Chodźmy dziś na miasto, Champs de Mars nas lubi,zwłaszcza póżną porą gdy miasto trwa w ciszy.wśród Eiffla splenoru smutki można zgubić,
daleko od mrocznych zaułków na Clichy.
Nocą blaski tulą się do wszystkich cieni
a na Champs Élysées, tuż po wschodniej stronie,
Tuileries ogrody, a my przebudzeni
cichym pięknem nocy, gwarem nie splamionej.
Tutaj most miłości - Pont de la Concorde,
stary Luvre wtulony w ramiona Rivioli,
Dziś już pora wracać, lampy światło sączą
widzisz, smutek zniknął, noc wszystko zagoi...
-A.G./27.10.10/Paris
Są takie chwile w życiu, gdy cisza jest głośniejsza od krzyku.
Powiedz , że choć przez chwile tęsknisz za mną . Że są takie momenty , w których brakuje Ci mnie , że są taki dni , w których oddałbyś za mnie życie i powiedz , że kiedyś pokochasz mnie tak jak ja kocham Ciebie . No cholera powiedz to !
tęsknię za Nim, ale nie chcę Go widzieć, bo wiem że wtedy będzie jeszcze bardziej bolec niż boli teraz..
Niektóre rzeczy i miejsca nie będą już nigdy takie same. Zabrakło w nich Osób, które nadawały im wyjątkowego znaczenia...
Byłem jak Twoja osobista paczka fajek. Kupiłaś ją po raz pierwszy, podobno chciałaś zobaczyć jak smakuje. Wyciągnęłaś pierwszą i zaciągnęłaś się. Posmakowała Ci. Była inna niż wszystkie. Chciałaś więcej i więcej... Wyciągnąłeś drugą. Teraz już wiedziałaś czego się spodziewać. Przyjęłaś to spokojniej, jednak znowu nie mogłaś powstrzymać zachwytu. Trzecia... Jeszcze odrobinkę smakowała inaczej. Coraz bardziej dorównywała zwykłym fajkom. Czwarta... Paliłaś z przywzwyczajenia. Piąta... Zaciągnięcie bez żadnego namysłu. Ostatnia... Cisnąłaś peta z taką mocą w popielniczkę, że połamał się na kilka części. Paczkę zwinęłaś w kulkę i rzuciłaś do śmietnika, nie trafiając do niego poobijała się i leżała tam sama. Czasem ochlapywał ją samochód, uderzał okropny deszcz. Nie było tam tak przyjemnie jak w Twojej ciepłej kieszeni. Ale najgorsze było to, że poszłaś po inną paczkę...
Kiedy jesteś blisko mnie
jest mi lepiej niż we śnie.
Mogę Cię dotknąć, buziakiem obdarzyć
a moje serce zaczyna marzyć.
Wszystko jest wtedy bardzo proste
nawet trywialne wiersze miłosne.
Ale kiedy wyjeżdżasz nie umie się rozstać
moje uczucie nie potrafią temu sprostać.
Wszystko się wiąże wtedy z czasem
kiedy znowu Cię Słońce zobaczę.
Jutro...
Utulę cię w mych ramionach,
Przytule tak mocno aż,
Tęsknota skona.
I będę dotykał Twojej
osobowości by poczuć Ciebie,
aż, do wykwitu radości.
Będę wyjeżdżał na dni,
tygodnie całe...
By powracać i kochać...
Tak jak chciałem
Kocham i tęsknię, chcę widzieć Cię stale
i obiecuję ~ nie złościć się prawie wcale.
Lecz powiedz mi, kiedy Cię wreszcie zobaczę,
bo serce me małe nieustannie płacze.
Dlaczego boisz się ze mną spotkania,
mimo wielkiego mego kochania?
Ciągle Ci mogę powtarzać te słowa,
tylko że może rozboleć Cię głowa.
Ja Ci powiem jeszcze ten raz,
Kocham Cię bardzo przez cały czas.
Chodź. Zabiorę Cię na łąkę naszego spełnienia Jestem spóźnionym motylem, Kolorowym jak Twoja sukienka Przysiadłem tylko na chwile, na płatkach Twego ciała Upojony ciepłem Twej skóry napiętej jak struny w skrzypcach świerszcza Rozchyl swe usta jak kwiat rozchyla płatki Pozwól musnąć je skrzydłami Otwórz Otwórz .. Swe wnętrze i pozwól dotknąć. dotrzeć do słodkiego nektaru Niech rozkwitnie Twe ciało Jam Twój motyl spóźniony Tyś kwiat mój upragniony Dlatego wciąż nam siebie tak mało i mało....