,w którym teraz
jesteś! Nie cofniesz łez. Ale! Wiosną spróbuj zobaczyć i poczuć bez! Nie
cofniesz cierpienia. Ale! Latem chwyć słońce i odrobinę cienia! Nie
cofniesz żalu. Ale! Jesienią poderwij się do lotu,jesteś przecież Aniołem i
wszystko możesz..
Tak mało chwil
wspaniałych jest,tak mało słów co pięknie brzmią ,trudno dzisiaj mieć
szczęśliwy dom.Odeszliście stąd ,daleko gdzieś -tam noc nocą jest,a dzień
-dniem,tam szczęście znaleźć można, nie tylko ból.Zabraliście ze sobą spokojny
czas,nam,zostały wspomnienia co toną w
łzach.
Tam gdzie nadzieja kwitnie,a szczęście ma
zapach róż, po drugiej stronie tęczy,kiedyś spotkamy się znów.Pośród rajskich
połonin,gdzie nie ma bólu i łez,spleciemy mocno dłonie,przed siebie będziemy
biec.A potem w strugach deszczu pójdziemy mleczną drogą..Spełnią się
wszystkie marzenia,słońce zaświeci
jaśniej, jest przecież we wszechświecie kraina z baśni..
..Kolejna wylana
łza,zbyt cicha,by ją usłyszeć.Kolejne kropelki deszczu,nad zapalonym zniczem i
nadal nie mogę uwierzyć..Waszych twarzy wciąż szukam wśród tłumu.Nie wierzę,że
to się stało naprawdę,bo jak można odejść tak nagle?...
...Przybywaj do serc
naszych poranionych w codziennych
trudach,zmaganiach pogubionych. Weź mnie w swoje ramiona,bo czuję się taka
samotna,taka opuszczona,tak ciężko dźwigać mi krzyż codzienności,Ty wiesz ,o co
mi chodzi...Naucz nas patrzeć na wszystko
Twoimi oczami, dostrzegać piękno Twojego stworzenia, trzymaj w swoich
ramionach i spraw abyśmy czuli Twoje przytulenie...
Cóż Oni mogli bez Ciebie,byli tylko ubogim
pielgrzymem,wypatrywali znaków na niebie,wielbili Twe imię. Błądzili jak ślepiec przekonani,że nikt na
świecie Ich nie widzi
i wpadali w łapy szatana,który z ludzi poprostu
szydzi.Daj Im wiary i siły, aby już nie
błądzili,bo nowe życie zaczynają ,by śpiewać Ci hymny miłości w niebie.
Panie...jak to
wszystko wymyśliłeś, jak misternie
postwarzałeś, jedną tylko sprawę zaniedbałeś, tylko o tym zapomniałeś ..Gdzie telefon jest do nieba?Gdzie ten numer,żebym mogła z
Aniołami porozmawiać?Żebym mogła Im przypomnieć ,że mają na siebie
uważać...żebym mogła chociaż raz zadzwonić, i upewnić się ,czy są
szczęśliwi,czy na pewno po ogrodach biegają,złote jabłka tam zrywają?Gdzie ten numer
jest do nieba, dobry Panie?Ja w kolejce bym czekała bez szemrania, żeby tylko
móc usłyszeć z tamtej strony:jest nam dobrze-do spotkania!
..Jak się modlić do
Ciebie Panie, kiedyś nam zabrał nasze miłowanie?Jak nie mieć wątpliwości ,kiedyś pozbawił nas radości, jak
silnym być, jak wierzyć, jak to wszystko przeżyć,jak wyjść do ludzi ,jak się z
cierpienia na nowo obudzić ? Pokaż nam to Panie, podaj swoją dłoń ,a naszych
bliskich w swoim Raju chroń..
Z płatków róży
zrobię Ci posłanie,i ułożę w moim sercu na dnie...i na zawsze w nim zostaniesz
nawet niebo stamtąd Ciebie mi nie skradnie. Chyba, że mi zechce wyrwać moje
serce- jak łódeczką wtedy pożeglujesz. Gdy dopłyniesz w Niebiańską Krainę
powiesz sercu zostań - ja Cię potrzebuję... Tęsknię za Tobą,za
twoim słowem i uśmiechem, za zwykłą z Tobą rozmową,za spojrzeniem,a nawet twoim
krzykiem i westchnieniem ..albo- ,, daj spokój"... Bo teraz nawet kawa
jest bez smaku, kwiaty w wazonie są bez zapachu, Tęsknie za Tobą, to słowa, które
nie określą mojej samotności i przesiąkniętego serca żalem..
A ja bez Ciebie jak
wiadro bez wody jak śliwka bez pestki bez poręczy schody A ja bez Ciebie jak
Paszczak bez Melona jak shoarma bez frytek bez Coli orginal Biedronka
Chce ci napisac, co
u mnie slychac, ze tak mi ciezko bez Ciebie oddychac. Smutne są noce i dni
takie szare, co bym nie robila myślę o Tobie stale. Nie moge spac, nie moge
jesc, w krainie wspomnien zamykam sie i wciaz Cie widze jakbys Tu byla, choc
ciebie już nie ma:(. Pisze, bo tesknie szalenie, w tych paru slowach me
ukojenie.
Myśle o Tobie ,ale
ileż jeszcze moge!?.. dałaś mi przestroge!... Jak słońce w zenicie tak ja
Twojego smiechu potrzebuje skrycie i naszych rozmów ..cii słysze dzwięk
kroków.. Nie,to nie Ty, wszystko głupie bzdety! tak ciezko się przyzwyczaić..
Mumer tel. pragne do końca ocalić! Każdego smsa, komentarza,bo przecież to sie
czesto nie zdarza, gdy się ktoś tak z czystej przyjaźni przekomarza!
"Prosiaczek" tak mi pisałas.. Teraz cisza i pustka ogarnia mą duszę..
Ech , wiem że już nic nie musze bo Twego zimnego serca choć bym chciała, nie
poruszę:(( Szukam Cię czasem kiedy jade drogą... Tymczasem..czy jestes daleko
czy blisko bez wględu na wszystko w moim sercu zawsze znajdziesz dla siebie
takie małe schronisko!!!..
Dzieli nas tylko
letnie powietrze i powiew wiatru tak słodki wreszcie. To mówi wszystko, Twych
oczu spojrzenie, takie przeciągłe, trwa chwil tak wiele. A w ustach Twoich
słowa są szeptem takim odległym, tak bardzo lekkim. A Twoje myśli ciągle
zagadką tak tajemniczą, tak wiele wartą. Uśmiech Twój choć dla nas jest
przeznaczony bardzo nieśmiały, taki niewinny.. I patrząc znowu w Twe oczy
znikają chmury, a wszystko kwitnie...
Niczym to drzewo,
któremu wiatr połamał konary, daremno szukać nadziei, próżno choć okruszka
wiary, rzucam Bogu modlitwy , lecz nie słyszę odpowiedzi, na tą okrutną prawdą,
cierpienie ,które we mnie siedzi. Mój Aniele Boży, który nie śpisz wcale, a
serce Ci czuwa jak płomyk lampki wiecznej ja za chwilę modlitwę jak świecę
zapalę, by - gdy ciemno - było jaśniej i bezpiecznej. Wiesz, moja wiara jest
czasem jak ognisko z kręgiem przyjaciół, piosenką... A czasem jest tylko
gasnącą iskierką, jakby noc pogasiła we mnie już wszystko... Przypomnij mi,
proszę, staruszka Symeona, co nazwał Jezusa światłem Niegasnącym gdy moja
wiara, jak lampka zgaszona, zapomniała o Bogu jaśniejszym niż słońce. Pokaż mi
w ciemności żywy ognik wiary niesiony na przekór złym mocom, których magiczne
jakieś czary i mary niestraszne są komuś, kto modli się nocą., A w dzień pomóż
się nie bać tych z sercem zgaszonym, co chcą złym śmiechem zgasić mi wiarę i
nadzieję...
Przyjdź do mnie we
śnie, kiedy śpię Ubrana w zwiewny gwiezdny pył I ramionami otocz mnie Bym
chociaż we śnie z Tobą był Przyjdź do mnie we śnie, kiedy śpię I cicho szeptaj
wprost do ucha Bym chociaż we śnie z Tobą był Bo zanim zasnę ciszy słucham
Przyjdź do mnie we śnie, kiedy śpię Na chwilę zabierz mnie do nieba Bo zanim
zasnę zimno mi Twojego ciepła mi potrzeba Przyjdź do mnie we śnie, kiedy śpię
Niech całe życie snem się stanie Ty kiedyś przyjdziesz, ja to wiem I już na
zawsze pozostaniesz Już nigdy więcej nie zawołam Byś we śnie przyszła, kiedy
śpię Zasypiać będę w Twych ramionach Czując jak bardzo kochasz mnie.
Po łuku tęczy na
drugą stronę W podróż wyruszę za Tobą właśnie I nadal będę cieszył się słońcem
Nawet, gdy dla mnie ono już zgaśnie Lecz nim odejdę, to w żyzną glebę Garść
ziaren rzucę, co wzejdą wiosną By wiedzieć, że gdy mnie już nie będzie To tutaj
łany zboża wyrosną Lecz nim odejdę, ogień rozpalę By świat ogrzewał, gdy
przyjdą chłody Studnię wykopię, aby już nigdy Nie brakowało nikomu wody I chleb
upiekę z bielutkiej mąki I ryb nałapię w stawie zielonym Grządki w ogrodzie
wypielę z chwastów By ktoś mógł po mnie pozbierać plony Białą koszulę rankiem
założę I nim wyruszę przed krzyżem klęknę Zmówię modlitwę, za Ciebie, za nas
Dziękując Bogu za życie piękne Po łuku tęczy na drugą stronę W podróż wyruszę
za Tobą Miła By zasnąć znowu w Twoich ramionach Abyś na wieki już przy mnie
była
Nie żałuję, że
znalazłem się na dnie Bo tam perłę cudowną odkryłem. Świat mój cały zapłonął
jej blaskiem Byłem martwy, lecz przy niej ożyłem. Chcę ją ukryć na zawsze
głęboko W samym sercu, by nie czuć jej braku. By została i nie przeminęła Tak
jak stada przelotnych ptaków. Na nieznane wypłynę z nią morza Nowych lądów
poszukać dla siebie Wysp Szczęśliwych, zacisznie zielonych Drogę wskażą mi
gwiazdy na niebie. Poprowadzą mnie mewy samotne Co jak ja chcą odnaleźć swych
braci. Nic już nie mam, bo żyłem na zgliszczach Prócz tej perły nie mogę nic
stracić.
Kiedyś, gdy jeszcze
nikt nie wymyślił Słów kłamstwa, zdrady i nienawiści Świat cały kwitnął wiosną
i majem Jak piękny ogród i zwał się Rajem. A później Pan Bóg na piękną Ziemię
Zesłał przewrotne człowiecze plemię Głuche na wszelkie nakazy Boże I Raj utonął
w grzechów jeziorze. Serca ogarnął smutek i trwoga Nastały wojny, śmierć i
pożoga Zawiść i zazdrość, chciwość i zdrada Brat bratu gotów cios nożem zadać.
I tylko gwiazdy na niebie nocą Jak kiedyś w Raju skrzą się i złocą, i tęcza po
deszczu gdy słońce świeci, Motyl nad łąką, obłok na niebie Chwile, gdy mogę
wspominać Ciebie I jeszcze zapach konwalii w maju Tyle zostało nam dzisiaj po
Raju ...
Już dawno temu
wsiadłem samotnie W pociąg co czasem staje nad ranem Na stacji życia w dalekim
mieście By zabrać kogoś w podróż w nieznane Miga za oknem miast kalejdoskop
Zmienia się szybko w szalonym pędzie Wciąż nie znam celu swojej podróży I
ciągle nie wiem co jutro będzie Patrzę na obce twarze podróżnych Daremnie
szukam kogoś, kto powie Dokąd podąża pociąg szalony Kogoś, od kogo prawdy się
dowiem... Kto poukładał żelazne tory? Kto semaforów światła zapala? Kto
decyduje na której stacji Przystanie pociąg co pędzi z dala? Czuję, że jestem
już bardzo blisko Końcowej Stacji Dobrej Nadziei Czy tam dojadę? Kto zna
odpowiedź Czy się ten pociąg nie wykolei?
Przez chwilę byłem
tak blisko nieba, Że prawie słońca dłonią sięgałem. Nie było we mnie strachu i
bólu, Kiedy na skraju przepaści stałem. Przez chwilę wszystko było tak proste,
Gdzieś w dole piekło, a Bóg nade mną. Wierzyłem, że się wzbiję w obłoki, Jeśli
się rzucę w tę otchłań ciemną. Chciałem jak ptaki fruwać w przestworzach,
Pędzić jak wicher prosto przed siebie I nawet śmierci już się nie bałem,
Wierząc, że wkrótce znajdę się w niebie. Już rozpostarłem do lotu skrzydła, Już
miałem wzlecieć i skryć się w chmurach, Już miałem skoczyć, kiedy ujrzałem, Że
ktoś mi wyrwał ze skrzydeł pióra. I wciąż na skraju siedząc przepaści, Próbuję
ze snu tego się zbudzić, Złorzecząc temu, co kiedyś stworzył, Niebo dla ptaków,
piekło dla ludzi.
Ptaku, co fruwasz
wśród przestworzy, Gdzie nie ma biednych i bogaczy, Gdzie nie ma granic i
podziałów, Czy powiesz mi co wolność znaczy? Spod nieba patrzysz na te góry, Co
nie zaznały nigdy cienia, Może Ty ptaku mi odpowiesz, Kiedy nadejdzie kres
cierpienia? Dlaczego człowiek człowiekowi Zły los gotuje bez litości? Boże!
Jeżeli Ty istniejesz Pozwól nam wszystkim żyć w miłości!
Coś się kończy i coś
się zaczyna Ktoś umiera dnia każdego, ktoś się rodzi. Rwącej rzeki czasu nie
zatrzymasz I ze swoim losem musisz się pogodzić. Ktoś Cię kocha, a ktoś
nienawidzi Ktoś Cię rani, a ktoś radość sprawia. Ktoś pociesza, a ktoś inny
szydzi Ktoś odchodzi, a ktoś nowy się pojawia. Coś Cię cieszy, coś sprawia
cierpienie Coś przeraża, coś odwagę daje. Coś przypadkiem jest, coś
przeznaczeniem Coś jest trudne, a coś proste się wydaje. Coś się kończy i coś
się zaczyna Ktoś umiera dnia każdego, ktoś się rodzi Rwącej rzeki czasu nie
zatrzymasz I ze swoim losem musisz się pogodzić..
Krople deszczu lecą
z nieba Jak łzy Boga, co spogląda na świat z góry. Wiatr tumany zwiędłych liści
w parku goni Blask księżyca ołowiane kryją chmury. Mokra ziemia pachnie gorzko
i błotniście Nocne myśli zamieniają się w kałuże. Lamp ulicznych słaba zorza
drży srebrzyście W strugach deszczu jak w fontannie łez skąpana. Noc jesienna
bębni deszczem w puste okna Dzień pochmurny topiąc w wody oceanach. Kiedyś
słońce rozświetlało czysty błękit A jaśminy w noc majową tak pachniały...
Kiedyś myśli były barwne jak motyle Moje oczy łez nie znały. Kiedyś wszystko
było słońcem i radością Tak soczystą jak wiosenna zieleń drzewa. Życie było jak
łuk tęczy kolorowe Dziś wspomnienia tamtej tęczy deszcz zalewa...
Słodko jest zasnąć,
słodziej być z kamienia Dziś, gdy tak wiele hańb i poplamienia, Nie czuć, nie
widzieć, leżeć jak w mogile; Cóż z tak uroczą porównałbyś Nocą? Przeto
zaklinam, ucisz się na chwilę, Mógłbyś przebudzić mię... na co? i po co?
Szczęśliwe serce tak
rozmiłowane, Że w Bogu wszystkie są jego pragnienia, Dla tej miłości ma w proch
podeptane Wielkości świata, ułudy stworzenia, I tylko w Bogu znajduje swą
chwałę, Obfitość szczęścia i rozkosze trwałe. Dla tej miłości umie zaprzeć siebie,
Nie szuka tutaj ziemskiej szczęśliwości, Wzrok swojej duszy utopił hen, w
niebie, Kędy jaśnieje blask wiecznej światłości... I wśród wzburzonych życia
tego toni Dąży z otuchą, gdzie pieśń szczęścia dzwoni.
Często gwiazd na
niebie pytamy Co jeszcze jutro się stanie? Gdzie nas zawiodą ścieżki, Jak krętą
los prowadzi drogą, Czy uda się dojść do celu, A przy tym pozostać na ziemi,
sobą? Niepewnie patrzymy przed siebie, Boimy się przyszłości. Nie wiemy czy los
pozwoli, Na drobne życia radości. Czy może też zadrwi okrutnie I w twarz się
nam zaśmieje. On dobrze wie jak można, Odebrać ludziom nadzieję... A jednak
idziemy do przodu, Na przekór wichrom, burzom. Z głową podniesioną wysoko, Bo
życie wszak jest podróżą
Niebieskie oczy,
krągłe paciorki, kąpane w niebie w dawne wieczory, leżą w komodzie, w starej
szufladzie - kurz na nie pada, warstwą się kładzie... Wspomnienia pachnące
jeszcze wonią tęsknoty, z dala od ludzi, z dala od zgiełku, na dnie szuflady
więdną w pudełku. - I nic już więcej, tylko dwa słowa, i jedno zdanie złote i
duże, zwinięte w papier leży w ukryciu - może się przydać jeszcze każdemu
:Spieszmy się kochać ludzi,tak szybko odchodzą..
oc przypływa
południową aleją I prócz ludzi – nie zasmuca nikogo, Moje oczy niekochane
maleją, Ale zasnąć, ale zniknąć nie mogą. Pod znużoną, niepieszczoną powieką
Mętne dale zamierają i giną; To do ciebie tak daleko, daleko, Moja rzewna, moja
dziwna ... Czemu wszystko we mnie milknie i blednie, Zanim jeszcze serce niemoc
swą wyzna? Co przede mną tak ukrywa bezwiednie Twoich oczu niedostępna
obczyzna? W co się biedne moje słowa obleką, Gdy już wreszcie do twych głębin
dopłyną? To do ciebie tak daleko, daleko... Za to nocą ponad twoim wezgłowiem
Przelatuję ni to duch, ni to ciało, Lecz nikomu o tym nigdy nie powiem I zataję
mą bezsenność zuchwałą. Pod znużoną, niepieszczoną powieką Mętne dale zamierają
i giną, To do ciebie ... Noc odpływa niewiadomą aleją, Świt prócz ludzi – nie
zasmuca nikogo, Moje oczy niekochane maleją, Ale zasnąć, ale zniknąć nie mogą..
Nieujarzmione,
nieokiełznane, lecz czarujące i pełne wdzięku, blaskiem okryte myśli
rozbiegane, swoim istnieniem tak bliskie sercu. A każda z myśli to jedna perła,
oszlifowana jest niczym diament, pielęgnowana, to życia berło zapadające na
zawsze w pamięć. Niby podobne a jednak inne, zaprzątające wciąż moją głowę,
lecz tak urocze, takie niewinne, są te przecudne myśli perłowe. ..Prawdziwego
przyjaciela,miłość, ..każdy w życiu pragnie mieć, ..lecz nie wszyscy o tym
wiedzą ..czym prawdziwa miłość i przyjaźń jest.. Ktoś tu był tak
smutny a wciąż roześmiany, Ktoś tak zmęczony a życia chciwy, ktoś taki fikcyjny
a taki prawdziwy. Potrzebny jak woda do życia kwiatom, a teraz taki daleki jak
minione lato... I choć już nie poda mi dłoni, bo życie w różne strony nas goni,
To nie zapomina się takiego człowieka..
Są takie chwile, że
w duszy pada deszcz… A krople odbijają się i upadają w nieznane,taka muzyka
duszy. Czasem muszę jej słuchać, obserwować każdą kroplę, spływającą gdzieś w
głębi mnie. Przypomina mi to łzy, które czasem płyną strumieniami po
policzkach. Zastanawiając się tak… Zrozumiałem, że nie zawsze łzy spływają ze
smutku. Nagle poczułem jak jedna spłynęła mi, lecz nie ze smutku, a radości…
Radości na myśl o Tobie.
Uśmiechasz się gdy
odwiedzasz mnie we śnie i wracasz, ja czekam stęskniona, duszę wywracasz, spać
,dzisiaj nie mogę więc myślę i patrzę w podłogę.. O Tobie, o mnie, o świecie i
tęsknota jeszcze bardziej mnie gniecie. A gdy nie ujrzę Twej radosnej twarzy,
tęsknię i piszę do Ciebie - odezwij się , niech opiekę Twą czuję.
Maluje słowami moje
obrazy, Na płótnie duszy i kartki oazy, Maluje sercem i mieszam kolory, I biały
skrawek już wypełniony, Barwami miłości i wspomnienia, A czasem też bólem,
świata cierpienia, Maluje co widać i tego co nie ma, Zazwyczaj się mówi, że to marzenia,
Malować słowa, to ciężka jest sztuka, Gdy pędzlem jest serce, a nie nauka.
Nawet gdy w duszy
smutek gości. I choćby zabrakło w sercu radości, i jeśli łezka po oku płynie,
to jest ktoś w oddali,tam w niebie, gdzieś w cichej dolinie... Anioł..Ktoś kto
Cię kocha i myśli tam czule, byś się nie bała błyskawic w ogóle. I choć daleko to
blisko przy Tobie… Na zawsze Twój obraz ma w sobie.
Znów me myśli
opadają. W ciszy słowa układają. Myśli, słowa dziwne frazy. Słowa, myśli to
obrazy. Moja dłoń, malarza ręka. Chwila z chwilą jest jak męka. Moje pióro w
mojej dłoni i tak świata nie ochroni. I zła także nie wymaże, ale może coś
przekaże. Przekaz krótki jak akt łaski. Nie w tym świecie tu bez łaski. Jej tu
nie ma i nie będzie. Mówisz ona jest tu wszędzie? Tam gdzie litość i nadzieja?
Miłość schody Ci otwiera? W którą stronę i kierunek?Do syna,do córek? Może
kompas – podarunek? Ciesz się tym co teraz masz, bo bezwzględny jest tu czas.
On nas rodzi i zabija, a gdy przyjdzie taka chwila, że już nic Ci nie zostanie,
jakie zadasz se pytanie? Być człowiekiem wielka sztuka nasze życie to nauka.
Myślisz, dumasz, kombinujesz. Życie w rymy wciąż ujmujesz. Lecz przychodzi taki
dzień, kończy się na ziemi sen. I Twe oko się otwiera, gdzie jest miłość i
nadzieja? Smutkiem człowiek ogarnięty Czasem w dołek tez wepchnięty Ale jeśli
serce masz to nie straszny jest Ci czas...
Nie chcę... Nie chcę
byś kiedyś jeszcze cierpiała, Chcę tylko żebyś zawsze się śmiała, Cudowny
uśmiech na twarzy nosiła, Żebyś już nigdy sama nie była, Oto dla Ewy wierszyk
ten piszę, Bo jej serduszko z daleka tu słyszę, Słyszę je ciągle, tak pięknie
mi gra, Nie pytajcie mnie nigdy, nie pytajcie mnie w niebie Skąd usłyszałem jej
serce u siebie, Być może tak w smutku… wciąż grało, A może me serce jej
usłyszało, Bo takie cuda też się zdarzają, Że dwa przypadkiem, gdzieś się
spotkają, Chyba nie muszę więcej tłumaczyć, Ile może to znaczyć…
Czas płynie jak
rzeka, coraz szybciej od nas ucieka, coraz mniej go wciąż mamy, my po prostu
też przemijamy. Przemijamy i choć tak bardzo się staramy i tak wszyscy razem
znów się kiedyś spotkamy
Alicja
Zgasłaś jak świecy
płomyk, bez buntu, bez słowa ,bezbronna... Samotna w tej ostatniej drodze. I
tylko smutek bolesny i pamięć żywa o Tobie w nas pozostanie. Bo zawsze myślami
będziemy przy Tobie...
W
deszczu,słońcu,zimą,śnieżną zamiecią. W ukłonie ich głowy,płaczą suchymi łzami.
Powiedz mi lipo pachnąca...czym jest śmierć?:
Odejściem,smutkiem,wiatrem,zapomnieniem? Może przemianą materii...w proch
marny, czy też życiem...?Ponownym narodzeniem?
Czasem, gdy anioły
płaczą, Na świat deszcz gwiazd spada, Swoją pieśń tułaczą, Snują po pustych
sadach… Anioł ma duszę anielską, Też tęskni, kocha i czuje, I na wędrówkę
ziemską, Choć raz przylatuje… Czasem zmieniają swą postać, W pąk róży, czy
śpiew ptaka, Chciałyby tak pozostać, Lecz muszą zawsze wracać… Czasem cząstkę
zostawią duszy doskonałej Czasem nawet i serce, Jak skrawek sukni swej białej,
Czy pióro na Twej ścieżce… I chciałyby po trochu, Ziemskich bytów i łez,
Podniebnych wolnych lotów Jak złoty gwiezdny deszcz…
Kiedy czasem anioły płaczą
Barbara Orlowski
Kiedy czasem anioły płaczą
Perły spadają z nieba pod nogi
rozjaśniają swoim blaskiem
drogę do tajemniczości.
Kiedy czasem anioły płaczą
Snują się po pustych łanach
a tułacze pieśni, rozbrzmiewają
i rozbijają się o górzyste kaniony.
|