Niedziela, 2024-12-22, 9:39 AM                    
Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
Smak chwil
Główna » Pliki » Cytaty wiersze z zdjęciem » Erotyk

Upał piwonie śpią i Bóg się zdrzemnął
2014-07-18, 3:58 AM


"Upał
piwonie śpią
i Bóg się zdrzemnął

Cisza
nic tylko ty :) i ja
i ten obłok
co płynie nade mną"

 

Już resztki ciepła senne lepkie
Ochryple gdzieś chałturzą świerszcze,
Jabłka są kwaśne gruszki cierpkie, |
To już jesień, to już jesień.

A było lato przecież jeszcze
Opalenizna ci nie zeszła,
Tak artystycznie grały świerszcze, |
Że las od tego drgać nie przestać...

 

Już zapomniałeś o letniej przygodzie?
o ławeczce w zielonym ogrodzie?
o czeremchach co słodko pachniały,
i płatki wkrąg sypały tak jak snieg?

już zapomniałeś o łanach szumiących?
o dniach parnych i nocach gorących?
o altance wśród białych akacji i ...
o kochance z wakacji też!

.

Erotyk ogrodowy

Gdy ten świerszcz tam w krzakach chałturzy
Ja, trzymam go w dłoniach,
A on taki twardy, gruby i duży

Aż pośladki napinam z wysiłku,
Drążą ramiona i ręce
W koszmarnym robótki wysiłku

Ciągnę, szarpię i kręcę leciutko
Korzeń - wdzięcznie sterczy,
By w końcu ...ulec mięciutko

I oto trzymam go w dłoni!
Ogrodowy szkodnik
Nader krzepko nadal stoi.

Ja - umęczona nie lada,
A on sobie :
"Dzierż mnie dalej" - powiada!

-- wink

Ona mi powiedziała: "Zgaś lampę na werandzie,
już północ, no! nie bądź głupi!"
A chwiałem się na nogach jak flaszka na okręcie,
bo mnie zapach jaśminu upił;

i nagle zobaczyłem, jakbym, się ze snu ocknął,
przez szybę w dzikim winie:
werandę, dzikie wino i ową lampkę nocną,
wiszącą na kroksztynie.

Kroksztyn był morski konik, takem to nagle odczuł,
bo inne zwidziało się wszystko
a świeca - biedna babcia uwięziona w kloszu,
wiatrowi na pośmiewisko;

więc gdy on szedł werandą, woniejący, komiczny,
cały w ironiach, w półtonach,
to lampa na kroksztynie, na łańcuchu, pod liśćmi
kołysała się jak podchmielona,

gubiąc światełka różne. Tak promień za promieniem
cały winograd oplótł,
a gdy blask pchnął dalej, stał się jednym promieniem
promieniejący ogród.

I ujrzałem raptownie, ażem się przestraszył,
wiele dziwów za sprawą muzy -
i wdarła się muzyka i noc do serc naszych
jak woda, gdy spuszcza śluzy.

Górą sunęły chmury, wolno, jak wół za wołem,
zasię w blasku stawał bór za borem,
aż zmogły mnie te chmury i ta noc i runąłem,
jakby w kark rażony toporem.

A wtedy święta rosa zdjęła mi upał z czoła,
ptak się jakiś odezwał w życie...
Kołowałem na nocy, jakby zaśnięta pszczoła
na gramofonowej płycie.

Wtedy oczom zamkniętym otworzyła się nowa
dal śmiertelna, a uszom organy -
i ujrzałem dąbrowy dla królewskich polowań,
i drogi dla zakochanych;

jaśmin znowu zapachniał, wiater znowu zalatał,
noc mi w usta wpadła jak morwa;
i przywarłem do ziemi, i chwyciłem się kwiatów,
żeby Zeus mnie w górę nie porwał;

gwiazdy poczęły wschodzić, zagwieździło się niebo;
trząsłem nimi jak pękiem kluczy;
i przychodziła do mnie sosna i inne drzewo,
i prosiły: "instrument z nas uczyń".

Potem świerszcz się odezwał, potem drugi i trzeci
i zagrały świerszczami pagórki.
I przeszedł kot Salomon, i oczami oświecił
klamkę zielonej furtki...

 

Poranna atmosfera

Gdy nastaje dzionek,
Ramiona nocy pochylone.
I pokazują świtania cuda
Rozwarte niczym...

I zapraszają ślicznie
W tę grę, co idyllicznie
W objęciach różanych noszą
Nie sennną już....

I ciężka chmura nagle
Z piorunu błyskiem spadnie
Słoneczny blask zasnuje
Bo piorun...

I dreszcze już na skórze
I zmysły niby burze,
Nie myśli już o spaniu
A tylko o....

Błysk - w głąb obłoku wpada
Jak taran- się nie skrada
Lecz w sposób niepojęty
Kolejny opór....

I cisza, aż pulsuje
Oddechem kalibruje
Rytmu, ciśnienia, parcia
W kolejnych tych...

I obłok już się zmienia
W deszczowe roztargnienia
I wulkan ogniami rysuje
A Niebo aż....

I burze, chmury męczą
Lecz -wstaje Słonko tęczą
radośnie ukojone
Porannie już..

 

 

Ropusze dramaty

Rzekł ropuch do ropuszki:
" Będziemy ćwiczyć brzuszki!"
I nadął się sążniście
I całkiem uroczyście.

Ta, w oczy mu spojrzała
I wytrzeszcz załapała;
Bo jej kawaler młody
Tak w usta nabrał wody?

Po długiej chwili ciszy
Ten wzdęty, tak usłyszy:
"To ja, Xięzniczka cudna
Ma postać jest obłudna,

Całusa bym wolała,
Nie - wdzięki Twego ciała
A Ty nadęty milczek
W zalotach, niczym wilczek.

Zdobyczy Ci potrzeba.
Ja, chcę zaś... skrawka nieba
Uniesień, a nie wzdęcia
Ja, czekam swego Xięcia!"

Świerszcz cicho zarechotał,
Pod pachą pochrobotał
Bo jak tu MUZĘ tworzyć
Gdy śmiechem można zmorzyć ?

I takie to dramaty
W porannej siedzą rosie.
Ty, z kosiareczką dymasz
I wszystko to, masz w nosie.

 

Taka cisza w ogrodzie, że się jej nie oprze
Żaden szelest, co chętnie taje w niej i ginie.
Czerwieniata wiewiórka skacze po sośninie,
Żółty motyl się chwieje na złotawym koprze.

Z własnej woli, ze śpiewnym u celu łoskotem
Z jabłoni na murawę spada jabłko białe,
Łamiąc w drodze kolejno gałęzie spróchniałe,
Co w ślad za nim - spóźnione - opadają potem.

Chwytasz owoc, zanurzasz w nim zęby na zwiady
I podajesz mym ustom z miłosnym pośpiechem,
A ja gryzę i chłonę twoich zębów ślady,
Zębów, które niezwłocznie odsłaniasz ze śmiechem
:wink:

 

I idąc dalej za śladem twojego oddechu,
Z rumieńcem płonącym niczym słońce,
Poddaję się ciepła zmysłowemu echu
Bo lata objęcia są takie gorące...

Ty, oczy zatapiasz w jeziorach zieleni
I widzę w nich chabrów falujące łany
A środkiem źrenicy, czarny diament się mieni
W tęczowych tajemnicach lata, kochany...

A trawy tak bujnie falują w tym roku
Dreszczami dotyku muskają nam skórę,
I oddech się zbliża, już łącząc w półmroku
Tak dobrze jest usnąć wtulonym w naturę...
:wink:

Alicja Zięba
Koniec sezonu

Wokół powoli
cichnie, pustoszeje,
dzień coraz krótszy
i coraz mniej słońca -
w świecie owadzim,
zwolna,
z dnia na dzień,
kolejny sezon
dobiega końca...
Choć jeszcze zagra
i nawet pasikonik
i jakiś drugi
odpowie mu na to,
to już na łące
tylko oni
z licznej owadziej
filharmonii
żegnają lato...
Na scenie łąki
więdną dekoracje
i nie ma artystów
i grać nie ma komu
- jedni i drudzy
już się rozeszli
do swych przemyślnych
owadzich domów.
W ciszy już tylko
wiatr gra na trawach
kilka tych samych
nostalgicznych tonów
- misja spełniona
kwiaty zapylone
koniec sezonu... :wink:

 

Wpadł do mej sypialni,
to był środek nocy,
nie zdążyłam krzyknąć:
Ratunku! Pomocy!

Wyjął swój instrument
i bez ceregieli
wziął się do roboty
na białej pościeli.

Wnet zniknęły strachy,
odpłynęły smutki,
gdy... spod jego skrzydeł
popłynęły nutki.

To było preludium.
Potem-co się działo!
Mojego talentu,
papieru za mało!

Nie smućcie się, proszę,
końcem wierszowanki.
Skończył koncert u mnie,
poleciał do hanki.

I dompodsosnami
odwiedzić też raczył,
Słoneczko przywitał,
o Teskę zahaczył.

Retrofood z bluszczykiem,
zygmor-zgodnym tonem
wołają doń głośno:
Przyślij nam swą żonę!

Czy spełnił życzenie?
Słów wyjaśnień kilka
wyduście z Pinusa,
albo może Mirka...

Maja

 

Teraz, prawie pełnia lata
Kwiatów barwą, dzień przeplata.
Zmierzchem pachnie nam maciejka,
I wibruje niemoc wszelka.

Noce ciepłem przytulone
W snu oddechu zatopione
Ranek, słonko znowu wita
W lecie, ogród nam rozkwita.
:wink:

 

 

 

Kategoria: Erotyk | Dodał: fiolka
Wyświetleń: 1070 | Pobrań: 0 | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
Imię *:
Email *:
Kod *:
| Główna |
| Rejestracja |
| Wejdź |
Menu witryny
Formularz logowania
Kategorie sekcji
Życie [174]
Miłość [129]
Tęsknota [32]
Wiersze [43]
Anioły [14]
Wiosna [9]
Przyjaźń [46]
Kwiaty [9]
Dzień dobry [18]
Dobranoc [67]
Erotyk [10]
Las [1]
Lato [2]
Wyszukiwanie
Mini-czat
Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek
  • Statystyki

    Ogółem online: 1
    Gości: 1
    Użytkowników: 0
    Copyright MyCorp
    © 2024