Gdyby łzy mogły
budzić z grobu naszych zmarłych, a miłość mogła burzyć śmierci wrota- one by
Was z mogiły wydarły, abyście snuli dalej nić swego żywota. Za szybko
doszliście do mety, a serca stanęły. Waszą miłość, marzenia -„ Niestety”- wieko
trumny na zawsze zamknęło. Dużo by można było jeszcze pisać lecz straszny ból
serce nęka. Jaka tęsknota,jaka samotność, jaka to dla nas udręka. Ten kto nie
przeżył takiej rozłąki, zrozumieć tego nie może. Tylko modlitwa za Ich dusze
płynie do Ciebie... o Boże! Przyjmij Ich do swego domu jak własne dzieci, niech
się czują bezpiecznie, niechaj Im światłość Twoja zawsze świeci…
Upadły Anioł starał
się pomagać, starał się ludzi chronić, z ich problemami się zmagać, przed złem
bronić... Upadły Anioł pragnął zło wykluczyć, sprawić, by każdy był kochany,
nienawiść odrzucić, chciał leczyć serca rany... Upadły Anioł pragnął, by na świecie
tylko dobro było, dążył do tego,by wszystko co złe szybko się skończyło...
Upadły Anioł chciał wyprowadzić ludzi ze złych dróg...Lecz... Upadł bez sił u
bramy, tam, gdzie czekał na niego już Bóg..
Pochylasz się nade
mną… Dotykasz białego czoła swoją ciepłą dłonią i tym samym okrywasz mnie
płaszczem utkanym z marzeń… Niczego się nie lękam,bo trwasz przy mnie… zawsze.
Jesteś częścią tego co nieśmiertelne... Jesteś Aniołem… Aniołem mojej duszy…
Więc wejrzyj w nią swymi gwieździstymi oczami, roztop ten kryształowy mur
mojego serca, w którym lśni „Jezioro Łez”… Nie pozwól by znowu wezbrało…
Zostań- na zawsze… Bo przecież jesteś częścią tego, co nieśmiertelne… Jesteś
Aniołem… Aniołem mojej duszy…
Prawdziwy Anioł
Stróż dawno nie mieszka w niebiosach.Nikt mu skrzydeł nie złoci ani nie trefi
mu włosów. Ma czujne oczy i ręce.Prawdziwy Anioł Stróż jest bardzo
zapracowany,nie nosi aureoli,zna wszystkie miejsca na Ziemi.Naprawia ludzkie
dusze i strzeże boskich tajemnic. O świcie szuka na niebie rydwanów anielskich
trębaczy, wspomina łąki błękitne,wzdycha i wraca do pracy...
Aniele!
pomóż!Spojrzałam w kałużę o świcie, odbijał się w niej blask wschodzącego
słońca... Daj mi siłę,bądź jak ono,pierwszymi promieniami rozświetlaj serca
ludzi zimnych i nieczułych. Rozświetl ich twarze uśmiechem,niech z każdym
oddechem wiedzą że żyją,że żyją w tobie... To wszystko o co proszę... Tylko
tyle...zajmie ci to tylko chwilę, a mi wieki zajęło...to podanie do Nieba…
Szukałam cię wiosną
w śpiewie ptaków,szeptach wiatru,zieleni traw...Poszukam latem w złocistych
kłosach,szumie morza,ziarenku piasku...Będę szukała jesienią w złocistych
barwach,szeleście liści,strugach deszczu..Będę szukać cię zimą w skrzypiącym
mrozie,płatkach śniegu,w uśmiechach ludzi...Szukam cię wszędzie,czy cię
odnajdę...sama już nie wiem...
Przepraszam Cię
Boże za każdy kolec wbity w słowo.. za nutę sarkazmu, tsunami złości.
Przepraszam za kamień podstawiony innym, za upadek i za przykrości.
Przepraszam za ciemne okulary ubierane w dzień, tak, to przez nie widzę
źle. I za to, jak patrzę na świat.. w którym brak miejsca na bitwę
jakichkolwiek barw. Przepraszam, myślałam ,że to Ty kolorujesz mój świat,
teraz już wiem, że narysowałeś tylko szkic, napisałeś scenariusz, dobry
plan. I ja .. choć przed każdą drogą postawiłeś znak. krzyczący do mnie :
" to ta droga! " lub :" nie idź! - to nie ta! ", mylę, nie
patrzę .. idę - nie widzę! Lub nie chcę widzieć! Przepraszam. Chciałabym się
też przyznać do kilku wad.. choć wiem, ze Ty wiesz, lecz łatwiej mi tak. -
okłamałam.. siebie, serce i cały ten świat. Tyle czarnych plam, tyle
gorzkich słów.. tyle drwin, tak mało ciepła, tak rzadkie bicie serca, tak
niewiele miłości, tony obrzydliwej złości. Przepraszam! Choć wiem, że to
ziarenko na pustyni - któremu nawet ja nie dorównam swej wielkości..
wybacz mi Królu Doskonałości. A najbardziej mi wstyd, że nie ma takiego
słowa.. nie ma nic, co mogłabym zrobić, odkupić swych win. Lecz serce swe
będę otwierać od dziś na innych, słów swych oszczędzać, po drogach złych się
nie szwędać.. Okular różowy na oczy ubiorę.. i kredek użyję.. I Ciebie
odnajdę. Bo wiem, że jesteś przy mnie tak blisko.. i za To Ci najbardziej
dziękuję!
Z naszego skrawka
istnienia za daleko do nieba, a jednak chciałabym wierzyć,że jest ktoś,kto
każdą łzę naszą, jak okruch chleba zapamięta i zliczy ******
Otwierając kwiat
rąk anielskich-Waszych,teraz pewnie jak łupinki małych, włożyć chciałabym
wszechświat w te drobniutkie dłonie... Wrzucam jednak tylko mojej pamięci
ziarenka i otulam przed złym wiatrem, czujnym jak morska latarnia
zatroskanym spojrzeniem. Nie wiem jak daleko rozstaje naszej drogi, ani
dokąd prowadzą dwie kręte ścieżki za domem... Lecz nim się zatrzymam przed
wieczności progiem zostawię Wam w oknie swego serca- lampę co wiecznie
płonie.....
Słonecznie zagraj mi
grajku zielonego lata, w szafirach
schowany jak w gaju. Przenieś mnie tą piękną melodią do innego świata,tam do
Tych co za sobą całe wieki już mają.
Przybądź i rozsmuć moje chmurne niebo, słońce podaruj mej duszy -wierzbie
suchej. Nie pytaj tylko,jak inni-"dlaczego?", lecz zagraj i zwierzeń posłuchaj. A kiedy minie
lato i jesień nadejdzie płacząca, cicho siądź na moim ramieniu i tęsknie ze mną
patrz jak lato odchodzi, liście z drzew spadają...w skupionym milczeniu-
patrz,jak wszystko jest kruche.
Kiedyś noce były
szczęśliwe jak sny, w oczy figlarnie patrzyłaś mi. Gwiazdy w dłonie spadały
nam, słowik swe pieśni radośnie grał. Pięknie pachniał w ogrodzie kwiat,
dookoła wirował świat. Trudno było nam rozstać się, kiedy zmęczone oczy zamykał
sen. To wspomnienie wciąż wraca tu, do tych murów zimnych jak lód i wyciska z
mych oczu łzy... Kiedyś były dni i noce piękne jak sny.
Czasami samą siebie
pytam...co by było, gdybyś wróciła? ...Wieczory nieprzegadane,zapach wspólnie
pitej kawy, słowa zagubione w ogromie zdarzeń... Nawet już nie wiem jakie masz
oczy i włosy... Choć nie widzę twego uśmiechu, to czasem marzę o świcie, że w
filiżance zobaczę twoje odbicie.
Nad grobem Twoim
posadzę najpiękniejszy kwiat, tęsknotą go podlewać będę, miłością wyrwę każdy
chwast. Pamięcią będę go strzegł i w sercu zachowam na dłużej. Nad grobem Twoim
z lekkością przeleci ptak,pochyli głowę w tym locie i piękną usłyszę melodię, świata
najlepszy głos- przy Twoim grobie.**
Nigdy więcej do mnie
nie zadzwonisz.. I już nigdy nie zapytasz: CO U CIEBIE SŁYCHAĆ ? Teraz będą
słuchać Twego głosu w niebie.. Żal za serce chwyta, Łza jak wosk po twarzy
spływa. Kto powiedział pierwszy że tak przecież bywa ? Prosto dziś się żegnam,
Jak można najprościej, Ja tych łez nie przegnam, To mój znak miłości. Żegnam
Ciebie, Choć się wcale żegnać nie chcę Wiedz, że w moim sercu Zawsze będziesz
miała miejsce..
W pewną gwiezdną noc
majową, kiedy spałem już bezpiecznie, poprzez uchylone okno, przyszła do mnie
bajka we śnie. I zjawiła się królewna, która miała piękne oczy i powiodła do
pałacu, który wnet mnie zauroczył. A w pałacu, jak wiadomo zawsze jest siedziba
króla. Nikt się niczym nie frasuje, cały dwór na balu hula. Tańczą damy,
hierarchowie, piękne dworki jak motyle, a królewna się uśmiecha i zaprasza do
kadryla. A ja tremę mam okropną i najchętniej dałbym dyla. Nie wiem, co ja
tutaj robię i jak tańczy się kadryla. Chociaż piękna jest królewna lecz mnie
męczą dworskie style, ale zbudzić się nie mogę i wciąż zmagam się z kadrylem.
Wreszcie budzik zaterkotał, wszystko prysło niby bańka, bo zaglądał już do okna
uśmiechnięty brzask poranka. Choć odleciał sen uroczy, mimo to ja wiem na
pewno, że to były Twoje oczy i to Ty byłaś tą królewną.
Był ktoś taki na
świecie , kto dałby wszystko z ufnością dla ciebie. Swoją młodość i miłość ,
nią żądając nic w zamian dla siebie. Gdy bywałeś czasami w podróży, to na
ciebie z tęsknotą czekała i by czas się nadmiernie nie dłużył, razem z Tobą
myślami jechała. Kiedy wiosna bzem zakwitała to marzyliśmy wśród kwiatów wiśni.
Wtedy wiosna pachniała nadzieją, że wszystko się ziści. A z tym różnie niestety
bywało. Raz pod górkę ,a czasem też z górki, ale życie do przodu wciąż gnało i
nie tylko dawało laurki. Gdyby kiedyś mi coś zagroziło, na przykład śmierć
nieszczęśliwa od kuli. To by wnet bez wahania ruszyła, by zasłonić i czule
przytulić. Gdy już jesteś przez życie zmęczony, różne bóle czepiają się ciebie.
Ona zawsze z pomocą gotowa, nawet bóle te przelać na siebie. Nic mnie zatem nie
grozi na świecie, bo jest zawsze w pobliżu gdzieś Ona. Kim jest zapewne już
wiecie, to serdeczny przyjaciel, teraz...w postaci anioła....
Umiera się nie po
to, by przestać żyć, ale po to, by żyć inaczej więc nie umarłaś lecz żyjesz.
Panie..czemuś
zadumany?
- przesypuję w
dłoniach czas ...
Czy jesteś
zestresowany
grzechami każdego
z nas?
-Widzisz dziecko ja
się bawię
tak jak ty , gdy
byłeś mały ...
Babki z piasku stawiać ja też potrafię i
napełnić nim
wiaderko całe ...
Jednak większa jest
to sztuka ,
umieć czas uchwycić
w locie ...
Każde ziarenko
miłości
wyłowić...nim
zniknie w błocie
Bardzo mi przykro,
że nie wpisywałam się ostatnio, nie mogłam znaleść tej strony. Myślałam nawet,
że strona została zlikwidowana. Cieszę się, że jednak nie- ta strona jest
przepiękna, bardzo ciepła i emocjonalna, ze wspaniałymi tekstami i cudowną
grafiką. Byłoby szkoda... Zapalam tysiące światełak w tym trudnym dniu dla .
Szczęście nam się
rozsypało, spokój też się poniewiera po podłodze. Że to szczęście- pewnie nam
się wydawało, albo było mu po prostu,z nami nie po drodze. Pozostały tylko
okruszyny , radość zbędną rzeczą także jest już teraz. Was już nie ma, ale
pełno wszędzie, trzeba jak najprędzej w całość wszystko to pozbierać. Jeśli nie
-odpłynie wszystko jak wzburzona fala, próżna wtedy będzie rozpacz i wołanie.
Miłość zacznie coraz bardziej się oddalać, na pociechę tylko zdjęcia i
wspomnienia nam zostaną..
Boże...! Gdzie Twoje
dobro? Serce kochające ludzi? Gdzie iskry nadziei, strzały radości? Gdzie
nadzieja, co w duszy się budzi? Boże...! Z całą swą mocą magiczną, Usłysz nasze
rozpaczy wołanie, Ty masz tę siłę niezwykłą, Niech rzeczywistość snem się stanie.
Zabrałeś Ją, by stała się Aniołem, By świeciła nam z nieba wśród gwiazd, Gdzie
Twoja miłość i sprawiedliwość? Razem z Nią przecież umarła cząstka nas...
Chciałam Ją tylko poznać, Stanąć z boku, gdzieś blisko, To było największe
marzenie, Za które oddałabym wszystko...
I ja patrzyłem
kiedyś w piękne oczy, Widziałem gwiazd srebrzystych zorze, Tak czarowała tym
spojrzeniem, Gdzie jest ta chwila teraz …Boże?… Wiatr tylko niesie szelest
liści, Zdeptane serce na kamieniu, Dotykam marzeń niespełnionych, Łza słona
płynie powiedz… czemu?… Wciąż jeszcze czuję ciepły oddech, I chociaż myśli snem
splątane, Każde Jej słowo wciąż pamiętam, Gdy się budziłem o poranku, Wtulona w
mych ramionach spała, Słońce gładziło jej włosy, I wtedy była moja…cała… Wołam…
wróć,lecz nadzieja wolno znika, Już nie będziemy razem, Że wróci... jeszcze
czasem myślę, Przecież mówiła, że nie zrani.. Zamykam oczy…jest jak wtedy,
Płonący żar przenika ciało, Zapach miłości…zapach kwiatów… Dlaczego o tym
zapomniała?...
Wiatr łzy jak perły
po plaży rozsypał, Migają w poświacie księżyca, Czekałem, że zbierzesz je ze
mną, O tyle cie muszę zapytać... Gdy fale spienione łaskoczą, Znów stopy, co w
piasku się grzeją, Wzrok wznoszę do nieba, ku gwiazdom, To one są moją nadzieją…
Szept słyszę bliziutko, Mewa ucisza swe krzyki, Szum morza je niesie do serca,
Czuję, że pragniesz tu przybyć. Blask pereł odbija się w wodzie, To gwiazdy je
pieszczą swym srebrem, Czy zdołam je wszystkie pozbierać, Jak szczątki snów
moich… dla ciebie. Porywam już w taniec , Zamykam tak kruchą w ramionach, I
tulę, jak gwiazdy tęsknotę, Bo wiem, że ją ciężko pokonać. Dziś perły wciąż
lśnią, jak diamenty, W twych oczach błękitnych się zgubią, Zatrzymam na zawsze
tę chwilę, I łzy które, kapią, gdy trudno. Bądź ze mną,gdy poranek mnie zbudzi,
Gdy jutro słońce zaświeci nad ranem...
Znów noc ciemny
płaszcz rozłożyła, W poduszki się wtulam i płacze, wspomnienia nie chronią
tęsknoty, Radosny na zawsze czas odszedł. Tak smutno i żal serce rozrywa, Choć
niebo migocze gwiazdami, Twych oczu już nie ma, A śmiech szczery już zamilkł.
Przymrużam powieki zmęczone, Z obłoków się postać wyłania, Te oczy… te usta się
śmieją, Lecz przecież już radość nie dla nas. I sen czasem jeszcze porywa, By
marzeniami szybować w obłoki, I w miejsca się ukryć magiczne, I plany z tej
krainy wydobyć. Ta nocka tak szybko się kończy, Dlaczego to tylko znów chwila…
Wśród gwiazd jeszcze księżyc lśni jasny, Wciąż serce od wspomnień dygocze,
Dzień budzi, wyciągam swe ręce do ciebie, Lecz tylko spotykam cie nocą…
Niech razem spędzone
chwile i miłe wspomnienia z Tobą związane, trwają w naszej pamięci
nieprzerwanie...Śpij
Rok minął...Jeszcze
bagaż żalu w kącie leży,a ja nadal nie mogę uwierzyć! Swój rozdział życia jak
książkę zamknęłaś,anielskie skrzydła rozłożyłaś i do nieba poszybowałaś...Nie
dogonią Cię już smutki,żale,ani widma... Wszystko już za Tobą pozostało więc teraz do Raju
choćby piechotą- idź,a może nawet zacznij
biec,tam Twój Ojciec czeka na Ciebie...Czuwajcie oboje nad nami z nieba
,jak my czuwamy na ziemi,by zawsze
światełko dla Was świeciło
Tego chyba sama się
nie spodziewałaś,bo ta śmierć zbyt wcześnie do ciebie zapukała!,,Musisz iść ze
mną" powiedziała i zdmuchnęła ogień Twojego życia,nie dając Ci szans
targowania... Pozostał smutek i ból przeraźliwy znajomych i najbliższej
rodziny. Dlaczego stało się tak,odpowiedzi nie znamy... Odeszłaś chociaż nie
chciałaś,bo życie bardzo kochałaś. I wciąż na to wspomnienie,trudno ukoić
cierpienie. Jak pojąć to co się stało,że Ciebie już nie ma wśród nas? Tylko
pustka tu została,która będzie trwała i trwała......
Kroplą goryczy
obezwładnione moje serce niczego zdziałać dziś nie może. Jakby gdzieś życie
uleciało, daj siłę wytrwać Panie Boże. Niech
tęsknota mi pozwoli, polecieć z wiatrem hen przez pola. I niech zapomnę,
że tak boli, że duszą targa ma niedola. O nieś mnie wietrze lekko ,zwiewnie,
przez góry lasy i ruczaje. Graj na wspomnień harfie śpiewnie melodię, która
radość sercu daje. Niech wszystkie troski i niesnaski, zostaną w zapomnieniu
świata. Pozwól dostąpić Twojej łaski, wskaż jak w krainę marzeń wzlatać. Niech
się zagubię w niemyśleniu, usiądę na księżyca rogu. W nocnej krainy błogim
cieniu, w płaczu opowiem wszystko Bogu. Że tu na ziemskim łez padole, żal
serce trzyma jak na syczy. Adam i Ewa na
swą dole, z rozpaczy leją łez gorycze. Dałeś nam Boże przykazania, żeby rygorem
świat utrudzić, a co nam dałeś Panie w zamian, by co dzień się z radością
budzić?
Pamiętamy!!!
...Niebo zapłacze
milionem rzewnych łez, za tą duszę pogrążoną już we śnie,na serc naszych
dnie. Za to ludzkie istnienie zakończone przedwczesną śmiercią ,w obliczu
której wszyscy są równi.Nigdy nie zapomnijmy o Ewie,będzie żyć zawsze w
naszej pamięci,nie pozwolimy wspomnieniom zgasnąć,jak świecy na wietrze,nim
nasi wnukowie o Niej usłyszą jeszcze...W ten czerwcowy dzień,w noc ciemną
przyszła do Niej śmierć i wykonała swój plan okrutny,który w nas zostawił
obraz smutny,pełen żalu w duszy.Ciemność nasze serca
szturmowała,nieustannie z siłą wielką je atakowała,wdarła się w nie i
zajęła całe sobą.Dusze nasze zapłakały i okryły się żałobą.Ciemność nastała dookoła, myślałby kto,że Anioła
pokona... Lecz Anioł jej się nie boi,zawsze mężnie przy nas stoi. Lęka się
jej,tylko ten, kto nie ufa Bogu, dla Anioła jest światłem znanym w mroku-
bezpiecznym i okiełzanym.....
Wspomnienie...
Wspomnij mnie, o to prosi serce me,o to proszę ja..Kiedyś tak mi
zaśpiewałaś,jakbyś coś już przeczuwała...Wspomnij mnie,gdy serce niepokorne
ustanie-wspomnij,że kiedyś po prostu byłam, swe serce przed tobą
otworzyłam,z tobą się śmiałam i fajnie bawiłam...Wspomnij mnie,gdy w żyłach
przestanie szumieć krew,nie będziesz mnie musiał rozumieć,gdy ustanie myśli rzeka,gdy
odejdę, gdzie ktoś już na mnie czeka-wspomnij mnie...Wspomnij mnie,bo łatwo
zapalić jest świeczkę,pomodlić się krótką chwileczkę...To proste położyć
kwiatka na grobie- lecz ja o więcej proszę-wspomnij mnie o to prosi serce
me...Wspomnij mnie, jeżeli uznasz, że trzeba,że modlitwą przybliżysz mi
nieba... Nie chciałaś mniej,ani więcej lecz tylko wspomnienia...Wyśpiewałaś
swoje pragnienia...Dziś ja spełniam Twoje
życzenia...Pamiętam,wspominam,tęsknię...
Rok mija,a serce
moje oszalało,,jakby to się dzisiaj
stało..Zapalam na Twoim grobie znicz i kładę róże... Płaczę,żal i smutek ogarnął mnie całą–wciąż pytam; dlaczego tak
się stało? Wiem,spoglądasz na mnie z nieba, lecz mi Twojego dotyku i
wsparcia potrzeba. Myślę o Tobie dnie i noce całe... Spoglądam w górę i
nie potrafię opisać słowami tego co me serce czuje...Śpij spokojnie i nie
martw się jednak,bo kiedyś jeszcze się spotkamy... tego jestem pewna.
Smutek w oczy mi
zagląda,szyje żalem serce me, ciemne światło,ciemna noc-przepaść już dogania
mnie. Chce uścisnąć Wasze dłonie,w Wasze skrzydła schronić się.. jednak życie
nadal płonie,nie chce puścić do Was mnie...
Cały ten smutek i
żal- to ja i Wy... Trudno jest oddychać pomiędzy gdy.. wierzysz jedynie w swój
ból i łzy, a całe życie jest- pomiędzy gdzieś… Pomyśleć i westchnąć - to się
da, a może lepiej zgodzić się na takie życie i taki świat..
Tracisz Ty i tacę ja...życia i śmierci ofiary z nas! Podobno wszystko ma
swój kres i przyjdzie czas,że nikt nawet nie wspomni nas ,bo wszystko się zamienia - w proch i pył… Pomyśleć nad
tym-to się da… grzebać we wspomnieniach,rozpaczać czy to nie szał?…I tak-nie
wspomni nas w końcu nikt.. To może już lepiej pogodzić się z tym,że nie zobaczę
już Was... i próbować z tym dalej żyć?…
Dzisiaj Dzień
Dziecka..Przytul mnie Córko,by nie przywitał mnie smutek z samego rana.
Pozbieraj me łzy- jak perły na sznurek.. Posłuchaj mego snu o Tobie i Twoim
Ojcu- kochana,zajrzyj w mą duszę,spraw bym za Wami już nie płakała... Przytul
mnie i zrozum proszę..Z żalu i tęsknoty
tak bardzo jestem chora! Twój uśmiech dla mnie siłą, by iść do słońca,
odnajdywać siłę w swoim życiu-aż do końca. Iść prostą drogą, przestać żyć w
smutku i ukryciu... Przytul mnie, tylko o to Cię proszę... Pozwól żyć nadzieją ,że znowu
znajdziemy swą szczęśliwą drogę. Obiecaj
,że nigdy już mnie nie zostawisz,bo żyć bez Ciebie nie mogę...
Smutek
Życie jest stworzone
z dziesięciu tysięcy radości i dziesięciu tysięcy smutków, a każde z nich to
kamień na drodze prowadzącej do wiecznego spokoju... śpijcie w pokoju...
To była piękna
para,ona wspaniała dziewczyna,on przystojny facet,który często powtarzał: Ty
moja jedyna...lecz ona wciąż się bała ,że kiedyś odejdzie - nigdy nie wróci...
Wiedziała,że życia by nie miała,nie dałaby rady...zbyt mocno kochała.Po jakimś
czasie,już nie tak było... Zero wyznań... Coś się między nimi zmieniło... Coraz
rzadziej się z nią spotykał,gdy mówił: kocham- wzroku jej unikał. Czuła,jakby
była z obcą osobą,czegoś się bała,już nie była sobą.Pewnego dnia przytuliła go
mocno, Mówiła: Kochanie...czuję,że coś złego się stanie. Nie sadziła,że to
właśnie ich pożegnanie... Zaczął mówić coś w stylu: Wiesz, mam Cię dość! Ona to
w milczeniu słuchała,a łza cichutko po jej policzku spływała... Mówił, że
pokochał inną już... Nie wiedział, że dziewczynie właśnie wbijał w serce nóż...
Została sama, myśląc o tym co się stało, nie mogła uwierzyć... tak ją to
zabolało Do domu wracać nie chciała... Poszła na skarpę...którą tak bardzo
lubiła... Miejsce... Gdzie wszystkie swe smutki i żale wylewała... Myślała o
tym,czy teraz jest z tą dziewczyną... Czy do niej też mówi: jesteś tą jedyną
Zranił tak bardzo jej dobre serce... Przyrzekła, że nie da się zranić nikomu
już więcej... Następnego dnia znowu go ujrzała, uśmiechniętego z tą drugą pod
rękę idącego... Wszystkie wspomnienia szybko wracały... I znowu do oczu jej łzy
napływały... Poszła do domu,sięgnęła do szafki z lekarstwami... Wzięła tabletki
i wyszła- trzaskając drzwiami. Chciała umrzeć w miejscu,gdzie czas kiedyś z nim
spędzała... Poszła na skarpę i własnym oczom nie wierzyła... Słyszała
znowu...te same, piękne wyznania.. Coś ścisło jej serce i była już bliska
skonania... Mówił... jej naprawdę nigdy nie kochałem... To na Ciebie jedyną
całe życie czekałem... Tak ją to zdanie mocno zabolało, że upadła na ziemię,
nie wiedząc co się stało. Wyrzucała sobie swoją naiwność...Że wierzyła, gdy
mówił-kocham,myślała,że to jest miłość... Gdy otworzyła oczy, zobaczyła ją...
Patrzyła na nią i pomyślała, że to ta sama dziewczyna, która jej ukochanego
odebrała... Zerwała się nagle i pobiegła przed siebie Krzyczała: nienawidzę
Cię! Nie wybaczę Ci tego! Zabrałaś mi wszystko... zabrałaś mojego ukochanego!
Więcej powiedzieć nie zdołała... Wyjęła tabletki... I jedną za drugą łykała...
Krzyknęła tylko: Boże, wiesz jakie jest moje marzenie... posiedzę, poczekam na
jego spełnienie... Niebawem poczuła się senna... co chwilę upadała... Zobaczyła
tego, któremu cała się oddała... Próbował wziąć ją na ręce... Mówiła: nie
dotykaj mnie nigdy więcej! Oczy jej się zamykały... Tylko usta te same słowa
powtarzały... Nigdy mnie nie kochałeś... Zbędne nadzieje mi dawałeś... Coraz
ciszej i wolniej mówiła... Bo swoje ziemskie życie właśnie kończyła... Patrząc
na niego powiedziała: Nie zapomnij mnie...ja nadal kocham Cię... Mimo, że mnie
tak bardzo skrzywdziłeś i życie moje w piekło zmieniłeś... Wtem i on zapłakał
... słysząc jej wyznanie... Odchodziła powoli... nie wiedząc co się dalej
stanie... Czekała już tylko na chwilę...kiedy jej serce bić przestanie... On
chodził niespokojny, wyrzucając z siebie... Że to przez niego ona chce być
teraz w niebie Bezwładnie opadło jej ciało... serce bić przestało... Gdy to
ujrzał rozpędził się, i skacząc ze skarpy zawołał: i ja kocham Cię...kochanie!
Z jej martwego ciała, po policzku ostatnia łza poleciała...
|