Na noc nie pije się
kawy
Zasypiam z
niedopowiedzeniem
w oczach kawowych
twoich
niedopasowany
przeciągiem
zrozumienia
między
rozwleczonymi halkami
z poniemieckim
modlitewnikiem stoję
i jem czekoladki
nasączone alkoholem
Nie przypominaj
mi, że
otwierałem cię jak
konserwę
delikatnie
paznokciem
na brodawce grałem
kiczowatą melodię
o brązowym zapachu
Teraz jest inaczej
leżysz obrażona jak
kłoda
pod sufitem ciężkim
od żalu
który kiedyś na nas
spadnie
i to będzie koniec
seansu...
Wspomnień czar
byłeś tylko na
kilka chwil…
do pierwszych
złożeń prześcieradeł
dziś siedzę wśród
wypłowiałych ścian
pod kocem, z plamą
po lemoniadzie
bez ciebie już nie
pamiętam
jak z sernika
wybierałeś rodzynki
i że świece tak
ładnie gasną
wymyślam ust twoich
czerwienie
w barwie wina
pitego przed kominkiem
wyparowanej kawy
szukam zapachu
i wiem, że wszystko
nadaremnie...
- nasze świece już
zgasły…
Rytuał
Gorycz tańcząca z
językiem ognia
W ciemności
porannej codzienności
Rozsyłając w
powietrze ożywczy zapach
Z elektryzującym
szmerem w tle
Delikatnie
sparzone usta
Pośpiesznie
sięgające po życia kropel tysiące
Poprzewracane z
rozkoszy smakowe kubki
Choć to ledwie
napoju energii pierwszy łyk
Serce w żyły krew
pompujące
Rozpalone
ziarnami przemielonymi
W rozradowanym
rytuale wirujące
Filiżanki gorzkiej
kawy wchłonęłam moc.
Powrót Lenina ze
Szwajcarii
Masz mi za złe
a przecież
rewolucja
październikowa
to nie moja sprawa
nie moi ludzie
nie mój czas
Słucham
Szostakowicza
jego symfonii
jedenastej
z roztargnieniem w
oczach
sięgam po piątą
Skuty muzyką
w zapachu kawy
wypełniającej
miniaturową
kuchnię
siedzą
jem ciasto
Lenin pił
coca-colę
z robotnikiem
angielskim
grał w karty i knuł
nędzę
a przecież
Lew Trocki
też miał obrazy
Kto wie
co jeszcze się
zdarzy...
Rankiem...
Jesteś...
Jak poranna
filiżanka kawy z rogalikiem słodkich uśmiechów,
Wieczorem...
Zaś...
Jak kubek gorącej
czekolady ze słodkimi pocałunkami.
Czasem jest tak, że
uśmiechasz się do kubka kawy czy lustra, ale uśmiech to jeszcze nie jest
szczęście...
Jestem jak Twój
kubek od kawy.. Ogrzewam Twoje dłonie, pozwalam wysączyć siebie poprzez
porcelanowe pocałunki.. Ty i tak umyjesz mnie w gorzkim płynie i
odstawisz na półkę. Do następnego razu.
"...a teraz
usiądźmy razem na parapecie mojego okna i trzymając w rękach kubki z
gorącą kawą, pomilczmy... Tego właśnie teraz najbardziej
potrzebuję."
Od wieków znany już
niedzielny poranek. Kubek gorącej kawy, myśli poukładane, szczęście w
garści wciąż wyciskane i wiara nieustająca w odwzajemnione kochanie
[...] Znów czuła
Jego ciepły oddech na szyi, swoimi delikatnymi dłońmi gładził Jej włosy,
pocałował Ją tak jak wtedy pierwszy raz. Była szczęśliwa do granic
możliwości. W Jego ramionach czuła, że ma wszystko.
Nagle obudziła się.
Jej piękny sen zabiła rzeczywistość. Zobaczyła to, co widzi codziennie
rano. Biały sufit, na którym nie ma Jej upragnionej gwiazdy. Stół, na
którym leży Jego gazeta i kubek z niedopitą kawą. Zostały Jej tylko
ramiona mokrego od łez miśka. Zasnęła z nadzieją, że znów przyśni się Jej.
[...]
|