Były tu zawieszone w
powietrzu
Czyjeś oczy ogromnie
smutne.
Dwa oceany mgłą
oblepione,
Były, lecz już ich
nie ma tutaj.
W ich miejsce
pojawiła się dolina
Spadających,
nieukojonych gwiazd,
Między nimi
szczelina,
Przez którą dmucha
zimny wiatr.
Przerwanym ruchem
ulic,
Maszeruje tłum
cudaków,
Z wytatuowanymi
krzyżami monodramów-
Co oni za jedni?
Bezduszni i zakompleksieni,
Na próżno czekamy,
Na słonecznikowy uroczy kwiat.
Wiatr wieje coraz
potężniej,
Jakby z nóg miał
zawalić się świat.
Mazurkiem Chopin
przemawia zza grobu.
Pszeniczne ziarno
rozsypuje się w udręce,
Na ziemię, z której
wyrasta tylko chwast.
Co stało się z
łabędzim lotem,
Który podrywał
dmuchawce złudzeń,
By proste stało się
nieproste?
W spichlerzu
zagnieździły się myszy.
Wielolistna
koniczyna gubi swoje szczęścia.
W nadmiarze gorączki
zwiędły przydrożne pokrzywy.
Zwariował z bólu
samotny w polu strach.
Kamienie
bezwzględnie jak głazy,
W tym samym tkwią
miejscu.
Za nimi na przekór
wyrosły niezapominajki,
Których już nie
tknie czas.
Płynie żalu nuta
perlistymi łzami,
Rozszalały się
niezgodą myśli nad nami.
Wiatr z lekka
potrząsa gałązkami.
Ile w jego falsecie
żałości tej samej?
Całe otoczenie
współbrzmi smutkami.
Nawet światło tu
jakieś niewydarzone,
jakby czaiło się w
klasztornych niszach,
snuje się tępo po
ścianach marami.
Przez majaczenia
dzikie na jawie,
Przechodzi zniczem
cień blady.
Nietoperz wytraszył
gołębicę,
Którą strach uniósł
poza snu orbitę.
Smuteczki chodzą
małymi kroczkami,
tak od niechcenia i
cichcem trochę,
w każdy kąt zajrzą,
wszystko obejrzą,
nim na stałe się
gdziekolwiek się zagnieżdżą.
Kiedy już się zbyt
pewnie zadomowią,
wtedy na zawsze
zrosną się z tobą.
Nocami będą kręcić
kabałę,
dniami zapłaczą
rzewnymi łzami...
Małe smuteczki są
jak mimozy
czułe na dotyk i
delikatne.
Zwisają , gdy
światła wokół nich nie ma,
w nadziei, że nie
może ich zabraknąć...
Bo cierpienie takie
jest niezrównoważone , cierpiące samotne , kołaczące jak serce po stracie...
Kolcami obrasta , łzami żale wylewa, z bólu serce obmywa i na
ścianie życia odbija się cieniem...
Ile nadziei i wiary
jest jeszcze w nas ,
Ile słów starych
wytartych przez czas
Ile uczucia nam dziś
pozostało ,
Ile śmiechu przez
śmiech nam darowano?
Miłością płacimy
niczym pieniędzmi,
Co dzień w kolejkach
za życiem nędznym
I zwykliśmy nie
pamiętać,
Że miłość jest
święta, jedynie święta!
SŁOWA ,TYSIĄCE SŁÓW
BEZ WYRAZU , SERCA BEZ DUSZ I CIAŁA BEZ SERC
Bywają dni trudne,
dni zniechęcenia,
Każdego z nas
doświadczają zmartwienia .
Nie bój się, spróbuj
przetrwać takie chwile,
Bo w życiu Twym
każdy dzień jest spełniony ,
Bo życie, wiedz, w
dłoniach Twych jest złożone,
Zrozum, że musisz
chcieć.
Czasami dzień ostry
jest jak cierń w różach ,
Bo cały świat ten
twój świat legł dziś w gruzach .
Nie martw się,
uwierz w siebie i idź dalej,
Gdy czujesz ból
zwalczać chciej przeciwności .
Nie poddaj się
przetrwać chciej swe trudności ,
Zrozum, że życie
czeka.
Nigdy się nie
zniechęcaj,
Zawsze próbuj żyć na
nowo.
Każdy dzień choć
najgorszy skończy się,
Chociaż czujesz się
słaby
I nic Ci się nie
układa,
Zapamiętaj, jutro
też jest dzień.
Jesteś wielkim
człowiekiem? - Bądź nim gdzie należy!
Lecz do śmiertelnych
przychodź w zwyczajnej odzieży.
Bierz za przykład
Jowisza, co choć gromowładny,
W dom śmiertelnych
przychodził grzeczny i układny,
Nie chcąc zbyt żywym
blaskiem olimpijskiej chwały
Razić biednej
ludzkości wzrok niedoskonały.
Zatem kiedy
schodzisz w towarzystwo ludzi,
Nie bierz ze sobą
gromu, który postrach budzi,
Nie przynoś orlich
spojrzeń, tytanicznych postaw,
Swoją wielkość z
kaloszami w przedpokoju zostaw!
Żyjemy, błądzimy,
biegniemy, tańczymy
I wszystko to na
nic, ucieka przed nami- Znów.
W pół kroku, w pół
skoku, czy burza, czy spokój
Po ciemku chodzimy,
po cichu krzyczymy- Tu.
Gdzie przyjaźń
podziała się? Gdzie miłość ?
Od rocka do walca,
od stania do tańca,
Od światła do
cienia, na jawie w marzeniach- Tkwisz.
Raz szybko, powoli,
z rozkazu, wbrew woli
Na przekór tysiącom,
ze słońcem, pod słońce- Drżysz.
Gdzie przyjaźń
podziała się? Gdzie miłość ?
I biedni, bogaci,
uczciwi, łajdacy
I młodzi i starzy,
ci z twarzą, bez twarzy- Są.
Spadają swobodnie,
gwałtownie, łagodnie,
Zgubieni w
przestrzeni, do dna wypaleni- Śnią
Gdzie przyjaźń ?
Gdzie miłość podziała się?
Przeżyte chwile nie
giną.
Nie wiemy nigdy,
kiedy wypłyną z dalekiej przeszłości,
by nałożyć się na
to, co przeżywamy obecnie.
|