Przychodzi mały Jasiu do apteki i mówi do aptekarza:
- Proszę mi dać coś do zapobiegania ciąży!!!
Aptekarz się zdenerwował i reprymenduje Jasia:
- Po pierwsze, to o takim czymś mówi się szeptem, a nie na cały głos
- Po drugie - to nie jest dla dzieci,
- Po trzecie - niech ojciec sobie sam przyjdzie,
- Po czwarte - są tego różne rozmiary .
Jasiu tez się w tym momencie wkurzył , więc mówi:
- Po pierwsze - w przedszkolu uczyli mnie, żeby mówić głośno i wyraźnie,
- Po drugie - to nie jest "nie dla dzieci", tylko przeciwko dzieciom,
- Po trzecie - to nie dla ojca, tylko dla mamy,
- Po czwarte - mama jedzie do sanatorium i potrzebuje wszystkie rozmiary
Jasiu miał lecieć samolotem. Tak wypadło, że obok niego usiadł sympatyczny staruszek. Samolot tylko co wystartował, kiedy dziadek zwrócił się Jasia mówiąc:
- Może porozmawiajmy. Słyszałem że lot mija szybciej, kiedy się rozmawia.. .
Jasiu, który właśnie otworzył książkę, zamknął ją powoli i powiedział towarzysza podróży:
- A o czym chciałby pan porozmawiać?
- Och, nie wiem, może o energii jądrowej? - zażartował staruszek
- Ok - powiedział Jasiu - to mogłoby być nawet interesujące. Ale pozwoli mi pan zadać najpierw jedno pytanie? Koń, krowa i jeleń - wszystkie te zwierzęta jedzą trawę. Ale jeleń wydala małe kulki, krowa płaski pasztecik, a koń produkuje kępy wysuszonej trawy. Jak pan przypuszcza, dlaczego tak się dzieje?
- O rany... - powiedział dziadek - nie mam zielonego pojęcia .
- Człowieku - odparł Jasiu - chcesz ze mną dyskutować o energii jądrowej, jak nawet nie masz pojęcia o g*wnie?!
Kolega z klasy powiedział Jasiowi, że wymyślił dobry sposób na szantażowanie dorosłych:
- Mówisz tylko Znam całą prawdę i każdy dorosły głupieje, bo na pewno ma jakąś tajemnicę, której nie chciałby ujawnić...
Podekscytowany Jasio postanowił wypróbować świeżo zdobytą wiedzę w domu. Przyszedł do mamy, powiedział:
- Znam całą prawdę i ................dostał 50 złotych, z przykazaniem, żeby nic nie mówił ojcu.
Zachwycony pobiegł szybko do ojca, powiedział:
- Znam całą prawdę i dostał 100 złotych - z zastrzeżeniem,żeby nic nie powiedział matce.
Rozochocony Jaś postanowił więc wypróbować nową metodę również na kimś spoza rodziny. Nadarzyła się okazja, kiedy listonosz przyniósł pocztę.
- Znam całą prawdę! - powiedział z szelmowskim uśmiechem Jasio.
Listonosz pobladł, poczerwieniał, rzucił listy na ziemię, rozłożył ramiona i wzruszonym głosem wyszeptał:
- W takim razie uściskaj tatusia...
- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochalem -mówi 10-letni Jasiu.
- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.
- A kto lubi, będziemy uważali.
Jasio wchodzi do sypialni rodziców i widzi, ze jego matka siedzi na jego ojcu i podskakuje. Matka zauważyła swego syna, gdy wyszedł zsiadła szybko z ojca, ubrała się i zaniepokojona tym, co mógł zobaczyć, poszła się dowiedzieć, co naprawdę widział.
Syn spytał "Co robiłaś tatusiowi, mamusiu?"
Mamusia odparła "Wiesz, jaki twój tata ma wielki brzuch?"
Chłopczyk odpowiedział: "tak, rzeczywiście ma".
"Widzisz, wiec czasami pomagam mu go spłaszczyć", wyjaśniła mamusia.
Chłopczyk na to: "Tylko marnujesz czas, to nigdy nie zadziała"
Mamusia, skonfundowana, spytała "Dlaczego tak uważasz, synku?"
"Bo za każdym razem, jak idziesz na zakupy, ta pani z drugiej strony ulicy przychodzi, klęka w sypialni przed tatusiem i nadyma go znowu!"
Pani mówi do Jasia:
- Jasiu do tablicy!
- Spierdalaj!
- Co powiedziałeś????
- Spierdalaj!!
- Do dyrektora!!
- Nie pójdę do niego bo mu śmierdzą nogi.
- Ach ty gówniarzu!!!!
Wzięła go za fraki i prowadzi do gabinetu dyrektora
- Panie dyrektorze ten gówniarz mówi do mnie żebym spierdalała a o panu, że śmierdzą panu nogi!
- Ach ty szczeniaku!! - dyrektor wkurzony - Dawaj numer do ojca!!
- Nie dam
- Dawaj
Wreszcie udało się dyrektorowi wyszarpać numer do ojca i dzwonią...odzywa się automatyczna sekretarka:
- Tu gabinet pana ministra. Prosimy zostawić wiadomość"...
Nauczycielka przestraszona patrzy na dyrektora, on na nią, wreszcie nauczycielka pyta:
- No i co robimy panie dyrektorze ?
- Ja idę umyć nogi a pani niech spierdala...
NAUCZYCIEL: Jurek, podejdź do mapy i znajdź Amerykę Północną.
JUREK: Tutaj jest!
NAUCZYCIEL: Dobrze. a teraz klasa: kto odkrył Amerykę?
KLASA: Jurek!
NAUCZYCIEL: Marku, wymień jedną ważną rzecz którą mamy dzisiaj, a której nie mieliśmy dziesięć lat temu.
MAREK: Mnie!
NAUCZYCIEL: Martynko, utwórz zdanie zaczynające się od "Ja."
MARTYNA: Ja jest...
NAUCZYCIEL: Nie, Martynko..... Zawsze mów: "Ja jestem."
MARTYNA: W porządku ... "Ja jestem pierwszą sylabą w słowie jabłko."
NAUCZYCIEL: "Czy ktoś może podać przykład ZBIEGU OKOLICZNOŚCI?"
JASIO: "Tak jest, moja mama i mój tata wzięli ślub w tym samym dniu, o tej samej porze."
NAUCZYCIEL: "George Washington ściął wiśniowe drzewo ojca,
ale też przyznał się mu, że to zrobił. Czy teraz rozumiesz, dlaczego ojciec nie ukarał go za to?"
UCZEŃ: "Ponieważ George nadal miał topór w ręce!"
NAUCZYCIEL: Teraz, Jasiu, powiedz mi szczerze, odmawiasz modlitwę przed jedzeniem?
JAŚ: Nie, proszę pana, nie muszę. Moja mama dobrze gotuje.
NAUCZYCIEL: Krzysiek, twoje wypracowanie na temat "Mój pies" jest dokładnie takie samo jak twojego brata. Czy skopiowałeś je od niego?
KRZYŚ: Nie, panie profesorze, to jest ten sam pies!
NAUCZYCIEL: Jak byś nazwał osobę która mówi pomimo, że ludzie wcale nie są zainteresowani?
UCZEŃ: Nauczyciel.
SYLWIA: Tata, potrafiłbyś napisać coś w ciemności?
OJCIEC: Myślę tak. Co chcesz, bym napisał?
SYLWIA: Twój podpis w dzienniczku.
NAUCZYCIEL: Dlaczego się spóźniłeś?
MACIEK: To z powodu znaku.
NAUCZYCIEL: Jakiego znaku?
MACIEK: Tego niedaleko szkoły: "Uwaga! Szkoła w pobliżu. Zwolnij!"
NAUCZYCIEL: Kuba, jak przeliterujesz słowo "strzelnica"?
JAKUB: "SZ-CZ-E-L-NI-C-A"
NAUCZYCIEL: Źle!
JAKUB: Być może źle, ale pytał mnie pan jak JA to przeliteruję! .
|