Sobota, 2024-12-21, 5:00 PM                    
Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
Smak chwil

 

....Dla Was zdjęłabym z nieba promienie słońca, choć miejsce ich na błękicie i każdy zamieniłabym w kropelkę rosy o świcie. Wam bym pyłki z kwiatów co dnia z uśmiechem wręczała... Lecz odkąd Was nie ma, rzadko koło mnie promienie rozsyła słońce i również rzadko los przysyła do mnie myśli szczęściem pachnące...

 

Gdzie nasi bliscy, dokąd odeszli? Niedawno ich przecież widziałam... Jaskółka wróciła do swego gniazda, a ja dom  pusty zastałam... Tu ściany płaczą łzami tęsknoty, o szyby okiennic smutno deszcz stuka. Tuż w sadzie, obok dzikie jabłonie , wiotkimi listkami kołyszą,a stado krzykliwych zgłodniałych szpaków przerywa na moment ciszę... Wciąż do wspomnień powracam tęsknotą gnana, w ogrody szare , gdzie tylko samotny kikut komina straszy wyrokiem unicestwiony. Ten dom był kiedyś wesoły,uczył szacunku ,pokory, był kawałkiem nieba dokąd się zawsze wraca... Gdzież mi teraz położyć głowę, gdy nie mam już swojej poduszki, nie ma już tego domu i sadu obok,a przeszłość tańczy na gruzach?...

 

Miałam dziwny sen...Śniło mi się,że umarłam, a wokół sto twarzy i pełno łez, śmierć zimne serce z piersi wydarła, przekwitł żywota mego bez... Rzekł Anioł Biały: ,,Zaśnij na wieki!''. Już oddech ustał i lica pobladły, oczy zgasiły obłęd powieki, ręce bezwładne cicho opadły... Śpię, jeszcze swój oddech słyszę głęboki i czuję ,że ktoś,za kim tęsknię też tutaj jest... Szybując mijam białe obłoki, na mojej szacie krwi resztka gdzieś... Lecz nagle spadam jak błyskawica, Głos jakiś cichy szepcze powoli: ,,Jeszcze nie teraz,jesteś innym potrzebna więc wracaj do życia, Bóg Tobie umrzeć nie pozwoli.Nie płacz też za mną,uśmiechnij się,chociaż mieszkam już w innym domu to zawsze przy Tobie stoję i chronię cię...

 

Nie zatańczę  tanga na Twym łez weselu ,prędzej sera pójdę szukać z myszą w ciasnej norze. Myślisz, że utopie dysk pamięci w beczce chmielu? Ja już wole marnie skonać gdzieś w komorze! Nie liczyłem na zbyt wiele, chciałem tylko swe marzenia przelać w czyny. Zamiast tego, muszę dzisiaj gorzko szlochać,a Ty baw się z aniołami moja mała póki możesz...Bo wiesz,moje serce też potrafi głośno płakać,krople krwi się sączą-nie wiem za co  taka kara? Diabłu dziś sprzedałem duszę -za Twe twarde serce niczym głaz...Błagam,proszę-nie chcesz wrócić?...w Twej kokardzie nie mój kwiat ? Cierpię jak wygnaniec w poniewierce!...Ściągnij szaty swe anielskie, przecież zostawiając mnie- żeś kat!**

 

 

Kiedy odeszłaś Depresja mnie przygarnęła...Myślała o swym nurcie, gdy szybko płynęła,o licznych potokach, które już zamknęła. Wolna, wyzwolona okręty witała lecz w ciemnej swej grocie ich maszty zwijała. Nawet wodne, rajskie życie widząc ją truchlało ,a jej licznych ofiar wciąż było za mało. Stała się samotna pośród łez przestworzy nawet rybak do jej źródła wędki nie przyłoży. Jednak gdy dzień kładł się spać między chmur wstęgami, ona wyciągała harfę z nowymi strunami. Grała pięknie, tak zmysłowo, aż kraby śpiewały, o poranku jednak dźwięki wśród fal się chowały. Ona zimna znów jak lód płynęła przed siebie. Nie pomogła już nikomu w najmniejszej potrzebie ,sentymenty poszły na bok, nocne rymy się skończyły, ból jej serca kobiecego wciąż wyginał wszystkie

 

Po całym dniu latania,kiedy wieczór nastaje zasiadam w fotelu i zadaję sobie pytanie, co teraz będzie,co będzie dalej? Ciebie już tu nie ma, pozostały tylko wspomnienia. Może tak się stać musiało, jedno życie umarło bo drugie narodzić się miało? By Cię zobaczyć oddałabym wszystko,ale wierzę, że jesteś przy mnie blisko: w każdym wiatru powiewie, w każdej kropli, ulewie,w każdym słońca promieniu ,w każdym marzeniu,w każdej gwieździe na niebie,która kiedyś zabłyśnie obok Ciebie.

 

Dlaczego?

Panie,Ty jesteś ponad wszystko, lecz spytać Cię muszę; Dlaczego zabrałeś,taki kwiatuszek? Taka istota, czy to ma być na chwałę? Co matka czuje – pomyśl - skoro ja przeżywałem? Wiesz jak serce boli? Więc jak mogę być miły? Nie powinienem i wiem, że nieporównywalne siły. Niesprawiedliwie dzielisz szczęścia i rozpacze! Pomyśl proszę, co czyni matka, skoro ja płaczę... Jednym zabierasz wszystko, drugim dajesz wiele.Głośne fanfary i dzwony, radość, śluby w kościele. Drugim ofiarujesz tylko łzy, smutek, żal i mogiłę... Wiem, że możesz, decydujesz ,bo masz wielką siłę. Spójrz z wysokości, jak rozpaczy łzy płyną i płyną .Wiem, moje słowa nie znaczą tutaj nic – zginą. Jednym szczęścia krocie, drugim kwiaty i wieńce. Jednym złoto, drugim szloch w smutku i udręce. Bólu łzy płyną w kącie i w samotnej ciszy .Powiedz proszę, dlaczego Ty ich nie słyszysz? Jesteś miłością, czy Ci nie żal oczu, co płaczą ?Powiedz z kim, mają podzielić się swą rozpaczą? Wiem, że skiniesz tylko i jak zechcesz się stanie... Ale czy musi być tyle łez? Proszę powiedz Panie. Wiem, że nie powinienem i tak wedle Twej woli ... Spójrz z wysokości i zobacz jak to bardzo boli. Wiem Panie, że wszystko może Twoje spojrzenie. Ulżyj sercu matki i oddal, jedno jedyne cierpienie.

 

Samotne łzy, to ciężkie łzy. Każdy to wie, wiem ja i wiesz Ty. Tym razem sama nie byłam, obok siebie Anioła zobaczyłam. Tego, który uchyla mi nieba, samej cierpieć nie da, by smutek złagodzić wielki, część na siebie wziął mojej męki. Łzy mu po policzku spływały, a we mnie zmartwienia stopniały... Kropla drąży skałę, łza Anioła serce całe, pozbawia udręki i uwalnia od wszelkiej męki.

 

Niechaj każdy dojrzewa w łaski ogrodzie, niech nie niszczy go kryzys,gdy gaśnie szczęścia w niej żar. Niechaj jedność rozbłyska w harmonii i zgodzie, by przetrwało przymierze związane przez serc naszych dar. Niechaj żadnej rodzinie nie grozi tułaczka, niech nie mąci ogniska rozstanie,ani ktoś obcy czy wróg. Niechaj żywej nadziei nie braknie nikomu, niech prowadzi ku jutru najlepsza wśród dróg. Niech każdy zaczerpnie moc ducha przez dar boskich mąk, niech się wzniesie ku niebu dziękczynnie ojcowskich gest rąk. Serca dobroci niebiańskiej niech zdobi wciąż kwiat, niech się młodzi nauczą miłości,co stwarza ten świat. Niechaj miarą zostanie miłować bez miary, niech wzajemne- „przebaczam”- pogodzi i noc ześle sen. Niechaj dzieci zaczerpną sens życia i wiary, niechaj wszyscy się uczą dar serca rozdzielać i chleb. Niechaj nikt nie krzywdzi nikogo,zdrada i zazdrość nie burzy tego, co gra w jeden ton. Niechaj gwiazda nadziei wciąż błyszczy nad nimi i świeci, niech nas wiedzie przez szarą codzienność,gdzie lśni Boga tron.

 

Ze łzami w oczach się żegnamy,z tęsknotą w sercu podążamy w dalszy życia bój-już sami. Wziąć się w garść nadszedł czas- Ty Aniele nie opuszczaj nas.W oczach naszych postaci Twojej będzie lśnił wciąż blask. Kiedyś się spotkamy znów,ale tu brak będzie niejednego z nas,niejedna dusza uleci tam,gdzie się znajdziemy wszyscy wraz. Gdy więc ostatni przyjdzie bój, w ostatniej walce przy boku naszym stój. Przed Trybunałem Najwyższego dusze nasze broń, wstawiaj się u Pana,do przebaczenia nam Go skłoń, bądź rzecznikiem w sądu czas -nigdy nie opuszczaj nas.

 

Zniknęły gdzieś sny drżące jak motyle,odeszły skrępowane kajdanami radości nikłe chwile. Wyhaftowane smutki na białej chusteczce-zostały, słoną łzą przeszyte - choć tak bardzo ich nie chcę. Strwożone serce zamarło zranione ostrzem żalu, za ścianą ciszy nie słyszy dźwięku ukojenia. Tylko niemy krzyk słychać,który i kamień poruszy... Ten ból ma skrzydła ,chociaż przysiadł cichutko w duszy.

 

Zasnęłaś na wieki...Obudzić chciałabym Ciebie,tę dziewczynę, która miała wiatr we włosach. Deszcz witała uśmiechami,mówiąc,że to tylko rosa. Otwierała książkę myśli,życiem zachwycała się niezmiennie. Coś na drogę zawsze miała,wierzyła w ludzi niestrudzenie. Zamyślała się na chwilę,zasłuchana w bicie serca,bo nadzieja w niej mieszkała,wiarą zawsze zakwitała.

 

Gdy w niebiosów przybyłaś pustkowie, Bóg długo patrzał na Ciebie i głaskał po głowie... "Zbliż się do mnie,Ewo!Wyglądasz,jak żywa. Zrobię dla ciebie,co zechcesz,byś była szczęśliwa."... "Zrób tak,Boże-szepnęłaś-by w nieba Twojego krasie ,wszystko było tak samo ,jak u mnie w domu!" . I umilkłaś zlękniona i oczy uniosłaś, by zbadać,czy się gniewa,że Go o to prosisz? Uśmiechnął się i skinął...I wnet z Bożej łaski powstał dom, kubek w kubek, jak ten na ziemi... I sprzęty i donice rozkwitłego kwiecia tak podobne,aż oczom straszno od wesela! I rzekł: "Oto są sprzęty,a oto donice lecz musisz jeszcze poczekać,aż przyjdą w te progi stęsknieni przyjaciele,rodzice! I ja,gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie, nieraz do drzwi zapukam,by odwiedzić ciebie!". I odszedł,a Ty zaraz krzątasz się,jak możesz- nakrywasz do stołu,omiatasz podłogę  i w suknię najróżowszą ciało przyoblekasz , i sen wieczny odpędzasz, i czuwasz, i czekasz... Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie, gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie... Więc zrywasz się i biegniesz wystraszona! Wiatr po niebie dzwoni! Serce w piersi zamiera,bardzo się boisz...Proszę...nie...jeszcze nie teraz Panie-w duchu się modlisz!...Pełna trwogi drzwi  domu otwierasz....To Bóg jest Twoim gościem-na szczęście-nie Oni...

 

Tam u góry, w tym błękicie przyszłe nasze życie. Tam anioły,dusze niezliczone, za tym światem niestęsknione. Spoglądają na nas z góry, na spacery chodzą w chmury. My zaś tutaj ślepi,zabiegani,sami nie wiemy czego chcemy, czego w życiu wciąż szukamy... a gdy z nieba deszcz poleci zaraz pytamy; czemu słońce nam nie świeci?To nie żadne oberwanie chmury,to anielskie płaczą chóry.Ludzie wciąż są ślepi,chociaż widać jak na dłoni,że się dusza ludzka stacza,człowiek od człowieka się odwraca...I nim ziemia w łzach utonie... chwila przerwy...serce weź na chwilę w dłonie swoje. Niech anioły czasu swego nie marnują, zamiast płakać,niechaj w trąby dują. Ja zaś smutna teraz płaczę, czy kiedyś jeszcze Cię zobaczę?

 

Nie lubię siebie w czarnej sukience, twarzy wykrzywionej ,ze łzami w oczach...Bezradnie stojąc nad Waszym grobem,na lilie patrzę trzymane w dłoniach... Pociechy szukam w naszych wspomnieniach,wspólne zabawy, chodzenie do szkoły,ogniska nad rzeką przy gitar dźwiękach ,śmiech zaraźliwy i zawsze wesoły... Powoli kruszy się dom rodzinny, fundament już dawno skazę zostawił ,nagle runęły rozdziały życia, została kartka z wielkim napisem; urodził/a się - zmarł/a...Niech odpoczywa w pokoju...

 

Cicha,pokorna,uniżona nad miarę... Swym niezapominajkowym wdziękiem zdobyłaś serce Boga. W ogrodzie Jego,choć kwiatków pięknych naręcza ma całe, to właśnie nad tobą pochyla się co dzień ,twoje siostry zrywa najchętniej. I takie radosne w ubóstwie swoim,czyste, w rozkwitłym płatków swych błękicie kładzie je u stóp swego odwiecznego tronu. Zdobyłaś Go,a On zdobył ciebie! Nazwał cię oblubienicą serca swojego i położył w tobie ogromną nadzieję ,gdyż tak jak On ukochałaś pokorę . Przyrzekłaś Mu miłość,a On przyjął wyznanie wkładając ci na głowę czystości koronę. I mnie urzekłaś cichy,mały błękitny kwiatku...Ja także kiedyś będę niezapominajką Jezusową...

 

Letnie życzenia od rodziny ....

Dla Was Drodzy Przyjaciele,którzy nie tylko o swoich najbliższych pamiętacie,ale również o Tych,którym słowa tu pisane są drogie i smak wspomnień rozkoszny-niech lato wskaże drogę do krainy ogrodów radosnych,gdzie smutek nie mieszka,żal i złość serca nie rani,a każda ścieżka obsypana jest kwieciem i słonecznymi promieniami. Gdzie miłość jest wiecznie żywa,pozbawiona nut zazdrości, każda chwila owinięta laurem spokoju i miłości. Niech rozkosz letnich dni prowadzi Was do granicy, gdzie każdy jest po prostu szczęśliwy…

 

Serce z bólu obrasta soplami, topi się w płaczu zalane łzami. Serce ze szkła szuka odbicia, okrywa je mgłą smutnego życia. Serce z kamienia rani jak ciernie, traci wspomnienia i jest niewierne. Serce ze skały dumą się unosi, mając świat cały, o nic nie prosi. Lecz… bywa też serce czyste jak łza, co kocha w udręce ,nie czyniąc drugiemu zła.

 

Minęły nasze szkolne lata, czas szybko płynie i wszystko się zmienia. Młodość w dojrzałość się wplata lecz czasem w jednej chwili pozostają tylko wspomnienia. Mam już życie szczęśliwe,rodzinne i innego nie chcę zaczynać,ale te nasze lata dziecinne chętnie wspominam. Chciałabym by te miłe wspomnienia, wciąż były dla mnie coś warte, żeby nie poszły w czas zapomnienia i nigdy nie były zatarte...Śpij spokojnie.

Pamiętam

Wyśniłam dla Ciebie najpiękniejsze kwiaty, bukiety Twoich pragnień i marzeń, pachnące tym, czego nie było, a co się powinno wydarzyć. Wyśniłam dla Ciebie pola sierpniowym zbożem pachnące i stóp miękkie ślady odbite na łące. Wyśniłam dla Ciebie niebo, co chmury w błękit zamienia i jeśli już łezkę uronisz to tylko ze wzruszenia. Wyśniłam dla Ciebie słońce tulone w dolinie górami , szarotki co szepczą zaklęcia i wrzosy pieszczone mgłami. Wyśniłam dla Ciebie wiatr radosny, wiatr spełnienia, on do Ciebie zaniesie wszystkie te moje życzenia.

 

Życie nasze...czym właściwie jest? Dzień po dniu walczymy,by miało sens... Ale kim ono jest...czekam na znak, chcę czuć pełną piersią każdy jego odcień...smak. Gdzie szukać drogowskazu...jak postąpić, dokąd iść? Czego szukać...co ważne jest...czy ufać..gubię swą myśl... Wielu ludzi pełnych ciepła swym dobrem karmi mnie... Ale czy kocha ktoś?...czy chce?... Tyle różnych chwil to życie niesie nam... Daje goryczy pełen dzban,zadaje wiele ran... Jednak zbieramy się w sobie,wdzięcznie dziękujemy za to,że trwa...że jesteśmy choć takie dziwne,pełne bólu,łez i żalu jest...

 

Kalendarzy starych nie zbieram i w lusterka srebro nie patrzę.Czas,wiadomo,niezły przechera,wspomnień smutnych nie zatrze.Może kiedyś zapomnę,gdzie są klucze,jak masz na imię,ale wspomnienia będą zawsze trwać przy mnie. Cóż,że kiedyś twarz się pokryje siecią zmarszczek jak pajęczyną kiedy serce jeszcze radośnie zabije,chociaż dni tak szybko przepłyną.Rok minął jak Ciebie nie ma,już nie robię dramy,nie roztkliwiam się nad przeszłą chwilą,bo ona nigdy nie wróci i ważne są dni których jeszcze nie znamy.

 

Dlaczego miłość i śmierć są ślepe? Dlaczego nimi rozum nie włada? Dlaczego przychodzą nagle i ostrzem w serce jak szpada jedna z drugą zapada? Choć je odpędzasz od siebie nie są posłuszne Twej woli... poznasz je obie, gdy poczujesz jak serce boli... Dlaczego są bólem zamiast być życia radością? Dlaczego tęsknisz i czekasz zamiast się cieszyć miłością? Dlaczego śmierć i miłość dopada nas znienacka i nie pyta o zgodę?Kradnie duszę i jeszcze ból serca daje w nagrodę?... Czekasz latami nie wiedząc o tym w ogóle, że miłość i śmierć...obie są serc i dusz bólem...

 

Och,ta tęsknota,ten Ciebie brak.... Nieodgadnione uczucie mej duszy, które doskwiera mi bardzo tak,że nie potrafię go w sobie zagłuszyć.... Odwiedzam miejsca,gdzie mogłam Ciebie spotkać, myślę o Tobie jakbyś przez to bliżej być mogła.... Każda chwila przy Tobie była tak pogodna, że ciągle czuję Twej osoby głód.... Tęsknię i nie potrafię uwierzyć,ani w upalny dzień,ani spokojną nocą. I nie wiem jak się z Twoim odejściem pogodzić.... Po prostu tęsknię i nic na to poradzić nie mogę ....

 

To takie głupie - tęsknota* Czuję to czuję i tyle* Ona mym sercem i duszą mą miota* Sprawia że chcę być z tobą chociaż przez chwilę* Ja tego właściwie nie rozumiem* Niby nic a smutek ogarnia mnie całą* Doprawdy pojąć tego nie umiem* I nie wiem czemu mnie to spotkało* Gwiazd nie ma deszcz płacze ze mną* Chcę opisać mój ból lecz jak ująć to w słowa* Jest mi ciężko źle smutno na dworze już ciemno* Myślę jak może kogoś komuś tak bardzo brakować* Wiem że muzyka tęsknoty nie zagłuszy* Wiem że łzy spłyną i wyschną moim stanem gardząc* Ale twoja obecność/nawet we śnie/ mnie zapewne wzruszy* No powiedz - jakże można tęsknić tak bardzo?

 

Pamiętam jak przychodziłem zawsze tuż po jedenastej Kawa stała na stole, a ty częstowałaś ciastem Najlepszy jabłecznik jaki kiedykolwiek jadłem Najlepsza kawa z mlekiem, która już czekała na mnie Słyszę twój śmiech, chociaż życie daje kopa Jak sobie tam dajesz radę? jak to potrafisz maskować? Zawsze byłaś dla mnie wzorem A to co tu się tutaj stało to jest chore i ciągle się boje. Przecież mnie znasz nie od dzisiaj Dzięki tobie mam odwagę, żeby o uczuciach pisać Wystarczy cisza i twój dotyk bym zrozumiał, którą drogę mam obrać, w którym miejscu mam czuwać i Pamiętam jak razem oglądaliśmy serial, ty robiłaś kanapki, które podbijały serca i może wróć bo naprawdę mocno tęsknię Nie mam cię tu ... gdzie jesteś? Gdzie jesteś, powiedz mi gdzie ? Ja się zgubiłem i nie wiem gdzie moje miejsce Czy bije serce, bo dawno nie patrzyłem w twoje oczy ale Czuje twój dotyk każdej samotnej nocy Może mnie słyszysz, może słyszysz moje myśli? Bo chociaż tak daleko wiem że jestem nadal tobie bliski Nie ważne co inni mówią, bo nie znają nas w ogóle Jeśli mnie słyszysz, jestem pewien że to czujesz I ciągle pamiętam jak tak po prostu odeszłaś Wiem że to nie twoja wina ale jak się z tym pogodzić? Nie wiem co robić, znów wylewam setki łez Każda spada tu na kartkę bo brakuje mi ciebie Tęsknotą przepełniony jest tu każdy wers A przez ból jaki poczułem umarło moje sumienie Po prostu nie wiem, nie mam pojęcia co robić Wystarczyło że tu byłaś, a ja nabierałem mocy Nigdy nie miałem dosyć, nawet kiedy było źle Kładłaś głowę na moim ramieniu i mówiłaś że Dziękujesz mi że jestem, że byłem, że będę Na zawsze oddałem ci swe serce. Gdzie jesteś, powiedz mi gdzie jesteś? Ja się zgubiłem i nie wiem gdzie moje miejsce Czy bije serce, bo dawno nie patrzyłem w twoje oczy Choć czuje twój dotyk każdej samotnej nocy .

 

 

Za Dzikiej Róży zapachem idź na zawsze upojony wśród dróg - będzie cię wiódł jak czarodziejski flet i będziesz szedł, i będziesz szedł, aż zobaczysz furtkę i próg. Dla Dzikiej Róży najcięższe znieś i dla niej nawiewaj modre sny. Jeszcze trochę. Jeszcze parę zbóż. I te olchy. Widzisz. I już - będzie: wieczór, gwiazdy i łzy. O Dzikiej Róży droga śpiewa pieśń i śmieje się, złoty znacząc ślad. Dzika Różo! Świecisz przez mrok. Dzika Różo! Słyszysz mój krok? Co dzień jestem bliżej ciebie - twój zakochany wiatr.

 

 

Szedłem gajem samotny i cichy i spotkałem dziewczynę nadobną; Ta łzy lała na kwiatów kielichy i twarz miała jak Niebo żałobną. Jej westchnienia z lekkim wiatru drżeniem w jedną falę spływały harmonii i w powietrzu mieszały się z tchnieniem wonnych mirtów, jaśminów, lewkonii. Łez widokiem wzruszony, co ciekną, zapytałem, dlaczego się smuci, Na to rzekła: "Odjechał daleko i nie wraca, i może nie wróci." Te wyrazy tak proste i smętne ostrzem noża utkwiły w mym sercu, i tłumiłem pragnienia namiętne, idąc dalej po łąki kobiercu. I usiadłem nad morzem samotny, wyklinając me życie tułacze, i łzy lałem na piasek wilgotny, że już teraz nikt za mną nie zapłacze... Me westchnienia przygłuszył szum fali, serce moje pękało z żałości, myśl za morze popłynęła dalej, i zostałem jako głaz w ciemności.

 

Dziwny sen miałem z wieczora,trwał jakby przez wieczność całą -Tyś była falą jeziora,ja byłem nadbrzeżną skałą. Nie żałowałem tej zmiany,żem skałą,a nie człowiekiem; marzyłem,żem jest kochany...a wiek przemijał za wiekiem - Nie żałowałem,że głuchy głaz nic powiedzieć nie może... mówiły ze sobą duchy,jam niebo widział w jeziorze. Tyś zawsze padała drżąca na moje piersi z granitu,złączona wśród lat tysiąca węzłami wspólnego bytu.Kruszyłaś kamienne łono,a jam się cieszył z zniszczenia,bo przeczuwałem spełnioną dolę zimnego kamienia.Wiedziałem,że gdy do końca zamiary przywiedziesz zdradne -żegnając gwiazdy i słońca,w objęcia twoje upadnę.

 

Z uśmiechem złapałam słuchawkę, wykręciłam numer...Dzwonię...czekam...nic...jeden sygnał,drugi,trzeci...i... Tak!Słucham?Ktoś podniósł słuchawkę!To Twoja siostra,nie Ty...Ty już nie mogłaś odebrać.... "Ewy nie ma,odeszła na zawsze "...głos w słuchawce się załamał,w tle ktoś płakał... Nie!!To niemożliwe... głupi żart,nie prawda!!...,,Też tak myślałam...a jednak..." ...Spóźniłam się... Przez dumę odesłałam Cię w zaświaty bez pożegnania...Nie tak miało być...Dziś stoję nad Twoim grobem,na cmentarzu,z bukietem Twoich ulubionych róż w dłoni...Przeznaczenia zmienić nie mogę...

Ale czuję się winna...Nie za to,że Ciebie nie ma ze mną...

Tylko za to,że mnie nie było dla Ciebie...Stoję nad  mogiłą,

z kwiatami,które utraciły barwę i piękny zapach,z kroplą spływającą po policzu,

która łzą cierpienia się stała...I z jednym słowem,w którym chcę zawrzeć wdzięczność za przyjaźń, mój smutek i przeprosiny.Odpoczywaj w pokoju,nie jesteś sama,Twój tata jest z Tobą ...

 

Wznieść ręce w górę, jak drzewo gałęzie, i szumieć w duszy, błogosławiąc losy za te uciski, pęta i uwięzie, z których się serce wyrywa w niebiosy. W piwnicy krzepić się jak w gór ozonie i dniom dziękować, gdy jak w nocy ciemno, gdy wiem, że w walce ostatkiem sił gonię, A nie wiem nawet już, czy Bóg jest ze mną. I choćby klęska skończyła twe boje, choćby najsrożej los na ciebie się zaciął, Nie zmarnowana będzie pamięć o tobie, bo miałaś i masz nadal przyjaciół.

 

Wszystko rodzi się w sercu, a nie w świecie i nieważne co mi na to powiecie, bo wejść na drogę powołania mogą tylko Ci, którzy otrzymali łaskę wybrania, gdyż jest to droga trudna i wcale nieprosta; Tylko obdarzony łaską temu zadaniu sprosta. Iść ciągle przed siebie, piąć się wciąż do góry, rozwiewać wciąż wiszące nad ludzkością chmury. By spełniać swe zadanie jak najlepiej można, musisz mieć odwagę, miłości pełne serce, które spocznie przy Bogu i do pracy chętne ręce. Bo Bóg nie mieszka w kaplicy czy w kościele, ale w każdym człowieku-to zrozumieć to już wiele. Zatem Twa droga do Boga przez miłość prowadzi- kochać człowieka, który czasem trochę wadzi To powołanie każdego, to do nieba droga; Dzięki miłości zawsze odnajdziesz i siebie i drogę do Boga.

| Główna |
| Rejestracja |
| Wejdź |
Menu witryny
Formularz logowania
Wyszukiwanie
Kalendarz
«  Grudzień 2024  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031
Archiwum wpisów
Mini-czat
Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek
  • Statystyki

    Ogółem online: 2
    Gości: 2
    Użytkowników: 0
    Copyright MyCorp
    © 2024