Pewnego dnia z rana uczuł się św. Józef nader słabym. Zrozumiał, iż nadszedł już dlań koniec ziemskiej pielgrzymki. Przywołał przeto Dziecię oraz Matkę Jego.
— Odchodzę, rzekł Im: — nie jestem lepszym od Ojców moich, a po śmierci przy nich spoczywać będę.
Kochałem Was bardzo, boleśnie mi opuszczać Was. Podajcie mi dłoń Waszą, dopomóżcie w straszliwem przejściu z czasu do wieczności.
Z Wami, Jezu i Marjo, — tak wierzę i wiem, — niczego lękać mi się nie trzeba.
Jezus i Marja z płaczem zadośćuczynili woli świętego Józefa.
Jezus, dozwalając umrzeć, według prawa przyrodzonego Swemu Opiekunowi, chciał nas przekonać, — że śmierć nie jest złem ostatecznem,
— chciał nas pouczyć, dodać otuchy i odwagi, pokazując, jak łatwo i słodko umierać w objęciach Jezusa i Marji.
Jezus jedną ręką trzymając świętego Józefa, drugą tom Pisma św., przeczytał z Księgi Mądrości:
Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga, a udręczenie śmierci nie dotknie ich. W oczach bezrozumnych zdawali się jako umarli a zejście ich smutkiem mienili. Opuszczając nas, zdawali się całkiem zniszczeni: lecz nie — oni są w pokoju — nadzieja ich pełna nieśmiertelności.
Oto — rzekł: — Stary Testament.
A zamknąwszy księgę:
Teraz, — oto Nowy Testament: — Wynijdź z tego świata duszo zbawiona, która wierzysz we Mnie i kochasz Mnie:
— idź duszo, wkrótce odkupiona, idź połączyć się z Patrjarchami, przodkami naszemi… i zapowiedz im przyszłe odkupienie…
Św. Józefowi miłość osłodziła nawet chorobę i śmierć.
Bo miłujący wszystko chętnie znosi, a w szczególności choroby, ubóstwo i pogardy.
Kto nie zdobywa się na to, aby przez pamięć, co ucierpiał dla nas Zbawiciel, wszystkie cierpienia chętnie znosił, ten niech nie przypuszcza nawet, aby zrobił jaki postęp w doskonałości.
Zdarza się często, iż chcąc zrzucić z siebie krzyż od Boga nam dany, wpadamy w utrapienie jeszcze cięższe.
Którzy się boją szronu, przypadnie śnieg na nie (Job. 6, 16), — jest to wyrok pisma Bożego.
Wołajmy raczej z św. Bonawenturą:
Pośpiesz się, Panie, i uderz sługi Twoje rózgą miłości, która jest rózgą zbawienia, aby nie spadła na nas rózga Twej pogardy, która wiekuistą śmierć zadaje!
Pan Bóg zsyła na nas cierpienia, aby nas oczyścić i zbawić. Pan mówi o ludu Izraelskim:
— Obrócił się w żuźlice, żelazo i ołów w pośrodku pieca (Ez. 22, 18).
Te słowa św. Grzegorz tak wykłada:
— Chciałem ich obrócić w złoto przez ogień utrapienia, lecz mi się stali ołowiem.
To jest, że nieraz grzesznik, zamiast skorzystać z cierpień przez chętne poddanie woli Bożej, — on szemrze i na nową karę zasługuje.
Pamiętajmy, że:
— Utrapienia tego czasu niniejszego, nie są godne przyszłej chwały, która się w nas objawi (Św. Paweł, Rzym. 8, 18).
Św. Wincenty a Paulo powiada, że
— gdybyśmy widzieli, jakie ogromne skarby zasług gromadzić sobie możemy, gdy dotknięci jesteśmy jaką chorobą, przyjmowalibyśmy ją z taką radością, z jaką przyjmują się największe dobrodziejstwa.
Św. Franciszek Salezy tak zachowywał się, gdy był chory:
— z wielką prostotą zdawał lekarzowi sprawę o swojej chorobie, stosował się wiernie do danych przez niego przepisów i brał lekarstwa, chociażby najprzykrzejsze, a przed otaczającymi go, podobnie jak św. Józef, nigdy się nie uskarżał.
Bierzmy odtąd dla siebie naukę!
Jeżeli wśród choroby nie możesz się wiele modlić, — stawiaj się w obecności Bożej i bez wysileń od chwili do chwili, wzbudzaj w sobie akty miłości, ufności, dziękczynienia i poddania się ochotnego woli Bożej.
Św. Teresa, gdy razu pewnego niebezpieczną i dolegliwą chorobą była złożona, okazał się jej Zbawiciel cały ranami okryty i tak się do niej odezwał:
— Patrz, córko moja, com dla ciebie ucierpiał i umiarkuj, czy cierpienia twoje mogą być porównane z mojemi.
Pan Bóg zaś okazał raz ojcu Alwarez
— chwałę, jaką gotował dla pewnej świątobliwej zakonnicy za chorobę, która przeniosła z wielką cierpliwością i dał mu do poznania, że więcej ona nabyła zasług przez ośm miesięcy choroby, aniżeli inne zakonnice przez wieloletnie swoje innego rodzaju cnoty.
Cierpienia i choroby, przyjmowane z cierpliwością, doplatają koronę zgotowaną nam przez Boga w niebie.
Miała o tem wyraźne objawienie św. Ludwina, która przez 38 lat doznawała najrozmaitszych cierpień i chorób.
— Przed śmiercią zapragnęła jeszcze męczeństwa, — gdy domagała się tej łaski, ujrzała piękną koronę dla niej w niebie przeznaczoną, lecz jeszcze nie ukończoną.
Pragnąc więc, aby co prędzej była całkowitą, — prosiła Pana Jezusa o powiększenie jej cierpień.
— Wysłuchał ją Pan Bóg i przysłał bezbożnych żołnierzy, którzy ją obelgami okryli i okrutnie zbili.
Wkrótce potem ujrzała Anioła trzymającego tęż samą koronę, lecz już wykończoną i który jej oznajmił, — że ostatnie jej cierpienia w koronę tę wprawiły kosztowne kamienie, których jeszcze tam brakowało i wkrótce po tym widzeniu skonała.
Naśladujmy też św. Józefa w chętnym przyjęciu z rąk Bożych śmierci, gdy Bóg nas będzie wzywał do Siebie.
A trzeba nam wiedzieć, że zbawienie wieczne sobie zapewni, kto gotów jest umrzeć zgodnie z wolą Pana Boga, — i mówi:
— Boże, w Twoje ręce oddaję życie moje i pragnę, abyś ofiarę tę przyjąć raczył jako dowód, iż uznaję nad sobą nieograniczoną Twą władzę i jako pokutę za grzechy moje.
Jest to niepodobieństwem, — mówi św. Franciszek Salezy, — aby Pan Bóg potępił człowieka, który gotów jest umrzeć dla wypełnienia woli Jego świętej.
Przeciwnie zaś, — opór Jego św. woli obraża Go.
Matka Boska powiedziała raz Benedykcie z Laus,
— że znany Jej pobożny prałat, — cały rok cierpiał w czyścu, ponieważ nie mógł się pogodzić z myślą, że już umierać musi.
Św. Józef jest bezpiecznym przewodnikiem, trzymajmy się więc Jego,
— podobnie jak św. Teresa, o której przytaczamy przykład:
Św. Teresa nie rozpoczynała sprawy, którą by nie była składała w ręce św. Józefa.
To też Bóg błogosławił Jej dzieła, otrzymywała nadzwyczajne dary i łaski.
Pewnego razu udała się z kilku swymi córkami zakonnymi w podróż w celu założenia nowego klasztoru, który miał być poświęcony św. Józefowi.
W drodze woźnica pobłądził, konie zaś pędziły, co sił miały, aż nagle św. Teresa z towarzyszkami znalazła się nad brzegiem strasznej przepaści.
Kochane córki, zginiemy, jeżeli nas dobry nasz ojciec Józef nie wyratuje. — Wołajmy więc do niego o pomoc.
Zaledwie rozpoczęła modlitwę, w tem wylatuje głos z przepaści:
— Stój! Stój!
Na to słowo okonie się zatrzymały, a ten sam głos sprowadził przestraszone zakonnice na drogę i w okamgnieniu wszelkie niebezpieczeństwo minęło.
Woźnica i całe towarzystwo podróżujących oglądało się za owym mężem, który im tak ważną wyświadczył przysługę, — ale ani śladu.
Św. Teresa jednakowoż głos poznała i rzekła do towarzyszek:
— Na próżno szukacie męża, który nas wyratował. Żaden inny nie był, tylko nasz najlepszy ojciec Józef.
Ta Święta pod opieką Najświętszej Marji Panny i św. Józefa ozdobiła swą duszę heroicznemi cnotami.
Gdy w roku 1850 wybuchł w Krakowie pożar, — uległ temu żywiołowi i klasztor SS. Bernardynek przy kościele św. Józefa.
— Ogień szerzył w nim spustoszenie w przerażający sposób. Cały korytarz przyległy do ściany kościoła szerokości około 2 metrów gorzał wraz z celami na nim się znajdującemi, — a od chórku, tuż przy wielkim ołtarzu, oddzielały go tylko cienki drzwi drewniane, na których dotąd istnieje wymalowany duży obraz św. Teresy.
Ta święta Oblubienica Chrystusa, — która za życia gorliwie szerzyła cześć św. Józefa,
— nie mniej się o nią okazała troskliwą w obecnem zdarzeniu, gdyż nie przepuściła ognia, który, gdyby się był tylko poza te drzwi przedarł, — byłby niewątpliwie pochłonął cały kościół, a więc i cudowny obraz św. Józefa.
Tak więc dotąd podziwiamy ten cud, — a wiarogodne zakonnice, które były tego świadkami, mówią, że nawet w kilka dni po tym pożarze mury były gorące.
Naturalnym więc biegiem rzeczy, — drzwi owe powinny były pierwsze ulec zniszczeniu.
Praktyka
Nigdy się ni trwóż przyszłymi krzyżami, gdyż nie czując obecnie łaski do podjęcia ich, udręczyłbyś się i upadł na duchu.
Bóg do każdej sprawy cierpienia, ofiary jakiej wymaga od człowieka, przygotował odpowiednią łaskę i da ją w odpowiedniej chwili.
Teraz ci jej nie daje, gdyż ci nie potrzebna, więc byś ją zmarnował, ty zaś, myśląc o tem, co cię może spotkać w przyszłości, daremnie byś się udręczył.
MODLITWA
Józefie święty, bądź mi zawsze przewodnikiem wpośród mojej ziemskiej pielgrzymki.
Czuwaj nade mną, a w ostatnich chwilach mojego życia przybądź wraz z Jezusem i Najświętszą Marją Panną, abym w ręce Wasze szczęśliwie oddał ducha Bogu i zdobył Królestwo niebieskie. Amen.
———————
Za; Rozważania marcowe na każdy dzień o św. Józefie – Dzień 30 marca: Śmierć św. Józefa;
|