Zygmunt Dmochowski
ŻURAWIE
W chwilach zwątpienia, kiedy tracę wiarę,
Wspierają mnie bliscy z nadwiślańskiej tropy:
Duchy dobre – Żurawie, ptaki nieba,
Potargane Anioły z Tężniowego Grodu -
Kujawo-Białej pajdki ziemi,
Kołujące na trajektorii czasu.
Komilitony z Liceum w Ciechocinku,
Kiedy wszystko wokół było świtem.
Ikary płonące w warkoczach mitu,
W drodze do świata fantasmagorii.
W ich wzniosłym locie – mój los jak żagiew,
W ich wzniosłym locie – mój duch pamięci,
W ich wzniosłym locie – uskrzydlony mój lot.
Stoją przy mnie w ordynku, jak niegdyś
Na podwórcu Hotelu Millera.
Stoją piękni, stoją nieśmiertelni -
Katharsis zmagającego się z sobą.
Jeszcze są ruchem, który wciąż żyje,
Jeszcze nie rozsypują się w próchno milczenia.