Przekażmy sobie znak pokoju...
Dziś wśród ludzi nie ma zgody… Świat to wielkie morze zła… Serca nasze, na pył dziś zdarte i dusza roztargana przez nasze zbrodnie… Dziś człowiek walczy ze swym bliźnim, toczy walkę z samym sobą… Dziś zabija swe uczucia,obojętnością zatruwa swą wyobraźnię… Nie, już dość… Za dużo zła wyrządzamy.. Koniec…Każdy z nas potrzebuje pokoju… Wśród zamętu wyrwał się głos: Dość! Otwórzmy oczy i zobaczmy, że obok nas jest drugi człowiek, taki sam jak My i potrzebuje naszej dłoni! Otwórzcie swe serca na dobro, dostrzeżmy jasną stronę życia, przyjmijmy radość… Otwórzmy wyobraźnię i ujrzyjmy to co dobre, spójrzmy ile możemy zdziałać wspólnymi siłami,by starszym ,samotnym ,chorym i zrozpaczonym pomóc. Wznieśmy swe serca ponad morze zła, wznieśmy na wyżyny dobra i mimo żalu jaki je wypełnia..przekażmy sobie znak pokoju... Wylejmy przy tym łzę, choćby jedną, ale szczerą, łzę żalu za swą pychę,obojętność i nienawiść… Niech z naszych ust popłynie choćby jedno, prawdziwe, słowo zwykłe: Przepraszam,dziękuję,dzień dobry,do widzenia… Niech rozbłyśnie nam nadzieja, piękna gwiazda pokoju. Niech ugasi w naszych sercach zło… Niech nasza dusza wzniesie się lekko jak ptak,co frunie hen do nieba... Niech uleci tam, gdzie mieszka świt miłości… Przekażmy sobie znak pokoju... Niech na twarzach naszych zagości szczery uśmiech, który da radość innym… Przekażmy sobie znak pokoju... Wlejmy na nowo w swe serca miłość… obdarzmy nią innych… Przekażmy sobie znak pokoju... Zapomnijmy o zawiści, zapomnijmy o pogardzie… Przekażmy sobie znak pokoju... Nie zapominajmy o swym człowieczeństwie… Przekażmy sobie znak pokoju... Nie wypierajmy się dobroci, nie udawajmy, że nasze serca skałą są... Przekażmy sobie znak pokoju... Żyjmy w zgodzie i miłości…
Tak niewiele chcę...
Aniele Stróżu Mój..Chcę tak niewiele.. cieszyć się przeżytym dniem, nie wpuszczać smutku za swój próg, promykiem słońca ogrzewać się,napełnić spokojem swe serce . Chcę poczuć powiew ciepłego wiatru na twarzy, usiąść pod drzewem i trochę pomarzyć.. Chcę tak niewiele,poczuć się wreszcie szczęśliwa, nie martwić się,że Mama jest chora,że latek przybywa. Chcę znów radością karmić oczy i serce, bo kiedy spokój w duszy naszej jest, to rozkwitamy, jak kwiaty w deszcz.. Jakby wiosna do domu zawitała, znów rozwinąć nam się dała. Wszystko wokół cieszy cię, promieniejesz z każdym dniem..Aniele,w opiece swojej Ty mnie miej,spełnij to pragnienie..o to bardzo proszę Cię..
Pamiętasz domu cztery ściany,gdzie litrami piłyśmy razem kawę?? W nich ja teraz siedzę całkiem sama...z lapciem na kolanach... A wiesz co wieczorem do mnie napisałaś?...W odpowiedzi coś tam nabazgrałam...Pamiętasz jak się ze mnie wtedy śmiałaś??... Tego dnia ja nigdy nie zapomnę,już Cię więcej nie widziałam ... kilka godzin później... zgasło słońce....
Czujesz się samotny, czegoś ci brakuje, siedzisz pogrążony w ciszy, próbujesz zrozumieć ... Boli bardzo... Tęsknota,milczący morderca , na szyje zakłada ci pętlę . Nie możesz przestać myśleć, dręczą cię wspomnienia ... Chciałbyś strzelić sobie w głowę , skoczyć z 10 piętra, choć na chwile zapomnieć ,wino nie daje ukojenia ... Wszystko legło w gruzach...Jej przy tobie już nie ma! Wraz z nią odszedł uśmiech, uleciały marzenia ,odeszły plany,zostały tylko zdjęcia i rany, nie zobaczysz ich, nie widzisz wnętrza ... Happy endu nie ma ... Happy end ?! To brednia ! Wyciągnij wnioski !Życie to świeczka...Pamiętaj! Minie wiele czasu zanim wypędzisz żal z serca ... Marzysz żeby to był sen , oby to nie miało miejsca ... Czujesz się samotny, czegoś ci brakuje ... Kolejny dzień spędzasz w oknie... Wypatrujesz ... Mijają dni , tygodnie... Nie potrafisz zapomnieć ... Nie potrafisz zrozumieć , dlaczego odeszła ?! W głowie masz mętlik, jej twarz przed oczami...Ktoś puka ... Biegniesz otworzyć drzwi...Tylko ci się zdaje ... Coraz cięższa ... Doświadczeń walizka ... Czarne chmury nad tobą ... Przeraża cisza ... Nie wiesz co by było, gdyby nie wspomnień muzyka ...
ak daleko można odejść, żeby nie zgubić powrotnej drogi? Jak długo milczeć, by nie zapomnieć mowy? Jak wspominać, żeby wspomnień nie zagubić? Jak wytrzymać ból, który potęguje chaos w naszej duszy? Jak powstrzymać żal w sercu, który tak dusi? Jak powstrzymać łzy, które ujścia wciąż szukają? Jak patrzeć nocy w twarz, gdy snu brak i oczy się nie zamykają? Jak nauczyć się słuchać, by usłyszeć anielskie słowa? Jakich słów używać, by zrozumiała była ta rozmowa? Jak dotrzeć do Najwyższego ,by naszych próśb wysłuchał i dotkliwie nie karał?
Czekasz na ten jeden sen,jedno słowo,jeden gest, czekasz już tyle dni ,a może lat, czekasz chociaż na jeden maleńki z tamtąd znak, czekasz,aż drogę wskaże ci czas. Czekasz na to spotkanie,które kiedyś musi przyjść, bo chciałbyś naprzeciw mu wyjść. Wierzysz, że drogi tej nie zagubi czas, bo w oczach twych wciąż mieszka żal. Nie czekaj, nie szukaj też,bo ten,,ktoś" obok ciebie zawsze jest. Mówię ci więcej, niż mogę powiedzieć! Zrozum,co przekazać ci przez to chcę i nie pytaj o nic więcej mnie. Nie pytaj o drogę,bo drogę tą znasz, serce ci ją wskaże, podpowie czas. Z uśmiechem na ustach więc z domu wyjdź- nic więcej powiedzieć nie mogę -uwierz mi. Gdy tą miłość odnajdziesz,natychmiast rozpoznasz ją, jak rozpoznajesz księżyc na niebie, a gwiazdy w tych oczach- to będzie znak, że ten anioł uśmiecha się tylko do ciebie. Spójrz mu prosto w twarz, oczy jego ci więcej powiedzą, w nich odnajdziesz to, co już wiesz- więc nie zadawaj pytania... dlaczego?
Tak pusto w domu , głucho, tak cicho się zrobiło. Wszystko zamarło jakby nigdy tu nic nie żyło. Nikt na psa nie krzyczy, nie czeka ,nie woła. Zamilkł telefon ,usta i niedokończone słowa. Nadzieja, pocieszenie to omamy, zwidy. Tak jak wieczory, noce i poranne świty. Przychodzą by odejść i zjawić się znów, lecz każdy już inny, zrodzony ze snów. Przemijające… w rytmie niezmiennym lata, miesiące, tygodnie, godziny i dni. Mijając, pozostają w kole zamkniętym, gdzie nie ma okien... i nie ma drzwi. Tak zimno, ciemno, tak obco się zrobiło jakby niczego, wokół nigdy tu nie było. Wszystko mgła zakryła obłoku cieniem Zniknęły drzewa, ulice, domy, kamienie. Ból serca... dusza oślepła od cierpień. Oczy... choć patrzą, nie widzą już nic. Stary zegar wciąż godziny głośno bije, odmierzając wypełniony... pustką czas. Wyciągnięta dłoń, do powitania gotowa. te same gesty, lecz puste słowa. Nie, juz nie można siebie ofiarować, bo nic już nie znaczą żadne gesty,żadne słowa.
Nagle prysnął czar pogodnych dni i spokojnych snów. W duszy mrok, smutku żal, czarny niby kir. Pękła życia wątła nić,związać jej nie zdoła nic. Te kilka chwil zmieniło się w cierpienia wir. I tylko wspomnienia tańczą wokół pustych ścian, a smutek siedzi sam, spowity w szary szal i z lękiem patrzy w przyszłość nowych dni, w tą pustą szarość, w nieprzeniknioną dal. I męczy się,bo już wie,co to strata, pustka, ból. Nie czuje nic, w pokoju tylko zegar cicho chodzi. Mijają dni, a z kąta tęsknota wciąż wychodzi.
Kolejny dzień odchodzi, utrudzony Wieczór za oknem szarością wstaje Czerwona poświata na zachodzie Nadzieję na jutrzejszy poranek daje. Przez okno uchylone słychać ciszę Tak bardzo mi jej dzisiaj potrzeba Muzyka cicha, poezję swoją pisze Wysyła ją do gwiaździstego nieba. Pokój w smugach ciemności tonie Płomień świecy ogrzewa me dłonie Zapach kadzidła rozpływa się wokół Uspakajając niespokojne myśli moje. Zapach nocy, specyficzny jej smak Tajemnicza, ostra woń „night queen” Ciekawy księżyc zagląda mi w twarz Tak chciałby myśli moje skryte znać. Noc długa, mija godzina za godziną I świeca topniejąc, powoli juz gaśnie A za oknem już robi się coraz jaśniej. Kolejny świt. Znów słońca jest brak Niebo wciąż ciężkie od sinych chmur Wciąż jeszcze odczuwam tylko chłód Bo ciepły blask światła nadal gaśnie.
Jak cicho, jak pusto. Wszystko zamarło dokoła. Nurt rzeki zatrzymał się w swoim rwącym biegu Słowa zamarły niewypowiedziane na ustach Nawet wiatr ustał i przestał szeleścić w liściach. Noc. Znów niebo spowite ciężkimi chmurami. Księżyca blask przygasł wraz z gwiazdami Ciemne chmury snują się po czarnym niebie Przysłaniając mi gwiezdną drogę do ciebie. Jak mam dotrzeć do myśli twoich Jak mam przekonać cię o prawdzie mych słów Zegar już godzin nie liczy Tyle dokoła splątanych ze sobą jest dróg. Pianino zakurzone, opuszczone, w salonie stoi Na nim bukiet herbacianych, zwiędniętych róż Na klawiszach już nie spoczną twoje lekkie dłonie Melodia nie popłynie spod palców twych znów. Miła moja, wiesz, że wszystko dla ciebie zrobię Nic więcej nie chcę, tylko do mnie wróć. W blasku świec zasiądziemy razem I siedząc obok, tak jak za dawnych lat Ogarnie nas piękno muzyki i zaczarowany świat.
Morze szarpane żalem groźnie szumi. Białe grzywy na szczytach wzburzonych fal. Samotne serce gorycz swoją tłumi. Idąc brzegiem plaży, smutnie patrząc w dal. Co tu robi,kogo szuka? Tego nie wie nikt. Pustka, a na piasku tylko ślady mew. Gdzieś, wśród fal, fregaty żagiel biały znikł. Sztorm jest coraz większy, jak Neptuna zew. Złoty jantar, zaplątany w wodorostów sploty. Muszle zroszone słoną grzywą morskich fal. Kolorowe kamienie lśnią na plaży. W dali słychać głośny skrzek białych mew. W oddali, z portu, zawodząc, dochodzi. Zagłuszony we mgle, żałosny, syren śpiew I wzywa do siebie cienie Które zagubiły się w matni słonych łez. Na szarym piasku, białe płaty morskiej piany Niczym czyste strony, niezapisanych kart Rybitwy szare, gotowe, czekają do biegu By zanurkować wśród wzburzonych fal. Niebo pociemniało nagle, zakryło horyzont Światła portu wbiły się głęboko w ląd. Czyjeś ślady pozostały na pustym brzegu I tylko czyjś płacz dobiega stąd.
Dopóki nam Ziemia kręci się, dopóki jest tak czy siak Panie, ofiaruj każdemu z nas, czego mu w życiu brak: mędrca obdaruj głową, tchórzowi dać konia chciej, sypnij grosza szczęściarzom... I mnie w opiece swej miej. Dopóki Ziemia obraca się, o Panie nasz, na Twój znak tym, którzy pragną władzy, niech władza ta pójdzie w smak, daj szczodrobliwym odetchnąć, raz niech zapłacą mniej, daj Kainowi skruchę... I mnie w opiece swej miej. Ja wiem, że Ty wszystko możesz, ja wierzę w Twą moc i gest, jak wierzy zabity żołnierz, że w siódmym niebie jest, jak zmysł każdy chłonie z wiarą, Twój ledwie słyszalny głos, jak wszyscy wierzymy w Ciebie, nie wiedząc, co niesie los. Panie zielonooki, mój Boże jedyny, spraw - dopóki nam Ziemia toczy się, zdumiona obrotem spraw, dopóki czasu i prochu wciąż jeszcze wystarcza jej - daj każdemu po trochu... I mnie w opiece swej miej.
Inspiracja tej pięknej strony....
Ta strona daje wiele przemyśleń....Jezus jest miłosierny,ale mądry,odważny i nietchórzliwy.ON nie boi się wstrętnego,umięśnionego diabła-w sekundę da sobie z nim radę!!!!!!Bo siła nie tylko w mięśniach,ale także w umyśle,osobowości,charakterze,zakorzenionych zasadach,w człowieczeństwie i oddaniu,którym Pan Jezus pokona milion diabłów...
Czemu ja taka smutna? Każdy mnie pyta, Natrętnie patrząc mi w oczy; Pobłyski wzroku mojego chwyta i smutku cień,co twarz mroczy... Twarz moja chmurą pokryta, i smutek serce me toczy - lecz więcej nikt nie wyczyta, Tajemnic ducha nikt nie zobaczy. Więc dajcie spokój, bo w sercu wszystko ukrywam głęboko, i tajemnica ta ze mną skona, żadne nie zbada jej oko! Milczeniem teraz broni się ona ... moja tęsknota!
Jest w piersi mojej Wasz cichy grób. Żaden go kwiat nie stroi w śmiertelnej
swej ostoi... Nie dzwoni nad nim dzwonów spiż, nie ciężą ziemi bryły; nie
sterczy kamień,ani krzyż u cichej tej mogiły... Tylko w nią zapadł promień ten,
co złocił moje życie... Tylko w niej leży cichy sen i ufne serca bicie!
Gorzko pachną wieczory bez Ciebie umarłe, kiedy marzę zaplątany w wspomnienie, a serce mnie dławi pod gardłem. Kiedy liście zieleni blaskiem pełzną na dół,na ściśnięte pięści, w mgłach daleko zagubiona radość i daleko zagubione szczęście. Potem noce mnie ciszą męczą, myśli palą błyskawicy drżeniem, serce mi wydziera przymarłe każdy wieczór spłakany wspomnieniem..
Jak biały kamień w głębi studni ciemnej, Tak we mnie jedno czai się wspomnienie. Nie walczę z nim i walczyć by daremno, Bo w nim i radość moja, i cierpienie. I chyba każdy, kto mi spojrzy w oczy, Wyczytać musi je z ich smutnej treści. I głębszym smutkiem twarz mu się zamroczy, Niż gdyby słuchał samej opowieści. W przedmioty ludzi niegdyś przemieniano, Ze świadomością im pozostawioną, By smutki cudze wieczną były raną. Tak w me wspomnienie ciebie przemieniono.
Gdybym mogła chociaż raz dotknąć słońca,nieba,gwiazd, Gdybym mogła życzenie chociaż jedno dzisiaj spełnić, to bym była taką wróżką,co marzenia spełnia różdżką. Gdybym tylko mogła...To cofnęłabym dziś czas i byście mogli usiąść pośród nas,bym poczuła dotyk Wasz i ujrzała w oczach blask. Gdybym mogła...
Gdybym mogła powiedzieć, wszystkie Tobie te słowa, które jeszcze wśród serca tajemnic udało mi się zachować... Gdybym mogła! Niestety, w dzień są ukryte, czasem tylko przychodzą w myślach, nocą lub około czwartej przed świtem... Gdybyś mogła być raz ze mną, gdy się budzę co rano, dałabym Ci moje marzenia skrywane przed sobą samą... I może wtedy zakwitłyby w sercu, radości serdecznym zachwytem, gdybyś mogła być ten jeden raz przy mnie nocą, przed świtem,zanim na zawsze zasnęłaś...
Wśród miliardów modlitw,które ludzie wznoszą Moich chyba nigdy Bóg czytać nie raczył, A o różne rzeczy wszyscy Jego proszą… Moje jakoś zawsze Pan Bóg przeinaczył. Prosiłam o zdrowie-dal chorób lawinę, Wymadlałam szczęście-na odwrót dostałam, Innym dawał radość-ja w smutku wciąż trwałam. Innym błogosławił przy każdym oddechu, Słońca promieniami ogrzewał przy chłodzie, Mnie nie obdarował resztkami uśmiechu, Nie stąpałam w snach mych po rajskim ogrodzie.
Halina Górska
,,Jak słabe dnia światełko, za zbliżoną nocą, straciły swoją jasność wraz z twoim odejściem; tak dusza twa tknięta wyższą mocą, stanęła już przed Stwórcy sprawiedliwym tronem. Straciwszy do szczęścia nadzieje, w boleści i rozpaczy przepędzam istnienie, bo z tobą utraciwszy radości koleje; jedno tylko dla serca zostało wspomnienie. Spoczywaj na Aniołów tronie, i z górnego mieszkania pomyśl czasem o mnie"
,,Szczęścia i bólu wnet mijają chwile... Niedługo i ja spocznę na wieki w mogile, Nikt na mym grobie nie postawi krzyża, Nie wzrośnie nad nim żadna lilia świeża, Ze swej opieki nie puszczaj mnie, Panie, Miej nad skruszonym sercem zlitowanie... Ach! czas nadejdzie, gdy w skruchy godzinie, Strumień łez gorzkich z oczu ci popłynie, Gdy o mnie biednej pomyślisz inaczej, Wówczas niech Bóg cię chroni od wszelkiej rozpaczy''...
Niektóre wydarzenia odciskają się w nas tak głęboko, że stają się bardziej doniosłe dopiero długi czas później. Takie chwile jątrzą przeszłość, a przez to są zawsze obecne w naszych wciąż bijących sercach. Niektórych wydarzeń się nie wspomina, lecz przeżywa je od nowa. R. Scott Bakker