Lec Stanisław Jerzy
Lec Stanisław Jerzy, pierwotne nazwisko
de Tusch-Letz (1909-1966), polski poeta, aforysta, satyryk. 1927-1933
studiował polonistykę i prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we
Lwowie. Współpracował głównie z prasą lewicową, jak Lewar i Sygnały, a także z Dziennikiem Popularnym,Cyrulikiem Warszawskim i Szpilkami. Od 1934 w Warszawie. 1939-1941 we Lwowie, współpracował z komunistycznymi Nowymi Widnokręgami.
Oburzenie nigdy nie powinno być tak głębokie, by nie mogło wybuchnąć.
Ci, którzy mają ideę wciąż w gębie, mają ją zazwyczaj i w pobliskim nosie.
Dno jest dnem, nawet jeśli jest obrócone do góry.
Nauka jest sprawą wielkich. Maluczkim dostają się nauczki.
Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami.
Odciski palca bożego nie są nigdy identyczne.
Małżeństwo jest instytucją. Więc czy nie za mało pracowników?
Klucz sytuacji tkwi często w zamku sąsiada.
Idealiści pragną materializacji duchów.
Im człowiek ma bogatszą fantazję, tym czuje się uboższy.
I brak owoców rodzi fermenty.
Niektóre charaktery są niezłomne, ale rozciągliwe.
l jasnowidze to czarnowidze.
Są urodzeni mężowie stanu – wyjątkowego.
Kogut opiewa nawet ten ranek, w którym idzie na rosół.
Można być wirtuozem fałszywej gry.
Moralność upada na coraz wygodniejsze posłania.
Bosy nie stąpa po różach.
Prawda zawsze wychodzi na wierzch, dlatego zaraz musi dawać nura.
Nie wrzucaj wszystkiego do jednego worka – nie udźwigniesz.
Panuje ogólny niesmak, bo pożeramy się nawzajem.
Wszystko zostało już napisane, na szczęście nie wszystko jeszcze pomyślane.
Wolę napis: „Wstęp wzbroniony” aniżeli „Wyjścia nie ma”.