Nie zatrzymasz bańki mydlanej na słomce, choć piękna jak cud cudów, choć się mieni słońcem; nie zawrócisz rozmowy wpół gestu, wpół słowa; nie złapiesz w dłonie tęczy chociaż kolorowa; nie wstrzymasz w locie ptaka, ni dmuchawca puchu, ani rosy w południe, ni wiatru w bezruchu. Nie zatrzymasz serc bicia i wędrówki ziemi ,ani złotych wakacji, ni przyjścia jesieni. Nieuchronnie mijają rzeczy i zdarzenia, odchodzą chwile, doby... lecz coś się nie zmienia, czegoś nie da się zgubić. Coś trwa, coś zostaje. Gdzieś w głębi duszy, cicho gra malutki grajek najpiękniejszą muzykę, najcudniejsze scherza, co łączą się i płyną falą, rytmem serca. I już w nas pozostają duchowym przesłaniem łagodnie bratającym trwanie i mijanie. Nieuchronność omija, co chcemy ocalić, wystarczy ciepłą iskrę pod sercem zapalić ,by rosły w nas i trwały ulotne wrażenia - drogowskazy pamięci najmilsze - wspomnienia.
W budowaniu więzi ważne jest to by móc zaufać. Zaufać nie tylko drugiej osobie, ale przede wszystkim sobie! Jak można pokładać nadzieję w drugim człowieku jeśli nie jest się pewnym samego siebie? ......
na szczęcie....wygrałam......
łzy płyną mi po policzkach......na dłoniach płyną mi łzy.....
tonę we własnym smutku....gdzieś tam daleko został...
świat naszych słów....dla nich byłam...gotowa oddać...skrzydła..niebieskie....wiem ze nie warto....
teraz wiem....stoję na szczycie..mojej samotności....
i krzyczę ci ...prosto w twarz....nie jestem twoja...nie będę ...nigdy...nie pocałuje juz twoich rzęs....nigdy...
schowana za ścianą ciszy.....
uczę sie nie..popełniać ...błędów...
moich stop....i wiem..ze tym razem...
mi sie uda.....
Za wszystko płaci się pieniędzmi.
Za miłość - tylko miłością.
Szał miłości jest gorszy od bólu zębów.
Gdy wydaje Ci się, że kobieta Cię nie dostrzega,
jesteś o centymetr od tego, by ją zdobyć.
Gniewy kochanków są odnową miłości.
Do chorego na miłość nie woła się lekarza.
Każda miłość jest pierwsza.
Stara miłość nie rdzewieje.
Nie warto kochać kogoś,
kto Ciebie nie kocha bo życie jest na to za krótkie.
Nie ma większej siły niż prawdziwa miłość.
Niedojrzała miłość mówi: "Kocham Cię ponieważ Cię potrzebuję". Dojrzała miłość mówi "Potrzebuję Cię ponieważ Cię kocham".
Kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu.
Miłość jest pragnieniem, by komuś coś dawać, a nie - by otrzymywać.
Tylko miłość potrafi ztrzymać czas.
Pierwsze westchnienie miłości to ostatnie wejrzenie rozumu.
Miłość to najpiękniejsze przeżycie w życiu człowieka, bo miłość trwa wiecznie, a życie ucieka.
Miłość daje, ale niczego nie żąda.
Jedynie miłość rozumi tajemnicę: innych obdarować i samemu przy tym stać się bogatym.
Gdy wstaje nowy dzień, wyrwana ze snu dźwiękiem budzika, szarpnięta za piżamę ku jawie, zrywa się na nogi. Zdziwione oczy, zaspane jeszcze, dotykają świadomością nowego dnia. Nieporadnie zmywa z siebie resztki marzeń sennych strumieniami lodowatej wody. Ciepło, zaklęte w kubku gorącej kawy, wchłaniane z determinacją, przywołuje wiarę w bezchmurne niebo. Wyjmuje z szafy nadzieję i wkłada na siebie, by kolejne jej części zakryły szczelnie beznadziejność jej człowieczej powłoki. Wychodzi, jak setki innych cieni. Pokonuje chodniki brudu, schody plugastwa...
Wyżej, niżej, z ziemi ku niebu, z nieba ku ziemi. Każdej sekundy nadzieja, w którą się ubrała, szarzeje beznadzieją oblepiona. Już nie widać porannej jej świeżości. Zmarszczyła się, pogniotła. Cały czas, to przystaje, to błądzi zaplątana w nieznane zaułki...to ucieka. Aż zmęczona dociera do miejsca, które rano stanowiło jej bezpieczny azyl, teraz będące miejscem bezimiennego niemarzenia.
Czy znalazła to czego szukała?
Pozwalając włosom zasnąć na poduszkach koszmarów,
zatacza dłonią kręgi, nie mogąc znaleźć cudzej, ciepłej dłoni.
Jest łza która nigdy nie spadnie ...śmiech który nigdy nie zabrzmi, jest kwiat co nigdy nie zwiędnie
... miłość co nigdy nie zrani .Jest dzień co topi się w blasku ...noc co nie ma księżyca jest serce co w cieniu się chowa i oczy szukające równika .Jest taniec w bezruchu trwający ,melodia co fałszem pobrzmiewa ,tak kochać mi Ciebie nie wolno ,na jaką mi przyjdzie potrzeba ? Po prostu nie wiem co zrobię, a mimo to w struny uderzam ,i chmury dłonią rozpraszam i łzę z policzka ocieram ,a głos z piersi wyzwalam bo to uśpiona w mym sercu melodia prawdy rozbrzmiewa ..Owym kwiatem się staje miłość w tęsknocie umiera .Nie więdnie jak róża czerwona ,w księżyca złotawym blasku
skulona istnieje w duszy ,nie szuka wśród ludzi poklasku .Sercem spogląda i płacze ,dłonie bez gestu wyciąga i nie ma odwagi powiedzieć jak prawda miłości wygląda...
W życia pędzie , w szalonym biegu nie
widzimy czasem siebie ,nie mówiąc o drugim człowieku .
Jego krzyk , wołanie dotrze do rozumu ,
a gdy cicho kwili, nikt z nas nie dostrzeże chwili .
By wychwycić drobiazgi pośród zdarzeń tłumu,
trzeba znaleźć kompromis serca i rozumu ,
by nie stracić nic ważnego w tym natłoku, by potem nie żałować , że minęło nas zaledwie o pół kroku .Bo często tak właśnie bywa , że odruch serca to rzecz zdradliwa , że działa bez zastanowienia ,potrafi zniszczyć nawet cudne marzenia ...Bo człowiek w takiej chwili nie myśli,
działa naprędce ,gdy się ocknie , opadają mu ręce .
Dlatego ja cenię sobie ciszę i spokój ,
zwłaszcza o zmroku ,wtedy łatwiej wszystko zauważyć ,usłyszeć ciszę .Wtedy słyszę wyraźnie myśli szept, ich przechadzkę po meandrach rozumu , sumienia i serca schadzkę po kryjomu , duszy ciche łkanie jakby o pomoc wołanie , mogę wtedy przemyśleć ,odtworzyć chwilę .Dlatego ważne by czuć
i myśleć jednocześnie ,kierować się rozumem i sercem pospołu , by nie czuć niedosytu ,i niespełnienia i uniknąć niemiłego wrażenia , że coś mogło być a nie było , że przeminęło z krótką ,
niezauważalną chwilą .
O my kobiety! Będąc tak ułomnymi istotami,
cierpiące stale, zawsze.
Z cierpienia tego tworząc sztukę. Marnością i namiastką uczuć właściwych będąc, dostępnych tylko mężczyznom. Stworzone, by zapełnić ziemski padół, ku pokrzepieniu próżności męskiej i męskiej wiary iż tylko oni czuć właściwie potrafią.
Męski pośpiech i gwałtowność....pali to "coś" co delikatnie ogrzane być powinno. Kobiecym cierpieniem niesione i zachowane.
W męskim - piorunem zamienione w popiół,
by tak jak szybko zrodzone,
tak szybko istnieć przestało.
Cóż my, marne niewiasty wiemy
o wzlotach ponad wyobrażenie,
skoro nasza poniżana godność do
ziemi nas stale dociska i nie mogąc patrzeć w niebo,
nie dostrzegamy ni blasku słońca,
ni piękna gwiazd?
Czym one dla nas kobiet ?
Jedynie ułudą zaklętą w tajnikach duszy męskiego świata.
Niedostępną dla tak wiecznie skrzywdzonych.
Czy w istocie lica nasze bladością naznaczone ukazują całemu światu
marność kobiecego istnienia? A bledszymi się stając - coraz większy strach,
przed okazaniem czegoś więcej - ucieczki przed niewyobrażalnym szczęściem, któregośmy niegodne? Czy stworzono nas jedynie po to, byśmy były kontrastem dla męskiej doskonałości? Czy tez może po to, by z popiołów, co pozostałością męskiej wolności serca
tworzyć i z wysiłkiem pozwalać istnieć "czemuś"... ...co skazane przez mężczyzn na zagładę, istnieć już nie ma prawa. Bo czy w istocie prawdą jest, że żaden blask świecy cieszyć oczu nie będzie, jeżeli płomień rozniecony iskrą wzniosłości, zwykłemu knotowi lub parafinie....tak marnej i bezdusznej nie zawierzy swego bytu. By istnieć dalej i fascynować swą doskonałością było mu dane?
Ciepło jest niczym ubranie.
Ubierz mnie.
Zarzuć mi na ramiona szal z niego tkany.
Ochroni mnie przed dotkliwym zimnem,
które czuję.
Okryję sie nim i wdychać będę
zapach Twych dłoni, które mi go podarowały.
Skazana na zimę,
będę mogła z uśmiechem znosić dotkliwy mróz,
jaki mnie otacza dzisiaj.
Nie będę bała się świtu,
mając ciepło tego szala w zasięgu ręki,
ani zmierzchu,
mogąc schować pod nim swe serce.
Ubierz mnie...
Ta cisza rujnuje me serce. Kochany gdzie jesteś? Ja za Tobą pójdę w nieba słodkich horyzontów bram i odnajdę tam wśród anielskich głosów. Rękę wyciągnę byś poszedł
ze mną i stąpał po ziemskich ścieżkach szczęścia
Podążam Twoimi ścieżkami, całuje Twe ślady na piasku, widzę miejsca w których byłeś,
znam ludzi których spotkałeś, obserwuje Cię z oddali ,lecz nigdy Cię nie spotkam, bo zawsze jesteś o krok przede mną.
Opuszczony dom na pograniczu dwóch światów, okryty mglistym płaszczem nieustającej ciemności. Drewniane okna zabite deskami na wieczność. Spojrzenia portretów wiszących na ścianach korytarzy .Zdjęcia znanych osób przykryte kurzem pajęczyn, kontury mebli
stęsknionych za dotykiem istnienia. Miliony zamkniętych drzwi nieotwieranych od wieków,
tylko jedne, ze złotą klamką na piętrze. Schowane w północnym skrzydle pokoju, skrywające tajemnicę niezłomną, dla ludzkiego rozumu niepojętą.
Maleńki okruch wśród miliarda innych
tworzy mozaikę nieskończonego piękna.
Od czasu do czasu zalewany
falą przemieszcza się wykreślając nowe wzory.
Raz w prawo, raz w lewo...
Ocenić jego wartość ten tylko zdoła,
kto okruchowi przyjrzy się dokładnie.
Stanie i wśród tej nieskończoności
niepowtarzalność jego doceni.
Dłonią nakryje i do kieszeni na sercu schowa.
Fascynacja, zostaw tła nieskończoności.
One zmiennymi są niezmiennie.
@)-->-->--
To, co wartość ma prawdziwą nie zmieni kształtu.
Ulotność chwili nieznana mu jest.
I jeśli jej tylko pozwolisz trwać będzie.Na krawędzi księżycowego światła
w uniesienia pyle w nocnych ciszy welonach z rozpuszczonymi
do pasa marzeniami stoi na skraju grzechu
ona. I podnosząc ręce ku niebu pieszczotliwą
myślą znowu go woła.
Poczerniałe o tej porze trawy zaszumią
tkliwie pod jego stopami
ścieląc delikatne, wilgotne dywany.
A figlarz wiatr wygrywać zacznie pieśni
w drzew koronach. Powoli w takt dźwięków jej serce bić zaczyna.
Dla niego - ona i ta ich nocy godzina.
@)-->-->--
Dzisiejsza noc płacze. Płacze tęsknymi kroplami. Niewielu docenia jej piękno, niewielu ceni za mrok. Szukając snu, zmęczeni odmawiamy jej siebie. Tylko koty ja kochają, ale to nic, tak mało.. Stroi się dla gości w gwiazdy, delikatnie wiatrem czesze. Zapachy bzu, jaśminu w darze wszystkim niesie. Samotna, dama w czerni. Dziś smutne jej lica
nikt jej nie podziwia. Nikt się nie zachwyca.. ...Zaczyna się złościć,
gniewnie szarpie drzewa.. To już nie szloch cichy, to już jest ulewa
samotnej jej skargi.
@)-->-->--
Dziewica pospolita - roślina krótkotrwała, wymagająca szczególnej pielęgnacji. Chętnie poddaje się flancowaniu. Po przepikowaniu przestaje być dziewicą.
Stara panna - roślina długotrwała i pnąca, czepiająca się wszystkiego i wszystkich. Żyje w miejscach odosobnionych nie wiadomo z kim.
Kochanka - roślina kwitnąca pasożytnicza, z gatunku motylkowatych. Z uwagi
na duże koszty, w naszych warunkach trudna do hodowli domowej. Rozkwita
nocą.
Żona - pożyteczne zwierze domowe, pociągowe, bardzo nerwowe ale wytrwałe. Żywi się odpadkami, w hodowli domowej bardzo opłacalna, przynosi duże korzyści.
Kawaler - ptak przelotny. Dzieci swoje podrzuca innym i wówczas zmienia miejsce pobytu. Jest trudny do uchwycenia w sidła.
Stary kawaler - grzyb jadowity o gorzkim smaku. Żyje przeważnie sam lub w symbiozie z purchawką pospolitą.
Mąż - zwierze domowe z gatunku leniwców. Ze względu na dużą żarłoczność, w warunkach domowych przynosi duże straty. W hodowli nieopłacalny. Pochodzenie - skrzyżowanie trutnia z padalcem.
Rozwódka - należy do owadów występujących w dużych ilościach, zwana w przyrodzie pod nazwą szarańcza. Samiczki pozostawia w spokoju, samców niszczy od korzenia. Czyni szkody w ubraniu - zwłaszcza w kieszeni.
Wdowa - wierzba z gatunku płaczących. Szybko próchniejąca z braku zdrowego korzenia. Nadaje się do przerobu na fujarki.
JAK SIĘ CZUJĘ - WISŁAWA SZYMBORSKA Kiedy ktoś zapyta, jak się dziś czuję Grzecznie mu odpowiem, że dobrze, dziękuję. To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko, Astma, serce mi dokucza i mówię z zadyszką. Puls słaby, krew moja w cholesterol bogata... Lecz dobrze się czuję, jak na moje lata. Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę, Choć zawsze wybieram najłatwiejszą drogę. W nocy przez bezsenność bardzo się morduję, Ale przyjdzie ranek...znów się dobrze czuję. Mam zawroty głowy, pamięć "figle" płata, Lecz dobrze się czuję, jak na swoje lata. Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi. Że kiedy starość i niemoc przychodzi, To lepiej zgodzić się ze strzykaniem kości I nie opowiadać o swojej starości. Zaciskając zęby z tym losem się pogódź I wszystkich wkoło chorobami nie nudź! Powiadają: "Starość okresem jest złotym". Kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym... "Uszy" mam w pudełku, "zęby" w wodzie studzę. "Oczy" na stoliku, zanim się obudzę... Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje: "Czy to wszystkie części, które się wyjmuje?" za czasów młodości (mówię bez przesady) Łatwe były biegi, skłony i przysiady. W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało, Żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą... A teraz na starość czasy się zmieniły, Spacerkiem do sklepu, z powrotem bez siły. Dobra rada dla tych, którzy się starzeją: Niech zacisną zęby i z życia się śmieją. Kiedy wstaną rano, "części" pozbierają, Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają. Jeśli ich nazwiska tam nie figurują, To znaczy, że ZDROWI I DOBRZE SIĘ CZUJĄ.
Cukierek to symbol czegoś czego bardzo pragnęliśmy w dzieciństwie, a czego nie dostaliśmy. Dla mnie to miłość i pewnie jest tak dla większości z nas. To taka niezałatwiona sprawa, która ciągnie sie potem za nami przez dorosłe życie. Coś czego pragnęliśmy, nie dostaliśmy i za czym tęsknimy. Niezałatwione sprawy z przeszłości próbujemy załatwiać w teraźniejszości , ale to się nie udaje. Moje serce jest ogromne...i puste. Wiatr trzaska drzwiami odstraszając nadzieje. Codziennie chowam w nim część siebie, a potem nie mogę odnaleźć.
I nikt nie rozumie, że jedno serce to za mało, by żyć.
Jeśli człowiek czegoś pragnie powinien to wypuścić z rąk. Jeśli do niego wróci będzie już na zawsze jego. Jeśli nie wróci to nigdy do niego nie należało.
Szum drzew kołysze usypia powoli, układając do snu myśli rozproszone. Jak w zwolnionym tempie oglądam wspomnienia, przerzucając kartki, minionych już dni. W pajęczynę wspomnień wplatam swe marzenia, oddalam wątpliwości przybliżam nadzieję. Próbuję odnaleźć to co szczęściem było, chwilką zapomnienia, pełnego spełnienia.
Popatrz już noc,
na niebie księżyc swieci jak co noc.
Na ciemnej tafli nieba otchłani,
płynie wciąż płynie
jak statek po morzu
otulony szalem roziskrzonych gwiazd.
Na ciemnej tafli nieba otchłani
gwiazdy wciaż płoną
migocąc w oddali,
a ja zalękniona jak sarna spłoszona
wołając - pytam
pytam tak co noc,
która z Was gwiazdy zabrała mi moc?
Pytam wciąż pytam - pytam tak co noc
Kiedy spoglądam na klawiaturę mojego laptopa ,myślę sobie to jest to coś, co łączy mnie ze światem Potem zastanawiam się z jakim światem z tym wewnętrznym czy z zewnętrznym. Gdzie jest ta granica, jak by to można było nazwać , ta granica istnieje u nas w głowie .Całe centrum dowodzenia to nasz wielki potęciał zawarty w mózgu. Kiedy można wykorzystać ten wielki a jednocześnie niewielki obszar w naszej głowie który nazywamy mózgiem?. Ale ja tu polemizuje i wciskam smutki sama sobie ?czy próbuję przekonać siebie lub kogoś po tamtej stronie ekranu .Do kogo kieruje te słowa? Czy ja wiem ?.Po prostu pisze, być może to ktoś przeczyta lub nie a ja wyrzucam z siebie swoje myśli bo konwersacja umysłu musi trwać nie zależnie od tego czy mówimy do siebie czy do kogoś.
A po miedzy tym wszystkim jest czas on zawsze ma na wszystko rozwiązanie .I mówią wtedy „czas to pieniądz" albo „ czas goi rany". Myślę, że częścią nas jest pamięć tym cenniejsza gdy jest zapisana.
Czas świat zmienia .Czas pamięć zaciera. Dziecięce oczy prawdę widzą inaczej. Lecz razem z latami prawdy się zapominają I prawda tamta to pierwsza i jedyna inaczej jest przedstawiana.