Miłość i ciało Józef Augustyn SJ
Nasza
cywilizacja z jednej strony uprawia kult ciała: konkursy piękności,
pokazy mody, potężny przemysł kosmetyczny. Z drugiej – poniża go i
pogardza nim: w pornografii, aborcji (złączonej z wyrzucaniem ludzkiego
ciała do kanałów), w handlu narządami... Rzeczą
wielkiej wagi staje się więc refleksja nad wzajemnym związkiem miłości i
ciała. Antropologia chrześcijańska, zbudowana zarówno na Tajemnicy
Stworzenia jak i Odkupienia, może wnieść ogromny wkład w zrozumienie
tego związku. nagość w ogrodzie Eden Pojęcia
„miłość cielesna” nie należy rozumieć jedynie w jakimś zawężonym
seksualnym znaczeniu. Lęki oraz niedojrzałe fas-cynacje seksualne
sprawiają, że „cielesność miłości” człowiek współczesny łączy niemal
wyłącznie z działaniem genitalnym. Miłość seksualna jest jednym z
istotnych przejawów „cielesności ludzkiej miłości”, ale jej bynajmniej
nie wyczerpuje. Pogląd Freuda, że każda ludzka więź (także więź z
Bogiem) posiada charakter seksualny, jest pewną generalizacją jego
osobistego spojrzenia, które z pewnością posiada racje historyczne i
środowiskowe. Większość psychologów dzisiaj odcina się jednak
zdecydowanie od freudowskiego ujmowania relacji międzyludzkich. Niewielu
„normalnych ludzi”, którzy muszą borykać się z trudną codziennością
życiową, a nieraz także z tragizmem ludzkiego losu, zgodziłoby się z
Freudem, że jedynym i najważniejszym dążeniem człowieka jest przyjemność
seksualna. Dopatrywanie się przyjemności seksualnej we wszystkich
czynnościach ludzkich, także w najwcześniejszym okresie życia, wydaje
się być ogromnym uproszczeniem i pewnym okaleczeniem ludzkich dążeń i
pragnień. „W przeciwieństwie do Freuda nie uważam – pisze Chaplin w
swojej autobiografii – żeby seks był najważniejszym elementem w
zawiłościach ludzkiego postępowania. Zimno, głód i hańba nędzy mogą
bardziej wpływać na psychologię człowieka”. Tę opinię „clowna o masce
najbardziej ludzkiej w całej historii filmu” podzieliłoby wielu
trzeźwych ludzi. Clowni, z ich humorem i sarkazmem, na pewno do nich
należą. Miłość
i ciało w życiu człowieka łączą się jednak w sposób integralny. Każda
ludzka miłość jest cielesna i nie można wyobrazić sobie innej miłości
tutaj, na ziemi. Nawet najbardziej „duchowa ludzka miłość”, jaką jest
miłość mistyczna, pozostaje także miłością cielesną. Jest bowiem
przeżywana w ciele i wyrażana poprzez ciało. Ponieważ sama miłość
mistyczna jest „nadzwyczajna”, stąd też zjawiska cielesne, które jej
towarzyszą, są także nierzadko nadzwyczajne (np. stygmaty, lewitacje,
bilokacje, wizje itp.). „Człowiek
poczyna się w świecie widzialnym jako najwyższy punkt Bożego
obdarowania, niosąc w sobie samym ów wewnętrzny wymiar, który jest
wymiarem daru. W tym wymiarze przynosi na świat swe szczególne
podobieństwo do Boga. Podobieństwo to obejmuje również całą jego
»widzialność« w świecie, jego cielesność, jego męskość-kobiecość, jego
nagość” (Jan Paweł II). Pierwotna wzajemna nagość mężczyzny i kobiety w
ogrodzie Eden, przeżywana bez wstydu, objawia idealną harmonię jedności
cielesnej i miłosnej. Nie istniał żaden rozdźwięk pomiędzy miłością i
ciałem. „Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec
siebie wstydu” (Rdz 2, 25). Na skutek jednak „pierwotnego pęknięcia w
człowieku” (grzech pierworodny) doświadcza on dysharmonii i rozbicia
pomiędzy miłością i ciałem. Symbolem tego pęknięcia jest wzajemny wstyd
kobiety i mężczyzny wobec nagości: „A wtedy otworzyły się im obojgu oczy
i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie
przepaski” (Rdz 3, 7). Ciało Jezusa „A
Słowo stało się ciałem i mieszkało między nami”. Te słowa, tak dobrze
nam znane, są fundamentem antropologii chrześcijańskiej, określającej
stosunek miłości i ciała. W Liście do Hebrajczyków natchniony autor
wkłada w usta Chrystusa zdania: „Ofiary ani daru nie chciałeś, aleś Mi
utworzył ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie.
Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – abym spełniał
wolę Twoją, Boże” (Hbr 10, 5-6). Wolą Ojca stało się przyjęcie przez
Jego Syna ludzkiego ciała. „Syn Boży, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego,
dla nas ludzi stał się człowiekiem i narodził się z Maryi Dziewicy”
(Credo). Wcielenie Syna Bożego, dokonując odkupienia człowieka z
grzechu, przywraca pierwotną harmonię pomiędzy miłością i ciałem. Ojcowie
Kościoła potrzebowali wielu wieków, aby uściślić precyzyjnym językiem
filozofii i teologii, jaki jest „prawdziwy” związek bóstwa z
człowieczeństwem, a w tym także z cielesnością, w Osobie Jezusa. Kościół
zdecydowanie odrzucał wszystkie poglądy, które sugerowały, że Jezus nie
posiadał prawdziwego ciała, ale jedynie jego pozory. Chrystus jako
prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek posiadał prawdziwe ciało, ponieważ
był do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Ponieważ Wcielony Syn
Boży jest najdoskonalszym z ludzi, możemy mówić o doskonałym i
harmonijnym związku miłości i ciała w Jego Osobie; związku identycznym z
tym, jaki istniał w pierwszym człowieku Adamie przed jego grzechem. Nie
tylko miłość Jezusa jest jednocześnie boska i ludzka; także Jego Ciało
jest ludzkie i Boskie. Mówimy: Boże Ciało. Ewangelie
opowiadają często o gestach i reakcjach ciała Jezusa, poprzez które
wyraża On miłość: obecność cielesna pośród ludzi, spojrzenie, dotyk,
wzruszenie, płacz, wymawiane słowa. Św. Jan, umiłowany uczeń, wspomina o
dwóch szczególnie wymownych gestach Jezusa: przytulenie – spoczywanie
na piersi Mistrza oraz umycie nóg Apostołom. Wszystkie reakcje i gesty
ciała Jezusa są w swej wymowie przejrzyste, celowe i czyste. Ale są
jednocześnie spontaniczne, naturalne i – chciałoby się powiedzieć –
„bardzo ludzkie”. Jezus
uczynił ze swego ciała „widzialny znak”, „sakrament” rzeczywistości
niewidzialnej, wewnętrznej: znak miłości. Chrystus przyjął Ciało, które
ofiarował mu Ojciec jako wielki dar. Ciało nie jest dla Jezusa jedynie
„więzieniem
duszy”, ciężarem. Życie w ciele jest mu drogie, jak każdemu człowiekowi.
Kiedy nadchodzi godzina męki i śmierci, przeżywa ból i trwogę aż do
krwawego potu. Ponieważ ciało Jezusa jest darem miłości Ojca, wyraża
więc nim swoje oddanie i miłość. „To jest moje ciało, za was wydane”.
Wydane Ojcu za człowieka. W
tym kontekście rodzi się pytanie, czy miłość Jezusa posiadała także
wymiar seksualny. W odpowiedzi łatwo jest z jednej strony popaść w
niebezpieczeństwo angelizmu, w którym Wcielony Syn Boży traktowany jest
jak anioł, a nie jak prawdziwy człowiek--mężczyzna. Z drugiej strony zaś
można łatwo przyjąć równie niebezpieczną postawę trywialności. Wobec
cywilizacyjnych urazów seksualnych grozi nam dzisiaj raczej to drugie
niebezpieczeństwo. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa, o czym świadczy
sztuka tego okresu, chrześcijanie podchodzili do cielesności Jezusa w
sposób bardziej spontaniczny i naturalny i dlatego nie obawiali się
ukazywać nagiej postaci Jezusa. „Wiemy
na pewno, że Jezus nie był żonaty, a całe Jego życie świadczy o tym, że
nie znał pożycia z kobietą” (Jacques Guillet SJ). W sposób świadomy i
dobrowolny wybiera bezżenność „dla królestwa niebieskiego” (Mt 19, 12).
Istota celibatu Jezusa nie sprowadza się jednak do braku aktów
cielesnych. Byłoby to zredukowaniem Jego bezżenności do pewnego prawa,
byłoby „wyrazem lęku przed własnym ciałem i ciałem drugiego człowieka,
za którym skrywa się poczucie wyobcowania” (Guillet). Czystość Jezusa
nie jest negacją związku cielesności z miłością ludzką. Wręcz
przeciwnie. Jezus
jest najwyższym wzorem prawdziwej „miłości wcielonej”, „miłości w
ciele” nie tylko dla bezżennych, ale również dla narzeczonych i
małżonków. Od chwili upadku pierwszego człowieka, w miłości seksualnej
kryje się „niebezpieczna władza” (Michel Rondet), którą mężczyzna i
kobieta przyznają sobie nawzajem. Z jednej strony władza ta, jeżeli
zostaje złączona z ofiarną miłością, staje się źródłem wzajemnego daru,
który wyraża się także poprzez akt cielesny. Ale ta sama wzajemna
władza, jeżeli zostaje pozbawiona ofiarnej miłości, łatwo przeradza się
we wzajemną dominację, która prowadzi do alienacji, wyrażającej się
między innymi we wzajemnej eksploatacji seksualnej. Cywilizacja
współczesna, zauważa Jan Paweł II, „prowadzi do pojmowania ludzkiego
seksualizmu raczej jako terenu manipulacji i eksploatacji niż jako
przedmiotu (...) odwiecznego podziwu”. Prawdziwość słów Papieża
obserwujemy na co dzień, w wielu relacjach pomiędzy mężczyzną a kobietą,
tak w małżeństwie, jak i poza nim. pustka serca Aby
ciało mogło stać się znakiem, „sakramentem” miłosnego oddania,
konieczna jest wolność wobec ciała. Jest ona jednym z najważniejszych
kryteriów autentycznej miłości. W wewnętrznym zniewoleniu ciało wymyka
się spod władzy miłości i żyje (chciałoby się raczej powiedzieć:
wegetuje) samo dla siebie. Wolność wobec ciała możliwa jest jedynie
dzięki pierwszeństwu miłości przed ciałem. Wielorakość
dokuczliwych „ludzkich głodów zmysłowych” ujawnia jedynie brak miłości.
Nadużycia cielesne (w tym także seksualne) płyną więc nie tyle z
rzeczywistych potrzeb ciała, ile raczej z pustki serca – z braku
miłości. Jeżeli człowiek nie realizuje swoich najgłębszych potrzeb
ducha, wówczas sfrustrowane pragnienia miłości objawiają się niepokojami
i głodami psychicznymi i zmysłowymi. Te właśnie niepokoje i głody
trawią i zżerają człowieka. Podstawowym jego błędem jest to, iż nie
usiłując zrozumieć sensu głodów ciała, uśmierza je poprzez konsumpcje
zmysłowe. Kiedy zaś człowiek rzuci się w wir doznań zmysłowych,
doprowadza się do stanów coraz większego rozbicia. Istota
miłości ludzkiej, choć wyraża się językiem ciała, nie jest jednak
wyłącznie cielesna. Sama cielesność „na nic się nie przyda” (J 6, 63),
jeżeli zabraknie miłości. „Gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność
moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym
nie zyskał” (1 Kor 13, 3). Z cielesności nie zrodzi się miłość.
Przyznanie pierwszeństwa ciału przed miłością sprawia, iż miłość zostaje
przytłoczona, jakby zduszona przez ciało. Wczesna aktywność seksualna
młodych często zabija rodzące się wzajemne uczucie i pragnienie głębszej
więzi emocjonalnej i duchowej. Fizyczne działanie seksualne bez miłości
jest wielkim kłamstwem, także wówczas, kiedy dokonywane jest za
obopólną zgodą. Próba zaś używania ciała drugiego człowieka wbrew jego
wolności jest przestępstwem przeciwko ludzkiej osobie, za które prawo
cywilne surowo każe. Ciało
jest ożywiane przez ducha miłości. To „Duch daje życie” (J 6, 63).
Ponieważ Jezus jest pełen „ducha miłości”, każdy gest Jego ciała wyraża
miłość i służy miłości. W prawdziwej miłości ludzkiej wzajemne oddanie
wyraża się nie tylko przez kontakt seksualny, ale także poprzez
powstrzymanie się od niego. Wstrzemięźliwość seksualna jest także „aktem
ciała”, którym wyraża się miłość, życzliwość, troskę i szacunek.
Wyrazem miłości jest również troska o ciało osoby kochanej, szczególnie
wówczas, kiedy doświadcza ono słabości i niemocy. „Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten
chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za
życie świata” (J 6, 51). Eucharystia, będąc znakiem nieskończonej
miłości Boga do człowieka, wskazuje drogę do osiągnięcia jedności i
harmonii pomiędzy miłością i ciałem. Syn Boży przyjmuje ludzkie ciało,
by oddać się człowiekowi z miłości tak, jak żaden człowiek nie może
oddać się swemu bliźniemu. Nikt z ludzi nie może nigdy powiedzieć:
„Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje”. W znaku „Bożego Ciała” objawia
się wielkość i moc miłości Boga do człowieka. Ciało Jezusa daje życie,
ponieważ uobecnia Jego ofiarę miłości. Miłość
Ojca w swoim Synu staje się w Eucharystii dla człowieka wyraźną,
bliską, intymną; jakby dotykalną – cielesną. Bliskość tę wyraża
spożywanie Ciała. W taki oto sposób dzięki Eucharystii człowiek zostaje
dopuszczony do tajemnicy miłości Ojca do Syna. W tej Boskiej miłości
człowiek może odkryć najgłębszy sens harmonii pomiędzy miłością i ciałem
w każdej relacji międzyludzkiej. o.
Józef Augustyn SJ (1950) – teolog, kierownik duchowy. Opublikował
m.in.: „Integracja seksualna”, „Wprowadzenie w rekolekcje Ignacjańskie”
(t. I – IV), „Kwadrans szczerości”, „Jak szukać woli Bożej”.
|