Dowcipy o rowerach
Jadącą na rowerze
blondynkę zatrzymuje policjant. Po sprawdzeniu stanu technicznego roweru mówi:
- Nie ma pani
powietrza w tylnym kole!
A blondynka na to:
- Tak, to prawda,
ale tylko na dole...
- Proszę pani! Pani
pies goni jakiegoś faceta na rowerze!
- Niemożliwe! Mój
pies nie umie jeździć na rowerze.
Armia Polska
postanowiła stworzyć w czasie wojny partyzantkę w kraju. Zgłosiło się paru
kamikadze. Na przeszkoleniu generał tłumaczy im, co mają robić:
- Wsadzimy was do
samolotu, polecicie nad kraj, trzy minuty od granicy wyskoczycie ze
spadochronem. Pociągniecie za prawą rączkę. Jeśli spadochron zawiedzie, to za
lewą. Wylądujecie koło rzeki, tam w krzakach będzie rower, pod siodełkiem
pistolet i mapa. Tak dotrzecie do oddziału.
Stefan był odważnym
chłopem i zgłosił się, jak na prawdziwego patriotę przystało. Leci samolotem,
skoczył trzy minuty od granicy, jak pan generał przykazał. Spadając chwyta za
prawa rączkę - nic! - za lewa - d... zbita, dalej nic. Skonsternowany mruczy pod
nosem:
- K..., jak i tego
roweru w krzakach nie będzie, to ja p...ę taka partyzantkę!!!
Syn milicjanta
dostał dwóję z geografii, bo nie wiedział, gdzie leży Afryka. Po powrocie do
domu spytał ojca. Ten zbił syna za złą ocenę i powiedział, że odpowie jutro. Na
drugi dzień pyta o to swojego przełożonego. Ten drapie się po głowie i mówi:
- Musi być gdzieś
niedaleko, bo u nas na warsztatach pracuje Murzyn i dojeżdża do roboty rowerem.
Ksiądz jedzie do
chorego. Zatrzymuje go milicjant:
- Bez świateł?
Mandat 50 złotych!
- Synu, jadę do
chorego z Panem Bogiem...
- Co?! We dwóch na
rowerze?! 100 złotych!!!
Ksiądz płaci,
odjeżdża i myśli: "Jakie to szczęście, że nie wiedział, że Bóg jest w
trzech osobach...".
- Ktoś mi ukradł
rower - skarży się pastorowi ksiądz.
- Wiem, jak go
możesz odzyskać. Jutro w czasie mszy wymień dziesięć przykazań - kiedy
dojdziesz do "nie kradnij", jeden z parafian na pewno się
zaczerwieni.
W poniedziałek
pastor spotyka się z księdzem i pyta:
- Czy sprawa z
rowerem się wyjaśniła?
- Tak, zrobiłem, jak
mi poradziłeś, i kiedy doszedłem do "nie cudzołóż", przypomniałem
sobie, gdzie go postawiłem...
Baca łapie okazję na
drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżajacego mercedesa. Wsiada i jadą,
ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta:
- A co to panocku,
za znacek z psodu?
- To? - mówi
kierowca pokazując na znaczek mercedesa - To taki celownik, jak kogoś złapię w
ten celownik, to już na pewno trafię.
- Aha.
Po kilku kilometrach
patrzą, a tu drogą jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi:
- A weźcie, panocku,
tego cłowieka w ten celownik...
Kierowca skręcił i
faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ
kierowca nie chcial iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie
trafić rowerzysty. Chwilę potem baca się odzywa:
- Iiiii, kiepski ten
pański celownik, gdybym nie roztworzył drzwi, to byśmy go w ogóle nie trafili.
Pytają bacę:
- Czy te trzy
dziewczynki są twoimi córkami?
Baca:
- No.
- Ale one urodziły
się tego samego dnia!
- No...
- ...w odstępach
piętnastominutowych!!!
- No to co?! Ja mom
rower...
Piętnastoletni
chłopak był w lesie i widział, jak przyjechał samochód i wysiedli facet i
dziewczyna. Facet mówi do dziewczyny:
- No, złotko, teraz
cnotka albo piechotka.
Dziewczyna
odpowiedziała:
- Piechotka.
Facet wsiadł do auta
i odjechał. Dziewczyna poszła piechotą. Chłopak też przygadał sobie dziewczynę,
ale nie miał auta. Wziął ja na ramę roweru, przywiózł do lasu i mówi:
- No, złotko, teraz
cnotka albo piechotka.
- Cnotka - mówi
dziewczyna.
Chłopak zastanowił
się chwilę i mówi:
- No to weź rower, a
ja pójdę piechotą.
Roztargniony
profesor został potrącony przez rowerzystę.
- Czy nie słyszał
pan, jak dzwoniłem?!- złości się rowerzysta.
- Owszem, słyszałem,
ale myślałem, że to telefon...
Jadą zakonnice na
rowerach po wybojach. W pewnym momencie siostra przełożona mówi:
- Dość luksusów!
Zakładać siodełka!
Zakonnice i ksiądz
jadą rowerami na wycieczkę. Zakonnice co chwila chichoczą:
- Chi, chi, chi,
cha, cha, cha!
Ksiądz:
- Jak się nie
uspokoicie, to każę wam założyć z powrotem siodełka!
Z domu wariatów
uciekło na rowerach dwóch pacjentów. Po pewnym czasie jeden zatrzymuje się i
spuszcza z tylnego koła powietrze.
- Co robisz? - pyta
ten drugi.
- Mam za wysoko
siodełko, więc w ten sposób go obniżam - odpowiada pierwszy, na co ten drugi
wymontowuje kierownicę oraz sztycę z siodełkiem i montuje je na odwrót:
kierownicę na miejscu sztycy z siodełkiem, a sztycę z siodełkiem na miejscu
kierownicy.
- A co Ty robisz? -
pyta drugiego pierwszy.
- Wracam, z wariatem
nie jadę! - odpowiada drugi.
- Marysiu, w jaki
sposób tak szybko wróciłaś do domu z miasta? - pyta mąż żonę.
- Franek wracał z
miasta na rowerze, więc podwiózł mnie na ramie - odpowiada żona.
- Aha, na ramie...
Zaraz, zaraz, przecież on ma damkę ... - zastanawia się mąż.
Jedzie facet super
mercedesem i dogania rowerzystę. Postanowił mu pokazać, jak fantastyczne ma
auto, dodał gazu, na liczniku 120 km/h i bardzo blisko go wyprzedził. Po chwili
patrzy ze zdziwieniem, a rowerzysta go dogania i... wyprzedza. Facet wkurzył się,
dodał gazu, na liczniku 160 km/h i ponownie wyprzedza rowerzystę. Ten po chwili
znów go dogania i wyprzedza. Facet w mercedesie znowu na gaz i wyprzedza
rowerzystę z prędkością 200 km/h. Po chwili rowerzysta po raz trzeci go dogania
i wyprzedza. Facet dogonił mercedesem rowerzystę, zatrzymał go i pyta:
- Co to za rower? Ja
mam ekstra auto, jadę 200, a Ty mnie wyprzedzasz...
- To nie rower taki
dobry, tylko szelka od spodenek zahaczyła mi się o lusterko w samochodzie...
Teściowa jedzie na
rowerze. Zatrzymuje ją zięć i pyta:
- Gdzie mama jedzie?
- A na cmentarz,
synku.
- To dobrze, ale kto
przyprowadzi rower?!
|