Liście jesienne leżą po brzegach dróg, mieniąc się jedną połową tęczy.
Wyglądają jak rozsypane róże wszelkich barw.
W stawie drżą złote plamy. Rząd drzew odbija się w nim różnie: wierzba - mgłą siwą, czerwona leszczyna - skrzydłem motyla, topole - ciemnymi kolumnami.
Skośne marmurowe schody, prowadzące ku wodzie, odbijają się w gląb i w przeciwną stronę niż prowadzą, tworząc klin.
Zadarte liście wierzby płyną jak dżonki, wiatrem popychane.
Wysoko przelatujące samoloty suną przez głębinę jak czarne płotki, małą gromadą.
Woda żyje, drzewa budzą się dzisiaj.
Wieje bowiem wiatr, który różni się od innych jak chuchnięcie od dmuchnięcia.
Z głębi piersi natury płynie to serdeczne chuchanie: wiatr halny.
Kto jeszcze nie wypowiedział swojej miłości, zdradzi się z nią w taki dzień.
Oto jest niekalendarzowy powrót wiosny.
Wiosna - kaprys, wiosna - łaska.
Możemy się jej wszędzie i zawsze spodziewać, tej Wiosny Niezależnej, zarówno w zimie, jak i w setnym choćby roku życia. Maria Jasnorzewska Pawlikowska
Noc taka piękna!... Z błękitów patrzy gwiazd plejada,
Fala gwarzy i błyska ponad tonią ciemną,
Las śpi we mgle i przez sen cichą baśń powiada...
Noc taka piękna!... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?...
Tam, w ogrodzie dwie lilie zakochane rosną,
Woń rozkoszna z kielichów pochylonych płynie...
Tam, za rzeką, dwa głosy nucą pieśń miłosną,
Tęskne echo po wodnej ściele się równinie...
Pieśń zamilkła... Cyt... Słyszę plusk płynącej łodzi...
Łódź przemknęła i znikła, w łódce - ludzi dwoje...
Od szpaleru woń lilij rzewna mię dochodzi...
Milczą brzegi, drżą gwiazdy, lśnią przejrzyste zdroje.
Fala błyska i gaśnie... Lekki wietrzyk wzdycha,
Las się budzi, szmer bieży w jego głąb tajemną...
Wietrzyk ustał, szum zamilkł... Noc tak jasna, cicha,
Noc tak błoga... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?!...
Przyszła jesień ... w okno deszczem zapukała. W czerwonym kapeluszu i w liściach czerwonych cała.
Spróbuj pokochać jesień z niesamowitymi urokami Spójrz ile piękna niesie obdarzając cię nowymi dniami. Kolorowo jak wiosną barwne liście ostatki zieleni Dadzą chwilę radosną twą szarość życia mogą odmienić. Wieczór szybciej nastaje słońce też znika wcześniej niż latem Lecz nowe czy nie daje chwile spokoju skorzystaj zatem.
Prośba do jesieni Znów złote liście wkładam między kartki,
nowe kasztany po kieszeniach noszę, żurawie
żegnam,co znikają w niebie i jak co roku o to samo proszę:
Nie odchodź jeszcze,nie spiesz się,poczekaj.
Drzew korony rozpal w słońcu,co już nisko.
Daj oczy nacieszyć tyloma barwami,
co w spódnicach cygańskich, w tańcu przy ognisku.
(WUKA)
Potrafię się cieszyć tańcem liści, muzyką wiatru,
wszystkim, co widzę, co słyszę,
co czuję i choć szczęście nie zawsze się śmieje, to jednak zawsze się uśmiecha.
Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.
Ptaków, co przed podróżą na drzewach usiadły,
Czekając na swych braci, za morze lecących.
Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych, Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy białą mgłą otuli zachodzący księżyc,
Kojąc w twym słabym sercu, codzienne zgryzoty.
Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej, Pełnej tęsknoty za tym, co już nie powróci.
Chryzantemy pobieli, dla tych, których nie ma.
Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci.
Tak długo jak serce Twe bije i patrzeć potrafią Twe oczy, to kochaj wszystko dokoła dopóki sił Ci wystarczy. Ciesz się wschodami słońca gdy w różowości wstaje, pokochaj jego promyk, bo tyle ciepła Ci daje.
W moim bajkowym ogrodzie. Krasnal wita mnie co dzień. Róża pustyni gwiazd pyta, czy rycerz do mnie zawita. Promienny Anioł Radości w sercu pragnie zagościć. Od smutku i melancholii z chęcią je zaraz wyzwoli. Wszak wszystko może się zdarzyć, wystarczy tylko pomarzyć. Sięgnę ręką nieba i gwiazd. Dogonię szczęście, nasz będzie świat!...
Moje uczucia były nieskazitelnie czyste
Jak błękit nieba
Czas tak szybko mija...
I niczego już nadrobić się nie da
Chciałabym kiedyś popłynąć z obłokami
Do miejsca w którym bylibyśmy sami
Muzyką miłości niesiona
Taka rozanielona
Wciąż żyję jak zahipnotyzowana
Marząc o szczęściu od zmierzchu do rana
Powiewem wiatru cię całuję
Promykami słońca cię obejmuję
Czułe zaklęcia szepczę ci do ucha
W nadziei że mnie wreszcie wysłuchasz
Stworzyłam cię na obraz mego marzenia
A ciebie wciąż nie ma