Niedziela, 2025-12-14, 8:57 PM                    
Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
Smak chwil
Główna » Pliki » Dla duszy » Wiara

Jezus dziś – rewolucjonista, którego świat wciąż się boi.
2025-10-15, 8:58 PM
Wierzba

Jezus dziś – rewolucjonista, którego świat wciąż się boi.

Kiedy myślę o Jezusie, nie widzę cichego, słabego człowieka z obrazków w starych książkach. Widzę ognistego ducha, który przyszedł na ziemię, by zburzyć fałszywe mury i obudzić w ludziach to, co boskie. Jezus był rewolucjonistą – nie w sensie politycznym, ale duchowym, głębszym niż jakikolwiek bunt, jaki zna ten świat. Nie przyszedł, by grzecznie wpisywać się w system. Przyszedł, by go rozbić od środka – miłością, prawdą i odwagą.

Jezus – wróg obłudy, przyjaciel autentyczności

Gdyby Jezus żył dziś, nie stałby w telewizji obok tych, którzy mówią o Bogu, a żyją dla pieniędzy i wpływów. Nie robiłby „selfie z wiarą”, nie głosiłby kazań pod sponsorami. Wyszedłby na ulice – do tych, którzy płaczą w ciszy, którzy zagubili drogę, którzy nie pasują do świata. Jezus zawsze był po stronie prawdy, nie pozorów. Kiedy widział, że religia stała się teatrem, przewracał stoły w świątyni. Dziś zrobiłby to samo – nie w kamiennym przybytku, ale w sercach i strukturach, które sprzedają duchowość jak produkt.

Gdyby Jezus przyszedł dziś

Nie nosiłby złotych szat ani nie jeździłby luksusowym autem z krzyżem w logo. Szedłby pieszo przez świat – między ludźmi, z oczami pełnymi zrozumienia. Zatrzymałby się przy bezdomnym, przy dziecku z rozbitego domu, przy kobiecie, którą świat nazwał „niegodną”. Nie zaprosiliby Go politycy, bo mówiłby prawdę. Nie przyjęłoby Go społeczeństwo, bo byłby zbyt wolny. Nie pasowałby do żadnej partii, ideologii ani religijnej korporacji. On by je rozświetlił, a ich fałsz nie wytrzymałby tego światła.

Co by skrytykował

Jezus dziś skrytykowałby obojętność – to, że przewijamy cierpienie, że odwracamy wzrok, gdy świat krzyczy w ciszy. Skrytykowałby duchową powierzchowność, w której rytuał zastępuje relację, słowo czyn, a forma istotę. Powiedziałby: „Nie potrzebuję waszych świątyń z betonu – potrzebuję serc, które kochają naprawdę.”

Skrytykowałby pogoń za pozorami – idealne ciała, perfekcyjne profile, życie w maskach, w którym nikt nie ma odwagi być sobą. Bo Jezus nigdy nie udawał. Był szczery aż do bólu. Kiedy mówił, że Bóg jest Miłością – pokazywał to każdym gestem, nawet wtedy, gdy wszyscy Go zdradzili.

Skrytykowałby też strach przed innością – to, jak łatwo osądzamy, odrzucamy, etykietujemy. Jezus mówił: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili.” Dziś powiedziałby: „Każdy człowiek, którego ignorujesz – to Ja, którego mijasz.”

Co by poparł

Jezus stanąłby po stronie tych, którzy szukają prawdy, nawet jeśli błądzą. Przytuliłby ludzi zranionych przez system, religię, rodzinę czy samych siebie. Byłby z tymi, którzy walczą o dobro w świecie pełnym chłodu.

Poparłby tych, którzy mają odwagę kochać bezwarunkowo, tych, którzy pomagają bez rozgłosu, artystów, którzy niosą światło w sztuce, kobiety, które mają w sobie moc i łagodność zarazem, mężczyzn, którzy nie boją się czułości. Jezus nigdy nie był po stronie „świętych” w znaczeniu pychy. Zawsze był po stronie prawdziwych.

Jezus i rewolucja serca

To nie rewolucja z mieczem, to rewolucja wewnętrzna. Jezus nie chciał, by ludzie obalali rządy – chciał, by obudzili w sobie Królestwo, które nie potrzebuje murów. Królestwo miłości, prawdy, wolności ducha. Dla Niego każda dusza była cudem – nie numerem, nie narzędziem, nie „grzesznikiem” do potępienia.

Jego rewolucja wciąż trwa – teraz musi przebudzić się w nas. Nie w tłumach, ale w pojedynczym sercu, które powie: „Nie będę się bać kochać. Nie będę udawać. Nie będę milczeć wobec zła.”

Jezus dziś – w naszych oczach

Gdy patrzę na dzisiejszy świat, czuję, że Jezus nie byłby spokojny. Nie siedziałby w pałacu, lecz na dworcu. Nie w studiu telewizyjnym, lecz przy łóżku chorego. Nie w luksusowej katedrze, lecz tam, gdzie ktoś właśnie stracił nadzieję.

On przyszedłby, by przypomnieć, że miłość to najpotężniejsza siła, która może zmienić świat. Nie przemoc, nie pieniądz, nie polityka. Miłość. Ta, która potrafi spojrzeć w oczy drugiemu człowiekowi i powiedzieć: „Jesteś ważny. Jesteś kochany. Jesteś światłem, nawet jeśli o tym zapomniałeś.”

Mój Jezus

Nie widzę w Nim postaci z religijnej ikonki. Widzę żywego Ducha – wolnego, odważnego, współczującego. Czasem gniewnego wobec zła, ale zawsze łagodnego wobec człowieka. To Jezus wolności, który przyszedł przypomnieć, że nie jesteśmy stworzeni do lęku, lecz do miłości.

I wiem, że dziś też byłby po stronie tych, którzy płoną sercem. Bo prawdziwa rewolucja Jezusa to nie walka – to przemiana duszy, która zmienia świat od środka.

Jezusie, ucz mnie naprawiać świat

Jezusie, przychodzę do Ciebie nie w gotowości do słów, ale w potrzebie serca. Świat wokół mnie czasem wydaje się tak poplątany, tak pełen bólu, że nie wiem, od czego zacząć. Pomóż mi go zobaczyć Twoimi oczami.

Pokaż mi, gdzie jest cierpienie, którego nie dostrzegam, i daj odwagę, by nie odwracać wzroku. Naucz mnie, jak stać przy tych, którzy czują się zapomniani i osamotnieni, choć inni udają, że ich nie ma.

Jezusie, wskaż mi, gdzie mogę siać dobro, choć świat czasem wydaje się ślepy na miłość. Naucz mnie działać z miłością, nie z lęku. Pomóż mi rozróżnić, kiedy mam przemawiać, a kiedy po prostu być obecna dla drugiego człowieka.

Pomóż mi widzieć ludzi, nie ich błędy. Pokazuj mi drogę, gdy ludzie boją się różnorodności i wykluczają innych z powodu uprzedzeń i strachu. Napełnij moje serce cierpliwością i siłą, by przemieniać świat krok po kroku, gest po geście.

Ucz mnie, że każda mała dobroć, każdy akt prawdy, każde spojrzenie pełne współczucia jest częścią Twojej wielkiej rewolucji serca. Pomóż mi wierzyć, że nawet w ciszy, w zwyczajnym dniu, mogę być Twoim narzędziem, że moje działanie naprawdę może naprawiać świat.

Jezusie, przynajmniej dziś, pozwól mi być światłem w tym chaosie. Ucz mnie, jak kochać odważnie, jak być prawdziwą, jak nie bać się stanąć w obronie dobra. I przypominaj mi zawsze, że Twoja miłość jest tym, co daje moc przemiany wszystkiego, co złamane.

Dziękuję Ci, że jesteś obok, że nie oceniasz, że prowadzisz i pokazujesz, że świat można naprawiać nie mieczem, lecz sercem.

Amen.

 

Kategoria: Wiara | Dodał: lilule223 | Tagi: Jēzus, religia, modlitwa, wiara, Amen
Wyświetleń: 10 | Pobrań: 0 | Rating: 5.0/1
Liczba wszystkich komentarzy: 0
Imię *:
Email *:
Kod *:
| Główna |
| Rejestracja |
| Wejdź |
Menu witryny
Formularz logowania
Kategorie sekcji
Modlitwy [23] Inne [3]
Święci [0] Wiara [4]
Wyszukiwanie
Mini-czat
Przyjaciele witryny
  • Załóż darmową stronę
  • Internetowy pulpit
  • Darmowe gry online
  • Szkolenia wideo
  • Wszystkie znaczniki HTML
  • Zestawy przeglądarek
  • Statystyki

    Ogółem online: 16
    Gości: 16
    Użytkowników: 0
    Niedziela, 2025-12-14, 8:57 PM                    
    Jesteś zalogowany jako Gość | Grupa "Goście"Witaj Gość | RS
    Smak chwil