....Dla Was
zdjęłabym z nieba promienie słońca, choć miejsce ich na błękicie i każdy
zamieniłabym w kropelkę rosy o świcie. Wam bym pyłki z kwiatów co dnia z
uśmiechem wręczała... Lecz odkąd Was nie ma, rzadko koło mnie promienie rozsyła
słońce i również rzadko los przysyła do mnie myśli szczęściem pachnące...
Gdzie nasi bliscy,
dokąd odeszli? Niedawno ich przecież widziałam... Jaskółka wróciła do swego
gniazda, a ja dom pusty zastałam... Tu
ściany płaczą łzami tęsknoty, o szyby okiennic smutno deszcz stuka. Tuż w
sadzie, obok dzikie jabłonie , wiotkimi listkami kołyszą,a stado krzykliwych
zgłodniałych szpaków przerywa na moment ciszę... Wciąż do wspomnień powracam
tęsknotą gnana, w ogrody szare , gdzie tylko samotny kikut komina straszy
wyrokiem unicestwiony. Ten dom był kiedyś wesoły,uczył szacunku ,pokory, był
kawałkiem nieba dokąd się zawsze wraca... Gdzież mi teraz położyć głowę, gdy
nie mam już swojej poduszki, nie ma już tego domu i sadu obok,a przeszłość
tańczy na gruzach?...
Miałam dziwny
sen...Śniło mi się,że umarłam, a wokół sto twarzy i pełno łez, śmierć zimne
serce z piersi wydarła, przekwitł żywota mego bez... Rzekł Anioł Biały:
,,Zaśnij na wieki!''. Już oddech ustał i lica pobladły, oczy zgasiły obłęd
powieki, ręce bezwładne cicho opadły... Śpię, jeszcze swój oddech słyszę
głęboki i czuję ,że ktoś,za kim tęsknię też tutaj jest... Szybując mijam białe
obłoki, na mojej szacie krwi resztka gdzieś... Lecz nagle spadam jak
błyskawica, Głos jakiś cichy szepcze powoli: ,,Jeszcze nie teraz,jesteś innym
potrzebna więc wracaj do życia, Bóg Tobie umrzeć nie pozwoli.Nie płacz też za
mną,uśmiechnij się,chociaż mieszkam już w innym domu to zawsze przy Tobie stoję
i chronię cię...
Nie zatańczę tanga na Twym łez weselu ,prędzej sera pójdę
szukać z myszą w ciasnej norze. Myślisz, że utopie dysk pamięci w beczce
chmielu? Ja już wole marnie skonać gdzieś w komorze! Nie liczyłem na zbyt
wiele, chciałem tylko swe marzenia przelać w czyny. Zamiast tego, muszę dzisiaj
gorzko szlochać,a Ty baw się z aniołami moja mała póki możesz...Bo wiesz,moje
serce też potrafi głośno płakać,krople krwi się sączą-nie wiem za co taka kara? Diabłu dziś sprzedałem duszę -za
Twe twarde serce niczym głaz...Błagam,proszę-nie chcesz wrócić?...w Twej
kokardzie nie mój kwiat ? Cierpię jak wygnaniec w poniewierce!...Ściągnij szaty
swe anielskie, przecież zostawiając mnie- żeś kat!**
Kiedy odeszłaś
Depresja mnie przygarnęła...Myślała o swym nurcie, gdy szybko płynęła,o
licznych potokach, które już zamknęła. Wolna, wyzwolona okręty witała lecz w
ciemnej swej grocie ich maszty zwijała. Nawet wodne, rajskie życie widząc ją
truchlało ,a jej licznych ofiar wciąż było za mało. Stała się samotna pośród
łez przestworzy nawet rybak do jej źródła wędki nie przyłoży. Jednak gdy dzień
kładł się spać między chmur wstęgami, ona wyciągała harfę z nowymi strunami.
Grała pięknie, tak zmysłowo, aż kraby śpiewały, o poranku jednak dźwięki wśród
fal się chowały. Ona zimna znów jak lód płynęła przed siebie. Nie pomogła już
nikomu w najmniejszej potrzebie ,sentymenty poszły na bok, nocne rymy się
skończyły, ból jej serca kobiecego wciąż wyginał wszystkie
Po całym dniu
latania,kiedy wieczór nastaje zasiadam w fotelu i zadaję sobie pytanie, co
teraz będzie,co będzie dalej? Ciebie już tu nie ma, pozostały tylko
wspomnienia. Może tak się stać musiało, jedno życie umarło bo drugie narodzić
się miało? By Cię zobaczyć oddałabym wszystko,ale wierzę, że jesteś przy mnie
blisko: w każdym wiatru powiewie, w każdej kropli, ulewie,w każdym słońca
promieniu ,w każdym marzeniu,w każdej gwieździe na niebie,która kiedyś
zabłyśnie obok Ciebie.
Dlaczego?
Panie,Ty jesteś
ponad wszystko, lecz spytać Cię muszę; Dlaczego zabrałeś,taki kwiatuszek? Taka
istota, czy to ma być na chwałę? Co matka czuje – pomyśl - skoro ja
przeżywałem? Wiesz jak serce boli? Więc jak mogę być miły? Nie powinienem i
wiem, że nieporównywalne siły. Niesprawiedliwie dzielisz szczęścia i rozpacze!
Pomyśl proszę, co czyni matka, skoro ja płaczę... Jednym zabierasz wszystko,
drugim dajesz wiele.Głośne fanfary i dzwony, radość, śluby w kościele. Drugim
ofiarujesz tylko łzy, smutek, żal i mogiłę... Wiem, że możesz, decydujesz ,bo
masz wielką siłę. Spójrz z wysokości, jak rozpaczy łzy płyną i płyną .Wiem,
moje słowa nie znaczą tutaj nic – zginą. Jednym szczęścia krocie, drugim kwiaty
i wieńce. Jednym złoto, drugim szloch w smutku i udręce. Bólu łzy płyną w kącie
i w samotnej ciszy .Powiedz proszę, dlaczego Ty ich nie słyszysz? Jesteś
miłością, czy Ci nie żal oczu, co płaczą ?Powiedz z kim, mają podzielić się swą
rozpaczą? Wiem, że skiniesz tylko i jak zechcesz się stanie... Ale czy musi być
tyle łez? Proszę powiedz Panie. Wiem, że nie powinienem i tak wedle Twej woli
... Spójrz z wysokości i zobacz jak to bardzo boli. Wiem Panie, że wszystko
może Twoje spojrzenie. Ulżyj sercu matki i oddal, jedno jedyne cierpienie.
Samotne łzy, to
ciężkie łzy. Każdy to wie, wiem ja i wiesz Ty. Tym razem sama nie byłam, obok
siebie Anioła zobaczyłam. Tego, który uchyla mi nieba, samej cierpieć nie da,
by smutek złagodzić wielki, część na siebie wziął mojej męki. Łzy mu po
policzku spływały, a we mnie zmartwienia stopniały... Kropla drąży skałę, łza
Anioła serce całe, pozbawia udręki i uwalnia od wszelkiej męki.
Niechaj każdy
dojrzewa w łaski ogrodzie, niech nie niszczy go kryzys,gdy gaśnie szczęścia w
niej żar. Niechaj jedność rozbłyska w harmonii i zgodzie, by przetrwało
przymierze związane przez serc naszych dar. Niechaj żadnej rodzinie nie grozi
tułaczka, niech nie mąci ogniska rozstanie,ani ktoś obcy czy wróg. Niechaj
żywej nadziei nie braknie nikomu, niech prowadzi ku jutru najlepsza wśród dróg.
Niech każdy zaczerpnie moc ducha przez dar boskich mąk, niech się wzniesie ku
niebu dziękczynnie ojcowskich gest rąk. Serca dobroci niebiańskiej niech zdobi
wciąż kwiat, niech się młodzi nauczą miłości,co stwarza ten świat. Niechaj
miarą zostanie miłować bez miary, niech wzajemne- przebaczam- pogodzi i noc
ześle sen. Niechaj dzieci zaczerpną sens życia i wiary, niechaj wszyscy się
uczą dar serca rozdzielać i chleb. Niechaj nikt nie krzywdzi nikogo,zdrada i
zazdrość nie burzy tego, co gra w jeden ton. Niechaj gwiazda nadziei wciąż
błyszczy nad nimi i świeci, niech nas wiedzie przez szarą codzienność,gdzie
lśni Boga tron.
Ze łzami w oczach
się żegnamy,z tęsknotą w sercu podążamy w dalszy życia bój-już sami. Wziąć się
w garść nadszedł czas- Ty Aniele nie opuszczaj nas.W oczach naszych postaci
Twojej będzie lśnił wciąż blask. Kiedyś się spotkamy znów,ale tu brak będzie
niejednego z nas,niejedna dusza uleci tam,gdzie się znajdziemy wszyscy wraz.
Gdy więc ostatni przyjdzie bój, w ostatniej walce przy boku naszym stój. Przed
Trybunałem Najwyższego dusze nasze broń, wstawiaj się u Pana,do przebaczenia
nam Go skłoń, bądź rzecznikiem w sądu czas -nigdy nie opuszczaj nas.
Zniknęły gdzieś sny
drżące jak motyle,odeszły skrępowane kajdanami radości nikłe chwile.
Wyhaftowane smutki na białej chusteczce-zostały, słoną łzą przeszyte - choć tak
bardzo ich nie chcę. Strwożone serce zamarło zranione ostrzem żalu, za ścianą
ciszy nie słyszy dźwięku ukojenia. Tylko niemy krzyk słychać,który i kamień
poruszy... Ten ból ma skrzydła ,chociaż przysiadł cichutko w duszy.
Zasnęłaś na
wieki...Obudzić chciałabym Ciebie,tę dziewczynę, która miała wiatr we włosach.
Deszcz witała uśmiechami,mówiąc,że to tylko rosa. Otwierała książkę
myśli,życiem zachwycała się niezmiennie. Coś na drogę zawsze miała,wierzyła w
ludzi niestrudzenie. Zamyślała się na chwilę,zasłuchana w bicie serca,bo
nadzieja w niej mieszkała,wiarą zawsze zakwitała.
Gdy w niebiosów
przybyłaś pustkowie, Bóg długo patrzał na Ciebie i głaskał po głowie...
"Zbliż się do mnie,Ewo!Wyglądasz,jak żywa. Zrobię dla ciebie,co
zechcesz,byś była szczęśliwa."... "Zrób tak,Boże-szepnęłaś-by w nieba
Twojego krasie ,wszystko było tak samo ,jak u mnie w domu!" . I umilkłaś
zlękniona i oczy uniosłaś, by zbadać,czy się gniewa,że Go o to prosisz?
Uśmiechnął się i skinął...I wnet z Bożej łaski powstał dom, kubek w kubek, jak
ten na ziemi... I sprzęty i donice rozkwitłego kwiecia tak podobne,aż oczom
straszno od wesela! I rzekł: "Oto są sprzęty,a oto donice lecz musisz
jeszcze poczekać,aż przyjdą w te progi stęsknieni przyjaciele,rodzice! I ja,gdy
gwiazdy do snu poukładam w niebie, nieraz do drzwi zapukam,by odwiedzić
ciebie!". I odszedł,a Ty zaraz krzątasz się,jak możesz- nakrywasz do
stołu,omiatasz podłogę i w suknię
najróżowszą ciało przyoblekasz , i sen wieczny odpędzasz, i czuwasz, i
czekasz... Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie, gdy właśnie słychać
kroki i do drzwi pukanie... Więc zrywasz się i biegniesz wystraszona! Wiatr po
niebie dzwoni! Serce w piersi zamiera,bardzo się boisz...Proszę...nie...jeszcze
nie teraz Panie-w duchu się modlisz!...Pełna trwogi drzwi domu otwierasz....To Bóg jest Twoim
gościem-na szczęście-nie Oni...
Tam u góry, w tym
błękicie przyszłe nasze życie. Tam anioły,dusze niezliczone, za tym światem
niestęsknione. Spoglądają na nas z góry, na spacery chodzą w chmury. My zaś
tutaj ślepi,zabiegani,sami nie wiemy czego chcemy, czego w życiu wciąż
szukamy... a gdy z nieba deszcz poleci zaraz pytamy; czemu słońce nam nie
świeci?To nie żadne oberwanie chmury,to anielskie płaczą chóry.Ludzie wciąż są
ślepi,chociaż widać jak na dłoni,że się dusza ludzka stacza,człowiek od
człowieka się odwraca...I nim ziemia w łzach utonie... chwila przerwy...serce
weź na chwilę w dłonie swoje. Niech anioły czasu swego nie marnują, zamiast
płakać,niechaj w trąby dują. Ja zaś smutna teraz płaczę, czy kiedyś jeszcze Cię
zobaczę?
Nie lubię siebie w
czarnej sukience, twarzy wykrzywionej ,ze łzami w oczach...Bezradnie stojąc nad
Waszym grobem,na lilie patrzę trzymane w dłoniach... Pociechy szukam w naszych
wspomnieniach,wspólne zabawy, chodzenie do szkoły,ogniska nad rzeką przy gitar
dźwiękach ,śmiech zaraźliwy i zawsze wesoły... Powoli kruszy się dom rodzinny,
fundament już dawno skazę zostawił ,nagle runęły rozdziały życia, została
kartka z wielkim napisem; urodził/a się - zmarł/a...Niech odpoczywa w pokoju...
Cicha,pokorna,uniżona
nad miarę... Swym niezapominajkowym wdziękiem zdobyłaś serce Boga. W ogrodzie
Jego,choć kwiatków pięknych naręcza ma całe, to właśnie nad tobą pochyla się co
dzień ,twoje siostry zrywa najchętniej. I takie radosne w ubóstwie swoim,czyste,
w rozkwitłym płatków swych błękicie kładzie je u stóp swego odwiecznego tronu.
Zdobyłaś Go,a On zdobył ciebie! Nazwał cię oblubienicą serca swojego i położył
w tobie ogromną nadzieję ,gdyż tak jak On ukochałaś pokorę . Przyrzekłaś Mu
miłość,a On przyjął wyznanie wkładając ci na głowę czystości koronę. I mnie
urzekłaś cichy,mały błękitny kwiatku...Ja także kiedyś będę niezapominajką
Jezusową...
Letnie życzenia od
rodziny ....
Dla Was Drodzy
Przyjaciele,którzy nie tylko o swoich najbliższych pamiętacie,ale również o
Tych,którym słowa tu pisane są drogie i smak wspomnień rozkoszny-niech lato
wskaże drogę do krainy ogrodów radosnych,gdzie smutek nie mieszka,żal i złość
serca nie rani,a każda ścieżka obsypana jest kwieciem i słonecznymi
promieniami. Gdzie miłość jest wiecznie żywa,pozbawiona nut zazdrości, każda
chwila owinięta laurem spokoju i miłości. Niech rozkosz letnich dni prowadzi
Was do granicy, gdzie każdy jest po prostu szczęśliwy…
Serce z bólu obrasta
soplami, topi się w płaczu zalane łzami. Serce ze szkła szuka odbicia, okrywa
je mgłą smutnego życia. Serce z kamienia rani jak ciernie, traci wspomnienia i
jest niewierne. Serce ze skały dumą się unosi, mając świat cały, o nic nie prosi.
Lecz… bywa też serce czyste jak łza, co kocha w udręce ,nie czyniąc drugiemu
zła.
Minęły nasze szkolne
lata, czas szybko płynie i wszystko się zmienia. Młodość w dojrzałość się
wplata lecz czasem w jednej chwili pozostają tylko wspomnienia. Mam już życie
szczęśliwe,rodzinne i innego nie chcę zaczynać,ale te nasze lata dziecinne
chętnie wspominam. Chciałabym by te miłe wspomnienia, wciąż były dla mnie coś
warte, żeby nie poszły w czas zapomnienia i nigdy nie były zatarte...Śpij
spokojnie.
Pamiętam
Wyśniłam dla Ciebie
najpiękniejsze kwiaty, bukiety Twoich pragnień i marzeń, pachnące tym, czego
nie było, a co się powinno wydarzyć. Wyśniłam dla Ciebie pola sierpniowym
zbożem pachnące i stóp miękkie ślady odbite na łące. Wyśniłam dla Ciebie niebo,
co chmury w błękit zamienia i jeśli już łezkę uronisz to tylko ze wzruszenia.
Wyśniłam dla Ciebie słońce tulone w dolinie górami , szarotki co szepczą
zaklęcia i wrzosy pieszczone mgłami. Wyśniłam dla Ciebie wiatr radosny, wiatr
spełnienia, on do Ciebie zaniesie wszystkie te moje życzenia.
Życie nasze...czym
właściwie jest? Dzień po dniu walczymy,by miało sens... Ale kim ono
jest...czekam na znak, chcę czuć pełną piersią każdy jego odcień...smak. Gdzie
szukać drogowskazu...jak postąpić, dokąd iść? Czego szukać...co ważne
jest...czy ufać..gubię swą myśl... Wielu ludzi pełnych ciepła swym dobrem karmi
mnie... Ale czy kocha ktoś?...czy chce?... Tyle różnych chwil to życie niesie
nam... Daje goryczy pełen dzban,zadaje wiele ran... Jednak zbieramy się w
sobie,wdzięcznie dziękujemy za to,że trwa...że jesteśmy choć takie dziwne,pełne
bólu,łez i żalu jest...
Kalendarzy starych
nie zbieram i w lusterka srebro nie patrzę.Czas,wiadomo,niezły
przechera,wspomnień smutnych nie zatrze.Może kiedyś zapomnę,gdzie są klucze,jak
masz na imię,ale wspomnienia będą zawsze trwać przy mnie. Cóż,że kiedyś twarz
się pokryje siecią zmarszczek jak pajęczyną kiedy serce jeszcze radośnie
zabije,chociaż dni tak szybko przepłyną.Rok minął jak Ciebie nie ma,już nie
robię dramy,nie roztkliwiam się nad przeszłą chwilą,bo ona nigdy nie wróci i
ważne są dni których jeszcze nie znamy.
Dlaczego miłość i
śmierć są ślepe? Dlaczego nimi rozum nie włada? Dlaczego przychodzą nagle i
ostrzem w serce jak szpada jedna z drugą zapada? Choć je odpędzasz od siebie
nie są posłuszne Twej woli... poznasz je obie, gdy poczujesz jak serce boli...
Dlaczego są bólem zamiast być życia radością? Dlaczego tęsknisz i czekasz
zamiast się cieszyć miłością? Dlaczego śmierć i miłość dopada nas znienacka i
nie pyta o zgodę?Kradnie duszę i jeszcze ból serca daje w nagrodę?... Czekasz
latami nie wiedząc o tym w ogóle, że miłość i śmierć...obie są serc i dusz
bólem...
Och,ta tęsknota,ten
Ciebie brak.... Nieodgadnione uczucie mej duszy, które doskwiera mi bardzo
tak,że nie potrafię go w sobie zagłuszyć.... Odwiedzam miejsca,gdzie mogłam
Ciebie spotkać, myślę o Tobie jakbyś przez to bliżej być mogła.... Każda chwila
przy Tobie była tak pogodna, że ciągle czuję Twej osoby głód.... Tęsknię i nie
potrafię uwierzyć,ani w upalny dzień,ani spokojną nocą. I nie wiem jak się z
Twoim odejściem pogodzić.... Po prostu tęsknię i nic na to poradzić nie mogę
....
To takie głupie -
tęsknota* Czuję to czuję i tyle* Ona mym sercem i duszą mą miota* Sprawia że
chcę być z tobą chociaż przez chwilę* Ja tego właściwie nie rozumiem* Niby nic
a smutek ogarnia mnie całą* Doprawdy pojąć tego nie umiem* I nie wiem czemu
mnie to spotkało* Gwiazd nie ma deszcz płacze ze mną* Chcę opisać mój ból lecz
jak ująć to w słowa* Jest mi ciężko źle smutno na dworze już ciemno* Myślę jak
może kogoś komuś tak bardzo brakować* Wiem że muzyka tęsknoty nie zagłuszy*
Wiem że łzy spłyną i wyschną moim stanem gardząc* Ale twoja obecność/nawet we
śnie/ mnie zapewne wzruszy* No powiedz - jakże można tęsknić tak bardzo?
Pamiętam jak
przychodziłem zawsze tuż po jedenastej Kawa stała na stole, a ty częstowałaś
ciastem Najlepszy jabłecznik jaki kiedykolwiek jadłem Najlepsza kawa z mlekiem,
która już czekała na mnie Słyszę twój śmiech, chociaż życie daje kopa Jak sobie
tam dajesz radę? jak to potrafisz maskować? Zawsze byłaś dla mnie wzorem A to
co tu się tutaj stało to jest chore i ciągle się boje. Przecież mnie znasz nie
od dzisiaj Dzięki tobie mam odwagę, żeby o uczuciach pisać Wystarczy cisza i
twój dotyk bym zrozumiał, którą drogę mam obrać, w którym miejscu mam czuwać i
Pamiętam jak razem oglądaliśmy serial, ty robiłaś kanapki, które podbijały
serca i może wróć bo naprawdę mocno tęsknię Nie mam cię tu ... gdzie jesteś?
Gdzie jesteś, powiedz mi gdzie ? Ja się zgubiłem i nie wiem gdzie moje miejsce
Czy bije serce, bo dawno nie patrzyłem w twoje oczy ale Czuje twój dotyk każdej
samotnej nocy Może mnie słyszysz, może słyszysz moje myśli? Bo chociaż tak
daleko wiem że jestem nadal tobie bliski Nie ważne co inni mówią, bo nie znają
nas w ogóle Jeśli mnie słyszysz, jestem pewien że to czujesz I ciągle pamiętam
jak tak po prostu odeszłaś Wiem że to nie twoja wina ale jak się z tym
pogodzić? Nie wiem co robić, znów wylewam setki łez Każda spada tu na kartkę bo
brakuje mi ciebie Tęsknotą przepełniony jest tu każdy wers A przez ból jaki
poczułem umarło moje sumienie Po prostu nie wiem, nie mam pojęcia co robić
Wystarczyło że tu byłaś, a ja nabierałem mocy Nigdy nie miałem dosyć, nawet
kiedy było źle Kładłaś głowę na moim ramieniu i mówiłaś że Dziękujesz mi że
jestem, że byłem, że będę Na zawsze oddałem ci swe serce. Gdzie jesteś, powiedz
mi gdzie jesteś? Ja się zgubiłem i nie wiem gdzie moje miejsce Czy bije serce,
bo dawno nie patrzyłem w twoje oczy Choć czuje twój dotyk każdej samotnej nocy
.
Za Dzikiej Róży
zapachem idź na zawsze upojony wśród dróg - będzie cię wiódł jak czarodziejski
flet i będziesz szedł, i będziesz szedł, aż zobaczysz furtkę i próg. Dla
Dzikiej Róży najcięższe znieś i dla niej nawiewaj modre sny. Jeszcze trochę.
Jeszcze parę zbóż. I te olchy. Widzisz. I już - będzie: wieczór, gwiazdy i łzy.
O Dzikiej Róży droga śpiewa pieśń i śmieje się, złoty znacząc ślad. Dzika Różo!
Świecisz przez mrok. Dzika Różo! Słyszysz mój krok? Co dzień jestem bliżej
ciebie - twój zakochany wiatr.
Szedłem gajem
samotny i cichy i spotkałem dziewczynę nadobną; Ta łzy lała na kwiatów kielichy
i twarz miała jak Niebo żałobną. Jej westchnienia z lekkim wiatru drżeniem w
jedną falę spływały harmonii i w powietrzu mieszały się z tchnieniem wonnych
mirtów, jaśminów, lewkonii. Łez widokiem wzruszony, co ciekną, zapytałem,
dlaczego się smuci, Na to rzekła: "Odjechał daleko i nie wraca, i może nie
wróci." Te wyrazy tak proste i smętne ostrzem noża utkwiły w mym sercu, i
tłumiłem pragnienia namiętne, idąc dalej po łąki kobiercu. I usiadłem nad
morzem samotny, wyklinając me życie tułacze, i łzy lałem na piasek wilgotny, że
już teraz nikt za mną nie zapłacze... Me westchnienia przygłuszył szum fali,
serce moje pękało z żałości, myśl za morze popłynęła dalej, i zostałem jako
głaz w ciemności.
Dziwny sen miałem z
wieczora,trwał jakby przez wieczność całą -Tyś była falą jeziora,ja byłem
nadbrzeżną skałą. Nie żałowałem tej zmiany,żem skałą,a nie człowiekiem;
marzyłem,żem jest kochany...a wiek przemijał za wiekiem - Nie żałowałem,że
głuchy głaz nic powiedzieć nie może... mówiły ze sobą duchy,jam niebo widział w
jeziorze. Tyś zawsze padała drżąca na moje piersi z granitu,złączona wśród lat
tysiąca węzłami wspólnego bytu.Kruszyłaś kamienne łono,a jam się cieszył z
zniszczenia,bo przeczuwałem spełnioną dolę zimnego kamienia.Wiedziałem,że gdy
do końca zamiary przywiedziesz zdradne -żegnając gwiazdy i słońca,w objęcia
twoje upadnę.
Z uśmiechem złapałam
słuchawkę, wykręciłam numer...Dzwonię...czekam...nic...jeden
sygnał,drugi,trzeci...i... Tak!Słucham?Ktoś podniósł słuchawkę!To Twoja
siostra,nie Ty...Ty już nie mogłaś odebrać.... "Ewy nie ma,odeszła na
zawsze "...głos w słuchawce się załamał,w tle ktoś płakał... Nie!!To
niemożliwe... głupi żart,nie prawda!!...,,Też tak myślałam...a jednak..."
...Spóźniłam się... Przez dumę odesłałam Cię w zaświaty bez pożegnania...Nie
tak miało być...Dziś stoję nad Twoim grobem,na cmentarzu,z bukietem Twoich
ulubionych róż w dłoni...Przeznaczenia zmienić nie mogę...
Ale czuję się
winna...Nie za to,że Ciebie nie ma ze mną...
Tylko za to,że mnie
nie było dla Ciebie...Stoję nad mogiłą,
z kwiatami,które
utraciły barwę i piękny zapach,z kroplą spływającą po policzu,
która łzą cierpienia
się stała...I z jednym słowem,w którym chcę zawrzeć wdzięczność za przyjaźń,
mój smutek i przeprosiny.Odpoczywaj w pokoju,nie jesteś sama,Twój tata jest z
Tobą ...
Wznieść ręce w górę,
jak drzewo gałęzie, i szumieć w duszy, błogosławiąc losy za te uciski, pęta i
uwięzie, z których się serce wyrywa w niebiosy. W piwnicy krzepić się jak w gór
ozonie i dniom dziękować, gdy jak w nocy ciemno, gdy wiem, że w walce ostatkiem
sił gonię, A nie wiem nawet już, czy Bóg jest ze mną. I choćby klęska skończyła
twe boje, choćby najsrożej los na ciebie się zaciął, Nie zmarnowana będzie
pamięć o tobie, bo miałaś i masz nadal przyjaciół.
Wszystko rodzi się w
sercu, a nie w świecie i nieważne co mi na to powiecie, bo wejść na drogę
powołania mogą tylko Ci, którzy otrzymali łaskę wybrania, gdyż jest to droga
trudna i wcale nieprosta; Tylko obdarzony łaską temu zadaniu sprosta. Iść
ciągle przed siebie, piąć się wciąż do góry, rozwiewać wciąż wiszące nad
ludzkością chmury. By spełniać swe zadanie jak najlepiej można, musisz mieć
odwagę, miłości pełne serce, które spocznie przy Bogu i do pracy chętne ręce.
Bo Bóg nie mieszka w kaplicy czy w kościele, ale w każdym człowieku-to
zrozumieć to już wiele. Zatem Twa droga do Boga przez miłość prowadzi- kochać
człowieka, który czasem trochę wadzi To powołanie każdego, to do nieba droga;
Dzięki miłości zawsze odnajdziesz i siebie i drogę do Boga.
|