Lekcja biologii.
- Jak się nazywa
największy zwierz mieszkający w naszych lasach?
- Pyta się pani
Jasia.
- Dźwiedź.
- Chyba niedźwiedź?
- Jeśli nie dźwiedź,
to ja nie wiem.
W szkole na lekcji
biologii, pani kazała dzieciom, aby dowiedziały się w domu, co to jest penis.
Jasio przychodzi do taty i pyta się:
- Tato co to jest
penis?
- Nie mogę ci
powiedzieć, bo jesteś za młody.
- Ale pani w szkole
kazała!
Tata chcąc nie chcąc
wziął Jasia do pokoju, zdjął spodnie i mówi:
- Patrz, to jest
właśnie penis.
Jasio uśmiechnął się
i po odrobieniu lekcji poszedł na spotkanie z Małgosią.
Małgosia mówi:
- Nic nie mogłam z
taty wyciągnąć. A ty Jasiu mógłbyś mi powiedzieć?
Jasio odparł, że
chętnie, wziął ją za rękę i poszedł z nią w krzaki, zdjął spodnie i mówi:
- Patrz, to jest
kutas, a penis jest to takie coś tylko że dwa razy większe.
- Mamusiu, dzieci w
szkole mówią, że mam duże uszy!
- Nie, nie Jasiu.
Nie przejmuj się, to nie prawda, tylko nie kręć tak głową, bo znowu będzie
tornado.
Pani pyta dzieci, na
czym śpią ich rodziny w domu. Dzieci odpowiadają różnie; jedni na wersalkach,
inni na tapczanach, itd..
- A u was w domu
Jasiu? - Pyta pani.
- No, ja to prose
pani śpię na materacu, ale moi rodzice to chyba na snurku...
- Jak to na
sznurku??? - Dziwi się pani.
- Dokładnie nie wiem
- mówi Jasio - ale słysałem rano jak mamusia mówiła do tatusia: 'stary,
spuszczaj się szybciej, bo nie zdążysz do roboty...'
Przychodzi mały (8
lat) Jaś do szkoły, ma całą opuchniętą i czerwoną twarz, pani się pyta:
- Co się stało
Jasiu?
- Ooossss
- No co się
stało....
- Ooooosssssaaaaa
- Co osa?? Ugryzła
cię??
- Nie, tato łopatą
zabił!
Dzieci miały
przynieść do szkoły rożne przedmioty związane z medycyną. Małgosia przyniosła
strzykawkę, Kasia bandaż, a Basia słuchawki.
- A ty co
przyniosłeś? - Pyta nauczycielka Jasia.
- Aparat tlenowy!
- Tak...? A skąd go
wziales?
- Od dziadka.
- A co na to
dziadek?
- Eeeech...
cheeee....
Mały Jasio pyta
nauczycielkę:
- Plose pani, cy
dzieci mogą mieć dzieci?
Nauczycielka
odpowiada mu:
- Ależ Jasiu, co ty
mówisz ?! To zupełnie niemożliwe!
Jaś odwraca głowę do
Oli i mówi:
- No i cego się
bois, głupia...
Jasio w sytuacji
intymnej z Małgosią. Pięści ją i pięści, a tu nagle czuje coś wilgotnego i
miękkiego. Pyta się:
- Co? okresik?
A na to Małgosia:
- Nie. Rozwolnionko.
Jasio został
dyscyplinarnie wyrzucony z przedszkola. Trafił do innego. Pyta się tam
znajomego:
- Można palić?
- Da się, spoko.
- Można pić wódę?
- Spoko, jak się
podzielisz z wychowawcą to on nawet da szkło.
- A dziewice są?
- Czyś ty zgłupiał ?
Co Ty ? W ŻŁOBKU jesteś?
Idzie babcia, Jasio
i Małgosia przez park. Jaś pyta babcię:
- Babciu skąd się
biorą dzieci?
Babcia: no, bociany
je przynoszą.
Małgosia do Jasia:
powiedz jej prawdę bo umrze i nie będzie wiedziała
Na lekcji polskiego
w piątej klasie pan nauczyciel pyta się uczniów czy znają znaczenie słowa
"rarytas".
- No dzieci,
powiedzcie co dla was jest rarytasem?
- Banany, pomarańcze
- mówi Hania.
- Bułka z masłem i z
szynką - mówi Stasiu.
- Tyłeczek
szesnastoletniej dziewczyny - mówi Jasiu.
Pan nauczyciel
wyrzucił go z klasy i kazał na drugi dzień przyjść z ojcem. Na drugi dzień
Jasiu przychodzi do klasy i siada w ostatniej ławce.
- Jasiu, dlaczego
przyszedłeś bez ojca i dlaczego siadasz w ostatniej ławce?
- Bo tatuś
powiedział, że jak dla pana tyłeczek szesnastoletniej dziewczyny nie jest
rarytasem, to pan jest pedał i mam się od pana trzymać z daleka.
Pani do Jasia:
powiedz wierszyk ..
Jasio:
Morze, polskie
morze,
Stoi w tobie
dziewczę hoże.
A w tym morzu
świsty, gwizdy,
Woda sięga jej do
kolan :)))
Pani:
Jasiu, gdzie tu rym
?
Jasio:
jak wody przybędzie
to i rym będzie...
- Dlaczego ciągle
spóźniasz się do szkoły? - pyta nauczycielka Jasia.
- Bo nie mogę się
obudzić na czas...
- Nie masz budzika?
- Mam, ale on dzwoni
wtedy gdy śpię.
Jasio pisze
wypracowanie. W pewnym momencie zwraca się do ojca:
- Tatusiu, czy
mógłbyś mi podpowiedzieć jakieś zdanie o katastrofie?
- W domu nie ma ani
kropli wódki.
- Jasiu, podaj
przykład jakiegoś zbiegu okoliczności.
- Mój ojciec ożenił
się i moja matka wyszła za mąż dosłownie w tym samym czasie.
Jasiu miał słabe
oceny. Mama mówi więc do taty:
- Porozmawiaj z
Jasiem po męsku, zobacz na jego oceny, przemów mu do rozumu.
Ojciec pomyślał,
wziął flachę i puka do Jasia:
- Mogę wejść?
- Wejdź tato,
proszę.
- Przyszedłem
pogadać - dziobniemy po kieliszku?
- Dobra
Popili troszkę:
- Może zapalimy -
mówi ojciec
Jasiu zdziwiony:
- Dobra - zapalimy
Po jakimś czasie
ojciec:
- No to co? Może
jakiś świerszczyk?
No i wyjął z rękawa
świerszcza i oglądają, a Jasiu taki zaczerwieniony, podniecony (wpływ alkoholu,
papierosów no i w ogóle z ojcem...)
- Tato, kto ma
taaakie dziewczyny?
- PRYMUSI synu,
prymusi.
W szkole na lekcji
geografii pani pyta dzieci, w którym kraju jest najcieplejsze klimat.
- W Rosji -
odpowiada Jaś.
- Z czego to
wnioskujesz? - pyta zdziwiona pani.
- Bo, proszę pani,
do nas w styczniu znad Wołgi ciocia przyjechała w trampkach.
Dzwoni Małgosia do
Jasia i mówi:
- Mam dla ciebie
niespodziankę Jasiu.
- Tak? powiedz
szybko co to.
- Wiesz jestem w
ciąży.
- Bip bip bip nie ma
takiego numeru, bip bip bip nie ma takiego numeru
Pani na lekcji
polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym będzie nazwa ptaka.
Zgłasza się Jaś:
- Tata przyszedł do
domu nawalony jak szpak.
- No, może być. Ale
zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz.
- Tata przyszedł do
domu nawalony jak szpak i wyrżnął orła - przyjmuje wyzwanie Jaś.
- A z trzema
ptakami?
- Tata przyszedł do
domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła i puścił pawia.
- A z czterema
ptakami, cwaniaczku?
- Tata przyszedł do
domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile
wyszły z nosa.
- A z pięcioma
ptakami?
- Tata przyszedł do
domu nawalony jak szpak, wyrżnął orła, po czym puścił pawia, aż mu dwa gile
wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa.
W przedszkolu pani
pokazuje dzieciom obrazek i pyta się Jasia co na nim widzi.
- Ogrodnik szczyna
trawę.
- Ależ Jasiu. Nie
mówi się szczyna trawę tylko ścina trawę poza tym poprawniej jest kosi trawę.
Siadaj!
Po chwili kolega
Jasia krzyczy:
- Proszę pani! Jasiu
kosi pod ławkę!
- Słuchaj Jasiu,
zadam Ci zagadkę. W którym miejscu jajka są najbardziej gorące? - pyta się
kolega Jasia.
- Nie wiem.
- Na patelni,
oczywiście!
- Eee, głupia
zagadka.
- Dlaczego?
- Bo nie ma idioty,
który by usiadł gołym tyłkiem na gorącą patelnię.
- Spieprzajcie! -
woła Jasio na stado kaczek. Słyszy to katecheta i zwraca mu uwagę. Następnym
razem Jasio już grzecznie zwraca się do kaczek:
- Idźcie sobie stąd
kaczuszki!
Znów słyszy to
katecheta i mówi:
- No i widzisz jak
spieprzają!
- Dzieci, co to
jest? - pyta się nauczycielka biologii trzymając w ręku wypchanego ptaka.
- To jest ptok -
odpowiada Jaś.
- Ależ Jasiu, nie
mówi się ptok, tylko ptak. A może wiesz, jak ten ptak się nazywa?
- Sraka - odpowiada
pojętny uczeń.
Małgosia po raz
pierwszy dostała miesiączki. Przerażona biegnie do Jasia i mówi, że jej krew
leci. Jasio sprawę potraktował poważnie.
- Rozbieraj się -
mówi.
Obejrzał dokładnie.
- Ja tam ekspertem
medycznym nie jestem, ale coś mi się widzi Małgocha, że ci jaja urwało!
Mama wybrała się z
7-letnim Jasiem na spacer.
- Zobacz synku,
pająk je biedronkę.
- A co to jest
dronka mamusiu?
Jaś zrobił
nauczycielce kawał. Narysował na jej stoliku muchę. A zrobił to tak doskonale,
że nauczycielka długo tłukła gazetą w blat zanim zorientowała się w czym rzecz.
Rozzłoszczona kazała przyjść jego ojcu do szkoły. Ten wysłuchał w spokoju
historii którą opowiedziała nauczycielka.
- Proszę pani to
jeszcze nic. Jak w zeszłym tygodniu ten gówniarz narysował na płocie gołą babę,
to jeszcze dzisiaj wyciągam drzazgi z przyrodzenia.
W szkole u Jasia
było malowanie. Pani nauczycielka w ramach zajęć z plastyki chciała sprawdzić
czy dzieci mają zmysł plastyczny. Więc pyta się dzieci jak by pomalowały klasę.
Dzieci opowiadają swoje wizje klasy po malowaniu. Doszło do Jasia , więc mówi:
- W zasadzie to
podoba mi się tak jak jest, tylko tu na środku ściany pierdolnąłbym szlaczek.
Po tych słowach
nauczycielka złapała się za głowę i mówi do Jasia:
- Jasiu jutro widzę
cię tu z ojcem.
Na drugi dzień Jasiu
przychodzi do szkoły z ojcem. Nauczycielka zrelacjonowała mu więc treść
wczorajszej lekcji:
".. i na końcu
mówi, że na środku ściany pierdolnąłby szlaczek."
Ojciec popatrzył na
Jasia i mówi:
- Ależ Jasiu, to by
ch*.*owo wyglądało!
Pani na lekcji
rysunków zadała temat do rysowania "Lenin w Polsce". Dzieci rysowały
Lenina w Poroninie, Lenina przemawiającego do Górali, Lenina na wycieczce w
Tatry itp. Jasia rysunek był inny i przedstawiał przód namiotu, z którego
wystawały dwie rozłożone nogi damskie przykryte z góry dwoma nogami męskimi.
Pani nauczycielka była wielce zgorszona takim rysunkiem ale po chwili refleksji
zapytała:
- Jasiu, ta pani na
dole to zapewne Nadieżda Krupska?
- Tak proszę pani,
powiedział Jasiu.
- Zatem ten pan na
górze to na pewno Lenin?
- Nie proszę pani,
to nie Lenin a Feliks Dzierżynski.
- Jak to Jasiu, a
gdzie Lenin?
- Lenin w Polsce
proszę pani, czyż nie taki był temat rysunku?
Rodzinka je
spokojnie obiadek, aż tu nagle wpada Jasiu i drze japę:
- Mamo, babciu,
siostro, Tatuś się powiesił na poddaszu.
Wszyscy rzucają
łyżki i talerze i pędza po schodach na górę, a Jasiu spokojnie:
- Prima apirilis...
No to wszyscy
wielkie - UFFFFF -
A Jasiu kończy:
- ... bo w piwnicy.
|