Czwartek, 2024-11-21, 9:37 AM                    
Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
Smak chwil

Na policzku zagubiona, taka smutna, szara łza... Mokra, przerażona, tyle żalu w sobie ma.... Taka mała spod rzęs krat, nie prosiła się do bycia... Ktoś ją zmusił przyjść na świat i odlicza czas jej życia... Spłynęła jedną krótką chwilą, chcąc trwać całe wieki... Porzucona i niczyja, nawet nie chcą jej powieki... Taka mała ,opuszczona, pośród morza łez... Swym żywotem zawiedziona, bo jak  życie, rychły jest jej kres... Ktoś już przeklął ją w rozpaczy, zanim życie rozpoczęła... Jej istnienie nic nie znaczy...Taka mała... Znów spłynęła mi spod rzęs ,chociaż wcale nie chcę jej...

 

Siedzę i myślę...Czym w tym wielkim wszechświecie jest przyjaźń najczystsza? Chcę wiedzieć, bo przecież wśród uczuć rozległej i ciemnej dolinie, tylko z przyjaźni blask jasny nawet po śmierci płynie. Gdy błądzę w odmęcie i mroku istnienia, aż do nieba mnie wiedzie głos mego wiernego przyjaciela. Choć czasem jest cichy, bo sił mu brakuje, to jednak jest zawsze, gdy go potrzebuję. Powiedz mi czyś Ty też w jasnym niebie miała przyjaciół gdyś była w potrzebie? Czyś Ty ich teraz tu zesłała na ziemi równiny, by rozjaśniali mi mroku godziny? Bo nie wiem ,czym jest ta przyjaźń najczystsza choć coś rozumiem... Jedna myśl  wciąż na pastwiska mej głowy ucieka, jest skarbem, za który cenimy nawet po śmierci człowieka!

 

Spieszmy się...

 

Być razem - gdy chwile radosne, być razem gdy chwile złe, gdy komuś smutno nigdy nie powiedzieć "nie". Pomóc, gdy pomocy ktoś oczekuje, doradzić - gdy decyzji brak, unieść czasem  ciężar wspólnie  i w potrzebie zawsze mówić "tak". Rozumieć -  co w sercu kryje się , zawsze  mieć wyciągniętą  dłoń pomocną -póki jeszcze nie za późno i jesteśmy razem...

 

Mam nadzieję, że wiesz, jak mi Ciebie brakuje, co czuję, gdy pada deszcz, a łzy stają się czymś więcej... Dziś byłam u Ciebie, czułam Twój do­tyk, słyszałam Twój głos i pat­rząc w ziemię, umierałam z tęsknoty. Dlacze­go ta­ki okrutny jest los? Wiem, że jes­teś gdzieś tam, ale to jest za mało…

 

Ona tęskni najmocniej...

 

Matka...Dała Ci więcej niż tyl­ko życie i ser­ce; Spo­koj­ne dni, sen piękny w no­cy, Dała tęsknotę, swoje czułe ręce, Cud­ne marze­nia i spoj­rze­nia w oczy. Wciąż od­pychała od Ciebie niepokój, Byś mogła spo­koj­nie iść dobrą drogą, Żeby nie pa­dał deszcz z tych obłoków, Które cza­sami i grad zrzu­cić mogą. Dała Ci spokój, ciszę, prag­nienia, Ra­dość od­bitą w każdej taf­li lus­tra, Dała też czułość i moc­ne wrażenia, Byś zawsze wracała w rodzinne progi, Byś mogła spełniać swoje marzenia. A kiedyś wra­cała zmęczo­na podróżą, Już cze­kał na Ciebie fo­tel z mięciutką po­duszką byś mogła usiąść przy herbatce z dziką różą. Wiedziała, co lu­biłaś, była jakby wróżką...

 

Jakże tęczowy staje się świat…Był taki wiersz… Szepnę tylko jego fragment...Gdy rano otwieram swe oczy szukam tęczy na niebie i trzymam w swym sercu-dla Ciebie... Bo co mogę Ci dać? Często w głowie kołacze się to pytanie... Jak pamięć Ci okazać? Przecież tego nie odda żadne zdanie... Bóg zdecydował, że dryfujesz w błękicie namiętności... Czuję, jakbym uczestniczył w procesie tej niebiańskiej miłości lecz mogę jedynie malować myślami tą drogę i w nadziei żyć, kochać Cię,wspominać,pamiętać... Najmocniej jak tylko mogę.

 

W mym sercu głęboko wyryte Twe imię, nie pozwala zapomnieć choćby na chwilę, tego co łączyło nas przez lata. Słonecznych dni i takich z burzami, muśniętych wiatrem i zmrożonych lodem lecz jednak razem, bez względu na pogodę. Miałyśmy pewne plany, tajemnice, marzenia i cele, choć byłyśmy dla siebie jak burza z piorunem, jak słońce z deszczem lub jak noc z błękitnym niebem- boskim przeznaczeniem Czym więc zawiniłaś, pytam się wciąż losu, że zamiast spełnienia - obdarzył cię oceanem chaosu, co począć, by przywrócić minione chwile, by poczuć Twą obecność znów przy mnie?

 

Jakich barw potrzeba, aby radość namalować? Czy tylko błękit nieba wystarczyłoby naszkicować? A gdyby coś od serca, na czerwono; niechaj oczy płoną szczęściem odurzone? Wiem. Miłość muszę namalować, aby radość nam dawała... Boże, ale jak ją kolorować skoro czarnych barw paleta cała ?!

 

Zamknęłaś oczy. Czy kiedyś je ujrzę? Przepraszam. Zapomniałam ich kolor.. Zabrały Cię niebieskie anioły z tej twardej, czarnej ziemi. tam będzie Ci lepiej, poczujesz blisko promyk słońca.. Anioły. Niech mają Cię w opiece. Daj znak ,powiedz, czy dobrze Ci tam ? Tu pamięć o Tobie nie zaniknie, chociaż pozostał  kawałek grobu jedynie, ale to nieważne ,bo jesteś gdzieś głęboko, w głębi duszy, czuję Cię jak zapach wiosennej róży, choć patrzysz z góry i chowasz się między chmury... Twoje życie dobiegło tu końca… Ja.. mam szansę jeszcze je wykorzystać... Może znowu się kiedyś spotkamy. Do zobaczenia ..

 

Czy słyszysz te dzwony? Biją jakby na trwogę.. Tak, to jakiś człowiek teraz wita się z Bogiem. Jego ziemskie trwanie dobiegło końca... Nie zobaczy na niebie księżyca i słońca. Czy słyszysz te dzwony? Płacz ich biegnie z oddali ,smutkiem wiatru nadzieję chce w sercach nam spalić... Aniołowie niosą jakąś duszę do raju, a na ziemskim padole serca z żalu się ściskają.... Boże... Czy słyszysz te dzwony, tam na górze u siebie? Jak niosą lament ludzi stworzonych przez Ciebie? Za wcześnie  wziąłeś te dusze do nieba, jednak z wolą Twoją pogodzić się nam trzeba... Milkną dzwony powoli, wiatr rozwiewa chmury, a gdzieś tam we Wszechświecie, nam nieznanym,  może ponurym, błąka się dusza ludzka czekając zbawienia, zabrałeś jej duszę, ciało w ziemi leży, została po nim smuga cienia....

 

Gdzie teraz jesteś? Ja tęsknię za Tobą lecz cóż te słowa uczynić mogą? Tęsknię z każdym dniem, każda chwila jest smutna Brakuje nam bardzo Cię -tylko tyle wiem- samotność jest taka trudna. Staram się nie płakać lecz żal mi życie zatruwa, radość miałaś nam dać, a łza spokój zabiera. Czuję pustkę, głowa mi pęka czy powiesz wreszcie mi, że dobrze Ci Tam, bym mogła spokojnie spać?

 

List z nieba..

 

Jeśli kiedyś umrę w Twoim sercu, przyjdź choć na mój grób , wśród trawy pachnącej. Tam, w brzozowym gaiku, przy łące, gdzie rosną złociste kaczeńce, rozkołysze się trawa na wietrze przypomnieniem dalekim, zamglonym... I ten rytm, melodią niesiony, ciepłym, letnim niesiony powietrzem... I szum kwiatów złoconych upałem w dal popłynie przez ciszę wylękłą... Tam kaczeńcom marzenia swe dałam, gdy w mym sercu Twe serce też pękło.

 

Byłaś krótkim okrzykiem urwanym w pół słowa, falą na tafli morza biegnącą samotnie póki mrok jej nie wchłonie - i jak purpurowa gwiazda słońca o zmierzchu zgasłaś bezpowrotnie. To wiatr gałęzie trąca, gdy Cię szukam w lesie. Pustka wokół zdradziecka, księżycem srebrzona i echo tylko cicho Twoje imię niesie, co w oddali gdzieś kona. I tylko gwiazdy w rzece błyszczą jak igliwie, gdy wpatruję się w wody otchłań tajemniczą, jakby w kulę magiczną, modlę się żarliwie, by móc Cię znów zobaczyć, błysk oczu uchwycić. A potem nagle - patrzę - stoisz przy mym boku, jak rusałka baśniowa, w kwiatach chowasz szyję i księżyc blask swój sączy na twarzy Twej spokój. Uśmiechasz się nieśmiało, patrzysz - a więc żyjesz. Wołam Cię, wiatr liść trącił, cisza odpowiada. Choć stoisz przy mnie blisko, nie słyszysz ni słowa, a gwiazd nad Twoją głową kłębi się gromada i szepczą: podejdź bliżej, nie będziesz żałować. Dotykam Cię - nie czujesz - stoisz wciąż w bezruchu tak, jakbym chwycił czasu chwilę frenetyczną - patrzysz tak uważnie - czyli jednak słuchasz. Może czekasz, aż drzewa pieśń swą śpiewać zaczną? Tak daleko Twe myśli, zmysły upragnione, chociaż świtu nadejście słychać w grze jakiegoś ptaka, obraz Twój mętnieje; już przez mgieł zasłonę widzę Cię...lecz zaraz rozwiewasz się  i znikasz...

 

Siedząc przy filiżance kawy wspominam dawne swe wzruszenia, gdy każde słowo miało w sobie perliste dźwięki zapomnienia. Drżące nadzieje więc chwytałem, chcąc się nasycić śpiewnym brzmieniem, w kolorze Twoich oczu znaleźć zapomnienie. Minuty trwały wtedy wieczność, z sekund sączyłem radość życia. Wspominam czas ten teraz skrycie i żal mi, że minął, że to już przeszłość.......

 

Czasami się zabawiam puszczaniem baniek kolorowych, srebrzystych, czerwonych, błękitnych - baniek z mydła- zwanych wspomnieniem; choć kruche i lekkie - fenomen oczywisty. Inni zbierają, na ten przykład: znaczki i inne graty antyczne lub psa na spacer prowadzą, a ja najbardziej lubię kolorowe wspomnienia, schodzące z mej rurki słomianej. Takie maleńkie światy, rafy koralowe, w świetle lśniące anioły- słońcu promienie zabrane, a niebu gwiazdy. Każda bańka ma w sobie uśmiech i spojrzenie pewnej dziewczyny - imienia nie wspomnę; i aż dziwne, że mieści tyle w sobie; wspomnienie Twego kształtu, oczy,przepastne,ogromne... Wszystkie w powietrzu lecą,migocą wesoło, rozsiewają blask złoty,radosną nadzieję i pod sufitem się gonią,tańczą w koło, aż prysną  i spadną na ziemię... Puszczam więc swoje bańki - to niewinne przecież,jak gdyby ich nie było prawie,a ja staram się przekonać,że tu,na tym świecie nie ma milszego wspomnienia 

 

 

Gdybyś zdjęła woalu zasłonę, by mą twarz całkiem z bliska zobaczyć, to ujrzałabyś oczy zgaszone, a w nich nic oprócz gorzkiej rozpaczy. Gdybyś chciała mnie kiedyś zapytać, Jaka jestem naprawdę-sama w sobie- lepiej najpierw w mych oczach wyczytaj, że i tak się nie dowiesz... Bo czyż mam Ci naprawdę powiedzieć, Że mój świat kiedyś był bajką wyśnioną, aż do tej nocy czarnej stworzonej bezwiednie, przeżywaną tragedią na nowo? Gdybyś zdjęła woalu zasłonę, by mą twarz z bliska zobaczyć, ujrzałabyś oczy zgaszone, a w nich nic oprócz rozpaczy!... Ale możesz też trafić w tę chwilę, kiedy rozpacz udaje się zdławić; wtedy w duszy się kłębi,faluje ból,gniew i okrutna nienawiść... To dlatego tak wszystko oceniam, bezlitośnie i tak bardzo skrajnie, że mi życie zabrało całą radość istnienia, że zabrało mi z sobą mą bajkę... Ale tego się nigdy nie dowiesz, bo wciąż będę symbolem uśmiechu. Na pytanie Twe nie odpowiem, żadnych wyznań też nie oczekuj.

 

Nie pytaj mnie o miłość,ni życie, gdzie się zaczyna,gdzie kończy; wiele już się zdarzyło, uczucie,istnienie - obraz mamiący. Przychodzi,odchodzi,znika, i tylko żal ogarnia; jak wróżba z babci sennika, że to był sen,że nie prawda. Wiec gdy ktoś "Kocham ,jestem i będę" Ci powie, Nie wierz mu - bo i po co? Jak wiatr poruszy sitowiem, zaszemrze,odleci nocą. Ucieknie w przestrzeń odległą, a w sercu smutek zawita; będzie Ci ciężko - dlatego... Lepiej o miłość,istnienie- nie pytaj.

 

Wymyślę dla Ciebie kwiat, jego płatki będą jak krew czerwone, i w krople rosy ubiorę, jak w łzy moje- czyste i duże. Spójrz na niego kiedyś w zadumie i wspomnij choć przez chwilę, że chciałam mieć serce twarde,by mnie życie już więcej nie kopało- chciałam - ale nie umiem.

 

Zachowam po Tobie najmniejsze wspomnienie; głębokie spojrzenie,śmiejące się oczy i szalonych pomysłów szał gorący...Będziesz mym cichym ustroniem,a gdy czasem żal w sercu zagości,Twemu zdjęciu tęsknotę wypowiem... A gdy przyjdziesz do mnie sennym marzeniem, wtedy ubiorę Twoje ciało anielskie najczystszym rubinem,szmaragdem, słowa w brylanty i usta w korale zamienię.

 

Dlaczego?

 

Niespokojny życia oceanie! Rzadko łagodny,swą olbrzymią mocą miażdżysz i kruszysz spokojne przystanie, wciąż rodzisz pytanie niepotrzebne:dlaczego,po co? Na falach swych niesiesz zamkniętą skorupę, ciśniesz na nią masą myśli nieustannych, gdzie od lat wiedziona nieszczęsną ułudą chciałam zaciszne zbudować mieszkanie. Ogarnął je jednak Twój bezkresny żywioł, w porywistych wirach już ścianki dygoc,; patrząc na moją dolę wraz z Tobą powtarzam to  pytanie:dlaczego, po co?

 

Zrzuć Anielskie szaty dziewczyno,nie kryj się przed nami.Spójrz-ile smutku dokoła-jasnymi oczami! I śmiej się perliście-wesoła,radosna. Żyj wciąż pełnią życia, czerp z niego garściami. Pamiętaj,że dla nas żyjesz,że na stałe masz swe miejsce w sercach naszych i w pamięci !!

 

Spotkałam człowieka,jak siedział smutny,zgarbiony, na omszałym kamieniu,wśród zieleni lasu, pośród życia zmarszczek, oczy przygaszone patrzyły nie widząc nic w okół,szklane,bez wyrazu. A jego srebrne kosmyki włosów pomieszane z potem, ogarniał lekki wiatr wiejący znad rzeki- nie dotarł do uszu i wrócił z powrotem, by pieścić swoim tchnieniem bezmiar wód daleki. Starzec zaś siedział zeschnięty do kości, myślami swymi błądząc w nieruchomej pustce. Potem wstał,zarzucił na plecy samotność i troski i poszedł za swym przeznaczeniem po zielonej dróżce.

 

Przyszłaś do mnie w śnie ...lekko jak duch,jak urocze zjawisko,z niespodziewaną radością w tym ponurym świecie. Wniosłaś radość,miłość Anioła - podeszłaś tak blisko, iż bałam się,że jak puch z wiatrem zaraz ulecisz- Tam, gdzie teraz Twe królestwo roześmianych marzeń i naiwnych przekonań wieku dziecięcego; gdzie niewinnie Ciebie zabrano... Myśl znowu w przyszłość beztrosko i śmiało wybiegła... Zwabiona niepokojem rozstania,czerpiąca entuzjazm spotkania,przyniosłaś mi ze sobą coś z wiosny oddechu i spokój,co smutne wspomnienia odgania...

 

Ktoś mi kiedyś powiedział,że wiara,miłość i tęsknota to całkiem niepotrzebne rozterki ,że ten życia rozdział trzeba zamknąć - jak starą rzecz - do kuferka... Że bezsensowne jest wyczekiwanie,trzeba zapomnieć;to koniec!...Że i tak bezwzględny czas,nieczułą przestrzenią wszystko omota i wszystkich oddali w niepamięć; zabierze niepokój,znikną wspomnień cienie... A ja nie chcę zrozumieć!Ja mam nadzieję! i chociaż wciąż padam,to się podnoszę i dalej idę- z wiarą w sercu...za swym przeznaczeniem...

 

Spieszmy się kochać ludzi....

 

Niesie mnie moja tęsknota jak koń mój wierny, przez ścieżki, wykroty i jary,a przede mną krajobraz bolesny... Bezlistnych drzew smutne sztandary.... Tam stoją, w tej głuchej ciszy jedynie krzyże- jak dzidy rozrzucane niedbale. Cisza... tam tylko się słyszy jęk,płacz i szlochanie, jak strumyk, co pluszcze po skale.

 

Jak bardzo mi Was brak,o tym wiesz Ty,każde ździebełko  i kwiat.Cały świat wie o tym i słońce co świeci w dzień i długi drzewa cień, i rzeki wiecznie płynące,i wiatry w górach szumiące, i morza nocny szum fal...Patrzę za Wami hen, w dal, krzyczę bezgłośnie do nieba, a Was wciąż nie ma i nie ma...

 

Podróże to mo­je przez­nacze­nie-ma­giczne by­wa ich wyob­rażenie,że pew­ne­go dnia od­tworzę naszej przyjaźni wspaniałe dni,tam,gdzie o słońcu nie trze­ba śnić. Znów poczuję olean­drów woń,kiedy stanę w og­rodzie doń i zaz­nam ra­dości i będę szczęśli­wa,jakkolwiek to znaczy - opuszczę obecną przy­jaciółkę - TĘSKNOTĘ, niech mi to wy­baczy!

Ona jedna..

 

Pozostawiona samej sobie, w pustce codzienności wciąż patrzy gdzieś w dal, ze łzami w oczach  myśli o swej przeszłości...O dniach radosnych,gdy czerpała z życia całymi garściami,o tych chwilach szczęścia,gdy żyła marzeniami,o tych dniach smutnych,gdy ból duszę rozdzierał,o tych chwilach rozpaczy i mrokach,gdy strach w oczy spozierał...Teraz siedzi cichutko,otacza się wspomnieniami i błądzi po omacku w przyszłości myślami... Co życie jeszcze przyniesie?Czy kiedyś szczęściem się zachłyśnie? Czy spotka  radość i w cieple jej rozbłyśnie? Czy będzie potrafiła znieść dalsze losu przeciwności? Gdy smutek przesłoni słońce,czy przyjmie to bez złości? Dziś podnosi się z kolan,pierwsze kroki stawiając i marzy sobie skrycie w pamięci smutną przeszłość mając...

 

Są takie chwile,które chcemy pamiętać mówiąc wszem,że do końca życia. Niestety,każde wspomnienia blakną...aż znikną.. Ale ja chcę zatrzymać nasze wspólne chwile,każde Wasze słowo,gest,spojrzenie..Zatrzymać,by nie uciekły,by w sercu na zawsze zostały,by w chwilach smutku ciepłem mnie swoim grzały.Chcę pieścić je czule myślami,przytulać,w ramionach kołysać,byście byli wciąż z nami, byśmy mogli sobą zawsze się zachwycać...

 

Nikt nie mówił nam , że będzie dobrze lecz zbyt wiele nadziei Bóg dał. Życie płynie jak rzeka, nigdy nie jest tak jak bym np. tego chciał... Serce starzeje się czekając na Ciebie, chociaż młodości płomyk jeszcze się w nim tli ... "Proste drogi" są jednak kręte i zbyt wiele jest zamkniętych drzwi. .. Idąc chwiejnym krokiem  z samotnością pod rękę gdzieś w dal, nie mam celu liczę tylko kroki- po prostu z ciekawości ile los ich jeszcze mi dał... Świat wiruje swym błędnym kołem, raz jest dobrze, a potem znów źle , coraz mniej jest życia tajemnic, im więcej wiem, tym mniej już się chcę... Nie zostawię po sobie niczego- parę wspomnień i kilka łez,bo nic nie znaczy życie człowieka, gdy nie żyje tylko po prostu jest... Więc kiedy odejdę- żegnajcie,nie smućcie się , Ci których znałem i nie myślcie  o mnie źle... Najważniejsze jest w naszym istnieniu byśmy żyli w zgodzie i miłości ,a później mogli iść tam, gdzie każdy z nas chce...

 

Róże czerwone na  grobie Twoim dzisiaj znowu złożę i łkając szepnę,by nikt nie słyszał.."wciąż tęsknię i myślę o Tobie"..Przechodzę przez cmentarną bramę, a każde  przejście otwiera w moim sercu ranę.. tak wygląda teraz z Tobą  spotkanie.. I kiedy tak sobie idę alejką już liśćmi złotymi zasypaną,a w ręku trzymam maleńki znicz- twarz mam całą zapłakaną....Nie wiedziałam,że Cię stracę..stoję nad Twoją mogiłą,zapalam światełko - wciąż płaczę... Do kogo mam mieć żal?Do kogoś przecież mieć go trzeba... W końcu byłaś,a teraz?...Teraz Cię nie ma.... Ciebie nie ma,a ja nie jestem już sobą, Ty umarłaś i część mnie umarła razem z Tobą...

 

Cicha noc już budzi blady świt, cicha noc ,nastały samotne chłodne dni. Boże mój, nie pozwól cierpieć już!Tak na świecie źle bez drogich dusz... Cicha noc i duszę pustka rwie, cicha noc zatarła ślady Twe.. Boże mój, już brak mi w oczach łez, każdy grzech wybaczyć chciej....

| Główna |
| Rejestracja |
| Wejdź |
Menu witryny
Formularz logowania
Wyszukiwanie
Kalendarz
«  Listopad 2024  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930
Archiwum wpisów
Mini-czat
Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek
  • Statystyki

    Ogółem online: 38
    Gości: 38
    Użytkowników: 0
    Copyright MyCorp
    © 2024