Niedziela, 2024-12-22, 4:34 AM                    
Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
Smak chwil
Główna » Pliki » Humor » Góralski humor

Idzie góralka
2014-01-19, 2:24 AM

 

Idzie góralka brzegiem strumienia, a po drugiej stronie chłopaki.

- Ej Maryś, pójdź do nas!

- Nie pójde bo mnie zgwałcicie!

- Ej, nie zgwałcimy!

- To po co ja tam pojde?

 

- Baco, czym zabiliście sąsiada?

- A synecką, Wysoki Sądzie...

- Wieprzową, czy wołową?

- Kolejową...

 

Góral wraca z dwuletniej służby w wojsku. Żona Jagna ciągnie go zaraz do sypialni. On sprzeciwia się i wyprowadza ją na spacer.

- Widzisz Jagna to piękne błękitne niebo?

- No widzę! Chodź do sypialni.

- A widzisz te piękne wzgórza?

- Widzę, no chodź już!

- A widzisz te piękne łąki?

- No widzę widzę! No chodź do ...

- No to patrz i patrz, bo teraz będziesz przez miesiąc ino sufit oglądała.

 

Siedzi Baca na drzewie i piłuje gałąź na której siedzi, przechodzi turysta:

- Baco spadniecie!

- Ni, nie spadne!

- Spadniecie!

- Ni!

- No mówię wam że spadniecie !

- Eeee, ni spadne!

Nie przekonawszy bacy Turysta poszedł dalej. Baca piłował, piłował aż spadł. Pozbierawszy się popatrzył za znikającym w oddali tyrystą i rzekł:

- Prorok jaki, czy co ?

 

Przychodzi Baca do ubikacji. Czeka, czeka, wszystkie kabiny zamknięte. Zniecierpliwiony, zapytuje:

- Je tam kto? [czy jest tam ktoś? przyp. tłumacza]

W odpowiedzi dochodzi go zduszony glos:

- Tu sie ni je, tu sie sro!

 

Płacze zgwałcona Maryna, podchodzi baca:

- Czemu płaczesz Maryna?

- Oj zgwałcili mnie zgwałcili!

- A o pomoc wołałaś?

- Oj wołałam wołałam!

- I nikt nie przyszedł?

- Nikt nie przyszedł!

- A ku wsi wołałaś?

- Oj wołałam wołałam!

- I nikt nie przyszedł?

- Nikt nie przyszedł!

- A ku halom wołałaś?

- Oj wołałam wołałam!

- I nikt nie przyszedł?

- Nikt nie przyszedł!

- A ku wierchom wołałaś?

- Oj wołałam wołałam!

- I nikt nie przyszedł?

- Nikt nie przyszedł!

- A ku lasowi wołałaś?

- Oj wołałam wołałam!

- I nikt nie przyszedł?

- Nikt nie przyszedł!

- Nikt nie przyszedł?

- Nikt, nikt nie przyszedł!

- To i ja sobie ulże!

 

Na drodze z Kościeliska do Zakopanego stoi góral i łapie okazję.

Zatrzymuje się jakieś auto, baca wyciąga ciupagę, i rzecze do kierowcy:

- Łonanizuj sie pan!

Osłupiały kierowca posłusznie acz niechętnie posłuchał rozkazu bacy, gdy skończył usłyszał znów tę sama komendę:

- Łonanizuj sie pan!

Cóż ... wyboru wielkiego nie miął. Nie miął też wyboru gdy usłyszał kolejną komendę:

- Łonanizuj sie pan!

Gdy skończył baca znów to samo:

- Łonanizuj sie pan!

Próbował tedy biedny turysta po raz kolejny ale nic z tego nie wychodziło, głos bacy naglił jednak nieubłaganie:

- Łonanizuj sie pan!

- Łonanizuj sie pan!

- Łonanizuj sie pan!

I kiedy baca już widział, że kierowca nie da już naprawdę rady spokojnym głosem rzekł do stojącej obok gaździny:

- Siadaj Maryna, pan cie do Zakopanego zawiezie!

 

Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta:

- Co robicie baco?

- A tak sobie siedze i myśle.

- A to wy zawsze tak ?

- Nie, ino jak mam czas.

- A jak nie macie czasu ?

- To sobie ino siedze.

 

Przychodzi baca do kolegi chirurga i mówi:

- Wiesz Kazik pomóż, mam brzydka żonę! Weź ty jej zrób jakąś operacje!

- Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie może się da, ale to będzie kosztować z jakieś dziesięć tysięcy.

Spotykają się po dwóch tygodniach. Mówi lekarz Kazik:

- Tak jak mówiłem, da się załatwić, ino dziesięć patyków przynieś.

- A wiesz Kazik, już nie trzeba, gajowy zgodził się za pięć stówek odstrzelić.

 

Autostopowiczka zatrzymuje samochód na drodze z Poronina do Zakopanego. Samochód zjeżdża na pobocze i szofer odkręca okienko. Autostopowiczka wsadza głowę do środka, a wtedy kierowca podkręca szybko okienko, wychodzi drugą stroną, zadziera kieckę i rżnie rzeczoną autostopowiczke, poczem odkręca okienko i odjeżdża. Wtedy zza drzewa wychodzi góral i rzecze:

- Auto, jak auto, ale takie drzwi to se musze kupić.

 

Siedzą dwie Góralki na płocie i plotkują, plotkują po czym jedna mówi do drogiej :

- Oj Maryna trza mi cie bedzie pożegnać, widze idzie Franek z kwiatami trza mu bedzie dupy dąć!

- A co to u was flakona ni ma?

 

Dialog Góralek:

- Wiesz Maryna dupcyłam się z inteligentem !

- No i jak bylo ?

- Ty wiesz, On mial penisa!

- Ooo!, a co to takiego ?

- Taki ch*j, ino giętki !

 

Pewnemu bacy sześć razy spaliła się bacówka. Pięć razy ją odbudowywał, ale za szóstym razem już się załamał. Stanął nad resztkami domu, podniósł głowę i woła do nieba:

- Panie Boze! Za jakie grzechy ?!

Na to głos z nieba:

- Oj nie za żadne grzechy, nie za grzechy. Tylko cosik ja cię chyba Józek nie lubie...

 

Siedzi baca przed chałupą i pierze w misce kota. Przechodzi turysta i słysząc straszne piski próbuje zaprotestować:

- Baco, co robicie ?!

- ano kota piere - rzecze baca

- ale baco, kotów się nie pierze!

- piere sie piere.

Nie przekonawszy bacy, turysta wybrał się w dalszą drogę. Kiedy wracał po kilku godzinach zobaczył bacę i leżącego obok zdechłego kota. Pokiwał głową i mówi:

- a mówiłem, ze kotów się nie pierze?

- piere sie piere ino nie wyżyma...

 

Baca znalazł broszurkę, jak odzwyczaić się od jedzenia przez tydzień. Pierwszego dnia miął zamiast posiłków pić po 1/2 szklanki wody. Drugiego po 1 szklance itd. (skrót myślowy) Siódmego dnia półprzytomny z głodu miął wykonać ostatnie polecenie - wysrać się. Poszedł wiec za chałupę, kucnął, natężył się i nic. (z pustego to i Salomon...) Siedzi, siedzi, aż nagle słyszy jakieś odgłosy jedzenia. Patrzy, a tu mu dupa się pasie!

 

Idzie sobie turysta polaną w górach i widzi bacę. A baca pasie sobie owce. Czarne i biale. No i turysta się go pyta:

- Baco.. Ile mleka dają te owce?

- Ano białe czy czorne?

- No wszystkie.

- Białe dwa litry..

- A czarne?

- Ino tyż dwa litry.

- A ile trawy jedzą?

- Białe czy czorne?

- No wszystkie..

- Białe trzy kilo.

- A czarne?

- Tyż trzy kilo.

Rozmawiają tak z piętnaście minut i okazuje się ze białe owce nie różnią się niczym innym niż kolor wełny. Wreszcie zdenerwowany turysta pyta się jeszcze raz:

- No to czemu baco je tak rozróżniacie?

- Ano białe owce są moje.

- A czarne czyje?

- Ano tyż moje.

 

Obchodzona była właśnie Setna Rocznica Urodzin Lenina ( SRUL ). Znaleźli tedy i bacę starego z Poronina, co to Lenina pamiętał, i poprosili go, co by opowiedział im coś o spotkaniu z Leninem, jaki to Lenin był miły, i dobroduszny. Siad tedy Baca na rogu chałupy, i powiada:

Pamiętam była wiosna, topniały śniegi, świeciło ślicznie słoneczko. Towarzysz Lenin postanowił się ogolić. Wyszedł tedy na ganek z miednicą, mydłem pędzlem. Ledwo sobie namydlił pysk podbiegł do niego mały chłopczyk. Popatrzył na towarzysza Lenina i zawołał : " Towarzyszu Lenin, łysiejecie ! ". Towarzysz Lenin uśmiechnął się, ... a mógł przypierdolić !

 

Wieczorem przychodzi baca do I sekretarza gminnej POP i mówi, że chce koniecznie zapisać się do partii. Sekretarz, ze trzeba pół roku próby. Na to baca:

- Albo mnie tyrozki zopisecie, albo nie chce w ogole.

- Ależ baco, powiedzcie, chociaż dlaczego.

- Jok mnie zopisecie to powim.

- Ale baco, nie mogę was zapisać, skoro nie znam nawet motywacji.

Po godzinnej konwersacji w tym stylu sekretarz skapitulował i zapisał bacę do partii.

- No to powiedzcie baco teraz, dlaczego tak nagle zachciało wam się do partii?

- No, tera powim. Psychodza jo do chołupy i wchodza do swojego pokoju a tam widza, moja żona w moim łóżku z kochankiem. No to posedl jo do kuchni, golnął se kielicha i posedł do drugiego pokoju, a tam widza córka w łóżku z gachem. No to wrócił jo do kuchni, golnął se drugiego kielicha i se powidziol: Jo wom kurwy wstydu narobie!

 

Siedzi baca na drzewie i śpiewa. Przechodzi turysta.

- Baco, spadniecie, na drzewie się nie spiewa.

- Nie spadne.

Za godzinę wraca turysta, patrzy, a pod drzewem leży baca.

- A mówiłem wam, baco - nie śpiewa się na drzewie.

- Śpiwo sie, śpiwo, ino sie nie tańcy.

 

Dwóch juhasów znalazło jeża i kłócą się o nazwę tego zwierzaka:

- to je iglok !

- to je spilok !

Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę. Podszedł i zawyrokował:

- to nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok !

 

Do bacy przychodzi chłopak z dziewczyną i chcą wynająć jakiś pokój na noc. Baca na początku nie chce, mówi że miejsc już nie ma i w ogóle ale w końcu zgadza się ulokować ich na strychu. Wieczorem przychodzi spytać czy aby nie są głodni, a oni mu ze strychu:

- Nie baco, my żywimy się owocami miłości.

Baca:

- No dobra, dobra, tylko nie rzucajcie tych skórek bo mi się gesi podławią.

 

Idzie baca przez połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. Stanął i kiwa głową z podziwem.

- Rożne ja wiatry widziałem, ale żeby babę spod chłopa wywiało...?

 

Sąsiad mówi do bacy:

- Baco, tam za stodołą na waszych deskach chłopaki gwałcą waszą córkę.

Baca przerażony biegnie natychmiast za stodołę, po chwili wraca uśmiechnięty i mówi:

- Aaaaa.... wiedziołem, że żartowałeś, to wcale nie moje deski.

 

Policjant zatrzymuje bacę jadącego furmanką.

- Baco, co wieziecie?

Baca nachyla się i szepcze:

- Siano.

- Czemu tak cicho mówicie?

- Źeby koń nie usłyszał!

 

Baca wydłubał sobie oczy, powiesił je na drzewie i powiedział:

- Oczywiście.

 

Pewien turysta zabłądził w górach, tracił już nadzieję, gdy zobaczył jakieś światła, a dalej góralską chalupę.

"Jestem uratowany - zapłacę im - dadzą mi cos zjeść, napoją mnie, przenocują.." - pomyślał turysta i wszedł do środka. Patrzy na zapiecku leżą nieruchomo Bacowa i Baca.

- "Dobry wieczór, zabłądziłem, jestem głodny, chce mi się pić, zapłacę wam" - powiedział urysta.

...CISZA

- "Chciałbym coś zjeść - jestem głodny" - powtórzył.

...CISZA

Zdegustowany brakiem reakcji Bacy i Bacowej, wziął to co leżało na stole i zjadł.

- "CHCIAŁBYM SIĘ CZEGOŚ NAPIĆ" - powiedział, już zdenerwowany, turysta.

Gdy po raz kolejny odpowiedziała mu cisza - wypił co było na stole, przeleciał Bacową i wychodząc rzekł "Co za popieprzeni ludzie!".

W bacowce ciagle CISZA, gdy w pewnym momencie Bacowa nie wytrzymała i kichnęła. Baca na to: "Przegrałaś - gasisz światło"

 

W Morskim Oku w przerębli kąpie się baca.

- Baco, nie zimno wam? - pytają się turyści.

- Ni.

- Ciepło?

- Ni.

- A jak wam jest?

- Jędrzej.

 

Baca łapie okazję na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego Mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta :

- a co to panocku, za znacek z psodu ?

- To ? (mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogoś złapię w ten celownik, to już na pewno trafię.

- aha.

Po kilku kilometrach patrzą, a tu drogą jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi:

- A weźcie, panocku, tego cłowieka w ten celownik ....

Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chciał iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty, chwile potem baca się odzywa :

- iiiii, kiepski ten panski celownik, gdybym nie roztworzył drzwi to byśmy go nie trafili.

 

Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka drzwi.

- Baco, drzwi w domu nie macie? - Krzyczy na niego sprzedawczyni.

- Mom, i taką cholere jak wy, tyż mom.

 

Turysta pyta się górala:

- Baco czemu ciągnięcie ten łańcuch?

- A co, mam go pchać?

 

Wywiad z bacą:

- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy?

- Rano wyprowadzam owce, wyciągam flaszkę i pije...

- Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie książka.

- Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Popołudniu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczora. Wieczorem idziemy do Franka i czytamy jego rękopisy.

 

Spotyka się dwóch górali wysoko w górach.

- Baco, wełna drożeje!

- A kto powiedział?

- Wałęsa.

- A gdzie on pasie?

 

Siedzi baca w zimie na zboczu i się przygląda jak turyści z Niemiec zjeżdżają na nartach. Nagle widzi jak jedną babkę wyrzuciło na pagórku że aż wpadła głową w zaspę. Ino jej tylko tyłek wystaje. Baca długo nie namyślając się zaszedł od tyłu i zaczyna dupczyć. Nagle słyszy jak ta jęczy:

- Ja gut, ja gut!

Baca na to:

- A skąd ja ci tera dziwko jagód wezme!

 

Dwóch górali: mały i duży sikają na mur. Mały straśnie mrugo ocami. Widząc to drugi pyto:

- Co tak mrugos?

- Bo mi do ocu prysko!

 

Zepsuł się kobiecie samochód na drodze, prosi o pomoc przechodzących górali. Górale naprawili, ale gdy chciała im zapłacić okazało się, że górale wolą zapłatę w naturze. Nie bardzo się to jej podobało, ale co miała zrobić. Poprosiła ich tylko żeby założyli prezerwatywy bo nie chce zajść w ciążę. Górale się zgodzili, itd.

Na następny dzień spotykają się w knajpie wioskowej i jeden mówi:

- Josiek zależy nam na tym żeby nie zaszła w ciążę?

- Ni.

- No to ściągamy te gumki !!

 

Góral przyprowadził swoją żonę będącą w ciąży na badania okresowe. Lekarz zbadał gaździnę, przyjął honorarium, pożegnał. Do gabinetu wchodzi mąż i pyta o zdrowie żony. Lekarz odpowiada:

- No cóż, u waszej żony jest ciąża pozamaciczna.

Chłop zbladł i nerwowo sięga po portfel.

- Nie trzeba, gazdo, żona już płaciła.

- Panie doktorze, macie tu 100 tysięcy, i nie mówcie nikomu, ze pozamaciczna, bo jeszcze chłopy mnie wyśmieją, żem nie trafił tam, gdzie trzeba.

Kategoria: Góralski humor | Dodał: fiolka
Wyświetleń: 780 | Pobrań: 0 | Rating: 0.0/0
Liczba wszystkich komentarzy: 0
Imię *:
Email *:
Kod *:
| Główna |
| Rejestracja |
| Wejdź |
Menu witryny
Formularz logowania
Kategorie sekcji
Damsko męskie. [5]
Góralski humor [6]
Bóg [0]
Jasiu [10]
Ksiądz [1]
Pijak [0]
Po alkocholu [1]
Policjant [0]
Pytania [12]
Skojarzenia [2]
Śmieszny horoskop [1]
Śmieszne pytania [1]
Śmieszne teksty [4]
Żyd [3]
Sex [2]
Fąfaro [1]
Indianie [1]
Hrabia [1]
Różne dowcipy [24]
Wojsko [1]
Baba [2]
Blondynki [7]
Rowery [2]
Polak, Niemiec i Rusek, Gruzin, Amerykanin [1]
Gruzin, Amerykanin,Itd...
W szkole [1]
Inne [21]
Dla dorosłych [4]
O informatykach [1]
Wyszukiwanie
Mini-czat
Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek
  • Statystyki

    Ogółem online: 1
    Gości: 1
    Użytkowników: 0
    Copyright MyCorp
    © 2024