Czwartek, 2024-11-21, 9:23 AM                    
Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
Smak chwil

Jak uśmiechać się szczerze, kiedy łza słona w oku się kręci? Jak z ludźmi rozmawiać wesoło, jak pocieszyć serce, kiedy słów nie ma więcej? Jak odwrócić myśli, by o szczęściu znów przyśnić? Może Ty Boże nam to podpowiesz, albo niech w mojej głowie rozpromieni się myśl i stanie się tak , że twarz przygnębiona, znów uśmiechnie się do nas, czas się odwróci, a serce zanuci pieśń o kruszynce radości...

 

Wróćcie proszę,a ja w zamian ofiaruję Wam wszystko co jest dla mnie najdroższe.Ofiaruję miłość,jaką tylko kochająca matka i żona dać może,dam gwiazdy z nieba i słońce,które świeci na dworze.Tylko wróćcie do mnie,nie zostawiajcie mnie w chorobie i trosce. Nie pozwólcie,bym chciała pójść za Wami do nieba, chcę iść wszędzie,lecz mi zostać tu trzeba-dla Twojej córki-Franku i dla Twojej siostry-Ewo.A Ty Boże, nie zabieraj już nigdy najbliższych nam osób-błagam Cię Panie i nade wszystko proszę!Powiedz, czy musisz nam swą miłość okazywać w ten sposób?

 

Poddana Panie Twej woli* Klęczę na czasu krawędzi * Który dotykiem boli * I chaotycznie pędzi * Nierównym rytmu oddechem* Dotykam emocji zenitu* Który ani jest grzechem* Ani odbiciem zachwytu* W Twych woli Panie ramionach* Niczym bezwolne narzędzie* Czuję się taka zmęczona* Niewiedzą tego co będzie* Rozproszonych uczuć chaosem* Przecinam lojalności wstęgę* By iść za Twoim głosem* Nie hacząc o świętą przysięgę* Poddana Twej woli Boże* Klęczę w jasności ciemnej* Próbując gestem w pokorze* Uchwycić tło barwy przyjemnej.

 

Witaj. Przychodzę tutaj dzisiaj, by Ci powiedzieć coś ważnego. Ja żyję,a ciebie z nami nie ma, ale nie pytam już, dlaczego. Sama kazałam na Twym grobie wyryć te słowa: ,,z Bożej woli…", choć wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to tak bardzo boli. Teraz już wiem, lecz gdy nad grobem Twoim stoję, wciąż te słowa (chociaż ich nadal nie pojmuję) czytam od nowa, wciąż od nowa… Modlę się za Twą jasną duszę, Módl Ty się za mnie, duszo biała- o ukojenie serca mego - żebym już więcej nie cierpiała. Żegnaj,odchodzę,jeszcze tylko znicz zapalę. Jutro przyjdę do Ciebie znowu. Zostań w pokoju, w tej mogile, a ja żyć muszę i iść dalej.

 

Widziałem taki balkon, w maju, w słońcu, gdy wiatry z pól zbyt pełne woni są, gdy ptaków i kwiatów jest tak dużo,a na tym balkonie istotę ,że aż się oczy mrużą. Lecz nań cień naszedł i wszystkie wonie jak miotłą przepłoszył,jeden blask został jednakże,co miał niebieskie oczy.

...

...Już nie musimy mówić szeptem i tak przecież mnie nie słyszysz, na sto procent- pewna jestem- nie potrzebujesz już tej ciszy. Pozbierałam twoje rzeczy, ułożyłam w rzędy, w pary, tak, jak to byś ty zrobiła, nałożywszy okulary. Zapisałam całą listę, co byś chciała wziąć na drogę, teraz musisz odejść sama- ja na razie iść nie mogę. Zostaw tylko cień nadziei, że się kiedyś znów spotkamy. Już nie płaczę i nie śmieję, pozdrów proszę nasze babcie. Zapamiętam naszą przyjaźń i jak wiele ona znaczy,teraz odpoczywaj, bo na pewno, kiedyś znowu się spotkamy.

 

Przybyła dusza na klęczkach do nieba w bożą obczyznę, Nie chciała patrzeć na gwiazdy i na wieczności pierwszyznę. Nie chciała ulec weselu, ni nowym jaśnieć obliczem, Ani wspominać nikogo, ani zapomnieć o niczym. Rozpuściła warkocze i pomyślała w błękicie, Że w niekochanych objęciach zmarnowała swe życie, Bez zdrady i bez oporu, starannie kryjąc swą ranę, Pieściła usta nielube i oczy niemiłowane. I trwała dla nich bezwolna, i kwitła dla nich bezduszna, I przeżywała je-losem i była losom posłuszna. Że nie kochała tkliwie, nie kochała czule, Że nikt w jej jasnym uśmiechu nie trafił myślą na bóle. Lecz teraz nagle pojęła, że wobec Boga i nieba, Już nic nie wolno ukrywać i nic ukrywać nie trzeba. Śmierć w niej obnaża pośpiesznie prawdę tak długo tajoną, Tą prawdą skrzą się źrenice, tą prawdą błyska się łono! I dusza lękiem spłonęła, że wkrótce po jej pogrzebie, Przyjdzie w ślad za nią kochanek,aby odnaleźć ją w niebie. Wyciągnie ku niej ramiona, ziemskiej wyzbyte rozpaczy, I zajrzy w oczy i te jej dawne niekochanie zobaczy.- B.L

 

Sen

Miałam sen... Śniło mi się,że spacerowałam brzegiem plaży z Jezusem,a na ciemnym niebie rozbłyskiwały sceny z mego życia.Po każdej, na piasku pojawiały się dwie pary stóp: jedne należały do mnie,a drugie do Pana. Kiedy błysnęła przede mną ostatnia scena, spojrzałam znowu za siebie i nie zauważyłam śladów stóp Pana. Uświadomiłam sobie,że był to najgorszy i najsmutniejszy czas w moim życiu, nigdy nie mogłam o nim zapomnieć. „Panie – rzekłam – kiedy postanowiłam iść za Tobą, powiedziałeś mi,że zawsze będziesz przy mnie,a w najtrudniejszych chwilach mojego życia,, na piasku widniały ślady jednych stóp, dlaczego,kiedy najbardziej Cię potrzebuję, Ty mnie zostawiasz?”. Jezus wówczas wyszeptał:„Moje drogie dziecko kocham cię i nie opuszczę, nigdy i nigdzie. W chwilach prób i doświadczeń, gdy widziałaś ślady tylko jednych stóp, to znak, że cię wtedy na swoich barkach niosłem.

 

LUDZIE!!!Szanujmy swoich przyjaciół, bo są dla nas skarbem największym! Szanujmy przyjaciół ,bo czyż jest coś cenniejsze? Szanujmy przyjaciół, jak skarb swój cenny! Szanujmy przyjaciół, bo jeśli ich stracimy, Któż będzie o nas pamiętał?

gość

 

Kiedy w krainę nadziei się udasz ,tam gdzie promienie wraz z tęczą tworzą stubarwną kotarę...tam mnie odnajdziesz na pewno.ja już jestem tam, gdzie jest radość ,gdzie szczęście spływa doliną ,gdzie ptaki siadają na dłoni, gdzie czerwień soczystą maliną,słowa nadzieją i wszyscy rodziną... Gdzie głos nie łamie się żalem ,gdzie nikt nikogo nie zdradza, gdzie nie oszukuje się marzeń,gdzie brat kocha brata...Tam prawda się liczy i szczerość,tam miłość ma wielkie znaczenie ,tam słowo ,,kocham''-znaczy tyle co własne życie ,w sercu z nadzieją. Tam ptak jest ojcem lub siostrą, a strumień obmywa stopy, tam kamień jest serca spoiwem, co łączy brzegów potoki... Tam nikt Cię nie zrani,nie skłamie... Szukaj mnie tam o świcie, bo jestem tam i na zawsze zostanę, bo tam zaczyna się szczęśliwe życie.

 

 

Jesteś choć Cię nie ma Jesteś jak mgła której dotykam. a ta rozpływa się. Jesteś jak ten biały puch na błękitnym niebie, do którego daleko mi Jesteś jak Wiatr który niesie piękne wspomnienia. Nagle umilkł. Jesteś jak sen niewinny dziecięcy, który odległy jest. Jesteś jak dzień z nocą połączony nieosiągnięty. Jesteś choć Cię nie ma

 

A więc naprawdę już odeszłaś? Zniknęłaś, piękna, z moich dni? Twe każde słowo we mnie mieszka, Wciąż jeszcze w uszach moich brzmi. I jak wędrowiec wzrok o świcie Na próżno w przestwór nieba śle, Skowronka ujrzeć chcąc w błękicie, Co z dzwonną pieśnią nad nim mknie: Tak ja lękliwe oczy wznoszę Na pola, łąki, borów gąszcz I każdą pieśnią moją proszę: O, wróć, kochana, czekam wciąż!

 

Byłaś przyjacielem serca mego ,nie zrobiłeś mi nic złego, pokochałam Cię jak bliźniego lecz zostało mi wspomnienie. Serce łzy wciąż roni, żal za żalem ciągle goni i rozrywa wnętrze me, bo już nie zobaczę Cię . Przyjaciółko !!! – skarbie drogi- czas się skończył Twojej ziemskiej drogi , byłaś piękna i uczciwa . Śmierć bardzo jest niesprawiedliwa! Ta natura jest okrutna, nie zna granic , jest wciąż smutna -najpierw daje wnet odbiera, wciąż zadaje grom cierpienia. Nie lituje się nad nami, my jesteśmy wciąż przegrani. Trudno z nią się wciąż wygrywa przez co rozpacz jest olbrzymia. Bo gdy dusza w niebo wzleci, i na pogrzeb przyjdzie tłum, to żegnamy się na wieki,tylko w sercu nam zostanie straszny ból.

 

Pod powiekami łez brakuje,wszystko smuci, w sercu Twój obraz się maluje,a ja bardzo tęsknię! Gdyby łzy mogły budzić z grobu zmarłych, a miłość mogła burzyć śmierci wrota, one by Ciebie z mogiły wydarły, abyś snuła nić swego żywota. Za szybko doszłaś do mety i serce chociaż kochane-stanęło. Twoją miłość, marzenia -niestety, wieko trumny na zawsze zamknęło. Dużo by można było jeszcze pisać lecz straszny ból serce nęka. Straszna tęsknota, samotność, straszna to dla nas udręka. Ten kto nie przeżył takiej rozłąki, zrozumieć tego nie może. Tylko modlitwa za Jej duszę- płynie do Ciebie- o Boże. Przyjmij Ją do Nieba jak własne dziecię, niech się już czuje bezpiecznie, niechaj Jej światłość Twoja świeci- na wieki wieków -wiecznie.

 

Całą sobą moja dusza płacze,tęsknota,zaczęła hymnami żałobnymi dzwonić;A wieniec kwiatów,taką woń żałosną rozlewa,że serce mdleje,bo jednym sercem dwa serca kocha!Odpocząć,kiedy dźwięki takie słyszę?… Anioły, Wasze są to pieśni?…Słyszę śpiewanie…a…tak cicho w domu… Z jakich kadzideł ta woń się rozlała?…To pewnie wieńce na Waszym grobie,moimi uroszone łzami,dają takie wonie...


Nawet kwiat,który ledwie paki puści-więdnie, gdy wyznaczony jego życia kres lecz zapach jego pozostanie w nas. I chociaż po policzku długo płynąć będą łzy, a życie ci będzie obce i obcy świat, to w oczach twoich i dłoniach twych pozostanie miłości ślad... Niezapomniany,piękny jak tylko potrafi być kwiat. A gdy słońce znów wstanie- zrozumiesz, że kochać to dar,to szczęście- nie wszystkim ono dane jest i choć chwile mijają,choć czasem w sercu pada deszcz,znowu uśmiechniesz się... gdy spojrzysz pamięcią wstecz.

 

Kocham Cię – dwa słowa, a tyle znaczą. Dla jednych to słowa nadziei, szczęścia i radości. Dla innych oznaczają cierpienie, ból i łzy. Dla mnie są już tylko słowami rozwianymi na wietrze. Opowiadają o straconych nadziejach i niespełnionych snach...

 

Anioła zdefiniowano jako motyla, maleńkich zjawisk wzmocnienie, jak kamyk, który wzbudza lawinę i ma dla świata spore znaczenie.Człowiek – to w sumie pyłek, zaledwie a jego życie – to tylko chwila,a jednak kilku ludzi w historii dało ludzkości „efekt motyla”. Wszak Aleksander z przydomkiem Wielki i Juliusz zwany także Cezarem mieli istotny wpływ na historię , gdy przechylali zwycięstwa szale. A Leonardo, Newton, Kopernik, Kolumb, Magellan, Szekspir, Picasso, Mozart, Edison, Chaplin i Einstein tworzyli wiedzę i sztukę naszą… Efekt motyla zdarza się z rzadka , lecz jest postępu siłą jedyną, gdyż zawsze za tym kamyczkiem pierwszym miliony innych płyną lawiną.  

 

...Anioł...rodzi się w ciszy,wchodzi bocznymi drzwiami.Nieśmiało...Nie ocenia nikogo...Nie narzuca się innym.Tylko jest...Zawsze, do pomocy gotowy,zawsze, idzie prostą drogą.Gdy się wsłuchasz...To usłyszysz jak wszyscy, wytykają go palcami, że za cichy, nieporadny. Nie rozpycha się łokciami,kocha ludzi,nie rozbija się słowami.Czas mija...a On, się nie zmienia. Nie potrafi...Bo jego duszę,wypełniają marzenia o ludziach,z kryształowymi sercami.    

 

Każdy ma do szczęścia prawo i szczęśliwy pragnie być. Nie zamartwiać się, nie smucić,tak zwyczajnie sobie żyć. Wielu jednak szczęścia szuka,które ponad miarę jest. Są i tacy, którzy myślą,że los kupić można też... Każdy widzi to inaczej-drogę swą do szczęścia ma. Bo jest ono celem w życiu,choć maleńkie- cieszy nas. Lecz nie szukaj go daleko,ono tuż przy tobie jest i nie żądaj też za wiele,ciesz się,gdy uśmiechnie się. Bardzo często też przemija,tak jak ten biegnący czas więc doceniaj to co masz... Twoje szczęście...to jest; zdrowie,miłość i rodzina,które bez pieniędzy może trwać... lecz to zależy już od ciebie czego tak naprawdę w życiu chcesz...

 

Chciałabym Ci posłać w liście kroplę rosy ubraną w srebrną pajęczynę,by iskier tysiącami błyszczała perliście i otulała dłonie w pochmurnej godzinie... Chciałabym Ci kolorowej łąki ukroić,jak szarlotki kawałek, z jabłkami;w kaczeńce ustrojony i w liliowe dzwonki i rozwinąć dywanem pod Twymi stopami... Chciałabym Ci w zielonej kopercie wysłać najlepszą cząstkę moich marzeń,a w rogu z prawej strony- namalować serce czerwonym atramentem z podpisem ...- Przyjaciel

 

Chcę Wam podziękować za promyk,który rano widzę . Za fale nadziei wypełniającą moje serce, za wiarę, gdy mi jej brakuje,za uśmiech i smutek jednocześnie,za łzę w oku, gdy nikt nie widzi...Tyle by jeszcze wymieniać,tyle napisać...Może jednak wystarczy samo... DZIĘKUJĘ,że przy mnie byliście... Wciąż jesteście i zawsze będziecie...

 

Skusił mnie zapach,w bzową aleję, zboczyłam z drogi codziennej... Patrzę z zachwytem, a wzrok mi się śmieje, zakwitły nasze ulubione kwiaty... Kiście bzu ciężkie od porannej rosy, już mnie witają chyląc się w ukłonie, a wewnątrz krzewów ptasząt dźwięczne głosy, w prześlicznych trelach, cały szpaler tonie. Idę dalej,wtulona w myśli o Tobie i swoich marzeń tęczę, jak w transie chwili niesiona falami, nie zdolna dostrzec ,że obok mnie jeszcze ktoś inny ,także zachwyca się...naszymi bzami?... Nagle trzask słyszę, gałązka się łamie... Znieruchomiałam...kto śmie niszczyć to piękno? Przecież nie można być tak bezwzględnym! Proszę...,,dla ciebie zerwałem tę jedną"...To Ty mój Aniele kochany?...

 

Aniele..Nie wyrzucaj z duszy, wspomnień ostatniego lata. Jedna myśl maleńka sprawia, że znów wszystko do nas wraca... Nie odlatuj nocą,w mroku ciemną dal. W okienku nadziei płomyk dla nas pal. Zatrzymaj w pamięci to co najważniejsze. Myśli ciepłe i czułe,chwile wspólne- najpiękniejsze.Zawsze przy nas bądź.

 

W ten dzionek majowy pięć kwiatów w wazonie dla Was ustawię. W każdym swoje serce i modlitwę zostawię. W pierwszym dużo tęsknoty na ciele i duszy, w drugim żal świata-niech anielskie serca wzruszy. W trzecim światełko dla Was jasne,w czwartym dar miłości,każdemu potrzebny, w piątym szczery gest pamięci.W bukiecie tym wszystkim się z Wami podzielę. Nie to bowiem najważniejsze ,że jesteśmy daleko od siebie, lecz  to, że nadal dla siebie ciepłe myśli mamy.

 

Sprowadziłem na ziemie marzenia, ustawiłem w szeregu pod ścianą, gdy realnie zacząłem oceniać, jęk zawodu, na głowie włos stanął. W co ja wierzę? Do czego ja wzdycham? Same bajki, nie mogło być gorzej, lecz nadzieja szepnęła mi z cicha, nie wyrzekaj się marzeń, być może... Zrozumiałem że nie czas nic zmieniać, że zwątpienie cynikiem mnie czyni, odesłałem w obłoki marzenia, niech czekają aż złapię optymizm.

 

Czy słyszysz śpiew wiatru? Nie, nic nie słyszę. A o czym śpiewa? Powiedz mi Aniele. Śpiewa o zimie - chłód wkrada się w ciszę, lecz nic się nie martw, do jutra przestanie. A co z sobą niesie? Opowiedz mój miły. Nie pytaj mnie o to - jak mam Ci powiedzieć, że zapach świeżej czuję w nim mogiły? Lepiej już śpij, lepiej jest nie wiedzieć. Popatrz na okno. Mówisz, że nie widzisz, że świat cały w czerni skryła noc okrutna? Przecież dzień jeszcze! - Ty już się nie dziwisz - Nie płacz mój miły. Wiem. Nie będzie jutra... Wtulam w poduszkę słonych kropel kiście...

 

Nie chcę tęsknić lecz nie potrafię żyć inaczej. Wiem,nie wrócisz lecz nie chcę o tym myśleć. Chcesz mi pomóc zapomnieć,lecz ja twardo brnę odległą ścieżką,która prowadzi tylko do krainy słonych łez. Próbujesz mnie zatrzymać, lecz ja i tak swoje robię. Stawiasz przede mną znak,STOP,ZAKAZ lecz ja po prostu omijam go.Przepraszam, że ranię Cię swą ślepotą... Przyjacielu,tak wiele Ci zawdzięczam,nie zostawiaj mnie, nie odchodź!

Nie zapomnę!

 

 

Krople deszczu spadają,z głuchym dźwiękiem, uderzają o parapet,pogłębiając  tęsknotę. Otacza mnie samotność i cisza, słyszę tylko jęki  serca... To nie krople deszczu lecz łzy moje wolno spadają po policzku... Płomyk żalu w sercu rozpala ognisko, a krople wcale go nie gaszą...Życie bezlitosne do ziemi przytłacza ,los ogromne kłody pod nogi wciąż wtacza. Życie nagle i okrutnie z serca nam wyrwało to,o co było nam skarbem na zawsze zabrało. Trudno to zrozumieć, czarna rozpacz miota ,spokój już odpłynął, została tęsknota... Jak ochłonąć z bólu, gdy jak ogień pali ,czy kiedyś przygaśnie trochę się oddali? Ciężko żyć w cierpieniu nie znając radości ,wiedząc, że już nigdy chyba nie zagości, kiedy już zabrakło nadziei i słońca  i tylko czarna rozpacz i smutek bez końca... Jesteś nam aniołem ,tam wysoko w niebie ,gdzie Twój  Ojciec czekał już na Ciebie... My swoją modlitwą zawsze Was wspieramy, smutek i cierpienie Bogu powierzamy.

 

Tam,tak daleko gdzieś,za snów mgławicami,wśród światów przestrzeni jestem i widzę... Horyzont mieniący się tęczy barwami, a w tle ciała drzew rozmyte tkwią bezlistne i nagie swe wznoszą konary, jakby modlitwę ku niebu nieść chciały. Ku niebu...Które w natchnieniu wybuchło fontanną swą. Płoną fioletów i czerwieni odcienie, a łuna różu i złota wtapia się w tło, w eksplozji kolorów rodzi się nowy dzień. Dla nas...Ot zwykły słońca wschód... Chwile, co trzepoczą się światła skrzydłami, pejzażem martwym tylko w oczach nam są obdarci z fantazji, w szarości skąpani, w zwyczajności otchłaniach toniemy... MY!...Ludzie bezbarwni,codziennością spętani, istnieniem znużeni,na nicość skazani...

 

Żem Ciebie wspomniał dziś, Najświętsza Panno, Będzie mi wszelka darowana wina, I spokój gwiazdą mi rozbłyśnie ranną, Po nocy, która płacze i przeklina. Może się łaską Twą na chleb zamieni Me słowo, że nim nakarmić potrafię, Albowiem cisi są błogosławieni..... wszak tak, Najświętsza Panno na ryngrafie? Naucz modlitwy serce moje młode, Na głód wskazując pragnień, wspomnień chłostę, O jednym bowiem marzy w snów pogodę: Oto chce szczere być i chce być proste. Albowiem człowiek, co na swym zegarze Ujrzał, że młodość ginie mu zdradziecko, Zaczyna marzyć, o czym ja dziś marzę: Aby się znowu dobry stał, jak dziecko. Spojrzyj w me serce, Najjaśniejsza Pani, I choć przez chwilę usłysz, co w nim śpiewa, A ujrzysz wielką miłość w tej otchłani, Co kocha ludzi, kamienie i drzewa. O, jakże bardzo kochać chcę, jak bardzo, Nie to, co w bisior stroi się i złoto, Lecz to, czym nawet najnędzniejsi gardzą, Co głodem żywi, poi się tęsknotą. Chcę serce moje jako bochen chleba, Pokrajać dla tych, których głód uśmierca, Ty zaś spraw to, o Panienko z nieba, Aby dla wszystkich mi starczyło serca. Przeto je ozdrów, położywszy ręce I pobłogosław jak zoraną niwę, A ja słów kłosy własną krwią poświęcę, I pójdę dzielić między nieszczęśliwe. Bo chociaż lichym jest i nędzny człowiek, Co nicość kryje blaskiem pióropusza, Lecz gdy choć jedna padnie łza spod powiek- Szczera i czysta - ożyje ma dusza. Błogosławionaś, Panno święta przecie, Wielkim eposom, co rozbłysły cudem: Błogosław dzisiaj lichemu poecie, Co biedne słowa w rym zwołuje z trudem. Ja Ci zaś za to już za dni niemało, Zmieszany między pasterze i grajki, Przyniosę książkę, jako gołąb białą, Abyś Synowi z niej czytała bajki.

 

Siedzę na wieży,mój świat w gruzach leży. Coś jednak dodaje mi pary i pcha w stronę życia, szeptając z ukrycia;spokojnie to tylko brak wiary. Kto od nas odchodzi na nowo się rodzi- tę prawdę przykładam do rany... Od razu mi łatwiej,znów mogę jak dawniej mieć nowe marzenia i plany.. Oni są z nami, niepokonani przez czas! W każdym oddechu,życia pośpiechu są w nas na żądanie. Świat nie stanie, ale ty możesz tylko do spotkania liczyć dni...Oni są z nami niepokonani przez czas, w każdym oddechu,życia pośpiechu są w nas. Choć prawda jest taka,że dla nich na zawsze stanęły słoneczne zegary, to ciągle są obok, by w tym co robimy dodawać nam siły i wiary; Oni nadal są z nami!

 

Gdzie jesteście?...Gwiazda drogę nam wskazała... Wśród księżyca blasku, pośród mlecznej drogi, myśl z myślą spleciona cichutko załkała z tęsknoty za Wami, ze smutku i trwogi. Ze smutku i trwogi, z ogromnej tęsknoty, gdy błądzicie samotnie pośród gwiezdnych łąk wtulam się w Wasze ramię i mgły oddech złoty, i w sen tęczowy, i ciepło skrzydeł Waszych...Moje Anioły...

 

Aniele mój

Zaw­sze gdy blis­ko przy mnie stoisz ... Czuję Twoją obecność ,ciche wes­tchnienie i duszy swej ukojenie.Czuję jak skrzydłem wachlujesz i choć nie jest Ci łat­wo -wiarę i ulgę mi wyjednujesz . Stróżujesz gdy śpię,mus­kając moją skroń we śnie,a gdy ciężar życia do ziemi przygniata mnie ,ja­ko pier­wszy po­dajesz dłoń. Masz w so­bie niewyczerpane źródło dob­ro­ci, nadzieją wypełniasz duszę w tęsknocie i smutku Po­kor­nie proszę Cię ,wybacz czasami zwątpienie i dro­gow­ska­zem w życiu bądź do skut­ku. Pozwól być znowu szczęśliwą ,patrzeć na błękit nieba i biel Twoich skrzy­deł. Składając dłonie z od­da­niem w ser­cu u Twe­go podnóża pokornie proszę Cię;Aniele mój,nigdy nie opuszczaj mnie.

 

Oślepłam odkąd jej nie ma, nie widzę światła. Ona była nam wszystkim; córka - słońce, siostra - gwiazda. Śpiew ptaków jest trenem żałobnym, grabarzami - korzenie kwiatu. Zasadziłam jeden, który zapachem przypomina - o jej nieobecności. Jestem biedną kobietą matką - garści piachu.

 

W swoim życiu spotykasz osobę tą, przy której czujesz szczęścia smak. Wystarczy by się odwrócił los, i nagle na ziemi zostajesz sam. Kiedy już zdusisz swój ból i lęk, to w serce swoje patrz. Stoi przy Tobie i uśmiecha się, ktoś, kogo widzisz w swoich łzach. Po nocy zawsze przychodzi dzień, a czas leczy rany. Ten Anioł ciągle przy Tobie jest, nawet, gdy odczuwasz jego brak. Kiedyś Twój smutek przykryje kurz, i zobaczysz lepsze dni. Wspomnij wtedy osobę Tą, która została w sercu Twym.

 

Gdy nikt mnie nie widzi,nie słyszy; krzyczę,wyję! Bo trudno jest iść przez życie, w żalu,w samotności i w ciszy. Kiedy zaczynam płakać, nie mogę przestać, wylewam swój żal, czy można z nim przetrwać? Płaczę i ocieram łzy, by swoją drogą życia dalej iść. Dlaczego tak jest, że cierpi dusza, serce głośno łka, nie można zebrać myśli, zalewa je łza... Żyję,choć od środka umieram, dotykają mnie ogromne cierpienia, ból,czy znajdę ukojenie? Płacze deszcz i płaczę ja. Życie to jest trudna gra. Zagubiona,krzątam się w codzienności, żyję bez żadnej przyszłości. Ocieram łzy,niech inni nie widzą ich... i idę dalej, z ogromnym smutkiem i żalem...

 

Tylko matka..

Tylko matka tak prawdziwie kocha swoje dziecko, czuje radość gdy jest zdrowe i szczęśliwe. Gdy odchodzi, traci wiarę, że radości przyjdą nowe. Niepojęte są wyroki, niepojęte drogi Pana... Chciałam dziecko mieć przy sobie, teraz jestem całkiem sama. Sama w żalu tak ogromnym, nie zrozumie nikt co czuję. Trudno iść przez życie całe, kiedy serce się buntuje. Czy nadejdzie kiedyś pokój, kiedy spojrzę w przód bez strachu? Zawsze już tak będzie chyba, aż miękkiego zaznam piachu. Obok mego spocznę dziecka, duszą będę już daleko. Tam gdzie szczęście, radość wielka, tam gdzie czeka moje dziecko.

 

Nie płacz serce Łez nie trzeba więcej Smutku nie utopisz Wypłaczesz tylko oczy. Nie płacz serce Łzy cierniami się wbiły A ja nie mam siły Do życia w udręce. Nie płacz serce Nie pozwolę już więcej Zamknę cię przed światem W drewnianej szkatule Głęboko zakopię Zapomnieniem otulę.

 

Czas zaciera  ślady , dawne echa dziś umilkły niespodzianie, życie pisze samodzielnie scenariusze, robi swoje i nie pyta nas o zdanie. Pusta ławka, ścieżka biegnie obok, nie wiedziałam ,że istnieje taka cisza, powiedz proszę -jak mam żegnać się dziś z tobą, skoro nawet nie zdążyłam się przywitać? Jak motyle drżą w powietrzu dobre słowa, te co w porę nie zostały powiedziane, już za późno się zrobiło by żałować, pozostaną jak te listy nie wysłane. Nic nie zrobię i nie zmienię czasu złego wiec zostawię tylko dobry we wspomnieniach. Liść co opadł nie powróci już na drzewo, a więc żegnaj lub być może do widzenia.

 

Pachnący grobowiec..Okryta płaszczem zapomnienia, jak lazur nieba chmur opoką, na łące czeka ukojenia leżąc uśpiona pod brzozą wysoką. Kwiecie wiosenne młodą śmierć upaja, drobiazg owadów słodko brzęczy, miękki grobowiec ciało uspokaja i tylko Duszę samotność dręczy. Wierna słowu Stwórcy, w wieczność zagłębiona, oddała powłokę w depozyt ziemi. Gdy się ocknęła była wyzwolona, On martwą skorupę w biały wrzos zamienił.

 

Mylisz się aniele, że mnie nie zraniłaś udając się w lamus z perłami przeszłości. Sądzisz, że snów dawnych nie sprzeniewierzyłaś, że ścięgnem obrosną moje białe kości? Mylisz się ,że jutro dzień wstanie i da mi nadzieję na przyszłość bez ciebie. Czy wierzysz naprawdę, że nasze rozstanie piętna nie odbiło na przyszłości niebie? Gdy o mnie nie myślisz lżej znoszę cierpienie pewny, że twe róże kolce postradały, byłaś mi tu na ziemi jedynym marzeniem snem moim o szczęściu jak i światem całym.

 

Zostań jeszcze chwilę w ostatnim wspomnieniu, zanim brzask pochłonie sen przygasający, zanim serce stanie się kamieniem, zostaw na policzku ust balsam kojący. Spod spuszczonej głowy ciężko dostrzec niebo, gwiazdy rozdeptuję w bezbarwnych kałużach, szczęściem niegdyś żyłem dziś jestem amebą, przestałem się modlić do anioła stróża. Jeśli masz w zanadrzu losie mój kochany, jeszcze jakiś dowcip to nie żałuj sobie, jam twój wierny sługa pokorny poddany, co tylko rozkażesz bez mrugnięcia zrobię. Zostań jeszcze chwilę na rozstaju marzeń, niech cię zapamiętam wszystkimi zmysłami, kiedy znikniesz we mgle spalę kalendarze, a ogień ugaszę ostatnimi łzami.

 

| Główna |
| Rejestracja |
| Wejdź |
Menu witryny
Formularz logowania
Wyszukiwanie
Kalendarz
«  Listopad 2024  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930
Archiwum wpisów
Mini-czat
Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek
  • Statystyki

    Ogółem online: 10
    Gości: 10
    Użytkowników: 0
    Copyright MyCorp
    © 2024