Gazda codziennie
chodził na Słowację do pracy. Wracając po południu, wiózł na rowerze wielki
worek. Celnicy wielokrotnie przeszukiwali ten worek, ale nigdy nic oprócz trawy
nie udało się im znaleźć. Po pewnym czasie byli święcie przekonani, że gazda
coś przemyca, lecz nie mogąc tego odkryć, zaproponowali gaździe, że będzie mógł
dalej uprawiać swój proceder, pod warunkiem, że powie, co przemyca, bo ich
zżera ciekawość. Na to gazda: "A dyć rowery!"
Siedzi góral przy
kałuży na polnej drodze, aż tu nagle podjeżdża do niego rowerzysta i pyta:
- Baco, a głęboka ta
kałuża?
- Nii, jeno koła
panocku zamocycie!
Rowerzysta wjeżdża w
wodę i zaczyna tonąć, a góral mruczy pod nosem:
- Dziwne, jak tu
kaczki przechodziły, to tylko im łapki zakryło...
Spotyka się dwóch
facetów:
- Skąd masz taki
super rower?
- Wiesz, wczoraj
spotkałem piękną kobietę jadącą tym rowerem, na mój widok zatrzymała się,
rozebrała do naga i mówi: "Bierz, co chcesz!", więc wziąłem rower.
- Mądry wybór,
ubranie pewnie by nie pasowało...
Trzech wariatów
ucieka ze szpitala. Po drodze udaje im się ukraść dwa rowery, zwykły i damkę, i
dalej uciekają już na rowerach. Wieczorem, podczas postoju, jeden z nich, ten,
który jechał "na ramie" proponuje:
- Wiecie co? Połóżmy
je na sobie, to może do rana będziemy mieli trzeci rowerek!
Tak też zrobili.
Rano budzą się i patrzą na rowery - nadal tylko dwa. Myślą: dlaczego nie ma
trzeciego? W końcu jeden wykrzykuje na drugiego:
- Ach ty durniu,
przecież zapomniałeś zdjąć gumy!!!
Podchodzi policjant
do leżącego w rowie pijaka:
- Obywatelu, proszę
natychmiast wstać, bo zabierzemy do izby wytrzeźwień!
- Panie władzo, a
część rowerowa może tu leżeć?
- Przepisy nie
zabraniają.
- No to ja jestem
dętka.
Obywatel do
policjanta:
- Skradziono mi
rower!!!!!!!!
- Miał dzwonek?
- Nie!!!
- A światełko
odblaskowe?
- Też nie!!
- To płacisz pan
mandat!
Wjeżdża baba do
lekarza na rowerze z karabinem na plecach.
- Co pani jest??
- Wyścig zbrojeń!!!
Było trzech
rowerzystów. Jeden pojechał w prawo, drugi w lewo, a trzeci za nimi.
Wchodzi facet do
windy, patrzy, a tam schody, więc mówi: "Po mi ten kaloryfer, jak i tak
zębów nie myję?" Jaki z tego morał? Nie zostawiaj roweru przed sklepem, bo
ci czapka zamarznie.
Sherlock Holmes
podjechał do sklepu rowerem. Zanim wszedł do środka, do siodełka przyczepił
karteczkę: "Kradzież zbyteczna. Sherlock Holmes". Gdy wyszedł ze
sklepu, w miejscu, gdzie przed chwilą stał rower, znalazł karteczkę:
"Pościg zbyteczny. Ryszard Szurkowski".
Nad jeziorem ktoś
pyta wędkarza:
- Biorą?
- Tak. Wczoraj
rower, dzisiaj buty.
- Kaziu, nie pij
wody z kałuży, przecież tam żyje mnóstwo bakterii!
- Już nie,
przejechałem przez nie kilka razy rowerem!
Wiejska babcia idąc
drogą zobaczyła niedźwiedzia jadącego na rowerze. Krzyczy:
- Ooo! Cyrk
przyjechał!
Niedźwiedź
zdziwiony:
- Jaki cyrk? Jadę do
kumpla na ryby!
Mały Jasio po raz
pierwszy w życiu poszedł z mamą do cyrku. Z ciekawością ogląda popisy akrobatów
jeżdżących na jednokołowym rowerze. Po występie pyta mamę:
- Czy jak oni się
kiedyś dorobią na tych występach, to kupią sobie normalny, dwukołowy rower?
- Czym się różni
blondynka od roweru?
- Rower najpierw się
pompuje, a potem wsiada, a z blondynką jest odwrotnie!
Jaś z Małgosią
spacerowali sobie po parku. Była piękna pogoda, po alejkach jeździły dzieci na
rowerach, spacerowali zakochani. A że była wiosna i w ogóle, nabrali ochoty na
małe bara-bara... Znaleźli odpowiednie miejsce, Małgosia położyła się więc na
trawie, na niej Jasio... Nagle Małgocha:
- Aaaaaaachhh!!!
- Tak ci dobrze,
Małgosiu?!
- Nie, ale mi jakiś
rower przejechał po szyi...
Pewnego razu mały
Jasio wszedł do pokoju rodziców i przyłapał ich na uprawianiu seksu.
- Tatusiu, co
robisz? - pyta Jasio.
- Ehm.. nooo...
mamusia chciała mieć bobaska...- mówi tatuś.
Na to Jaś kładzie
się obok mamusi i mówi:
- No to ja chcę
rowerek!
Przychodzi dzieciak
do matki i pyta:
- Mamo, ja jestem
Cyganem czy Żydem?
- Oczywiście jesteś
Cyganem, tak jak ja!
Idzie do ojca i
pyta:
- Tato, ja jestem
Cyganem czy Żydem?
- Oczywiście, że
jesteś Żydem tak jak ja, ale dlaczego pytasz?
- Bo mój kolega ma
rower do sprzedania i nie wiem, czy się z nim targować czy mu ten rower ukraść.
Pytanie do Radia
Erewań:
- Czy to prawda, że
w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają za darmo mercedesy?
- Tak, to prawda,
tyle że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, tylko na
Newskim Prospekcie, nie mercedesy, tylko rowery, i nie rozdają, tylko kradną.
Spotyka niedźwiedź
zajączka na rowerze.
- Zajączku, skąd
masz rower?
- Nie pije się, to
się ma - odpowiada zajączek.
Na drugi dzień
jedzie zajączek rowerem, a obok niego przelatuje niedźwiedź helikopterem.
- Niedźwiedziu, skąd
masz taki ładny helikopterek?
- Sprzedało się
butelki, to się ma...
Starsza kobieta
kupuje w aptece dwie prezerwatywy i ku zdumieniu wszystkich obecnych zaczyna je
naciagac na nogi.
- Babciu - zagaduje
ją delikatnie młody mężczyzna - prezerwatyw nie zakłada się na nogi...
- A co wy tam
wiecie! Słyszałam w telewizji o takiej nowej chorobie, co się ją łapie od
pedałów, a ja często jeżdżę na rowerze.
Pani pyta Jasia, kim
chciałby być.
- Chcę być dużym
rockersem.
- A co robi duży
rockers? - Jeździ na motorze, pije wódkę i używa panienek.
- Jasiu, zastanów
się, jesteś mały, to nie ma sensu...
- Jak to nie ma? Na
razie jestem małym rockersem i jest mi dobrze!
- A co robi mały
rockers?
- Jeździ na rowerze,
pije mleko i się onanizuje.
Czerwony Kapturek
(CK) jechała sobie na rowerku do Babci. Nagle wyskoczył Wilk i połamał
Kapturkowi rower. No to CK się rozbeczała i pobiegła do Misia.
- Misiu, a Wilk mi
popsuł rower!
- OK, nie becz,
zajmę się tym.
Poszedł do Wilka i
mówi mu:
- Albo mi tu
pospawasz ten rower i poskładasz jak należy, albo będę bił...!
Wilk się wystraszył
i dalej naprawiać - spawa, skręca, rower w końcu jest gotów i CK może jechać.
Ale Wilk nie dał za wygraną i szybko dotarł do domku Babci, po czym ją zjadł i
się za nią przebrał. CK dociera do domku Babci, wchodzi i pyta:
- Babciuuu, a
dlaczego ty masz takie czerwone oczyyy??
Na co Babcia-Wilk:
- Od spawania, ty
k***!!!! To od spawania tego twojego p*** rowerka!!!
Wpada zdenerwowany
zając do knajpy i krzyczy:
- Kto mi pomalował
rower na zielono!?
Wstaje niedźwiedź:
- Ja, a co?!
Zając (przyciszonym
głosem):
- Nic, chciałem
tylko spytać, kiedy wyschnie...
Rodzice leżą w
łóżku, a Jaś podsłuchuje, co mówią:
- Kochany -
chciałabym, aby to była dziewczynka...
- Tak kochanie,
dostaniesz dziewczynkę...
Jaś wbiega do pokoju
rodziców:
- A ja chcę
żołnierzyki, klocki i rower!
Jasio wraca ze
szkoły i mówi do mamy:
- Wszyscy się ze
mnie śmieją i mówią, że mam dużą głowę.
- To nieprawda,
Jasiu, wcale nie masz dużej głowy.
Nagle słychać łomot
w przedpokoju. Wpada ojciec Jasia i krzyczy:
- Co za idiota
postawił tam rower?!
Mama:
- To nie rower, to
okularki Jasia!
Późnym wieczorem
policjant zatrzymuje rowerzystkę-blondynkę.
- Jeśli nie świeci
pani lampka przy rowerze - poucza - powinna pani zejść i poprowadzić rower.
- Już próbowałam.
Wtedy też nie świeci.
Smutny Jasio
przychodzi do mamy, wdrapuje się jej na kolana i przymilnie prosi:
- Mamusiu, proszę
cię, wykreśl z mojego listu do świętego Mikołaja kolejkę elektryczną i wpisz
rower górski.
- To nie chcesz już
kolejki?
- Chcę, ale już
znalazłem taką w szafie...
Czy wiecie, że to
Polacy wymyślili triathlon? Bo to w Polsce idzie się na basen na piechotę, a
wraca rowerem...
Dwóch wariatów
ucieka w nocy na motorze, z przeciwka jedzie ciężarówka na światłach. Jeden
mówi do drugiego:
- Wal między te dwa
rowery.
Dwóch wariatów
uciekło ze szpitala na rowerze. Jechali, jechali, w końcu zmęczeni położyli się
pod lasem na nocny odpoczynek. Wprawdzie lato było, ale noc zapowiadała się
zimna, więc wspólnie uradzili, że przykryją się rowerem. Rano jeden wstaje,
przeciąga się i pyta drugiego:
- Jak się spało?
- Nieźle, tylko
strasznie zmarzłem!
- Dziwne, mnie było
w sam raz. Ale już wiem, czemu ci było zimno - w twoim kole brakuje dwóch
szprych!!!
Asfaltową szosą
biegnie facet w sportowym kostiumie i kolarskiej czapeczce, przez piersi mając
skrzyżowane dwie dętki rowerowe. Na polu widzi żniwiarza:
- Panie, czy to tędy
biegnie trasa wyścigu dookoła Polski?
- Tak. Ale czemu nie
ma pan roweru?
- Roweru?...
Cholera, od początku wiedziałem, że czegoś zapomniałem!!!
W czasie
przechodzenia przez skrzyżowanie kobieta została potrącona przez rowerzystę.
Zaczyna mu złorzeczyć a facet na to mówi:
- Czego się tak,
babo, drzesz?! Bogu powinnaś raczej dziękować. Szczęściara...
- A dlaczego mam się
czuć szczęśliwa?
- Dzisiaj mam wolny
dzień, a normalnie to na tej trasie jeżdżę autobusem.
Jedzie sobie
Masztalski na rowerze obwieszonym siatkami z butelkami na mleko i nagle, bez
jakiejkolwiek sygnalizacji skręca w lewo. Pisk opon, samochód ledwo wyhamował.
Kierowca wyskakuje z auta i drze się na Masztalskiego, a on na to spokojnie:
- A co pieronie? Nie
widzisz butelek na mleko w siatkach? To jest przeca jasne, że jo musioł skręcać
do mleczarni...
Pewien misjonarz,
spędził długie lata wśród dzikich w dżungli - uczył ich uprawy ziemi,
samodzielności i samowystarczalności. Pewnego dnia przyszedł do niego list, w
którym dowiaduje się, że ma wracać do domu. Przypomniał sobie, że zanim wróci,
obiecał nauczyć wszystkich w wiosce cywilizowanego języka, tak by mogli
porozumieć się z resztą świata. Wziął więc wodza na spacer po lesie; wskazał na
drzewo i powiedział:
- To jest drzewo.
Wódz patrzy na
drzewo i powoli powtarza:
- Drzewo.
Następnie pokazuje
na skałę i mówi:
- To jest skała.
Wódz znowu
posłusznie powtarza. Misjonarza ogarnia entuzjazm, że nauka tak łatwo idzie -
nagle jednak słyszą obydwaj jakieś szamotanie w zaroślach. Gdy podchodzą, widzą
parę z wioski uprawiającą żywiołowo seks. Misjonarz jest zmieszany i nie
zastanawiając się, rzuca:
- Eeee... Rower...
Jechać na rowerze!
Wódz patrzy chwilę
na parę, wyjmuje swoją dmuchawę i zabija oboje. Misjonarz wścieka się - tyle
lat wpajania w nich zasad cywilizowanego świata, dobroci dla bliźnich, a tu
taki barbarzyński mord - jak wódz mógł ich tak bezlitośnie zabić?
Wódz odpowiada
krótko:
- Moja rower.
|