czwartek, 22 listopada 2012

Równouprawnienie...?...


Równouprawnienie to totalne nieporozumienie.
Po pierwsze dlatego, że kobieta to nie mężczyzna. I na odwrót. Po drugie dlatego, że jak by się nie starać, nie da się tego przeprowadzić we wszystkich dziedzinach. Po trzecie dlatego, że... Komu to jest w zasadzie potrzebne? To przecież tylko słowo...

 Tylko żeby nie było, że popieram slogan: "Mężczyzna do kopalni, kobieta do kuchni!" Nic z tych rzeczy!

Jesteśmy odmienni. Mamy różną konstrukcję i fizyczna i psychiczną. Oczywiście - są męskie kobiety i delikatni mężczyźni. Tu nie można podciągnąć wszystkiego pod wpis z kategorii: "płeć" zawarty w dowodzie osobistym. Znam mężczyzn kochających gotować. Na marginesie dodam, że najlepsi kucharze świata to mężczyźni! Czemu? Bo faceci mają większą liczbę kubków smakowych :) Już sam ten fakt powinien ich skłaniać do skręcenia w stronę garnków ;) Z drugiej strony kobiety widzą więcej odcieni i kolorów, rzadko zdarzają się wśród nich daltonistki. Może więc elektrykami czy saperami powinny być wyłącznie kobiety?

Zawód wykonywany to generalnie drażliwy temat. Mam wrażenie, że pozwolono mężczyznom wniknąć w zawody kobiece, natomiast kobietom w męskie już nie. To wina zamierzchłych czasów. Kobiety siedziały w domach z dziećmi, mężczyźni żyli "na zewnątrz", w społeczeństwie. Wykonywali wszystkie zawody, mieli dostęp do nauki, pracy, sztuki, polityki. Kobiety te przywileje wydarły sobie z czasem. Długim czasem! I nadal nie wszystkie. Mimo iż noszą spodnie, nadal są traktowane jako "gorsze", "niedouczone" czy "nieświadome wagi sprawy" w ogromnej ilości zagadnień. Choć jeśli zapytamy o konkretne przykłady niekompetencji kobiet - mężczyźni dziwnie zamilkną...

Sprawy domu. Do niedawna tylko kobiety zajmowały się rodziną. Ale odkąd poszły do pracy, część obowiązków przejęli mężczyźni. Naturalna, kulturalna kolej rzeczy! Ewolucja :) Nie rozumiem dlaczego zdarza nam się słyszeć, że  "skoro facet ma pozmywać, to niech kobieta naprawi kran!". Czy on prasuje, gotuje, pierze? Pewnie nie. A jeśli tak, to być może ona naprawia gniazdka i montuje półki. Znam właśnie takie domy :)
Czy wzajemna pomoc i wsparcie w domu to już równouprawnienie? To kontrakt "coś za coś"? Dla mnie to zwykłe człowieczeństwo. Miłość i troska. Dzielenie się i przyjemnościami i obowiązkami. Po równo. Rzecz naturalna, niewymagająca omawiania. A tym bardziej walki czy rozdzierania szat.

Ludzie, nie panikujcie. Róbcie to, co Wam najlepiej wychodzi. To, do czego jesteście stworzeni. Nie dajcie się zamykać w męskie czy żeńskie schematy.
Mężczyzno lubisz szydełkować? Szydełkuj. Lubisz gotować? Gotuj :)
Kobieto - kochasz dłubanie pod maską? A dłub sobie. Marzysz o lotnictwie? Nie wahaj się, lataj!
Nie to się liczy, co od wieków, ale to co drzemie w naszych sercach :) Bo nikt przecież nie jest gorszy!  Ani lepszy :)
Jeśli to kobieta chce się oświadczać, niech się oświadcza. Jeśli panowie płaczą na romantycznych komediach - niech sobie i ryczą publicznie, w kinie...Nikomu nic do tego.
Kto powiedział co znaczy, że coś jest niemęskie albo niekobiece? Jakim prawem wymaga się od nas stosowania tego rodzaju myślenia i zamykania się w ramach sztywnego konwenansu?

Wiadomo, pewnych rzeczy nie zmienimy. Mężczyzna dzieci nie urodzi. No, przynajmniej nie bez interwencji medycyny ;) Wiele pozostanie jak jest, choć spróbujemy to ubrać w inne słowa i nowe opakowanie...
Ważne, byśmy pozostali sobą. I nauczyli się nie zawracać sobie głowy tym, co pomyślą o nas inni. Szkoda na to życia :)

p.s. Na koniec jeszcze jedno: Jeśli w ramach fałszywego równouprawnienia facet wepchnie się przed Was w kolejkę, nie przepuści Was w drzwiach czy nie pomoże nieść ciężkiej walizki, tylko będzie patrzył jak się męczycie - to nie daj sobie wmówić, że jest nowoczesny! On zwyczajnie jest niewychowany. I ów brak kultury i wrażliwości próbuje czymś zasłonić. "Równouprawnieniem" sobie gębę wyciera? Słabe, moi drodzy, słabe :/


1 komentarz:

  1. Zamiana ról: kobieta zarabia na życie, mężczyzna zajmuje się wychowaniem dzieci, porządkiem w mieszkaniu i sprawami kuchennymi. Jestem za! O ile obydwie strony wyrażają na to aprobatę. Jak najbardziej.
    Równouprawnienie? Seksistą nie jestem, ale jednak kobieta to kobieta, a mężczyzna to mężczyzna.
    Chyba większość z nas potrafi zauważyć "niepisaną granicę" płciową :)

    OdpowiedzUsuń