Przychodzi facet do baru który nazywa się,,Pod 2 pedałami" .Podchodzi do barmana i pyta się: Dlaczego ten bar nazywa się,,Pod 2 pedałami"?? Nie wiem -odpowiada barman Niech pan zaczeka zawołam żonę pewnie będzie wiedziała. po chwili mężczyzna woła- LEON!!!!! Facet
miał problem z przedwczesnym wytryskiem wiec poszedł do lekarza.
Zapytał co ma zrobić, żeby problemu nie było. Lekarz mu poradził: - Jak już będziesz dochodził, to spróbuj się jakoś wystraszyć. Więc facet tego samego dnia poszedł do sklepu i kupił sobie pistolet
startowy (starter), który robi dużo huku i potrafi nastraszyć jak
cholera. Podniecony myślą wypróbowania nowego sposobu poleciał szybko do
domu. W domu zastał żonę czekająca nago w łóżku. Zaczęli od pozycji 69 i
facet momentalnie poczuł że zaraz dojdzie, wiec wystrzelił żeby się
przestraszyć. Następnego dnia znów wybrał się do lekarza. Lekarz pyta: - No i jak było? Facet na to: - Niezbyt fajnie. Kiedy wystrzeliłem, to żona zesrała mi się na twarz,
odgryzła mi 5 cm penisa, a z szafy wyszedł nagi sąsiad z rękami w
górze.. Facet zobaczył na ulicy kobietę z idealnymi piersiami. Podbiegł do niej i spytał się:
- Czy dasz mi jedną ugryźć za stówę?
- Wal się pan!
- To może za tysiąc?
- Nie jestem dziwką!
- A za 10.000 zł?
Kobieta pomyślała sobie, że to spora sumka i warto ją zdobyć.
- Dobrze, ale nie tu.
Poszli w ciemny zaułek, gdzie kobieta rozebrała się od pasa w górę
pokazując najpiękniejsze piersi na świecie. Facet zaczął je lizać,
pieścić, ssać i całować, ale nie gryzł. W końcu zniecierpliwiona kobieta
powiedziała:
- To ugryzie pan czy nie?!
- Nie, trochę drogo...
Facet domyślił się, że
żona go zdradza. Pewnego wieczoru zaczekał, aż wyjdzie z domu, po czym
wskoczył do taksówki nakazał kierowcy ją śledzić. Okazało się, że żona pracowała w agencji towarzyskiej! Zszokowany facet mówi do taksówkarza: - Chcesz pan zarobić stówę? - Jasne! Co mam robić? - Wejść do agencji, zabrać moją żonę, wsadzić ją do taksówki i zawieść nas oboje do domu. Taksówkarz zabrał się do pracy. Kilka minut później drzwi agencji
otworzyły się z hukiem i pojawił się taksówkarz trzymający za włosy
wijącą się kobietę. Otworzył drzwi samochodu, wrzucił ją do środka i
powiedział: - Trzymaj pan ją! A facet krzyknął do taksówkarza: - To nie jest moja żona! - Wiem, to moja! Teraz idę po pańską!
Co się pan tak pchasz na chama?! A bo to ...na chama?! A bo to człowiek widzi, na kogo się pcha...
Przychodzi facet do lekarza i mówi, że ma zaczerwionego p****a..
- Często pan uprawia s***?
- Czy ja wiem. Zwykle kochamy się z żoną dwa razy o poranku, potem ze
trzy razy po powrocie z pracy, a w nocy jeszcze ze dwa razy. No, trochę
więcej w weekend.
- Tyle razy? Dziwi się lekarz. - Prawdę mówiąc - odpowiada nieśmiało pacjent - mam jeszcze kochankę.
Rzeczywiście, nie jest łatwo, muszę się urywać z pracy, a kochamy się
przeważnie w czasie lunchu, czasem udaje się wpaść do niej przed
powrotem do domu... - Tyle stosunków na dzień!? - woła zdumiony lekarz - To nie ma się co
dziwić, że p**** jest zaczerwieniony.
- Uff, a już się bałem, że to od walenia konia!!!!
.Przyszedł facet do sklepu.
- Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan kupić?
> Facet się zastanowił i mówi:
- Rękawiczki. - To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Potrzebuję rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę przejść do następnego działu.
Facet poszedł:
- Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To proszę podejść do działu następnego.
Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerką czy bez?
- Z klamerką. - Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:
- Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do działu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi rękawiczki i
pójdę sobie!
- Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu
sprzedać dokładnie
takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej: - Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy.
- A jaki kolor?
Aż tu nagle - otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z
sedesem świeżo
wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie
go na
wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem,
dacie mi wreszcie ten papier toaletowy !?!
W barze siedzi sobie facet i popija piwko. Po
którymś z kolei postanowił odwiedzić kibelek. Wchodzi i z przerażeniem
widzi wypiętego faceta z opuszczonymi do kolan spodniami, którego posuwa
od tyłu inny facet, którego w tym samym czasie z kolei posuwa od tyłu
trzeci gościu.
Mocno zdegustowany nasz bohater idzie do barmana:
- Czy wie pan co się teraz dzieje w pańskiej toalecie? - i nie czekając
długo opowiada całą zobaczona sytuację.
Barman pomyślał chwile i pyta:
- Czy przypadkiem ten gość w środku nie miał czerwonego swetra?
- Tak, miał.
- EEhhh to Heniek - westchnął barman - w kartach też ma szczęście.
Przychodzi facet do sklepu z bielizną damska i pyta. -chciałem kupić biustonosz dla żony, mogła by mi pani doradzić? -a jakie żona ma piersi? -no nie wiem. -jak arbuzy? -nie nie. -jak grejpfruty? -też nie. -jak pomarańcze? -nie. -jak jajka? -Tak! Sadzone!
Pewien
facet miał 50-centymetrowy interes. Stwierdził że z tak dużym nie
będzie chciała go żadna dziewczyna, więc musiał się z tym uporać.
Poszedł to czarownicy, a ta powiedziała mu że ma iść do lasu, tam na
środku lasu będzie kamień i na nim będzie siedziała żaba. Miał zadać jej
takie pytanie, na które żabka odpowie "nie" i wtedy interes skróci się o
10 cm. Poszedł więc i pyta żabkę: - Żabko, dasz mi buzi? Żabka na to: - Nie! Ubyło 10 cm. Facet już wraca, ale stwierdził, że 40 cm to jeszcze za dużo, więc znów pyta: - Żabko, dasz mi buzi? - Nie! Teraz facet wraca z 30 cm. Pomyślał jednak, że 20 cm w zupełności wystarczy. Idzie więc jeszcze raz i pyta: - Żabko, dasz mi buzi? A żabka na to: - Nie, nie i jeszcze raz nie!
Siedzi facet w teatrze i nagle czuje okropny smród. Stuka faceta siedzącego przed nim i się pyta: - Przepraszam, czy pan się zesrał? - Tak, a o co chodzi?
Był sobie facet, który miał motor. A ponieważ, bardzo lubił swój motor, to smarował go wazeliną, żeby mu nie zardzewiał podczas deszczu. I pewnego razu spotkał dziewczynę marzeń, on ją pokochał, ona jego jak to w bajkach bywa. I pewnego dnia ona zaprosiła go do siebie na obiad. Przed wejściem do jadalni uprzedziła go: - U nas w domu jest taka tradycja, że kto się pierwszy odezwie po obiedzie, zmywa naczynia, ta tradycja obowiązuje również gości. Tak więc pamiętaj. No więc zaczęli jeść, zjedli i siedzą i patrzą po sobie. Chłopak sobie myśli: - Mmmm, pycha obiad, trzeba by było podziękować, no ale nie będę przecież zmywać. Dziewczyna sobie myśli: - Zabrałabym go już do pokoju, ale nie mogę nic powiedzieć, bo będę musiała zmywać. Matka myśli: - Trzeba by już wstać, ale napracowałam się dzisiaj i nie chce mi się zmywać. Ojciec myśli: - Nic nie robiłem przez cały dzień to i zmywał nie będę. Mija pół godziny. Chłopakowi się znudziło, wziął dziewczynę, posadził na stole, podniósł jej spódnicę, spuścił spodnie i użył sobie. Siada i mysli: - UUUch, leżało mi to już od dwóch dni, trzeba by jej coś powiedzieć, bo to jakoś głupio, ale przecież zmywać nie będę. Dziewczyna myśli: - Było extra, trzeba by mu podziękować, ale to zmywanie.... Matka myśli: - Nie miałam tego od 6 lat, trza by coś staremu powiedzieć, ale nie teraz, bo zmywać nie będę. Ojciec myśli: - A to gnój, moją córkę przeruchał, a ja przez to zmywanie nic nie mogę powiedzieć. Mija następne pół godziny. Chłopak wziął mamusię na stół i powtórzył numer. Siada i myśli: - Ale się spodliłem. Tu taka lacha, a ja jej matkę. Musiałbym się wytłumaczyć, ale... Dziewczyna myśli: - świnia, najpierw ja, potem moja matka. Musiałabym mu coś powiedzieć, ale... Matka myśli: - Ehhhh! Jak dobrze, jak mu podziękować, jak nic nie można powiedzieć? Ojciec z pianą w ustach myśli: - Moja córka, moja żona na moim stole, a ja nic nie mogę temu draniowi powiedzieć. Nagle zerwał się deszcz. Chłopak wstaje od stołu, podchodzi do okna i patrzy jak jego motor moknie. - He, he, dobrze, że go wysmarowałem wazeliną - myśli. - Jak przestanie padać to muszę go znowu posmarować. I zaczyna szukać po kieszeniach puszki, i stwierdza, że zapomniał jej z domu. - No trudno, zmyję te naczynia - myśli i pyta: - Czy ktoś ma wazelinę? Na co ojciec zrywa się i biegnie do kuchni: - TO JA JUŻ POZMYWAM!
Czterech facetów gra w parku w brydża. Podchodzi do
nich policjant i mówi:
- Ale fajna gra! Mogę popatrzeć? Może się nauczę?
- Siadaj pan.
Po kilku minutach:
- Wiecie co? Już umiem! Tym razem rozdajcie karty na pięciu!
Pewien facet, trochę
starszy, zaczynał mieć zaniki pamięci. Kiedyś na spotkaniu z przyjaciółmi u
niego w domu zaczął opowiadać, że teraz leczy się u takiego dobrego lekarza. Na
to goście, że też by chcieli i pytają, jak się ten lekarz nazywa.
- No właśnie miałem
na końcu języka - mówi gospodarz. - Pamiętacie może, był taki grecki poeta, w
starożytności, taki ślepy...
- No, był Homer. To
ten lekarz ma na nazwisko Homer?
- Nie, nie! On
napisał taką epopeję, o tym jak Grecy się tłukli pod takim miastem w
starożytności, które próbowali zdobyć...
- No tak, zdobywali
Troję. To co, ten lekarz się jakoś podobnie nazywa? Albo mieszka na takiej
ulicy?
- Nie, nie, nie! Tam
był taki wódz, tych, no, Greków, taki główny...
- Agamemnon?
- Ooo! No i on miał
brata...
- Menelaosa. Ale co
to ma wspólnego z lekarzem?!
- Zaraz mówię. I tam
był taki wódz trojański, który temu Mene... jak mu tam, uprowadził żonę.
- Aaaa, Parys! Ten
lekarz nazywa się Parys?
- Nieeeee! Nie! Ta
żona, co on ją uprowadził, to jak miała na imię?
- Helena.
- No właśnie,
Helena! Helenkaaaaaaaaa - woła do żony w kuchni. - Jak się nazywa ten mój
lekarz?!
^ do góry ^
|