Humor o bacy
Idzie sobie turysta
i w pewnym momencie zauważa Bacę i pyta:
- Baco, co robicie?
- A nic takiego,
piere tylko kota.
- Kota? Przecie kota się nie pierze. Na to Baca:
- A co wy
tam turysto wicie, kota się piere.
Za parę godzin turysta wraca z powrotem. Patrzy
a kot leży nieżywy.
I zwraca się do Bacy:
- A nie mówiłem, że kota się nie
pierze?! A Baca na to:
- Piere się, piere, ino sie nie wykrenco.
Baco, co robicie, jak macie wolny czas?
- Siedzem i dumiem...
- A jak nie macie
czasu?
- To ino siedzem...
Sędzia do górala:
- Ile macie dochodów?
- Wysoki sądzie, do chodów to ja mom
dwie nogi, ale obie kipskie.
- Baco, co wieziecie? Baca nachyla się i szepcze:
- Siano. - Czemu tak cicho
mówicie?
- Żeby koń nie usłyszał!
Baca był świadkiem wypadku samochodowego. Przesłuchuje go policjant:
- Baco jak
to było? Na to baca:
- Panocku widzicie to drzewo?
- Widzę. - A oni nie
widzieli
- Baco, czy pokażecie nam Giewont?
- pytają turyści.
- Jo. Widzita tom pirwsom
górke?
- Tak. - To nie je Giewont.
A widzita tom drugom górke?
- Tak.
- To tyz
nie je Giewont. A widzita tom trzeciom górke?
- Nie. - To je Giewont.
- Baco, czy można tu gdzieś kupić części zamienne do samochodu?
- Zaraz za
wioską jest ostry zakręt nad urwiskiem, a części leżą na dole...
Idzie turysta po szlaku i nagle słyszy:
- Ło Jezuuu!!! Jezu, Jezu,
Jezusicku!!!!
Biegnie, patrzy a tu baca siedzi na pieńku, obok wbita siekiera:
- Ło Jezu, Jezu, Jezu! Turysta:
- Baco! Baco co wam się stało?! Baca:
- Mnie?
Nic. Ło Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu!!! Turysta: -
A może komuś w waszej
rodzinie? Baca:
- Mojej? Ni. Ło Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!! Turysta:
- No to
co tak lamentujecie? Baca:
- Ło Jezu, jak mi się robić nie chce!
Turyści poszli sobie w góry. Po pewnym czasie znaleźli studnię. Chcąc
sprawdzić, czy jest w niej woda, wrzucili do niej mały kamyczek. Nasłuchują, a
tam nic. No nic, pomyśleli, wrzucimy większy kamień. Przynieśli jakiegoś
wielkiego kamola, wrzucili, a tam dalej nic. Zobaczyli szynę kolejową.
- Jak to
wrzucimy, to na pewno będzie słychać. Wspólnym wysiłkiem przytachali tę szynę i
wrzucili ją do studni. Nagle widzą barana, który biegnie przez pole zadkiem do
przodu i wpada do studni. Zdziwieni patrzą w głąb studni, gdy podchodzi do nich
baca: - Panocki, a nie widzieli wy mojego barana?
- No, przed chwilą
widzieliśmy go jak biegł przez pole i wskoczył do studni. Baca zdziwiony kręci
głową i mówi:
- Jakże mógł mi uciec, jak był do szyny przywiązany...
Turysta pyta się górala:
- Baco czemu ciągniecie ten łańcuch? -
A co, mom go
pchać?
Dwóch juhasów znalazło jeża i kłucą się o nazwę tego zwierzaka:
- to je iglok !
- to je spilok ! Przechodził tamtędy stary baca i usłyszał sprzeczkę.
Podszedł
i zawyrokował:
- to nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok
Idzie sobie baca i ciągnie na sznurku zegarek. Przechodzący turysta pyta
zdziwiony:
- A co to baco, zegarek na sznurku ciągniecie?
- Jo go wreszcie
naucem chodzić!