Zygmunt (Napoleon Stanisław Adam Ludwik) Krasiński.
Wybitny twórca romantyczny, poeta,
prozaik, dramatopisarz i filozof. Urodził się w 1812 w Paryżu, zmarł w
1859 w Paryżu. Studiował prawo w Warszawie. W 1829 wyjechał do Genewy i
od tej pory mieszkał za granicą, głównie we Włoszech i Francji. W
Genewie poznał Adama Mickiewicza,
który miał duży wpływ na jego dojrzewanie intelektualne. Pierwsze próby
literackie podjął Krasiński jeszcze w Warszawie. Na emigracji, jako
młodzieniec dwudziestodwuletni, napisał i opublikował bezimiennie dwa
swoje najwybitniejsze dramaty:
NIE-BOSKĄ KOMEDIĘ (1835) i IRYDIONA (1836).
Kto jest poetą, ten nie żyje długo.
Zbytki materialne i nędze materialne są zawsze wielkim
milczeniem ducha czy indywiduów, czy narodów -jest to życie zwierzęce
na najwyższym lub najniższym szczeblu swoim.
Kto się waha, ten urodził się do słów, nie do czynów.
Im dzieło bliższe celu, tym ciszej pielęgnować je trzeba.
Pokojem myśli i powagą ciała dzieją się wielkie czyny.
Nieszczęście, jak miłość, wiąże ludzi z sobą.
Kto się poświęcił dla dobra ludzi, powinien o ich sądzie zapomnieć.
Jako księżyc na niebie, tak dzieje narodów na ziemi wzrastają, by maleć.
Czas ma nadzwyczaj coś gorzkiego w sobie!
Później czy wcześniej krzywda w los się wciela i w sieć skrzywdzonych chwyta krzywdziciela!
Duma bez pokory – to próżność; pokora bez dumy – to podłość.
Z fal ta najgorzej huczy, co się ma rozbić na piasku.
Droga zbawienia prowadzi tylko przez męczeństwo, to
smutne prawo tego świata, ale jednak prawo. Męczeństwo poniżenia jest
najgorszym z męczeństwa…
Drobnych podłości nie ma… najdrobniejsza jest już morzem hańby.
Cokolwiek będzie, cokolwiek się stanie,
Jedno wiem tylko: sprawiedliwość będzie, Jedno wiem tylko: Polska
zmartwychwstanie.
Cudze śmieszności, choć nigdy z własnych
nie wyleczą, są jednak silnym lekarstwem.
Czas ma nadzwyczaj coś gorzkiego w sobie!
Czy widzicie, jak oni czekają niecierpliwie
– szemrzą między sobą, do wrzasków się gotują – wszyscy nędzni, ze znojem na
czole, z rozczuchranymi włosy, w łachmanach, z spiekłymi twarzami, z dłoniami
pomarszczonymi od trudu – ci trzymają kosy, owi potrząsają młotami, heblami –
patrz – ten wysoki trzyma topór spuszczony – a tamten
stemplem żelaznym nad głową powija; dalej w bok pod
wierzbą chłopię małe wisznię do ust kładzie, a długie szydło w prawej ręce
ściska. – Kobiety przybyły także,
ich matki, ich żony, głodne i biedne jak oni, zwiędłe przed czasem, bez śladów
piękności – na ich włosach kurzawa bitej drogi – na ich łonach poszarpane
odzieże – w ich oczach coś gasnącego, ponurego, gdyby przedrzeźnianie wzroku –
ale wnet się ożywią – kubek lata wszędzie, obiega wszędzie. – Niech żyje
kielich pijaństwa i pociechy!
I świat ten cały był giełdą bez Boga.
Już się ma pod koniec starożytnemu światu –
wszystko, co w nim żyło, psuje się, rozprzęga i szaleje – bogi i ludzie
szaleją… Fatum jedno spokojne, niewzruszone, rozum nieubłagany świata, patrzy z
wysoka na wiry ziemi i nieba.
Kampania rzymska! to świat mej młodości!
Duch mój wzrósł w siłę tam, gdzie Tyber
płynie!
Harfy sitrunami na natchnienia włości
Podbiłem sobie wiekową pustynię!
Każda nowość razi, obraża nawet, zanim da
się rozpoznać.
Miłość jest darem nieba, nadużyta – piekła!
(…) miłość to stosunek ducha do piękności.
Nie jest czynem – rzeź dziecinna! Nie jest
czynem – wyniszczenie!
Nieszczęście jest jak miłość, wiąże ludzi
ze sobą.
Otóż w dziejach ruskich matką bierną
zachowawczość bizantyńska – ojcem zapładniającym łono napad tatarski – a synem
spłodzonym, rosnącym, na olbrzyma wyrosłym, rząd moskiewski. Sprzeczne też
obojga rodziców znamiona sprzęgł i zlał razem w harmonię potworności.
Wyrachowany jak starzec, widzimiśny jak dziecko, namiętnie srogi i chłodno
podstępny, układny, chytry przed potężnymi, mściwy, nieubłagany dla słabszych,
gwałtownik i kłamca, zdrajca obcym, swoim ujarzmiciel.
Pycha – to karłów zbuntowanych siła.
Ten, który nadszedł, … panuje nad nimi,
mówi do nich. – Głos jego przeciągły, ostry, wyraźny – każde słowo rozeznasz,
zrozumiesz – … czoło wysokie, przestronne, włosa jednego na czaszce nie masz… –
skóra przyschła do czaszki, do
liców, żółtawo się wcina pomiędzy koście i muszkuły – … a kiedy ramię wzniesie,
wyciągnie. wytęży ponad nimi, schylają głowy, zda się, że wnet uklękną przed
tym błogosławieństwem wielkiego rozumu – nie serca – precz z sercem, z przesądami,
a niech żyje słowo pociechy i mordu!
U ludzi marne słowo jest także potęgą.
W ciągłej przykładu i słowa postaci
rozdawaj siebie samego swej braci.
Mnóż się ty jeden przez czyny żyjące,
a będą z Ciebie jednego… tysiące
W tej epoce bardzo potrzebujemy miłości, a
przez to słowo – miłość – rozumiem wszystkie więzy, wszystkie myśli, które mogą
powiązać dwie rozumiejące się dusze. Harmonia wszechświata wymaga, aby – gdy
wszystko się kruszy, parę dusz przynajmniej, parę umysłów łączyła jedność,
zbliżenie i miłość tak silna, jak silna jest nienawiść innych
Niczym Sybir –
niczym knuty
I cielesnych tortur
król!
Lecz narodu duch
otruty –
To dopiero bólów
ból!
Miłość bez granic –
to życie bez końca.
Dość już długo –
dość już długo
Brzmiał na strunach
wieszczów żal!
Czas uderzyć w
strunę drugą,
W czynów stal!
Rzeczywistość się
pomału
W świat przemienia
ideału,
W sen ze srebra i
kryształu.
Daj mi teraz marzyć,
daj!
Zgińcie, me pieśni –
wstańcie, Czyny moje!