Późnym popołudniem słuchaliśmy ciszy, zamyśleni nad wzajemnym oddechem, gdzieś pomiędzy tą chwilą, a spojrzeniem czaiła się Miłość, nieśmiało trochę jakby spłoszona pamiętasz Kochanie...
Ten moment spotkania oczu dwojga, utopionych w źrenicach Dusz naszych, które w nanosekundzie zapuściły korzenie, tylko po to, by odnaleźć zagubione skrawki Duszy. To spełnienie zastygło, jakby rzeczywistość przestała przemijać w tym obrazie, jak na zdjęciu raz w sepii raz w kolorze tworzymy siebie na nowo. Czasem czarno białe emocje przejmują kontrole nad chwilami, ale ja przecież lubię portrety w tych odcieniach szarości Kochanie. Teraz co wieczór zamykam oczy w Twoich oczach, czując zapach jedyny dla mnie, by rano otworzyć je przy Tobie. W każdym kolorze życia nam do twarzy Kochanie. Ten moment w źrenicach Dusz naszych jak pomost łączy nawet najbardziej zaczajoną Miłość na Świecie, wtedy wychodzą najpiękniejsze zdjęcia...
|