Pewnego razu do
wojska stacjonującego na pustyni przyjechał generał, no i pyta żołnierza, jak
tam jego życie seksualne, a on mówi:
- No niby do miasta
daleko, ale mamy taką starą wielbłądzicę, więc nie ma problemu.
Pyta drugiego, a on
też odpowiada mu to samo, pyta trzeciego, a ten znowu odpowiada mu to samo. W
końcu generał kazał się zaprowadzić do tej wielbłądzicy.
Wychodzi od niej po
półgodziny i mówi:
- No, ta wasza
wielbłądzica jest stara, ale jeszcze może być.
- Jasne, że może być
- odpowiadają żołnierze - do miasta zawsze można dojechać.
Okulista zasiadający
w komisji wojskowej pyta poborowego:
- Czy widzicie tam
jakieś litery?
- Nie widzę.
- A widzicie w ogóle
tablicę?
- Nie widzę.
- I bardzo dobrze,
bo tam nic nie ma! Zdolny!
- Nowak, kim jesteś
w cywilu ?
- W cywilu - panie
sierżancie - to ja jestem Pan Nowak.
Dwóch komandosów tuż
przed akcją:
- Ok.
Zsynchronizujmy zegarki! Ja mam 12:00.
- Ja mam za dwie 12.
- No dobra...
Poczekamy te dwie minuty...
Wrócił żołnierz z
tygodniowej przepustki. Generał pyta go:
- No i jak tam na
przepustce?
- Wspaniale, panie
Generale. Przez cały tydzień się kochałem.
- No siadajcie i
opowiadajcie.
- Niestety nie mogę,
panie Generale...
- Tato, pokaż jak
biegają słoniki !
- Ale już
pokazywałem ci dzisiaj trzy razy ...
- Tato, ja chcę
jeszcze ...
- No dobrze, ale to
już ostatni raz. Pluton !!! Maski p-gaz. włóż i jeszcze dwa okrążenia !!!
Szeregowemu
Kowalskiemu zmarła matka. Kapitan zleca kapralowi, by w jakiś delikatny sposób
przekazał smutną wieść żołnierzowi. Kapral robi zbiórkę plutonu.
- Szeregowi, którym
zmarła matka... trzy kroki wystąp!
Wystąpiło kilu.
- Szeregowy
Kowalski, dwa dni paki za niewykonanie rozkazu!
- Czemu ten pluton
tak krzywo stoi?!? - pieni się kapral.
- Bo ziemia jest
okrągła - mówi jeden z żołnierzy.
- Kto to
powiedział?!?!
- Kopernik.
- Kopernik wystąp!
- Przecież umarł.
- Czemu nikt mi o
tym nie zameldował?
Spadający jak kamień
spadochroniarz krzyczy do mijanego w powietrzu kolegi:
- Mój się nie
otworzył! Szczęście, że to tylko ćwiczenia!
Pamiętajcie
żołnierze, bitwa pod Lenino, to była największa bitwa w dziejach oręża
polskiego.
- Obywatelu majorze,
ale fama głosi, że pod Monte Casino była większa bitwa.
- Fama? Fama,
wystąp!
Na zajęciach z
balistyki major oblicza wartość sinusa kąta nachylenia działa, otrzymując 2.5.
Zaintrygowany szeregowy protestuje - major po krótkim namyśle odpowiada:
- Sinus kąta w
warunkach bojowych osiąga wyższe wartości!
Na jednym z wielu
egzaminów płk. Matuszczyk pyta żołnierza:
- Podchorąży,
ilolita jest lufa?
Podchorąży:
- Jednolita.
Płk.:
- Zaliczone.
Kapral mówi do
szeregowca:
- Masz żetony
telefoniczne?
- Jasne, stary!
- Masz mówić: Tak
jest panie kapralu! A więc masz żetony telefoniczne?
- Nie panie kapralu!
Na komisji wojskowej
pytają poborowego:
- Do you speak
English?
- Hę???
Pytają następnego:
- Do you speak
English?
- Hę???
I następnego:
- Do you speak
English?
- Yes, I do.
- Hę???
Szedł pijany generał
z adiutantem przez las. Cos zaszeleściło w krzakach. Generał niewiele myśląc
strzelił. Adiutant pobiegł zobaczyć co. Po chwili wraca:
- Melduję
posłusznie, że zastrzeliliście zwykłą krowę !
- To nie mogła być
zwykła krowa - zwykłe krowy nie wałęsają się po lasach! To musiała być dzika
krowa !
Idą dalej. Znowu coś
zaszeleściło. Generał strzelił i adiutant poleciał sprawdzić. Wraca:
- Melduję
posłusznie, że zastrzeliliście dziką babę.
Jednym z ulubionych
akcentów kapitana Stelmacha w studium wojskowym Politechniki Warszawskiej było
powiedzenie: " A buty to się wam mają świecić jak psu co?" na co
kompania zgodnie i z entuzjazmem odkrzykiwała "Jaja". Raz kapitan z
dumą popatrzył w dół i ku ogromnej radości kompanii dodał "Albo jak
moje".
- Panie kapitanie,
czy pan wie, ze szeregowy Ecik skoczył bez spadachronu?
- Oszalał. To już
dzisiaj trzeci raz...
Na studium wojskowym
Politechniki Warszawskiej był major Aksamit. Pewnego dnia jakiś dowcipniś
napisał na tablicy w czasie przerwy złotą myśl: "Major Aksamit ma w dupie
dynamit". Po dzwonku do sali wszedł wspomniany major, przeczytał co było
napisane na tablicy, zrobił się czerwony i pobiegł po kierownika (dowódcę ?)
studium wojskowego. W tym czasie studenci wytarli tablicę. Major przybiegł do
sali, aby zaczekać na kierownika i oniemiał po raz drugi. Tablica była czysta !
Niewiele myśląc wziął kredę i własnoręcznie napisał wspomnianą wyżej sentencję.
W chwilę potem przyszedł dowódca, popatrzył na tablicę i groźnie zapytał:
- Kto to napisał?!
- Pan major -
odpowiedzieli studenci.
W wojsku kapral
tłumaczy nową grę zręcznościową:
- Ustawiamy się
wszyscy w kole, odbezpieczamy granat i rzucamy go nawzajem do siebie.
- A co dzieje się z
tym, u którego granat eksploduje?
- Ten wypada z gry.
Odbywa się musztra.
Żołnierze stoją w szeregu. Kapral daje komendę:
- Prawa nogę do
góóóry podnieść!
Kowalskiemu się
pomyliło i podniósł do góry lewą nogę. Kapral patrzy się wdłuż szeregu i
krzyczy:
- Co za dureń
podniósł obie nogi?!
Po zakończeniu
zimnej wojny jednostki specjalne USA i Rosji przeprowadzają wspólne manewry. Do
sali, w której zgromadzili się żołnierze obu nacji wchodzi amerykański sierżant
i mówi:
- Dzisiaj ćwiczymy
skoki z małych wysokości - pułap 200 metrów.
Na to Rosjanie
wpadają w panikę. Po naradzie jeden z nich występuje i pyta czy nie mogliby
skakać ze 100 metrów. Zdziwiony sierżant odpowiada:
- Ale na 100 metrach
lotu nie rozwiną się nam spadochrony!
Na to wszyscy
Rosjanie zgodnie:
- Ooo!? To dzisiaj
skaczemy ze spadochronami?
Na którymś wykładzie
na środku sali , w sposób tajemniczy i niewyjaśniony , znalazł się pet. Do sali
wchodzi pan major , zauważa pet i się pyta:
"Czyj to
pet?"
Odpowiada mu grobowa
cisza , więc pyta się znowu :
"Czyj to
pet?"
Znowu odpowiada mu
grobowa cisza , pan major nie daje za wygraną i pyta się po raz trzeci:
"Po raz ostatni
pytam się czyj to pet?"
Tym razem otrzymuje
odpowiedź:
"Niczyj , można
wziąć!"
W armii rosyjskiej
postanowiono wprowadzić zmiany:
- Teraz będziecie -
mówi dowódca - zmieniać codziennie koszule. Tak jak w armii amerykańskiej.
- No to trzeba
będzie ustalać kto z kim....
Kapral pyta
szeregowca:
- Z czego zrobiona
jest lufa karabinu?
- Ze stali.
- Dobrze.A z czego
zrobiony jest zamek karabinu?
- Tez ze stali
- Źle.
- Dlaczego źle?
- Spójrzcie sami,
szeregowy, co tu w książce napisali: "Zamek zrobiony jest z tego samego
materialu"
Sierżant wyjaśnia
żołnierzom prawo ciążenia:
- Jeśli rzucimy
kamień do góry, to musi spaść z powrotem, zrozumiano?
- A co będzie,
obywatelu sierżancie, jeśli kamień spadnie do wody?
- Nie zadawajcie
głupich pytań, szeregowy Kowalski. Jesteście w artylerii, a nie w marynarce!
Czasoprzestrzeń w
wojsku jest wtedy, gdy kapral powie:
- Sprzątaj korytarz
od tego miejsca aż do obiadu.
Co powinien zrobić
żołnierz, będąc w składzie amunicji, kiedy wybuchnie pożar?
- Powinien wylecieć
w powietrze!
- Ile razy śmieje
się z kawału podoficer?
- Trzy. Raz jak mu
opowiedzą, drugi jak mu wytłumaczą, a trzeci jak zrozumie.
- A ile razy śmieje
się oficer?
- Dwa. Jak mu
opowiedzą i jak wytłumaczą.
- A generał?
- Raz, bo on sobie
nie da wytłumaczyć.
Podczas zbiórki
kompanii kapral mówi do żołnierzy:
- Ci, co znają się
na muzyce - wystąp!
Z szeregu występuje
czterech.
- Pójdziecie do
kapitana. Trzeba mu wnieść pianino na ósme piętro.
Z pamiętnika
żołnierza:
- Poniedziałek.
Idziemy na ćwiczenia. Spotkaliśmy dziewczynę, to ją w krzaki! To był dobry
dzień...
- Wtorek. Idziemy na
ćwiczenia. Spotkaliśmy chłopaka, to go w krzaki! To był dobry dzień...
- Środa. Dostałem
przepustkę, idę na piwo. Spotkali mnie żołnierze idący na ćwiczenia. To był zły
dzień...
Generał wizytuje
dywizję Czerwonych Beretów. Przechadza się przed najlepszym batalionem,
wymachując szpicrutą. Widząc u jednego z żołnierzy niedopięty guzik, uderza go
w brzuch i pyta:
- Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jestem
komandosem!
Zadowolony z
odpowiedzi generał daje żołnierzowi tydzień urlopu. Idąc dalej zauważa
żołnierza z rozwiązanym butem. Uderza go w brzuch i pyta: - Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jestem
komandosem!
- Dąć mu odznakę
wzorowego żołnierza! - rozkazuje generał.
Dochodząc do końca
szeregu generał spostrzega w rozporku żołnierza wystającego chu*a. Uderza w
niego szpicrutą i pyta:
- Bolało?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to nie mój,
tylko kolegi z drugiego szeregu!
- Kowalski!
Powiedzcie, co będzie, jeśli kula odstrzeli wam ucho?
- Będę gorzej
słyszał, obywatelu sierżancie!
- Dobrze. A co
będzie, jeśli kula odstrzeli wam drugie ucho?
- Nie będę nic
widział, bo mi hełm na oczy spadnie!
Sierżant uczy
żołnierzy młodego rocznika topografii:
- Rozróżniamy cztery
części świata: wschód, zachód, północ i południe.
- To nie części a
strony! - protestuje jeden z żołnierzy.
- Głupstwa gadacie!
Strony są w gitarze!
Kapral szkoli
szeregowców:
- Woda wrze w
temperaturze 90 stopni.
- A nas uczono w
szkole, ze woda wrze w temperaturze 100 stopni!
- Niemożliwe! - mówi
kapral sprawdzając coś w swoim notesie.
- Tak, macie racje.
Woda wrze w temperaturze 100 stopni, a 90 stopni to kąt prosty!
Wyskoczył
spadochroniarz z samolotu i z wrażenia zapomniał, jak uruchomić spadochron.
Szarpie się przez chwile, ale widzi, że nic z tego. Nagle widzi żołnierza ,
który leci obok niego do góry.
- Hej bracie! Jak
otworzyć ten cholerny spadochron?
- Sorry, ja z
saperów...
Pułkownik do majora:
Jutro o 9:00 nastąpi
zaćmienie Słońca, co nie zdarza się każdego dnia. Niech wszyscy żołnierze wyjdą
na plac ćwiczeń, będę im udzielał wyjaśnień. W razie deszczu, ponieważ i tak
nic nie będzie widać, proszę żebrać ludzi w sali gimnastycznej.
Major do kapitana:
Na rozkaz pułkownika
jutro o godzinie 9:00 rano odbędzie się uroczyste zaćmienie Słońca. Jeśli
zajdzie konieczność deszczu, pan pułkownik wyda w sali gimnastycznej oddzielny
rozkaz, co nie zdarza się każdego dnia.
Kapitan do
porucznika:
Na rozkaz pułkownika
jutro o 9:00 nastąpi zaćmienie Słońca. W razie deszczu zaćmienie odbędzie się w
sali gimnastycznej, co nie zdarza się każdego dnia.
Porucznik do
sierżanta:
Jutro o 9:00
pułkownik zaćmi Słonce na sali gimnastycznej, co nie zdarza się każdego dnia.
Sierżant do kaprala:
Jutro o 9:00 nastąpi
zaćmienie pułkownika z powodu Słońca. Jeżeli na sali gimnastycznej będzie padał
deszcz, co nie zdarza się każdego dnia, żebrać wszystkich na plac ćwiczeń.
Dwaj szeregowi
pomiędzy sobą:
Zdaje się, że jutro
będzie padał deszcz. Słonce zaćmi pułkownika na sali gimnastycznej. Niewiadomo
dlaczego nie zdarza się to każdego dnia...
Żołnierz pisze z
koszar list do ojca, ze dostał syfilisa. Ojciec odpisuje mu:
"ja się tam
synu nie znam na tych waszych wojskowych odznaczeniach, ale noś to z
honorem".
Właściwie to saper
myli się dwa razy w życiu.
Pierwszy raz wtedy
gdy zostaje saperem. :-)
- Już trzeci
miesiąc. Ale mieszkam na czwartym pietrze, doktorze. I znudzilo mi się, do
k*.*wy nędzy, ciagłe włażenie po rynnie. Przychodzi baba do ginekologa. -
Proszę się rozebrać! - Kiedy ja się wstydzę, panie doktorze. - To może ja od
razu zgaszę światło? Przychodzi baba do lekarza i już od progu skacze na
wyprostowanych nogach. Lekarz się pyta : - Co się pani stało ? - No przecież
mówiłam, że spirala będzie za długa ... Albo przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Panie lekarz za ile wyzdrowieję? a lekarz na to: - za kilkanaście milionów...
Przychodzi baba do lekarza i trzyma w ręku szczelnie zamknięty słoik. - Błagam,
niech mi pan powie, co jest w środku, panie doktorze? - Prosi z przerażeniem na
twarzy. Lekarz obejrzał słoik i mówi: - Bez wątpienia tasiemiec, proszę pani. -
To cudownie! - cieszy się baba. - Bo ja myślałam, że to cały system nerwowy.
Przychodzi baba do lekarza z całym workiem papieru toaletowego: - po co to
pani? - bo słyszałam że z pana jest zasrany specjalista. Przychodzi baba do
lekarza z mózgiem w rękach: - To się w głowie nie mieści!! Przychodzi baba do
lekarza: - Powinna pani jeść dużo owoców i to najlepiej bez obierania. Baba
dziękuje za diagnozę i zbiera sie do wyjścia. - A tak a propos, jakie owoce
pani jada najczęściej? - pyta lekarz. - Orzechy. Przychodzi baba do lekarza. -
Panie doktorze, niech mi pan zrobi nowy otwór. Lekarz znacząco puka się w
czoło. - Nie, nie tutaj, bo by mi mąż jajami oczy powybijał. Przychodzi baba do
lekarza z betoniarką na plecach. - Co pani jest? - pyta się lekarz. A baba się
zmieszała. Przychodzi baba do lekarza. - Panie doktorze, wszyscy znajomi
mężczyźni mówią mi, że mam pochwę jak studnia... - Proszę się rozebrać i na
samolocik. Po chwili ostrożnie zagląda. - Nic dziwnego, ...ego, ...ego, ...ego.
Przychodzi baba do lekarza a lekarz do niej: - Niech pani stąd wyjdzie bo już
kawały zaczynają o nas opowiadać. Przychodzi baba do lekarza z córką. - Ania
stań prosto żeby pan doktor zobaczył jaka jesteś krzywa. Przychodzi koń do
lekarza, za nim wchodzi baba, a lekarz na to : - Co pani, zakonnica?
Przychodzia baba do ginekologa, rozbiera się i siada na fotel. - Bardzo mnie
boli tam w środku. Wyżej, jeszcze wyżej... - Podejrzewam, że jest to zapalenie
migdałów. Pprzychodzi baba do lekarza z gwoździem w uchu, lekarz się pyta: - Co
pani jest? - Słucham metalu... Baba umarła i nie przychodzi już do lekarza,
więc lekarz udaje się na jej grób. I słyszy zduszony głos: "Panie
doktorze, ma pan coś na robaki?" Przychodzi baba do lekaza, a lekarz pyta
: - ile ma Pani lat ona na to : - 52 Lekarz się zamyślił, coś pokompilował w
głowie i mówi : - No więcej nie będzie!
|